Z jakimś nołnejmem 3:1 -> 5:7.
Ja pierdole JJ... dlaczego on nie może przegrać normalnie? Za każdym razem dzieje się to po jakichś ekscesach. I fajnie, że walczy, widać, że się nie poddał jeszcze, no ale kurwa, on miał tutaj już mecz na patelni, od początku trzeciego przełamanie to zaraz musiał oddać, a przecież mogło się skończyć jak w drugim, gdzie trzymał perfekcyjnie. Przed brejkiem 2 BP, to potem się połamał... Marterer jest silny i niebawem pójdzie w górę, ale jest do łyknięcia dzisiaj. Zwłaszcza w tym trzecim secie, gdzie nie trafia już tak często pierwszym.
No i oficjalnie zrobił mi krzywdę. Serio myślałem po tym brejku w trzecim, że będzie już spokojnie.