Spotkanie: Liverpool v Arsenal
Typ: 1
Kurs: 2,35
Bukmacher: bet-at-home
Analiza:
Typowanie wyniku meczu między gigantami jednej ligi do łatwych nie należy. Siły zespołów są w takim wypadku zbliżone, kadry obu zespołów bardzo silne, historia pojedynków wyrównana. O wyniku najczęściej decyduje dyspozycja dnia i błędy indywidualne zawodników. Dzisiejsze spotkanie jest pierwszym w sezonie i nie możemy się nawet sugerować formą zespołu i poprzednimi meczami w lidze. Dlaczego więc stawiam dziś na The Reds?
W moim przekonaniu Liverpool ma na chwilę obecną mniejsze problemy kadrowe niż Arsenal. Roy Hodgson nie zastanawia się na kogo postawić w bramce, czy linia defensywna będzie zgrana, czy kapitan zespołu jest w formie i jaką formację wybrać. W bramce pozycja Reiny jest niepodważalna, obrona z Johnsonem, Carragherem, Skrtelem lub Aggerem i najpewniej Fabio Aurelio gra ze sobą od kilku sezonów, Gerrard mimo doniesień o rychłych przenosinach do Realu wciąż jest w Liverpoolu i jest w morderczej formie, co udowodnił w meczu towarzyskim
Anglia v Węgry (2 bramki), z nim w środku grać mogą zarówno Lucas jak i Aquilani, niepewna jest tylko przyszłość Mascherano, skrzydła to Kuyt i nowy, ekscytujący nabytek - Joe Cole i na szpicy Torres, którego uraz w finale MŚ okazał się mniej groźny i Fernando ma zacząć dzisiejszy mecz od początku.
Arsenal nie ma takiego komfortu. Wenger pewnie do ostatniej chwili będzie się zastanawiał na kogo postawić w bramce. Almunia, Fabiański a może Szczęsny? Zarówno trener jak i koledzy z obrony do żadnego z nich nie mają zaufania. Pierwszych dwóch robiło w zeszłym sezonie straszne błędy, trzeci jest tylko zdolnym obiecującym młodzieńcem bez doświadczenia w takich meczach. W obronie nowa postać, Laurent Koscielny, Francuz kupiony z Lorient przed tym sezonem. Nie wiadomo czy zagra od początku czy jednak Wenger zdecyduje się na Gallasa i Vermaelena, którym w zeszłym sezonie też zdarzały się nieporozumienia. Niepewny występ Fabregasa, który ma podobno jakieś problemy zdrowotne i van Persie'ego. Tego drugiego w ataku ma zastąpić Chamakh, którego osobiście typuję na odkrycie tego sezonu w
Premier League, ale czy będzie już na tyle się dobrze rozumiał z kolegami, żeby zagrozić dziś Liverpoolowi bardziej niż van Persie. Śmiem wątpić. Piłkarz Arsenalu, który przyprawia kibiców Liverpoolu o drżenie nóg to raczej Arshavin. Rosjanin w ciągu dwóch poprzednich sezonów strzelił Liverpoolowi na Anfield 5 bramek w dwóch meczach! Klimat Anfield wyraźnie mu służy. Oglądałem jednak w tygodniu mecz towarzyski
Rosja v Bułgaria i w tym meczu AA nie istniał. Tracił często piłkę, niecelnie podawał, nie imponował szybkością. Wydaje się być bez formy.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że Liverpool zaczął już sezon. The Reds musieli uporać się z Rabotnickim Skopje w eliminacjach
LE. Arsenal ma za sobą tylko mecze
towarzyskie.
Kolejny argument za Liverpoolem to atut własnego boiska, bardzo trudnego terenu dla drużyn przyjezdnych, i osoba nowego trenera, który wlał w serca kibiców i piłkarzy nowe nadzieje. Poprzedni sezon był dla Liverpoolu fatalny. 7 miejsce w lidze to dla takiego klubu klęska. Roy Hodgson ma zmienić oblicze zespołu, "skostniałego" po rządach Rafy Beniteza, i przywrócić mu blask. Czyż można sobie wyobrazić lepszy początek tego procesu niż zwycięstwo w 1. kolejce nowego sezonu nad Arsenalem, który w zeszłym sezonie pokonał The Reds dwukrotnie? Powodzenia tym, którzy zagrają ten mecz i wspaniałego widowiska!
Typ powtórzony,
-100pkt.