Dyscyplina: Piłka Nożna - Mistrzostwa Świata
Godzina: 22:00
Spotkanie: Argentyna -
Szwajcaria
Typ: Awans - 2
Kurs: 4,20
Bukmacher: Bwin
Analiza: Ostatni mecz 1/8 finału. Dziś wieczorem, na stadionie w Sao Paulo, zmierzą się ekipy Argentyny i Szwajcarii. Oczywistym faworytem jest zespół Albicelestes, jednak ja szukam tutaj doga. Stawiam na awans walecznych Helwetów. Argumentuje to przede wszystkim tym, że
Argentyna bardzo, bardzo zawodzi na tym mundialu. Wygrali słabą grupę, męcząc się po drodze straszliwie. Mecz z Bośnią ułożył im się idealnie po samobójczym golu Kosalinacia, a mimo to Argentyńczycy nie potrafili potwierdzić swojej dominacji na murawie. Ostateczny wynik 2-1 żadnej chluby im nie przynosi, zwłaszcza w kontekście mizernej gry Bośniaków na przestrzeni trzech meczów. Mecz z Iranem to jeszcze większa katastrofa. Walenie głową w mur, i nadziewanie się na wypady Persów. Ostatecznie trzy punkty zapewnił wybitny
Lionel Messi, który jak dotąd jest jedyną jasną postacią w ekipie Argentyny na tych MŚ. Mecz z Nigerią nieco zamazuje obraz, przez to że był ofensywny, szybki i otwarty. Należy brać poprawkę na to, że w ciągu pierwszych pięciu minut wpadły dwie bramki, co rozluźniło szyki z obu stron i pozwoliło wejść w bardziej otwartą grę.
Personalnie rzecz ujmując,
Argentyna męczy bułę. Nic nie pokazuje
Sergio Aguero, który dziś pewnie nie zagra, podobnie jak
Gonzalo Higuain czy
Ezequiel Lavezzi. Formacja ataku, która miała być największą bronią Argentyny, najbardziej zawodzi. Cała gra oparta jest o indywidualne akcje Messiego i
Angela Di Marii. Defensywa z elektrycznym
Marcosem Rojo też na kolana nie powala. Bilans bramkowy w grupie na poziomie 6-3 szału nie robi.
Szwajcaria.
Szwajcaria też mnie nieco zawodzi. Pierwszy mecz z Ekwadorem był okropny z obu stron. Żadna z ekip nie zasłużyła w nim na zwycięstwo ani porażkę. Dwa indywidualne przebłyski
Ricardo Rodrigueza pozwoliły Helwetom zdobyć 3 punkty. Ważniejszym faktem z tego meczu była koszmarna dyspozycja
Xherdana Shaqiriego, który miał być gwiazdą i liderem tej drużyny. Drugi mecz z Francją ułożył się tak źle jak tylko mógł. Mam wrażenie że gdzieś do drugiej bramki Szwajcarzy jeszcze walczyli, lecz potem w ich grze coś pękło, a Francuzi rozbujali się jak nigdy, rozgrywając swój najlepszy mecz od kilku lat, co przy tym potencjale Trójkolorowych musiało skończyć się klęską. Dość powiedzieć, że w tym jednym meczu zazwyczaj bardzo solidna i nie do zdarcia defensywa Szwajcarów straciła więcej bramek niż w całych eliminacjach !!! Drugi tak koszmarny mecz im się nie powtórzy, jestem przekonany.
Mecz z Hondurasem wyglądał już tak jak powinien, i zakończył się pewnym zwycięstwem ekipy z Alp. Szybkie 3-0, i co najważniejsze, odnalazł się
Xherdan Shaqiri. Zanotował on hat-tricka i brylował na murawie, rozprowadzając oraz wykańczając wypady ofensywne Szwajcarów. Po takim zwycięstwie, nawet nad słabym rywalem, morale na pewno poszło w górze, a Szwajcarzy uwierzyli w swoje możliwości.
Ważnym argumentem za, są ławki rezerwowych, a konkretnie szkoleniowiec. Nie ma nawet co porównywać
Ottmara Hitzfelda, wybitnego fachowca ze starej, dobrej niemieckiej szkoły, który jak nikt zna zespół i potrafi odmienić losy meczu przez zmiany (mecz z Ekwadorem) do ciapkiego
Alejadro Sabelli, który taktykiem jest najwyżej przeciętnym, a dodatkowo nie ma posłuchu między piłkarzami. Z kuluarów dochodza też wieści o konflikcie Messiego z pozostałymi zawodnikami, którzy nie potrafią zaakceptować instytucji kapitana na barkach "Wybrańca".
Późna godzina zniweluje też skutki upału, który premiowałby południowoamerykańską drużynę. Value po stronie Szwajcarów. Twardy Hitzfeld coś wymyśli, poza tym jeszcze żadna drużyna wychodząca z drugiego miejsca nie awansowała do ćwierćfinałów. Serię czas zakończyć.
100