

W piątek czekają nas ćwierćfinałowe zmagania na kortach w Sopocie. Będą to bratobójcze pojedynki Francuzów, na początek Robert z Gicquelem.
Stephane Robert ma bardzo przyzwoity obecny sezon. Francuz na swoim koncie ma już dwa challengerowe finały z czego w jednym triumfował (na przełomie kwietnia i maja w Ostrawie). Również w tym turnieju Francuz gra niezły tenis. W pierwszej rundzie nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Godlewskiego, natomiast w drugiej rundzie wyszedł ze sporych opresji w starciu z Navarro. Francuz obronił dwie piłki meczowe i wygrał cały pojedynek w trzech setach i trzeba mu oddać, że zrobił to własną dobrą grą, a nie błędami rywala.
Gicquel w tym turnieju ze sporymi problemami przechodzi kolejne rundy. Najpierw dość nieoczekiwanie męczył się z Panfilem i prawdę mówiąc gdyby Polak przycisnął w końcówce drugiego seta to wyrzuciłby Francuza z turnieju. Następnie Gicquel zmierzył się z Danielem Munozem de la Navą. Pierwszy wygrany set dość pewnie, ale dalej zaczęły się schody i porażka Francuza ponownie wisiała w powietrzu. Na szczęście dopomógł rywal, który w ważnym momencie wyrzucił w aut kilka piłek.
Pojedynek dwóch Francuzów nie ma zdecydowanego faworyta, ale ja stawiam na Roberta. Przede wszystkim młodszy z reprezentantów trójkolorowych prezentuje się lepiej w ostatnim czasie i widać to również w Sopocie. Spodziewam się tutaj całkiem dobrego widowiska, ponieważ obaj grają ciekawy tenis, ale liczę, że wygra Robert. Gicquel momentami pokazuje naprawdę kawałek dobrego tenisa, ale jego głównym "zajęciem" jest narzekanie na kort i wszystko wokół. Robert raczej takimi rzeczami sobie głowy nie zawraca i skupia się na swojej grze, więc liczę, że wykorzysta momenty dekoncentracji swojego rodaka.
Typ: 1
Kurs: 1.75
Stawka: 1000
Ew: 1750
