Cóż... tragedia jednym słowem mówiąc. Yield jeszcze gorszy niż w grudniu, szkoda się z takim pokazywać. Skuteczność typów pokazuje, że jakąś tam wiedzę mam, tylko nie potrafię odpowiednio dobrać konfiguracji. "Na szczęście" strata jest minimalnie mniejsza, niż w grudniu, chociaż i tak minusik wzrasta do 840 zł. Krótko mówiąc - nieciekawie.
Czego można sobie życzyć po tak dwóch krwawych miesiącach? Sam już nie wiem. Przestać grać? Nie, nie chcę. Może to dziwnie zabrzmi, ale zawsze uważam, że prawdziwi zwycięzcy podążają ciągle tą samą drogą, nie zważając na przeciwności losu. Może jedynie trzeba obrać inną drogę na szczyt? Tak sądzę.
Podobne momenty miałem na początku sezonu (początek sezonu to dla mnie start lig europejskich - wrzesień). Jednak udało mi się wyjść z tarapatów. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie.
Nie liczę na żadne wygrane... okej, liczę. Ale nie zakładam żadnych ambitnych planów. Cel na luty to po prostu nie być na minusie. Do lutego podchodzę z chłodną głową, wzbogacony kolejnymi doświadczeniami. Wyrzucam wszystkie czarne myśli, nie myślę o tym, co było, a o tym, co będzie. Start lutego przewiduję w weekend, gdyż zostawię prawdopodobnie kasę na piłkę, a jutrzejszej Euroligi tykał nie będę.
Pozdrawiam i VAMOS!