
Jak na pewno wygrać w loterii typu 
Lotto? Metoda jest całkiem prosta  – najlepiej kupić wszystkie losy lub kupony, na których możemy  zakreślić wszystkie możliwe kombinacje liczb. W tym drugim przypadku  istnieje ryzyko – jeśli kupony wydawane są w dowolnej ilości – że ktoś  jeszcze zakreśli wygrywającą kombinację i wtedy może się okazać, że  musimy podzielić się wygraną. Jej wielkość zaś, powinna być oczywiście  wyższa, niż suma którą wydamy na kupony. Wydawałoby się, że ten pomysł  jest absurdalny. Ale w historii gier loteryjnych pojawiło się kilku  amatorów „łatwego” pieniądza. Jednym z nich był rumuński matematyk  
Stefan Mandel.
 Po raz pierwszy Mandel podjął ryzyko wygrania w loterii w  1964 roku. Nie kupił co prawda losów obejmujących wszystkie możliwe  kombinacje szóstki. Ograniczeniem były środki, skupił się więc na  wytypowaniu pięciu z sześciu liczb. Spis kombinacji zajął osiem tysięcy  stron. To była pierwsza z czternastu wygranych na całym świecie. Miała  wartość około 4 tysięcy dolarów. Było to wystarczająco dużo, by Mandel  uciekł z komunistycznej Rumunii. Od tamtego czasu zajął się  poszukiwaniem atrakcyjnych loterii na całym świecie. Jedno z najbardziej  spektakularnych przedsięwzięć wiązało się z próbą wygranej 27 milionów  dolarów w Virginia State Lottery w 1992 roku. W tym wypadku należało  skreślić 6 liczb z 44. Płacąc 1 dolara za kupon, wystarczyło wydać nieco  ponad 7 milionów dolarów, żeby zapewnić sobie wygraną. Relacja zysk do  ryzyka wynosiła więc 3,8 do 1. Mandel był współzałożycielem  International 
Lotto Fund, z siedzibą w Melbourne. Według współczesnych  kryteriów można powiedzieć, że był to swego rodzaju fundusz hedge.  Fundusz zamierzał pozyskać około 20 milionów dolarów, zaś minimalny  udział w funduszu wynosił 4 000 dolarów. W materiałach reklamowych  obiecywano możliwy zwrot z inwestycji nawet w wysokości 48 000 dolarów,  za każdy zakupiony udział. Fundusz skupił około 2 500 inwestorów z  całego świata. Ostatecznie w ciągu blisko trzech lat (sprzedaż udziałów  rozpoczęto w 1989 roku) pozyskano 7,5 miliona dolarów. Co ciekawe jak  ujawniło późniejsze śledztwo nadzoru australijskiego (
Australian  Securities Commission) połowa wpłat była od razu przeznaczana na koszty  zarządu. 
Największym problemem okazało się jednak wcale nie pozyskanie  kapitału, tylko „zebranie aktywów”. Po całym stanie Wirginia jeździło  około 20 osób związanych z funduszem i kupowała kupony w kilku sieciach  sklepów, które je dystrybuowały. Możemy to nazwać ryzykiem płynności.  Koniec konców fundusz skupił około 5 milionów kuponów. Na szczęście  wśród nich był również ten zwycięski. Kupiony w sklepie należącym do  sieci Fresh Farm, jako jeden z 2,4 miliona losów. 
Na nieszczęście stan Wirginia zakwestionował legalność kupionych  kuponów. Według prawa stanowego istniały ograniczenia co do miejsca  zakupu kupnów (miało to ograniczyć spekulację losami), jednak  argumentacja była na tyle naciągana, że wypłata została przekazana  zwycięzcy. Niemniej jednak ryzyko było bardzo poważne, zaś loterie na  całym świecie zaczęły wprowadzać dodatkowe ograniczenia dotyczące kupna  losów przez pojedyncze podmioty. 
W tym samym roku „skoku” na inną loterię, tym razem irlandzką  dokonał księgowy z Irlandii o o polskich korzeniach – Stefan Klincewicz  (według różnych źródeł znający Mandela). Klincewicz zebrał grupę 28  osób, która przybrała nazwę od pubu, w którym się spotykali – Scruffy  Murphys 
Lotto Syndicate. Do wygrania było 1,7 mln funtów, zaś  „wygrywająca” liczba losów kosztowała tylko 973 tysiące funtów.  Zatrudniono dodatkowe osoby do kupowania losów w punktach. Organizator  loterii zarejestrował niesłychany wzrost sprzedaży kuponów loteryjnych i  na kilka dni przed losowaniem próbowano ograniczyć sprzedaż. Możemy to  nazwać ryzykiem partnera. Kupiono łącznie około 80 procent zakładanych  losów, wydając w sumie około 820 tysięcy funtów. 
Sprawa jednak skomplikowała się w momencie opublikowania wyników.  Ujawniło się to ryzyko, które znane jest każdemu – wygranych kuponów  było w sumie trzy i tylko jeden z nich należał do grupy Klincewicza.  Dzięki temu wygrana wyniosła zaledwie 568 funtów. Na szczęście rezultat  podniosły dodatkowe „piątki” i „czwórki”. Netto na tej operacji  Klincewicz zyskał nieco ponad 310 tysięcy funtów, a irlandzka National  Lottery zmieniła zasady – należało wytypować 6 z 39 a nie jak dotychczas  z 36 liczb – zmniejszając tym samym prawdopodobieństwo wygranej. 
Choć w obu przypadkach (i wielu innych wygranych w ten sposób)  autorzy osiągnęli sukces, ryzyko porażki jest dość duże w przypadku, gdy  trzeba będzie się podzielić wygraną z innymi, którzy wytypowali trafną  konfigurację liczb. Do tego dochodzą różnego rodzaju działania prawne.  Kilka miesięcy po wydarzeniach z 1992 roku 
Australian Securities  Commission zarzuciła funduszowi Mandela złamanie ustawy o obrocie  papierami wartościowymi. Według nadzorcy, fundusz niedostatecznie  poinformował swoich klientów o konsekwencjach podatkowych, ryzyku  wygranej przez kilka podmiotów jednocześnie i oczekiwanych stopach  zwrotu. 
http://blogi.bossa.pl/2015/10/23/pewna-wygrana-i-pewne-ryzyka/