Lauri Asikainen - Ville Larinto
| Asikainen @ 1.40 (sts)
Finowie na dnie. Happonen kontuzjowany, a pozostali nie mogą odnaleźć się w nowym sezonie. Najlepiej spisuje się właśnie Asikainen, choć "najlepiej" nie brzmi tu właściwie. Fin był 23. w Kuusamo i 26. w Soczi (w drugim konkursie niewiele mu zabrakło, by dostać się do finałowej 30). Szału nie ma, ale co ma powiedzieć Larinto, który na początku nie startował, przed własną publiką nie dostał się w ogóle do zawodów, a tydzień temu zajął 24. i 33. lokatę. Lepiej od Asikainena, ale to były naprawdę nieznaczne różnice. Biorąc pod uwagę formę w Engelbergu, to nie ma o czym mówić. Lauri bije swojego rodaka i to zdecydowanie. Każdy skok miał lepszy od Larinto, a ponadto Ville stracił do niego aż 12 metrów, a to bardzo dużo. Nie da się ukryć, że reprezentacja Finlandii leży, trafił jej się ogromny kryzys i nic nie wskazuje, że ktoś odmuli. Największe szanse ma na to właśnie Asikainen, który jako jeden z całej trójki coś próbuje, dlatego uważam, że wygra z Ville.
Richard Freitag - Anders Jacobsen
| Freitag @ 1.40 (sts)
Ciekawa para i zwycięstwa Freitaga wbrew pozorom nie jest tak oczywiste. Ja jednak uważam, że Niemiec w bezpośredniej rywalizacji pokona Norwega. Richard powoli rozkręca się, o czym świadczą bardzo udane występy przed tygodniem w Rosji. W Soczi niemiecki skoczek po raz pierwszy w tym sezonie wdarł się do pierwszej dziesiątki - był 6., a dzień później wskoczył na podium (2. lokata). To świetny prognostyk przed zawodami w Engelbergu, ale głównie
TCS. Coraz lepsza dyspozycja Freitaga i po przeciwnej stronie nieregularny Jacobsen, który w Lillehammer plasował tuż za najlepszą trójką, by w kolejnych dwóch konkursach nie załapać się do 30. W niedzielę w Soczi był 7. W piątek (treningi + kwalifikacje) przegrał z Niemcem o dwa metry - to mało. W ostatnich latach Jacobsen w Szwajcarii nie zachwycał (słabe wyniki) - z sezonu na sezon w przypadku Andersa jest coraz gorzej. Freitag to młodszy zawodnik, bardziej perspektywiczny - już ostatni rok miał udany (6. miejsce w generalnej klasyfikacji PŚ). Jestem pewien, że zaznaczy swoją wyższość nad starszym Norwegiem.
Lukas Hlava - Andreas Stjernen
| Hlava @ 1.82 (betsson)
Czesi podobnie jak Finowie mają kryzys. Kto wie, czy nawet nie jest on większy. W tym sezonie w konkursach PŚ punktował tylko właśnie Hlava. Janda, Koudelka, czy Matura - poniżej jakiejkolwiek krytyki. Problem Hlavy polega na tym, że potrafi kapitalnie wypaść w kwalifikacjach (w Lillehammer i Soczy wygrywał), by później w konkursie rozczarować. Jak już "odpali", to potrafi zająć 14. miejsca. Tak wysoko podczas tej edycji PŚ tylko raz był Stjernen - pozostałe występy, to trzecia dziesiątka i nieudany start tydzień temu w drugim turnieju w Soczi. Nie jest to wymagający rywal. To w tej chwili zawodnik numer 6. w kadrze Norwegii. Hlava, to jedynka w czeskiej ekipie. On potrafi skakać, czego w sumie nie pokazał w Engelbergu - przegrał łącznie o 3,5 m, ale w Soczi był lepszy i to dwa razy. Liczę, że i dziś Czech spisze się lepiej od Stjernena, który nic nadzwyczajnego nie prezentuje.