Dyscyplina: Piłka Nożna - Serbia
Godzina: 21:00
Spotkanie: Partizan - Radnicki Nis
Typ: Wynik meczu/obie strzelą - 1/nie
Kurs: 1.78
Bukmacher: STS
Analiza:
7 kolejka ligi serbskiej. Zmierzą się w niej Partizan, aktualnie zajmujący 2 miejsce z Radnickim Nisem zajmującym 12 miejsce. Cała liga liczy 16 drużyn. Warto zauważyć, że Partizan jest póki co jedyną ekipą, która wygrała wszystkie swoje mecze. 5 spotkań - 5 zwycięstw. Są na drugim miejscu tylko i dlatego, że Backa Topola ma już 2 spotkania rozegrane więcej. Goście natomiast mogą się "poszczycić" 1 zwycięstwem, 3 remisami i 2 porażkami. Można jeszcze zwrócić uwagę na to, że bilans bramkowy gospodarzy to 18:1, a gości 7:7. Jak widać, Partizan traci bardzo mało bramek.
Jeżeli by przeanalizować mecze, które odbyły się w tym sezonie to Partizan rozegrał tylko 1 mecz domowy i wygrał go 4:0. Było to spotkanie z FK Vozvodac, czyli 14 ekipą zeszłego sezonu. Wtedy jednak w lidze było 20 zespołów, a nie 16. Co do meczów Radnickiego jako gości to rozegrali oni 3 spotkania i wszystkie zakończyły się remisami. Było to 1:1 z Spartakiem Subotica, 1:1 z Radnikiem oraz 0:0 z Cukaricki. Jak widać, strzelili w tych 3 spotkaniach tylko 2 bramki. O ile Spartak i Radnik są drużynami środka tabeli to Cukaricki już jest całkiem porządną ekipą i jak widać, przeciwko nim już się nie udało zdobyć bramki.
Jak widać, ten sezon dopiero się rozkręca więc powiem co nieco o poprzednim. Wtedy Partizan dominował w każdym meczu domowym. Na 19 spotkań wygrali 18 i raz zremisowali oraz mieli bilans bramkowy 53:6. Tak, stracili tylko 6 bramek w 19 spotkaniach. Ten jeden jedyny remis przypadł na mecz z Crveną Zvezdą, czyli mistrzem kraju. Ogólnie liga serbska jest zdominowana przez te dwa kluby. Patrząc natomiast na mecze wyjazdowe dzisiejszych gości w zeszłym sezonie to ukazuje się nam zdobycie 18 punktów w 19 spotkaniach i bilans bramkowy 12:26. No nie da się ukryć, że 12 bramek w 19 spotkaniach to nie jest powalający wynik, a szczególnie jeśli ma się zaraz mierzyć z drużyną, która ma najlepszą defensywę w lidze (tak, defensywa Partizana jest lepsza niż Crveny).
Patrząc na transfery, Partizan nie oddał zbyt wielu zawodników, a przynajmniej tych znaczących. Z tych co cokolwiek grali w klubie odszedł Filip Stevanović, jednak jest to 18letni napastnik, który zbierał końcówki meczów, a nie grał w podstawowym składzie. Do tego odszedł też 21 letni obrońca - Svetozar Marković. W zamian za nich do klubu przyszli:
- Sinisa Sanicanin - podstawowy obrońca Vojvodiny w zeszłym sezonie (taka ciekawostka, Vojvodina jest drużyną, która najczęściej zdobywała 3 miejsce w historii ligi serbskiej. Jest to spowodowane niemożliwością doścignięcia Partizana i Crveny hehe).
- Ricardo Gomes - napastnik z ligi tureckiej, który już bardzo mocno się pokazał kibicom Partizana, bo w 5 spotkaniach ligowych strzelił 6 bramek. Do tego dołożył 3 bramki w eliminacjach LKE. Także wszyscy tam mają z niego sporą pociechę.
- Danilo Pantić - podstawowy obrońca Cukaricki, który mimo swojej pozycji zdążył już strzelić 2 bramki dla Partizana.
Co do transferów Radnickiego to do ligi węgierskiej odszedł podstawowy pomocnik - Dusan Pantelić. Poza tym oddany został napastnik Veljko Trifunović, jednak tutaj to był (moim zdaniem) spory błąd działaczy. Ten zawodnik w nowym klubie strzelił już tyle bramek, co w całym zeszłym sezonie w Radnickim, także jego potencjał chyba nie był za dobrze wykorzystywany. Z transferów przychodzących można wspomnieć o:
- Aleksandrze Pejovicu - pomocniku sprowadzonym z ligi bośniackiej, jednak nie błyszczał on tam za bardzo, ponieważ przez cały sezon nie zdobył ani jednej bramki ani asysty.
- Damirze Kamirhanie - 36 letni bramkarz sprowadzony z Rad, czyli spadkowicza. Z automatu wskoczył on do pierwszego składu, co raczej nie za dobrze świadczy o formacji obronnej dzisiejszych gości.
- Branislavie Tomicu - pomocnik z Indiji, czyli z innego spadkowicza. W dodatku raz grał raz nie, dosyć chimerycznie to wyglądało.
- Borko Duronjicu - napastniku, który w zeszłym sezonie ligi serbskiej strzelił 2 gole grając 35 spotkań. No to też nie powala.
- Ryoheiu Michibuchim - japończyk z drugiej ligi koreańskiej, który też z automatu wskoczył do pierwszego składu.
Transferów tego pokroju jest więcej. Jak widać, goście nie sprowadzili żadnego mega dobrego wzmocnienia. Raczej podbierali średnich zawodników ze spadkowiczów oraz takich, którzy się po prostu nie sprawdzili w swoich ligach.
Podsumowując, wydaje mi się, że ekipa gospodarzy będzie w stanie dzisiaj wygrać spotkanie ze słabszym rywalem i nie stracić przy tym żadnej bramki. Szczególnie, że goście są w mocnej przebudowie i gra z tak mocnym rywalem będzie dla nich bardzo ciężką potyczką.
Wynik końcowy - 4:0