"Hazardowy" problem Zakopanego. 12 mln zł kary? "Każdy się boi"
Ostatni
konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem może się okazać pierwszą lekcją dla firm zajmujących się hazardem (w tym przypadku
Bet-at-home) i organizatorów imprez. Test na poważne traktowanie nowej ustawy o grach i zakładach właśnie nadchodzi.
Problemów niechcący narobił
Adam Małysz, cała plejada innych skoczków oraz organizatorzy. Za sprawę zabierze się teraz prokuratura. Kara może być sroga – ponad 12 mln zł.
Urząd Celny w Nowym Targu przesłał informację o możliwości złamania prawa do Prokuratury Rejonowej w Zakopanem już wczoraj. List polecony powinien dotrzeć, jeśli jeszcze nie dziś to z pewnością na dniach. Prokuratura przejmie nadzór nad postępowaniem.
Dyrektor Pucharu Świata: jak się mam nie bać?
Czy prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego się boi ewentualnej kary? - Jak się mam nie bać? Każdy się boi – odpowiada w rozmowie z Onet.pl prezes
Lech Nadarkiewicz, który jest też dyrektorem zakopiańskiego Pucharu Świata.
Dodaje jednak, że TZN oczekuje rozwiązania sprawy, a aktualnie reprezentuje ich firma zewnętrzna, która dysponuje korzystnymi opiniami prawnymi. - Toczy się sprawa, tylko my nie jesteśmy o tym powiadamiani – dodaje z lekkim żalem. - Czekamy, czekamy – podsumowuje.
Bet-at-home na kombinezonach skoczków i miliony widzów
W czasie kwalifikacji do zawodów narciarskich w stolicy polskich gór obok Wielkiej Krokwi bujał się na wietrze wielki balon z logotypem francuskiej firmy
Bet-at-home, która zajmuje się organizowaniem hazardu w Internecie. Na ich stronach można obstawiać wyniki rywalizacji sportowych, ale i zagrać w pokera, wejść do wirtualnego
kasyna. Dużo wygrać. Dużo przegrać. Ale Polakom nie wolno. Pod rządami nowej ustawy - skrótowo nazywanej hazardową - taka działalność w sieci jest zakazana. Podobnie jak jej reklama.
Tymczasem – już później, w czasie samych zawodów - ok. 20 tys. widzów na żywo mogło zobaczyć rzucające się w oczy reklamy wspomnianej firmy. Były one obecne na kombinezonach tuż nad numerami startowymi samych skoczków, a więc w bardzo eksponowanym miejscu. Te koszulki mogą teraz słono kosztować. Ewentualna kara to nawet 12 mln zł
Materiały foto i wideo z zawodów zapewne już zostały zabezpieczone przez służby celne, które nadzorują wykonywanie przepisów ustawy hazardowej. Teraz kara może spaść na organizatorów zawodów. A ta może być dotkliwa, nawet 12 mln złotych.
Postępowanie wszczął Urząd Celny w Nowym Targu, w którego jurysdykcji znajduje się
Zakopane. - To jedno z kilkuset postępowań karnych skarbowych, które toczą się w małopolskich urzędach celnych. Od wejścia w życie ustawy o grach hazardowych jest to pierwsza tego typu sprawa – podkreśla zastępca rzecznika prasowego Izby Celnej w Krakowie młodszy aspirant celny Renata Listwan-Pach. Na zbadanie sprawy celnicy mają teraz trzy miesiące. Na razie jest to postępowanie w sprawie, choć z czasem może się to zmienić.
Jakie koszty mogą ponieść organizatorzy zawodów? Jak tłumaczy Renata Listwan-Pach, sprawa – jeśli znajdzie się w sądzie - może się zakończyć zasądzeniem kary grzywny w wysokości od 10 do 720 stawek dziennych. Stawka taka wynosi od 43,90 zł do aż 17560 zł – jej wysokość ustali już sąd. Kwota 12 mln zł wynika właśnie z maksymalnej stawki dziennej.
"Scenariusz może być różny"
Pani rzecznik uspokaja jednak. – Zobaczymy, w którą stronę to się potoczy. Trzeba zaczekać do zakończenia postępowania przygotowawczego – dodaje. I apeluje o cierpliwość. Z uwagi na dobro śledztwa celnicy nie chcą ujawniać, co zabezpieczono jako dowody. - To jest materiał dowodowy, nie możemy ujawniać szczegółów. Trwa analiza – wskazuje pani rzecznik.
Czy organizatorzy, firma sponsorująca, bądź ktokolwiek innych usłyszy zarzuty? Tego dziś jeszcze stwierdzić nie można, choć niewątpliwie reklama firm hazardowych była obecna na zawodach. Widać to choćby na zdjęciach Adama Małysza.