>>>BETFAN - BONUS 200% do 400 ZŁ <<<<
>>> BETCLIC - ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 50 ZŁ + GRA BEZ PODATKU!<<<
>>> FUKSIARZ - 3 PROMOCJE NA START! ODBIERZ 1060 ZŁ<<<

Premier League 15 Kolejka 27.11-28.11.2010

Status
Zamknięty.
mastershot 5

mastershot

Użytkownik
Z tego co wyczytałem w obu ekipach panuje szpital i przystąpią do meczu składach osłabionych. Wymienie tylko istotne oslabienia w obu ekipach.
Arsenal bez: Fabregas ( MF, 10/2), Eboue (MF , 6/0), Diaby ( MF, 7/1), Vermaelen (DF , 3/0). Niepewny wystepu jest: Clichy ( DF , 13/0)
Przewidywany sklad Arsenalu na ten mecz wygląda następująco: Fabianki/Almunia - Sagna, Koscielny, Squillaci, Clichy - Song, Denilson - Walcott, Nasri, Arshavin - Chamakh
Jak widać skład wciąż potężnie mocny. A dla osób mniej zorientowanych proszę zwrócić uwagę, że pomimo tych kontuzji i wciąż silnego składu, kogo jeszcze Arsenal ma w odwodzie na ławce - Rosicky, Wilshere i Bendtner, gdzie każdy z nich z powodzeniem może zagrać w pierwszym składzie. Szeroka kadra Arsenalu naprawdę jest imponująca.
Aston Villa wystąpi bez: Petrov ( MF , 9/1), Heskey (FW, 6/1), Sidwell ( MF , 4/0), Reo-Coker ( MF , 10/0), Cuellar ( DF , 2/0), Albrighton ( MF , 11/3).
Niepewni wystepu sa: Agbonlahor (FW, 6/0), Beye(DF, 3/0).
Aston Villa napsuła już nerw niektórym angielskim klubom.
16/10/10 - Aston Villa 0 - 0 Chelsea Londyn
13/11/10 - Aston Villa 2 - 2 Manchester United
 
jarni 113

jarni

Użytkownik
Fulham - Birmingham
typ: over 1,5
kurs 1,45
typ: over 2,5
kurs 2,15 Gamebookers
Sprawa wygląda tak, że w meczach Birmingham z drużynami z doła tabeli pada dużo bramek, 2:3 ze stoke 2:2 z West Ham, natomiast odwrotnie ma się sprawa z drużynami w góry tabeli, 1:0 z chelsea 0:0 z MC. Dziś mecz z Fulham, gdzie obie drużyny nie będą grały na remis. Fulham spróbuje się podnieść po klęsce u siebie z MC, natomiast Birmingham po zwycięstwie 1:0 z chelsea na pewno uwierzy w siebie i nie zagra dziś na remis. Naprawdę warto zagrać over
Stoke - Manchester City
Typ: 1x
Kurs 1:65
Gamebookers

Granie dziś czystą 2 na MC to dla mnie głupota. Inwestorzy na giełdzie nie grają wbrew trendowi, nie kupują akcji gdy te ciągle spadają bo trend ma tendencje do kontynuowania trendu, kupują natomiast gdy te zaczynają rosnąć. Dlatego po 3 zwycięstwach z rzędu Stoke nie powinno się grać teraz przeciw nim. Co z tego że MC wygrał ostatnio z Fulham 4:1. W 2 kolejce pokonał u siebie Liverpool 3:0 a w następnej przegrał na wyjeździe z Sunderland 0:1. Myślę, że warto przemyśleć stawianie na MC
 
kamil1991 0

kamil1991

Użytkownik
Tottenham - Liverpool
Typ: Over 2.5
kurs: 1.85
W niedziele bardzo interesujące spotkanie. Tottenham jeden z atrakcyjniej grających w ostatnim czasie zespołów zagra z rozczarowującym w tym sezonie Liverpoolem. Tottenham w ostatniej kolejce wygrał &quot;przegrany&quot; mecz z Arsenalem, z 2:0 wyciągnęli na 2:3. Dodatkowo wygrali w LM z Werderem 3:0. Liverpool natomiast w 3ostatnich spotkaniach wygrał, przegrał i zremisował. Forma tego zespołu jest niewiadomą... Potrafili ograć Chelsea 2:0 by tydzień później zremisować z Wigan. W &quot;The Reds&quot; zabraknie kapitana, filaru tego zespołu Stevena Gerrarda. W Tottenhamie powinno obyć się bez większych strat jeśli chodzi o graczy, na drobny uraz narzekał ostatnio Van der Vaart. O ile faworytem wydaje się być Tottenham osiągający ostatnio lepsze wyniki niż Liverpool, i grający na własnym stadionie nie wiem czy nie lepiej zagrać w tym spotkaniu over&#39;u. Liverpool pokazał ze jest w stanie wygrać z faworytem (mecz z Chelsea) natomiast Tottenham w ostatnich 3meczach strzelał co najmniej po 3bramki. Wg. mnie w tym spotkaniu najlepiej zagrać over 2.5 gola.
 
kylu88 806

kylu88

Użytkownik
Aston Villa - Arsenal Londyn

Aston Villa ( 14 miejsce; 4-5-5, 15-20 ):
Ostatnia wyprawa do Blackburn okazała się klapą. Pomimo mocnego początku spotkania i jednej świetnej sytuacji na objęcie prowadzenia, goście nie wywieźli nawet punktu. Jeśli jakieś wnioski można wyciągną po tym meczu to takie, ze młodzież Houliera ma pomysł na akcje ofensywne. Z The Rovers przyjezdni poczyniali sobie naprawdę odważnie w ataku, bardzo często dochodząc do sytuacji strzeleckich i tylko gdyby nie dobra postawa bramkarza Robinsona goście na pewno ustrzelili by co najmniej 1 bramkę. Szczególnie podobały mi się akcje skrzydłem a także szybkość z jaką gracze wymieniali piłkę i posyłali prostopadłe piłki przez linie pomocy i obrony zespołu Allardayca. Sam fakt, ze Downing i spółka oddali 11 celnych strzałów przy tylko 5 gospodarzy może wyglądać imponująco ! I tutaj dotarłem do ciekawych statystyk. Otóż, w dotychczasowych 7 spotkaniach na Ewood Park Blackburn tylko 1 raz oddało więcej strzałów celnych na bramkę niż ich rywal ! (Black 1-1 Fulham ilość strzałów celnych 5-4). Szczytem wszystkiego był mecz pierwszej kolejki wygrany z Evertonem 1-0 ze stosunkiem 3-12 celnych uderzeń na korzyść gości. Ciekawsze jest jednak to, że jak na razie zespół który przyjeżdżał na Ewood Park bez względu na wywieziony wynik, w następnej kolejce grając w roli gospodarza, nie przegrywał ! Tak było w przypadku Evertonu, Arsenalu, Fulham, Sunderlandu oraz Wigan, które tydzień po meczu z ekipa Big Sama rozgrywały mecz u siebie i nie ponosiły porażek. Czyżby zespoły te odczuwały pewien niedosyt i rozczarowanie tym, że mimo oddania większej ilości strzałów i okazji do zdobycia bramki nie wywalczyły satysfakcjonującego wyniku i w następnej kolejce „spinają się” podwójnie ?

Arsenal Londyn ( 3 miejsce; 8-2-4, 28-15 ):
My Home is my Castle ! Czyż nie tego oczekują kibice Arsenalu od swoich pupili ? Na pewno tak, lecz młodzież Wengera wydaje się być za mało odporna psychicznie żeby podołać temu wyzwaniu. Zachodzę w głowę jak można było po raz kolejny ( czyżby Wenger zapomniał pokazać młodym „Kanonierkom” skrótów z meczu Aston – Man U ? ) przegrać wygrany mecz. To nie pierwszy raz kiedy ekipa z Londynu przegrywa u siebie i mam duże wątpliwości czy ostatni w tym sezonie… Wracając do występu jedynie tytuł „two halfs game” oddaje to z czym mieliśmy do czynienia w sobote na Emirates. Arsenal od początku wyglądał jak tornado, które za chwile zmiecie Spurs. Pierwszy cios nadszedł naprawdę szybko po cudownej prostopadłej piłce Cesca do Nasriego. Duży udział przy golu miał Gomez, którego dwa kroki w tył dały tyle czasu i miejsca ile potrzebował francuz aby minąć goalkeepera gości. Świetne zawody Fabregasa w pierwszej połowie, mnóstwo podań właśnie do Samira. Hiszpan był typowym motorem i mózgiem zespołu w pierwszej połowie. Przy drugiej bramce to on podawał do asystującego Arshavina. Arsenal w pierwszej połowie kompletnie dominował w środkowej strefie, a więc tam, gdzie są najlepsi. Na nic się zdała 5 pomocników Rednappa skoro momentami była tam jedna wielka dziura a Cesc miał aż nadto czasu żeby rozgrywać , rozciągać bądź budować akcje pozycyjne, co wyglądało bardzo dobrze, ale właśnie, tylko do końca pierwszej połowy. Co się stało w szatni Tottenhamu ? Zapewne parę ciepłych słów w stylu „grajcie swoje” oraz „macie Balea w formie” z ust Rednappa. Oprócz tego świetna zmiana Defoe, który zajmował parę stoperów i rozciągał ją na boki bądź wyciągał do przodu w stronę środka, co pozwalało Van der Vaartowi i Baleowi wchodzić w strefę obronną gości ze środka, na pełnej prędkości. Tak właśnie padła pierwsza bramka zresztą. Co natomiast stało się w szatni Arsenalu, tego nie pojmuję. Nonszalancka gra, brak koncentracji i motywacji, bezmyślne zagranie ręką w polu karnym „dyrygenta” z Hiszpanii. Obrona również dała się nabrać zarówno przy pierwszym jak i 3 golu ( wokół Kaboula stało bodajże 3 obrońców a w polu karnym na 3 piłkarzy Spurs było 8 Kanonierow ). Już nie pierwszy raz gracze Wengera pokazują, że mają talent, są niesamowicie pomysłowi i zgrani, ale niestety mają za słabą psychikę i za mało doświadczenia. Ten zespół został zbalansowany w złą stronę gdyż na chwilę obecną nie ma tam doświadczonych, starszych, nazwałbym to „z innej epoki” graczy, którzy wiedzieliby jak się zachować w pewnych momentach. Łatwo przyszło, łatwo poszło… Z taką maksymą przynajmniej dla mnie zaczynają się powoli Kanonierzy utożsamiać.

H2H :
- na ostatnie 16 spotkań w EPL 1 wygrana Aston V, 6 remisów i aż 9 wygranych Arsenalu
- ostatnie 8 spotkań na Villa Park to 4 remisy i 4 wygrane Arsenalu|
- 5 na 8 spotkań kończyło się under 2,5
- Aston Villa aż w 4 z 8 meczy nie strzeliła bramki, Kanonierzy w 2 z 8 spotkań
- The Villans ani razu nie prowadzili do przerwy w tych meczach (łącznie tylko 1 gol przed przerwą)
- Arsenal łącznie zdobył 11 goli w tych meczach przy 5 Aston Villi

Jak widać, statystyki H2H absolutnie na korzyść Arsenalu. Wenger i spółka dobrze czują się na Villa Park, strzelają też tam sporo goli. Jednak trzeba wziąć pod uwagę obecną formę gości, która pozostawia wiele do życzenia. Kanonierzy zawodzą w lidze, szczególnie przed własną publiką. Ostatnio dwukrotnie zawiedli w Lidze Mistrzów przegrywając oba wyjazdowe pojedynki z Szachtarem i Braga. Nazywam ten pojedynek „meczem młodzieży” gdyż managerowie obu ekip wystawią prawdopodobnie bardzo młode wiekowo 11nastki. Na pewno bardziej utalentowani są chłopcy Wengera, ściśle wyselekcjonowani poprzez lata przez francuskiego szkoleniowca i ściągani progresywnie do angielskiego klubu. Aczkolwiek jak już pisałem, brak w tym zespole nie tyle co lidera, gdyż takowym bez wątpienia można nazwać Fabregasa (a i Nasri wg mnie bardzo często bierze gre na siebie i przejawia ochotę dowodzenia) ale starszych doświadczonych kolegów, którzy jak trzeba, potrafią dać dobrą podpowiedź i radę w trakcie meczu, posiadają bezcenne doświadczenie jak się zachowywać w niektórych momentach. Tego ewidentnie brak ekipie The Gunners dlatego też potrafią być nieprzewidywalni. Ekipa Houliera również może wyjść po raz kolejny odmłodzona, ale drużyna z Birmingham posiada w swoich szeregach doświadczonych (nawet w bojach z Arsenalem) graczy, którzy na pewno wesprą przed tym pojedynkiem cennymi uwagami swoich młodszych kolegów. Podczas typowania lubię się podpierać statystykami h2h, jednak w tym momencie wydaje mi się, że goście nie są w formie, żeby wywieźć komplet z Villa Park. Aston ostatnio zagrało rewelacyjne zawody z United ale dali się „wystrychnąć” w końcówce na własne życzenie przez Diabły. Myślę, że będziemy świadkami ciekawego spotkania, młodzież pokaże kawał kreatywnej i widowiskowej piłki, momentami będzie to gra do bólu zdyscyplinowana (wszak obaj managerzy na Premier League „łamali nie jedne zęby”) ale momentami kompletnie pozbawiona ładu i składu. No i Arsene będzie się musiał obejść bez Fabregasa… A po cichu myśle, że mecz skończy sie remisem 1-1 choć nie można wykluczyć, że gospodarze w końcówce czegoś nie &quot;ukąszą&quot;. W każdym bądź razie - goście nie wygrają tych zawodów !


Aston Villa - Arsenal 1x @ 1,72



Bolton - Blackpool

Bolton ( 5 miejsce; 5-7-2, 26-20 ):
Bolton gra dobrze i solidnie. Trzeba to sobie w końcu uświadomić i przyjąć do wiadomości, że manager Owen Coyle po przyjściu zrobił naprawdę świetną robotę w tym zespole. Przede wszystkim odblokował Elmandera, który wydaje się grać sezon życia. Szwed spisuje się bardzo dobrze, zdobył już 8 bramek z czego 6 na wyjazdach i ani jednej z nich z karnego. Mało tego, bramki te to naprawdę popis świetnych umiejętności technicznych, instynktowych oraz zgrania z resztą ekipy a w szczególności z Kevinem Daviesem. W ostatnim spotkaniu Kłusaki rozniosły na własnym Terenie Sroki aż 5-1 a 4 gole padły właśnie łupem tej pary ! Wprawdzie obie bramki Daviesa padły po rzutach karnych ale nie zmienia to faktu, ze obaj panowie zdobyli łącznie 14 bramek z 26 zdobytych dotychczas przez Bolton. Oglądając mecz z Newcastle odniosłem po raz kolejny wrażenie, że Bolton ma pomysł na grę, wie co chce zrobić z piłką kiedy są pod polem karnym rywala. Ich gra zawsze była szybka, ale opierała się bardziej na długich piłkach na Daviesa. To już przeszłość gdyż manager Coyle nauczył swoich podopiecznych grać szybką piłką ale po ziemi. Świetnie również wyglądają akcje pozycyjne aczkolwiek The Trotters nie starają się budować ich za długo. Rozmiar wygranej nad Srokami możemylić, gdyż goście popełniali w tym meczu błąd na błędzie. Już pierwsza bramka to głupia i bezsensowna ręka Nolana w polu karnym. Kolejne gole to błąd i zawachanie obrońców (szczególnie Collociniego, który rozegrał koszmarne zawody uwieńczone skąd inąd czerwoną kartką). Jedynie bramka Elmandera na 3-0 warta przeanalizowania, bo widać w niej wszystko to o czym pisałem. Pod bramką gospodarzy działo się momentami, ale były to akcje grane głównie pod Carolla i przeważnie powietrzem (aczkolwiek bramka padła po przypadkowym podaniu do Andyego po ziemi) Bolton może w tym sezonie poważnie powalczyć o miejsce w pucharach ale wszystko będzie zależeć od szerokości ławki, rotacji i przemęczenia głównych filarów zespołu.

Blackpool ( 12 miejsce; 5-3-6, 21-27 ):
Podoba mi się ten zespół a jeszcze bardziej jego manager Ian Holloway. Manager z jajami który nie przejmuję się tym kto co mówi i chce trenować swój zespół tak jak potrafi najlepiej. A że potrafi, pokazują wyniki. Blackpool tylko w 2 meczach nie potrafiło nawiązać kontaktu w tym sezonie (0-6 z AFC na Emirates i 0-4 z CFC na Stamford Bridge). W pozostałych meczach The Seasiders nawet jak przegrywali, robili to z „klasą” walcząc do samego końca. W ostatnim meczu upiekło im się jednak. Wygrana z Wilkami 2-1 była naprawdę szczęśliwa, gdyż goście doszli w pewnym momencie do słowa i to mocno ale po kolei. Mamy 3 minutę, długa piłka trafia do Varneya ten klei ją na klatkę piersiową i oddaje niesamowity strzał zakończony bramką. Gol z tak zwanych „jeden na milion”. Ta bramka zdecydowanie ustawiła przynajmniej pierwszą połowę a jakby tego było mało Wolves musieli przyjąć kolejny cios tuż przed przerwą kiedy Harewood wpakował piłkę do siatki. Do przerwy ekipa Hollowaya kontrolowała swoje jak i rywala pole karne. I znowu mamy „two halfs game”. W drugiej połowie totalne załamanie w ekipie gospodarzy. Blackpool zaczęło grać nerwowo, parę razy piłkarze nie do końca rozumieli się z bramkarzem Kingsonem. Wilki zaczęły mieć coraz więcej miejsca na przedpolu karnym, ogromny chaos który panował natomiast w polu karnym Blackpool pomogł zespołowi Wilków wrócić do gry dzięki kontaktowej bramce Doylea niestety dopiero w 86min. Aczkolwiek goście wcześniej mieli naprawde groźne akcje i gdyby nie bardzo dobra postawa Kingsona przy co najmniej 3 akcjach, goście mogli popsuć humory kibicom zgromadzonym na Bloomfield Road.

Ponieważ nie znalazłem żadnych H2H odnośnie obu ekip rzucimy okiem na obecną formę.

Bolton statsy :
- pilkarze Owena Coylea wygrali 3 mecze, 3 zremisowali i 1 przegrali na Reebok Stadium
- w 2 meczach na Reebok nie zdobyli gola (0-0 Fulham i 0-1 Lpool),kiedy strzelali to co najmniej 2 gole
- kiedy pierwsi strzelają gola wygrywają 3 z 4 meczy (wyjątek 2-2 z United )
- 10 goli na 15 domowych strzelali w 2 polowie spotkania
- oprocz 0-0 z Fulham w każdym innym meczu tracili min. 1 bramke w 2 polowie
- ostatnie 2 mecze to pogromy 5-1 N’castle i 4-2 Spurs
- 5 na 7 spotkan zakończone over 2,5 (sporo ponad linie, 2-2 4-2 5-1 )

Blackpool statsy:
- 3 zwyciestwa 1 remis i 4 porazki na obcych stadionach
- 4 na 8 meczy wyjazdowych zakończone z zerowym kontem strzeleckim (AFC, CFC, BIRM, WHU)
- kiedy już strzelają na wyjezdzie, to 3 razy po 2 bramki i raz 4 bramki (to daje 3 wygrane i 1 porazke)
- 5 na 8 wyjazdów zakończone over 2,5 (sporo ponad linie 4-0, 0-4, 0-6, 2-3)
- aż 5 goli z 10 wyjazdowych strzelone w ostatnich 15 min pierwszej połowy (3 znich Harewood)
- w 4 na 4 przypadkach gdy tracili pierwsi gola wyjazdowego to przegrywali mecz

Na pierwszy rzut oka już widać, ze obie ekipy lubią ofensywny styl gry i chcą dawać kibicom przyjemność z oglądania bramek. Wg statystyk są to trochę skrajnie zachowujące się zespoły gdyż albo strzelają bramki hurtowo albo po Prostu nie potrafią znaleźć sposobu na bramkarza przeciwnika. Ciekawie może wyglądać 1 połowa gdyż Kłusaki tracą dużo goli w 1 połowie a Blackpool aż połowę swoich bramek z dala od domu strzelają w ostatnim kwadransie (a łącznie 7 na 10 goli strzelonych do przerwy). Patrząc tylko na te cyfry powinniśmy być świadkami sensacyjnego prowadzenia gości do przerwy ale to tylko przez pryzmat liczb. Elmander i spółka na pewno są nieźle podbudowani ostatnimi wynikami i całą pozytywną reakcją i komentarzami jakie spadają na graczy i managera z wszystkich stron środowiska piłkarskiego. Nie jestem tylko pewien, czy gracze Wanderers są już na tyle „obyci” z takim schlebianiem. Bardzo prawdopodobne, że jeśli Coyle nie sprowadzi troszeczke swoich graczy na ziemie po wysokim aczkolwiek wg mnie bardzo ale to bardzo szczesliwym zwycięstwie ze Srokami, piłkarze mogą po prostu osiąść na laurach. A na to już napewno liczy Ian Holloway który bez żadnych zahamowań chce wygrywać i otwarcie mówi, o utrzymaniu w Premier League. Jego gracze tylko to potwierdzają i swoją postawą na boisku zawsze odzwierciedlają myślenie i podejście do futbolu swojego szkoleniowca. Nie postawie na gospodarzy choć mają dobrą passę. Myślę, że The Seasiders mogą napsuć sporo krwi Kłusakom swoimi szalonymi i niekonwencjonalnymi akcjami. Sądzę, że goście po prostu zagrają swoje tzn. ofensywnie i bez respektu przed rywalem, i momentami Bolton może mieć problemy z narzuceniem swojego sposobu gry. Kluczem do sukcesu przyjezdnych powinno być odcięcie od podań Daviesa i „naklejka” na Elmandera. W tym meczu żaden wynik mnie nie zdziwi, może oprócz kolejnego wysokiego zwycięstwa gospodarzy. Goście mogą wyciągnąć z tego remis, a mogą też sprawić nie lada niespodziankę. Jeśli już grać, to radze X2 na Blackpool albo opcje, ze oba zespoły trafią do siatki.


both teams to score @ 1,73


Everton - West Bromwich

Everton (14 miejsce; 3-7-4, 16-15 ):
Everton w tym sezonie cieniuje. To nie jest już ta sama ekipa która na własnych śmieciach w zeszłym sezonie przegrała tylko 2 spotkania. The Toffes już teraz mają na swoim koncie 2 porażki domowe a nie ma jeszcze nawet półmetka rozgrywek. Ostatnie spotkanie z będącym w gazie Sunderlandem po sensacyjnej wygranej z Chelsea uświadamia mi jednak jedną rzecz – Everton nie przegrywa 2 spotkań z rzędu ( a jeśli już robi, to bardzo rzadko, sezon temu 2 takie serie). Nie jest to może zespół który swoim potencjałem i zaangażowaniem ofensywnym powala na kolana, ale solidnie prowadzona drużyna która jest wymagającym rywalem jeśli idzie o dostanie się pod pole karne. Świadczą o tym chociażby statystyki ale do nich odwołam się później. Ostatnie spotkanie z The Black Cats na Stadium of Light zakończyło się wynikiem sprawiedliwym według mnie a więc podziałem punktów. Trzeba przyznać, że goście czasami byli w tarapatach, ale zawsze wychodzili z nich obronną ręką. Bramka na 1-0 strzelona główką przez Cahilla była taką typową i wizytówkową bramką The Toffes – szybka wymiana piłki w środku pola, wystarczyło trochę więcej miejsca i Baines nawet nie próbując podejść z piłką bliżej pola karnego, świetnie wrzucił ją do Tim’a. Później jednak goście znaleźli się w niemałych tarapatach a to za sprawą świetnego Welbeck’a który dwukrotnie pokonał Howarda. Kiedy już Czarne Koty niesione jeszcze euforią po zwycięstwie nad Chelsea i prowadzeniem 2-1 z The Toffes myśleli, że to już koniec, ostatni rozdział tego meczu dopisał Arteta ratując 1 punkt. On i Cahill, co David Moyes zrobiłby jakby nie miał chociaż jednego z tej dwójki ? Prawdopodobnie miałby na koncie parę ładnych punktów mniej gdyż na razie w tym sezonie ta dwójka strzela naprawdę ważne bramki dla zespołu z Liverpoolu.

West Bromwich ( 16 miejsce; 4-4-6, 16-25):
Jeszcze nie tak dawno The Baggies okupowali nawet 6 miejsce w lidze ale wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I to „negatywne zaklęcie” musiało się utrzymywać nad graczami WBA w ostatniej kolejce, gdyż porażka 0-3 ze Stoke na The Hawthorns przyszła w naprawdę pechowych okolicznościach. Częściowo winni są sami gracze, którzy rozegrali naprawdę kiepskie zawody. Mało akcji ofensywnych, pomysł na grę właściwie zerowy, czasami jakaś akcja skrzydłem i wrzutka w pole karne ale nic poza tym. Nawet w takim elemencie podstawowym jak pressing gracze Roberto Di Mateo wypadli naprawdę blado. Dużo miejsca miał napastnik rywala K.Jones na którego była zagrywana spora liczba górnych piłek a ten je wygrywał. I wygrał nawet z sędziom, którego delikatnie mówiąc „nabrał” podczas wymuszania karnego. Sędzia niesłusznie wskazał na wapno i goście zdobyli prowadzenie. Na nic to jednak, nie pobudziło to gospodarzy do walki a na 5 minut przed końcem sędzia pokazał na 11 metr po raz drugi i wydaje mi się, że również była to trochę pochopna decyzja (nie takie zagrania barkiem są dopuszczalne w EPL). Strata trzeciej bramki to już kompleksowe połączenie niechęci i albo wręcz chęci ale skończenia tego meczu tu i teraz. Obrona totalnie odpuściła krycie i skończyło się golem Waltersa. Kryzys w West Brom dalej trwa a to był 2gi mecz z rzędu w którym nie zdobyli choćby gola. Wcześniej nie strzelili takiej „potędze” w obronie jak Wigan.

H2H :
- ostatni raz WBA wygrało na Goodison Park w 1979 roku wynikiem 2-0 !
- na ostatnie 4 spotkania Everton wygrał 3 i raz zremisował w roli gospodarza
- w ostatnich 3 spotkaniach gracze Moyesa wbijali gościom zawsze 2 bramki
- WBA w 2 na 4 spotkania nie potrafili znaleźć sposobu na bramkarza rywali

Everton statsy :
- 2 wygrane, 3 remisy i 2 porażki na Goodison Park zespołu Davida Moyesa
- jedyne zwycięstwa to 1-0 ze Stoke i 2-0 z Liverpoolem
- ostatnia wygrana 3 mecze domowe temu właśnie z Poolem
- ciekawostka : Stoke kolejkę wcześniej przed podróżą na Goodison uległo na własnym terenie Man United. Liverpool kolejkę przed swoim występem derbowym również uległ u siebie Blackpool. Oba zespoły przegrywały w rozmiarze 1-2. WBA ostatnie spotkanie grało na własnym terenie i przegrało 0-3…
- 5 z 7 straconych bramek padały w 2 odsłonie spotkania
- aż 4 bramki z 9 strzelonych przed własną publicznością zostały zdobyty w 90 minucie

WBA statsy :
- 1 zwycięstwo, 2 remisy i 4 porażki to dotychczasowe osiągnięcia Bromwich na wyjazdach
- jedyne zwycięstwo to sensacyjne 3-2 na Emirates przeciwko Kanonierom
- WBA w 3 z 4 przegranych spotkań nie zdobyło gola (wyjątek 1-2 z Blackpool – Mulumbu w 85’)
- 5 na 7 wyjazdowych spotkań to overy 2,5
- ostatnie 2 mecze bez strzelonej bramki (rok temu w Championship co najwyżej 1 mecz bez gola)

West Brom chyba powoli zaczyna odczuwać różnicę między Premier League a Championship. Po słabych pierwszych meczach sezonu nadszedł okres kiedy podopieczni Roberto Di Mateo nie przegrali 6 spotkań z rzędu ( a grali m.in. z Arsenalem, Tottenhamem, Man United czy Boltonem). Te dobre wyniki musiały się kiedyś skończyć i nagle porażka 1-2 z Blackpool rozpoczęła nową „erę” zespołu. W ciągu ostatnich 5 spotkań tylko 1 remis z West Hamem w Londynie a pozostałe 4 mecze to porażki. Te wyniki nie mogą dziwić, zadyszka musiała w końcu przyjść i jej namacalne efekty widzimy właśnie teraz. Co do Evertonu to gracze Moyesa mają przed sobą mieszany terminarz. Mecze w których będą podejmować ekipy Wigan i Birmingham będą przeplatać z wyjazdami na Stamford Bridge czy City of Manchester Stadium. Na wyjazdach o punkty będzie cholernie ciężko, gdyż rywale gubią punkty i na pewno myślą w perspektywie kolejnych spotkań o złapaniu w końcu wiatru w żagle i zdobyciu serii zwycięstw. Dlatego Everton który uciekł tydzień temu sprzed stryczka, musi powalczyć o 3 punkty w dzisiejszym meczu. Łatwo wbrew pozorom nie będzie, gdyż West Brom podrażnione 2 meczami bez bramki na pewno postawi większą uwagę na akcje ofensywne, nawet kosztem stracenia bramki. Ważne jest dla nich, żeby zdobyć gola i odbudować mentalność strzelecką. Mecz powinien przebiegać pod dyktando gospodarzy, którzy będą chcieli od początku grać swoje, stopniowo zdobywając przewagę psychologiczną. Nie spodziewam się tutaj niesamowitych ataków od początku spotkania ze strony The Toffes, raczej stopniowe macanie przeciwnika w celu oszczędzania sił przed trudniejszymi ekipami w następnych kolejkach. To może się zemścić w pewnym momencie, dlatego The Baggies ustrzelą choć jedną bramkę, ale Everton nie pozostanie dłużny. Osobiście widzę tutaj wygraną gospodarzy w rozmiarach 2-1 ale granie po słabym kursie który oferują nam buki jest troche nieopłacalne. Lepiej pokusić się o over 2,5.


Everton - West Bromwich over 2,5



Fulham - Birmingham

Fulham ( 17 miejsce; 2-8-4, 14-17 ) :
Szczerze powiedziawszy nie przypominam sobie kiedy Fulham straciło po raz ostatni 4 bramki w jednym meczu ! Dlatego poszperałem, poczytałem i okazało się, że na zakończenie zeszłego sezonu Arsenal wbił w meczu derbowym na Emirates 4 gole zespołowi z Craven Cottage. Dwa lata temu natomiast Fulham w żadnym z 38 spotkań nie „zebrało” 4 bramek w jednym meczu. To był jednak mecz wyjazdowy a jak się okazuje, w zeszłym sezonie na własnych śmieciach tylko Chelsea, Aston Villa i Man City potrafiły wbić 2 gole które dały im 3 punkty oraz WHU ale Fulham wygrało 3-2. Dwa lata temu ten sam wyczyn zrobiły ponownie Chelsea i West Ham oraz Blackburn i Everton. Te statystyki nie kłamią. The Cottagers są u siebie naprawdę silną, wymagającą i zdyscyplinowaną ekipą dlatego zeszłotygodniowa porażka a właściwie jej rozmiary mogą niepokoić i dziwić. Z tego co udało mi się zauważyć to gracze Marka Hughesa byli za mało „agresywni” w sportowym znaczeniu. Parę razy Jo lub Tevez przepchali się przez obrońców gospodarzy którzy ewidentnie na nadążali za siłową i fizyczną grą napastników przyjezdnych. W wielu przypadkach obrońcy wyglądali jak „dzieci we mgle” a przecież to nie był ich debiutancki mecz w tym ustawieniu. Naliczyłem się kilku sytuacji w których wyszła bezproduktywna gra obronna podczas krycie rywali. Co o obronie można powiedzieć, tego nie można o bramkarzu Schwarzerze, który przy bramkach dla The Citizens nie miał za wiele do powiedzenia natomiast co mógł to wybronił. Jedyny gracz Fulham który nie był „krok w tyle” za Citowcami. Bramka honorowa to najlepsze podsumowanie chaotycznej, niezorganizowanej i gry bez pomysłu drużyny Hughesa.

Birmingham ( 15 miejsce; 3-7-4, 15-17 ) :
Bóg był w zeszłą sobotę Niebieskim, ale niestety nie z Londynu ale z Birmingham. Nie mam wątpliwości, że wygrana z The Blues była meczem z kategorii „1 na 100” gdyż gospodarze oprócz 1 akcji ofensywnej zakończonej zresztą bramką nie pokazali nic więcej w ataku. Pokazali za to dużo w obronie, ale tylko w negatywnym aspekcie. Masa błędów obrońców, Drogba który wchodził w szyki obronne jak w masło powinien był w 1 połowie ustrzelić minimum 2 bramki. Goście w dużej mierze zagrażali bramce Fostera z powietrza a ja naliczyłem się co najmniej 3 groźnych strzałów główką które mogły być śmiało zamienione na bramki (raz na drodze stanęła Didierowi poprzeczka, 2 razy świetnie spisywał się Foster). Gospodarze za nic mieli sobie coraz śmielsze ataki gości, strefa 30 metrów przed bramką Fostera właściwe przez cały mecz była do dyspozycji The Blues stąd też takie właśnie zagrożenie z powietrza (dużo czasu na wrzucenie dokładnej piłki na głowę Drogby). Momentami mecz ten przypominał spotkanie hokejowe, gdzie jeden zespół zakłada tak zwany „ hokejowy zamek” drugiej ekipie. Brak jakiegokolwiek pressingu ze strony podopiecznych Alexa McLeisha powodował, że piłkarze Ancelottiego grali często przodem do bramki, wymieniali szybkie i dokładne piłki w obrębie pola karnego aż w pewnym momencie potrafili wręcz „wcisnąć” zespół gospodarzy w ich własne pole karne. Naprawdę po tym spotkaniu śmiało można rzec, iż byliśmy świadkami „piłkarskiego cudu” , że gracze Birmingham nie stracili bramki w tym meczu.

H2H :
- na ostatnie 12 spotkań w PL (Home &amp; away) 3 wygrane Fulham, 4 wygrane Birmingham i 5 remisów
- ostatnie 6 spotkań na Craven Cottage to 2 zwyciestwa gospodarzy, 2 remisy i 2 wygrane gości
- zarówno Fulham jak i Birmingham w 3 z 6 tych spotkań nie strzeliło bramki (1 mecz 0-0)
- 2 z 6 spotkań zakończone over 2,5 (2-1 dla FUL i 3-2 dla BIRM) 3 undery niskie (0-0, 0-0, 1-0)
- w 3 meczach do przerwy był remis, w pozostałych 3 prowadzili goście !

Obie ekipy podejdą do tego meczu w zupełnie innych nastrojach a jednak w tym samym konkretnym celu – zdobyć 3 punkty. Jestem pewien, że ekipa McLeisha po wygranej nad The Blues przyjedzie naładowana pozytywną energią i chęcią udowodnienia, że wynik z przed tygodnia był sprawiedliwy i wręcz im się należał. Manager Hughes natomiast musi odbudować w swoich szeregach postawę obronną i zapewne na tym skupią się przede wszystkim piłkarze Fulham. Muszą być świadomi, że przed nimi wyjazdy na Emirates i Anfield a więc gra obronna przeciwko takim rywalom, to podstawa. Ostatni mecz pokazał, że dużo pracy muszą włożyć w poprawę fizyczną i psychiczną jeśli chodzi o ten aspekt gry. Nie spodziewam się dużej ilości bramek w tym spotkaniu. Po pierwsze statystyki między tymi zespołami pokazują, że zespoły te grają przeciwko sobie defensywnie i ostrożnie. Po drugie Fulham tylko raz zagrało 2 spotkania overowe2,5 przed własną publiką pod rząd. Co innego piłkarze z Birmingham którzy notują naprawdę dużo wyjazdowych meczy okraszonych co najmniej 3 bramkami ale ostatnie 2 spotkania to tylko 1 bramka (przeciwko CFC ). Uważam, że po tym co pokazali w zeszłym tygodniu przeciwko Chelsea, mogą mieć problemy ze strzeleniem bramki ekipie, która po blamażu z 4 bramkami „w plecy” będzie przede wszystkim patrzyć na tyły, a dopiero później na ofensywę. Nic tak nie denerwuje kibica Premier League jak mocno defensywny i ostrożny futbol ale i taki możemy obejrzeć w sobotę na Craven Cottage. Typuje jednak remis ponieważ goście będą psychologicznie niesieni „euforią” po spotkaniu z CFC a gospodarze będą zwracać większą uwagę na strefę obronną. Grałbym under 2,5 w ciemno ale widzę, że bukmacherzy dali kurs w okolicach 1,60 a więc wiedzą chłopaki co robią.


Fulham - Birmingham X
 
Otrzymane punkty reputacji: +10
davey 4

davey

Użytkownik
Spotkanie: Everton – West Bromwich Albion
Typ: 1 i over 2,5
Kurs: 2.6
Buk: Gamebookers
Analiza:

Everton nie notuje ostatnio najlepszych wyników, ale ich gra dobrze się prezentuje. Mimo porażki z Arsenalem i remisem z Sunderlandem, zagrali w tych meczach bardzo przyzwoicie, strzelając w nich łącznie 3 gole. Jutro przyjdzie im się zmierzyć z mniej wymagającym rywalem niż poprzednicy i to u siebie. West Bromwich jest bez formy, w ostatnich pięciu spotkaniach zdołali ugrać zaledwie 1 punktu – dzięki remisowi z outsiderem West Hamem. Everton z Timem Cahillem w składzie dysponuje całkiem niezłą ofensywą. Przeciwko ostatnio bardzo dziurawej defensywie gości powinien bez problemu znaleźć drogę do siatki i to niejednokrotnie. W ostatnich 5 potyczkach goście stracili 10 bramek, przegrywając ze słabym Wigan, czy u siebie aż 0:3 ze Stoke. Liczę, że Everton podtrzyma ‘passę’ WBA dotyczącą dwóch straconych goli na mecz, a nawet zdoła podwyższyć tą średnią. Obrona Evertonu nie prezentuje się za ciekawie toteż goście mogą coś tu ustrzelić. Nie sądzę jednak, że pomoże to im w zdobyciu jakichkolwiek punktów. Myślę, że mecz przebiegnie pod dyktando podopiecznych Moyesa i zakończy się wynikiem 3:1.
 
kylu88 806

kylu88

Użytkownik
Man United - Blackburn

Man United ( 2 miejsce; 7-7-0, 28-15 ) :
Gdzie jesteś Manchesterze ? Gdzie jesteś Rooney’u? Te pytania powinien i zapewne zadaje sobie w myślach każdy zatroskany fan ekipy United. Pomimo tego, że zespół Fergusona nie zasmakował jeszcze porażki w tym sezonie w żadnych rozgrywkach, jego gra może budzić wiele zastrzeżeń i obaw. Przede wszystkim sposób w jaki drużyna zdobywa bramki nie przekonuje mnie już tak jak kiedyś. W meczu z Wigan zauważyłem problemy w podstawowym konstruowaniu akcji przy grze po ziemi. Właściwie jedyne zagrożenie ze strony Diabłów przyszło w postaci główki lewego obrońcy Evry szczęśliwie zamienionej na bramkę – i tyle można by powiedzieć o 1 połowie spotkania. Druga połowa zapewne wyglądałaby podobnie gdyby nie OGROMNA pomoc gości w postaci auto-eliminacji. Najpierw zupełnie bezsensowny wślizg Alcaraza a chwilę później atak wyprostowanymi nogami Rodallegi i tak o to na 28 minut przed końcowym gwizdkiem sędziego spodziewaliśmy się typowego dla gladiatorskich spektakli „dobicia” rywala. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, piłkarze Fergusona mieli naprawdę duże problemy ze sforsowaniem całej 9tki ustawionej w 2 równe linie na granicy pola karnego. Oczywiście nie można mieć pretensji do graczy Fergusona, że strzelili tylko jedną bramkę w tym czasie chociaż ich gra w przewadze nie powalała. Dalej widzieliśmy zupełnie nieproduktywne podania w pomocy, Fletchera który rozgrywa jedynie na boki, Carricka dającego tylko asekuracje na środku i właściwie nic poza tym. Wejście Scholesa na pewno ożywiło grę ale co tu było ożywiać grając 11 na 9. Tu trzeba strzelać gole ! Rooney jest zupełnie bez formy i każda jego próba – no może oprócz strzału z główki – kończyła się niepowodzeniem i aż żal patrzeć co zostało z tego świetnego napastnika. Dziwi mnie, że United widząc, że są problemy ze zdobyciem bramki, nie decydowały się na oddanie piłki rywalowi w celu wciągnięcia go na swoją obronę a potem skontrowania. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy – United w tym sezonie nie potrafią bo nie mają kim przeprowadzać kontrataków. Chicharito nadaje się bardziej do gry pozycyjnej, szukania pozycji. Tym bardziej „bułgarski książę” który potrzebuje dokładnej piłki od partnerów żeby pokazać swoją klasę. Rooney musi się na razie skupić na powrocie do formy gdyż z niego nie ma żadnego pożytku. Pozostaje nam Owen z latkami i mlody Macheda który jest jeszcze mało ograny i obyty a większość jego bramek to strzały nieprzygotowane – chłopak ma po prostu nosa i wie gdzie być, żeby piłka do niego dotarła. To jest największa bolączka Fergusona, że jedynie Nani i może Park wraz z Obertanem są w stanie skonstruować akcję na szybkości, tak żeby przebiec pół boiska i wykończyć akcję bramką. Tyle tylko, że Park gubi piłkę średnio tak często jak Ferguson zmienia gumę do żucia, a Obertan nie jest jeszcze w pełni zgrany z resztą ekipy co zresztą widać gołym okiem. Dlatego kibice Czerwonych Diabłów muszą przeżywać katorgi związane z oglądaniem pseudo pozycyjnej gry ich ulubieńców. Kto oglądał mecz w środę na Ibrox Stadium widział na własne oczy to o czym pisałem wyżej.

Blackburn ( 11 miejsce; 5-3-6, 17-18 ) :
Blackburn to chyba jedyny zespół, który potrafi minimalizować koszty w celu uzyskania efektów. The Rovers w ostatnim spotkaniu oddali dwa razy mniej strzałów w światło bramki a wygrali mecz 2-0 po dobrym spotkaniu. Mecz stał na średnim poziomie chociaż goście z Birmingham starali się jak mogli aby uprzyjemnić nam oglądanie tego meczu. Manager gospodarzy Sam Allardayce wychodzi zapewne z jednego podstawowego założenia : do szatni mój zespół schodzi niepokonany. Ma to prawdopodobnie na celu wprowadzenie w piłkarzach psychologicznej przewagi po wyjściu na drugą odsłonę meczu. Potwierdzają to dobitnie statystyki - piłkarze Big Sama schodzili do szatni tylko jeden jedyny raz dwie kolejki temu przegrywając do przerwy 2-0 z będącym w świetnej formie Tottenhamem na White Hart Lane. O czym to świadczy ? Przede wszystkim o koncentracji, mobilizacji oraz pełnej świadomości i odpowiedzialności za wynik piłkarzy z Ewood Park. Tak też wyglądała pierwsza odsłona zeszło niedzielnego spotkania pomimo tego, że stroną bardziej aktywną ofensywnie była ta przyjezdna to gospodarze grali swoje, wyglądali na pewniejszych siebie i koniec końców w 2 minucie doliczonego czasu gry Pedersen przy sporym udziale Friedla (piłka ewidentnie za kołnierz, mógł się zdecydowanie lepiej zachować ) dał prowadzenie do przerwy. W drugiej połowie gra wyglądała dosyć podobnie może z wyjątkiem częstszych akcji ofensywnych młodzieży The Villans która nie miała nic do stracenia. Druga bramka dla gospodarzy to znowu spory zbieg okoliczności plus Pedersen był tam gdzie miał być i gospodarze byli już w „bezpiecznym miejscu”. Lubię oglądać Blackburn ale nie ze względu na finezję i pomysłowość ich piłkarzy bo ta akurat do najlepszych nie należy. Jest to jednak w mojej opinii jeden z najlepiej prowadzonych zespołów odzwierciedlających taktycznie jak i merytorycznie poglądy i wizję swojego managera. Tak jak ich poustawia Big Sam, tak jego piłkarze po prostu zagrają.

H2H :
- na ostatnie 16 spotkań w EPL 8 wygranych United, 4 remisy i 4 wygrane Blackburn
- na ostatnie 8 spotkań na Old Trafford w rozgrywkach EPL 6 wygranych Red Devils, remis i porażka
- do przerwy 3 razy wygrywali gospodarze, 3 razy był remis i 2 razy goście po 45min prowadzili
- 5 z 8 spotkań kończyło się overem 2,5 ( 3-1, 4-1 ) natomiast undery na styku (2x 2-0)
- United tylko w 2 z 8 meczy strzelali mniej niż 2 bramki swoim rywalom

Obecna forma obu zespołów każe nam się chwilę zastanowić nad tym spotkaniem. Czy Diabły mogą być aż tak wielkim faworytem tego spotkania jak wskazują kursy u bukmacherów ? Absolutnie nie. Odradzam od razu granie United po tym kursie a to dlatego, że The Gers pokazali w tygodniu jak się dobrze bronić przed ekipą Fergusona i przy okazji od czasu do czasu kontratakować . Taktycznie Blackburn jest w stanie bez żadnych problemów powielić wzorce obronne ekipy Rangers ale intuicja mi mówi, że z przodu gracze Allardayca mają więcej do zaoferowania i mogą sprawić więcej kłopotów. Old Trafford z roku na rok zaczyna się stawać obiektem o coraz mniejszej wartości „psychologicznej” dla gospodarzy. Kiedyś drużyny przyjeżdżały tutaj walczyć o jak najmniejszą liczbę bramek „w plecy”. Tendencja się jednak zmienia i nikt już się nie boi Czerwonych Diabłów nawet na ich własnym obiekcie. Pierwszorzędna sprawa na ten mecz to Rooney. W środę widać było jak na tacy, że anglik do najlepszej dyspozycji będzie wracał długo i mozolnie. Do momentu rzutu karnego Wazza nie za bardzo czuł grę, piłka odskakiwała mu nieraz a jego podania nie były takie pewne i płynne jak kiedyś. Najwidoczniej w szatni i między graczami musiała się narodzić jakaś bariera po jego wypowiedziach i zarzuceniach, że skład United nie jest aż tak dobry jak on sam. Radość po strzelonym karnym była totalnie wymuszona i udawana. Bez przesady, mógł strzelić ale nie musiał aczkolwiek lepiej dla niego samego, że się wkońcu przełamał. Jak widzę ten mecz ? Przede wszystkim świetnie zorganizowany Blackburn w obronie, umiejętnie przeszkadzający w rozgrywaniu akcji pozycyjnych. Diabły w 2 ostatnich meczach domowych zdobywały przewagę dopiero w 45 minucie. Tokiem mojego myślenia myślę, że gospodarze tym razem natrafią na zapore nie do przejścia a tym co mogą polecam spróbować, że to zespół pod wodzą Sama Allardayca strzeli pierwszą bramkę a za naprawde drobne ryzyko warte grania to Blackburn to win 1st half po kursie 10,10 ! Roon i spółka mogą oczywiście wbić i 3 gole do przerwy, nie twierdze, że nie, ale patrząc na ich ostatnią grę i formę oraz sposób atakowania i kreowania gry, ryzyko grania na gości po takim kursie jest warte świeczki, uwierzcie mi. Co do samego spotkania i wyniku końcowego to sprawa jest ciężka ale nie mam żadnego przekonania do opcji under/over. Kurs na over 2,5 poniżej 1,60 więc podziękuje. Tutaj potrzeba trochę „smykałki” hazardzisty, dlatego gramy handicap na Blackburn !


Man United - Blackburn +1,5 2


Stoke City - Man City

Stoke City ( 8 miejsce; 6-1-7, 18-18 ) :

Patrzę na tabele i nie wierzę. Patrzę na passę i przecieram oczy. Stoke które łącznie posiada 19 punktów tylko w ostatnich 3 meczach zdobyło 9 punktów ! The Potters w tych meczach zdobyli 8 bramek co daje średnią ponad 2,5 bramki na mecz natomiast w pierwszych 11 spotkaniach sezonu gracze Toniego Pulisa „wpakowali” piłkę do siatki rywala tylko 10 razy co daje średnią poniżej 1,0 ! Patrze w statsy z poprzednich sezonów i widze to tak : Stoke w pierwszym sezonie po awansie z Championship potrafili zdobyc 2 bramki na wyjezdzie w 4 spotkaniach. Pomyslałem sobie, sezon beniaminka który z hukiem wszedł do Ligii i się utrzymał. I miałem rację. Poprzedni sezon już nie wygląda tak różowo gdyż podopieczni Pulisa tylko raz kończyli wyjazdowy mecz z dorobkiem 2 zdobytych goli ! Wróżyć z fusów nie trzeba, że kolejny taki mecz jak ten z WBA tydzień temu kibice The Potters ujrzą zapewne za rok albo i później. Stoke zagrało typowo brytyjski futbol z późnych lat 90tych. Długa piłka na K.Jonesa i Fullera z pominięciem środkowej części boiska po to, żeby przenieść ciężar gry oraz zyskać większy teren w krótszym czasie pod bramką rywala. Większość akcji była przeprowadzana skrzydłami. Trzeba przyznać, że taktyka się zwróciła, gdyż większość pojedynków powietrznych zostało wygranych przez rosłych napastników Stoke. Pierwsza połowa to kopanina na dosyć niskim poziomie dlatego też wynik 0-0 do przerwy nie mógł dziwić nikogo. Po przerwie natomiast byliśmy świadkami „one Man show” a w tej roli cichy i skryty antybohater tego meczu - sędzia główny - który nie popisał się w 2 sytuacjach i podyktował niesłuszne karne dla gości. W pierwszym przypadku dał się nabrać na upadek Jonesa przy próbie wejścia i wybicia piłki Carsona. Ta bramka nie ustawiła spotkania ale dodała wiary i animuszu gościom. Jakby tego było mało na 5 minut przed końcem sędzia wskazał na wapno po raz drugi, również dyskusyjnie gdyż walka była bark w bark. Ostatni gol na 3-0 to już dobicie leżącego rywala który odpuścił totalnie w obronie (reakcja Carsona na swoich obrońców wyjaśnia wszystko ).



Man City ( 4 miejsce; 7-4-3, 19-11 ) :

Można ? Jak się chce to wszystko można. Zespół Manciniego pokazał chyba trenerowi, jakie ustawienie i jakich partnerów potrzebuje „argentynskie tornado” żeby zmiatać rywali z powierzchni. Świetne zawody rozegrali The Citizens na naprawdę trudnym a zasługa w tym duża zmiany nie tylko ustawienia ale wprowadzenia do gry wysokiego (i przede wszystkim chętnego gry a nie kapryszącego jak Adebayor ) Jo. Jak pokazały tablice wykreślne ze statystyk, długie piłki grane przez Harta właśnie na Jo bardzo często trafiały i były wygrywane przez odbiorcę co umożliwiało Silvie i reszcie szybsze zdobycie terenu tuż przed 30 metrem od bramki rywala. Drogą do sukcesu okazała się również asekuracja na przed polu karnym Fulham, gdy piłkę traciło Man City i Fulham wybijało po ziemi, bardzo często znajdował się tam jakiś gracz Citizens który przejmował ją i akcja dalej rozgrywała się w okolicach przed pola i samego pola karnego rywala. Oprócz tego Toure, Tevez , Silva i pozostali gracze momentami zachowywali się jak wlosko-hiszpanski team wymieniając między sobą dużą ilość krótkich podań po ziemi (na podobieństwo Barcy). Dzięki temu byli dłużej przy piłce co korzystnie wpłynęło na ich grę a uwieńczeniem całej tej strategii był gol Toure do strzelenia którego wykonano bodajże 25 podań ! Manchester zagrał żywo, ruchliwie i dynamicznie. Większość ich akcji ofensywnych nie była statyczna ani pozycyjna. Bramki padały po zaplanowanych i dobrze zbudowanych akcjach na prędkości i z przemieszczeniem naprawdę wielu graczy. Gracze Manciniego aby uniknąć monotonii i przenieść ciężar gry stosowali szybkie przerzuty ze skrzydła na skrzydło co pozwalało im uniknąć niepotrzebnej straty piłki w środku pola i było szybszym rozwiązaniem. Cały zespół po tym meczu na plus, linia obronna bez większych błędów no i ten żywy i pełen energii Tevez. Radość po 4 bramce dla gości była przeogromna. Czyżby to ta 11nastka była tą której szuka włoski manager ? Oczywiście nie ustrzeganie się on rotacji, ale przynajmniej coraz jaśniejsze staje się, kto jest z nim a kto przeciwko…



H2H :

- ponieważ w EPL rozegrano tylko 4 spotkania między tymi zespołami jest to zbyt mała liczba żeby móc cokolwiek wywnioskować

Stoke statsy :

- 4 wygrane 1 remis i 2 porażki przed własną publicznością

- ostatnie 2 mecze domowe z rzędu to zwycięstwa

- 5 z 11 domowych bramek zdobyte w ostatnich 10 minutach spotkania !

- w 2 na 7 spotkań domowych zachowane czyste konto

- w 3 domowych meczach bez kompletu punktów zawsze pierwsi tracili bramkę



Man City statsy :

- 4 zwycięstwa, 1 remis i 2 porażki w wyjazdowych zmaganiach

- ostatnie 2 wyjazdy poza Manchester to obie wygrane

- najlepszy strzelec ekipy Tevez z 9 goli łącznie zdobytych 5 strzelil „w delegacji”

- 3 razy Hart zachowywał czyste konto



Szykuje nam się niewątpliwie mecz walki. Stoke podbudowane i naładowane po niespotykanej dla tego klubu serii 3 zwycięstw z rzędu podejmie starający się wrócić na szlak zwycięstw zespół Manciniego. Tak łatwo jak mieli gracze Włocha tydzień temu teraz na pewno nie będzie. Stoke jest definitywnie zespołem swojego boiska. Nie raz udowadniali, że po słabszych występach wyjazdowych u siebie potrafili być zmorą dla niejednej mocniejszej ekipy. Teraz sytuacja wygląda na pozór odwrotnie bo Stoke ostatnio zainkasowało 3 punkty w konfrontacji z WBA i ciekawi mnie bardzo jaka będzie postawa gospodarzy jutrzejszego pojedynku. City może wkońcu zacznie grać to czego się od nich tak naprawdę oczekuje. Bardzo dużo będzie zależeć od składu i formacji jaką desygnuje do gry w sobotnie popołudnie Mancini. Jeśli będzie to ta sama albo bardzo zbliżona 11nastka co w zeszłym tygodniu ustawiona w systemie 4-3-3 to myślę, że City są w stanie wyszarpnąć zwycięstwo bo o wygraną 0-2 będzie naprawdę ciężko. Osobiście skłaniam się bliżej ku opcji 1-2 lub skromnego 0-1 a jako strzelca typuję Tevez, bo jest po prostu chłop w formie. Mam jednak pewne obawy intuicyjne dlatego zamiast wygranej gości pobieram po średnio zadowalającym kursie 1,65 opcje under 2,5.


Stoke City - Man City under 2,5 @ 1,65



Wolverhampton - Sunderland

Odnośnie tego meczu krótka notka przemyśleniowo – statystyczna. Wilki grają naprawdę miły dla oka futbol. Gracze McCarthiego są ustawiani i desygnowani przede wszystkim do gry ofensywnej co odzwierciedlają rezultaty rozgrywanych przez ten zespół spotkań. Wprawdzie procentowo Wolverhampton zarówno u siebie jak i na wyjazdach osiąga 57% overów2,5 to jednak wśród pozostałych 43% underów są same wyniki na styku (2-0 bądź 1-1). Niestety szczęście im zupełnie nie sprzyja. To stracą bramkę w ostatnich sekundach 1 połowy, to ktoś inny strzeli im gola dosłownie kilkanaście sekund po rozpoczęciu gry ( ostatnie 3 mecze i 3 razy tracili gola do 180 sekund po rozpoczęciu ). Musi znaleźć jakąś receptę na roztargnienie swoich graczy manager Wilków bo aż szkoda patrzeć, jak ten zespół czasami gra a i tak schodzi z boiska w roli przegranego.

Sunderland po sensacyjnym zwycięstwie nad Chelsea miał już na wyciągnięcie ręki 3 punkty z Evertonem ale Arteta na parę minut przed końcem zepsuł „całą zabawę” gospodarzom na Stadium of Light. Czarne Koty to ciekawie zapowiadająca się ekipa, która ma w swoich szeregach oprócz twarzy drużyny Bent’a kilki naprawdę świetnie zapowiadających się graczy. Bardzo dobrze wpasował się w drużynę Gyan który zdąrzył już wpisać się kilka razy na listę strzelców, z United z wypożyczenia Welbeck również dołożył parę trafień. Ogólnie zespół wygląda naprawde mocno jeśli chodzi o ofensywę więc myślę sobie, że w sobotę Czarne Koty nie będą tylko stały i się przyglądały jak Wilki próbują ich kąsać. Wilki kontra Koty ? Zapowiada się ostra walka na pazury…


Wolves - Sunderland under 2,5 @ 1,75
 
M 6,1K

mrgalgan

Użytkownik

Arsenal po dwóch wpadkach - najpierw 2:3 z Tottenhamem, kiedy to prowadzili już 2:0 i z Bragą, przegrywając 2:0 na wyjeździe. W obydwu meczach Arsenal stworzył sobie sporo sytuacji strzeleckich, ale zabrakło skuteczności. Aston Villa ostatnio przegrała 2:0 z Blackburn, u siebie są dosyć mocni ale dzisiaj zabraknie kilku kluczowych graczy. Wenger do dyspozycji nie będzie miał dzisiaj Fabregasa (kontuzja w meczu z Bragą), Eboue (tak samo). Nie zagrają również Diaby, Frimpong oraz Vermaelen. U gospodarzy Albrighton, Cuellar, Delph, Heskey, Petrov, Reo-Coker, Sidwell, Weimann. Nie wiadomo jeszcze czy zagrają Agbonlahor i Beye &amp; Hogg. Arsenal ma do dyspozycji na pewno lepszą ławkę rezerwowych i pomimo kontuzji dwóch ważnych graczy dadzą radę wygrać. Na wyjazdach można powiedzieć, że idzie im lepiej niż będąc w roli gospodarza.
Arsenal @ 1,9 ✅
 
rafalo-mmz 5

rafalo-mmz

Użytkownik
Spotkanie : Newcastle - Chelsea
Typ : Powyżej 2.5 bramek
Kurs : 1.75
Bukmacher : Expekt
Analiza :
28.11.2010r. odbędzie się spotkanie pomiędzy drużynami takimi jak Newcastle a Chelsea. Mecz rozpocznie się o godzinie 14:30 na stadionie St. James&#39; Park.
Newcastle to 12 drużyna w tabeli. W ostatnich pięciu meczach szło im średnio , przegrali z Boltonem i Blackburn&#39;em , zremisowali z Fulham&#39;em i wygrali z takimi drużynami jak Arsenal (1:0) i Sunderland , strzelając im 5 bramek (5:1). W meczu z Sunderlandem 3 bramki strzelił K.Nolan i 2 S.Ameobi. Średnia zdobytych bramek przez Newcastle na mecz wynosi 1.57 , strzelili dotychczas aż 22 bramki. Sądzę , że w meczu z Chelsea strzelą jedną lub dwie.
Chelsea znajduje się na 3 miejscu w Premiership. Ostatnio nie grają tak rewelacyjnie jak kiedyś. Ich 5 poprzednich meczy raczej nie cieszy fanów Chelsea. Wygrali z bardzo słabym klubem jakim jest MSK Żylina tylko 2:1. Wygrali również zaledwie 1:0 z Fulham&#39;em , który zajmuje 17 miejsce w tabeli. 3 pozostałe mecze to niesamowite przegrane z Birminghamem , Sunderlandem (aż 3:0) i Liverpoolem. Jednak według mnie w tym spotkaniu Chelsea pokaże klasę i wygra ten mecz , a Anelka , Malouda , czy też Drogba zdobędą minimum 2 bramki.
Ogólnie większe szanse na wygraną ma Chelsea. Moim zdaniem mecz zakończy się wynikiem 1:2 lub 1:3.
 
narosdz 46

narosdz

Forum VIP
Zastanawiam się nad zagraniem czystej jedyneczki na gospodarzy w niedzielnym meczu na White Hart Lane. Jak wiemy w drużynie z Liverpoolu zabraknie jednego z podstawowych piłkarzy bowiem Steven Gerrard nadal zmaga się z kontuzją. Kurs na koguty u bukmacherów to około 2.00 a więc nie jest taki niski co kusi by wykorzystac. Pod znakiem zapytania stoi jednak występ Van der Vaarta ale takie perełki jak Bale, Crouch, Modric czy Pavlyuchenko nawet w przypadku braku Rafaela powinny sobie poradzic z The Reds, którzy ostatnimi czasy znowu zwolnili. Co sądzicie o graniu na Tottenham w tym meczu?
 
dawidbarca 6,2K

dawidbarca

Użytkownik
Zastanawiam się nad zagraniem czystej jedyneczki na gospodarzy w niedzielnym meczu na White Hart Lane. Jak wiemy w drużynie z Liverpoolu zabraknie jednego z podstawowych piłkarzy bowiem Steven Gerrard nadal zmaga się z kontuzją. Kurs na koguty u bukmacherów to około 2.00 a więc nie jest taki niski co kusi by wykorzystac. Pod znakiem zapytania stoi jednak występ Van der Vaarta ale takie perełki jak Bale, Crouch, Modric czy Pavlyuchenko nawet w przypadku braku Rafaela powinny sobie poradzic z The Reds, którzy ostatnimi czasy znowu zwolnili. Co sądzicie o graniu na Tottenham w tym meczu?
Myślę że VDV powinien zagrać ,nie chce mi się wierzyć że na tak niesamowicie ważny mecz (Koguty prawdopodobnie będą walczyły od LM z Liverpoolem) może zabraknąć ich największej gwiazdy , sztab medyczny na pewno robi co może żeby postawić go na nogi.

Jednak mimo wszystko ja ten mecz obejże sobie bez żadnego stawiania (zapowiada się niezwykle pasjonująco ;) ) , Liverpool zawsze był znany z tego że potrafi się spiąć na ważny mecz z dobrą drużyną , przykładem jest nawet ten sezon gdzie przecież zagrali dobry ,wyjazdowy mecz z United i przegrali minimalnie , nie mówie już o wygranej z Chelsea.
Myślę że dzisiaj każdy wynik jest możliwy , Torres wraca do formy , Live bardzo zmotywowane po kapitalnym meczu z WHU , Koguty mogą sobie z nimi nie poradzić.
 
robson-united 7,8K

robson-united

Użytkownik
VS
NEWCASTLE - CHELSEA
Typ : Chelsea @ 1,65
Tobet⛔1:1​
Ostatni mecz przeciwko Birmingham to była istna dominacja, ale na tablicy świetlnej wynik 0:1 w plecy. Z przebiegu gry Chelsea zdominowała rywala jak tylko się da, ale dzień konia miał Ben Foster. CFC w lekkim kryzysie, ale Sroki także obniżyły ostatnio loty, a mobilizacja w szeregach The Blues wielka. Już po cichu sę podobno mówi o zwolnieniu Ancelottiego w co za bardzo nie wierze. Chelsea nadal bez Essiena, Lamparda i Terry&#39;ego. Zatem pewnie w środku pola zargają Mikel i Ramires wsparci przesuniętym nieco w tył Maloudą lub Zhirkowem.
W Newcastle też kilka ważnych braków. Przede wszystkim zawieszenia dla Collociniego, Bartona i Williamsona. Co by tu nie pisac to dla Chelsea jest to najlepszy przeciwnik do przełamania bo kolejne mecze będą dużo trudniejsze. Bo kolejno będą się mierzyc z Evertonem, Tottenhamme, ManUtd i Arsenalem. Zatem prawdziwy test dla The Blues których grą tak każdy się zachwycał.
---------------------
W drugim dzisiejszym meczu wydaje się, ze Tottenham powinien wygrac, ale swoją postawą niejednokrotnie potrafią zaskoczyc. Osobiście mecz odpusczam, ale tak jak zapewne niejednemu bliżej mi do wygranej KOgutów bo grają poprostu lepiej na chwile obecną.
 
kylu88 806

kylu88

Użytkownik
Newcastle - Chelsea


Newcastle ( 12 miejsce; 5-3-6, 22-21 ) :

Dramat – tylko tym słowem można określić to co formacja obronna zagrała przeciwko Boltonowi w zeszły weekend na Reebok Stadium. Totalny brak koncentracji, zawachania w najważniejszych momentach które kosztowały utratę bramki. Nie przypominam sobie żebym widział w tym sezonie taką nieporadną obronę w jakimkolwiek innym meczu ( no może poza Castle 5-1 Sunderland ). Nie ma większego sensu opisywać pojedynczo każdego z błędów jedynie może dodam, że największą „fajtłapą” spotkania był Collocini który gubił się jak tylko mógł. Niekiedy wyglądało to co najmniej, jakby obrońca Srok grał na tej pozycji swój debiutancki mecz w życiu. Co do formacji ofensywnej to jak zwykle największe zagrożenie sprawiał Caroll który oprócz bramki zaliczył bardzo widowiskowe uderzenie w poprzeczke z trudnej pozycji oraz był w paru przypadkach blisko strzału. Piłkarze jak i sam manager na pewno będą musieli wyciągnąć bardzo duże wnioski i konsekwencje z tego spotkania oraz zagrać przed własną publiką o wiele bardziej skoncentrowani niżto miało miejsce tydzień temu.



Chelsea ( 3 miejsce; 9-1-4, 28-9 ) :

Jak można opisać mecz w którym ekipa przyjezdnych oddaje 10 celnych strzałów w stosunku do tylko 1 ze strony gospodarzy, a i tak przegrywa ten mecz 0-1 ? Kiedy goście raz po raz zagrażali bramce Fostera i potrafili uzbierać łącznie 16 kornerów, ekipa Alexa McLeisha była w stanie w tym samym czasie wywalczyć tylko 4 ! Te liczby dobitnie świadczą o dominacji drużyny z Londynu i takowa faktycznie miała miejsce. Mecz zaczął się spokojnie ale już w 17 minucie po ewidentnym błędzie ustawienia pary stoperów Chelsea gospodarze wyszli na prowadzenie. I to był jedyny celny strzał jaki oddali w całym spotkaniu. Od tego momentu na boisku istnieli tylko goście. W pierwszej połowie sam Drogba mógł co najmniej 2 razy strzelić bramkę ale za każdym razem napotykał przeszkodę – to w postaci rewelacyjnego tego wieczoru Fostera lub w postaci poprzeczki. Druga połowa to jeszcze większa przewaga gości, którym naprawdę zależało na wygraniu tego spotkania ( dlatego odwołując się do zawodów na SB przeciwko Sunderlandowi mam wrażenie, że wtedy piłkarze po prostu nie zagrali na 100% swoich możliwości, tutaj widać już było pełne zaangażowanie ). Dużo akcji na prędkości, dobre wymiany piłki między skrzydłowymi a środkowym napastnikiem oraz kilka dobrych prostopadłych podań przez linię obrony stwarzało po raz kolejny zagrożenie pod polem karnym Birmingham, lecz nie zagwarantowało jednak wyczekiwanego gola gdyż tego dnia tylko 1 piłkarz rządził tak naprawdę na boisku – Ben Foster. Anglik wyprawiał w bramce Birmingham „cuda na kiju” i po meczu na pewno manager jak i koledzy z drużyny musieli się naprawdę wysilić żeby podziękować swojemu koledze, bo bez dwóch zdań, to on zapewnił tej ekipie jakże cenne 3 punkty.



H2H :

- na ostatnie 14 spotkań między ekipami 8 razy wygrywalo Chelsea, 3 razy Newcastle i 3 razy remis

- na ostatnie 7 spotkań na St.James Park 3 razy wygrywali gospodarze, 2 razy goście i 2 razy remis

- aczkolwiek 3 ostatnie spotkania to 2 wygrane gości i remis

- 5 na 7 spotkań to under 2,5 ( przekroczona linia 2 razy minimalnie, wyniki 2-1 dla Srok )

- te 5 underowych spotkań to zarazem 5 ostatnich potyczek na St. James z rzędu

- Sroki aż w ostatnich 3 meczach z rzędu przed własną publiką nie znalazły sposobu na keepera gości



Zdecydowałem się jednak nie ruszać tego spotkania pod kątem zwycięstwa jednej z ekip. Byłem już pewien tego, że Chelsea musi przyjechać tutaj zmotywowane maksymalnie i po zwycięstwo ale oglądając mecz z Birmingham i Zilina doszedłem do wniosku, że brakuje ostatnimi czasy zwyczajnego, pospolitego „piłkarskiego” szczęścia managerowi Ancellotiemu i jego piłkarzom. Nie zakładam zwycięstwa gospodarzy, po takim laniu jak w zeszłej kolejce bardzo ciężko wrócić na ścieżkę zwycięstw i to jeszcze grając przeciwko takiej ekipie jak The Blues. Bardzo możliwy natomiast remis, gdyż Sroki u siebie to grająca ofensywny futbol ekipa i może coś strzelić, aczkolwiek nie musi. Ja osobiście widzę to spotkanie dokładnie tak, jak zakończyło się rok temu między zainteresowanymi dziś. Chelsea na pewno nie postawi na mocne ataki od początku, wiedzą, że strata pierwszej bramki może się skończyć bardzo podobnie jak mecze z Sunderlandem i Birmingham a więc porażkami. Tutaj potrzebny będzie spokój, wyrachowanie i przede wszystkim gra piłką. Czym więcej piłkę będą mieli goście, tym mniej będą ją posiadać gospodarze. Nie zapominajmy, że Newcastle przed własną publiką już pokazało w tym sezonie, że potrafia strzelać bramki i to sporo. Dlatego niebiescy zagrają trochę po włosku a najbliżej mi do wyniku 0-2 dla przyjezdnych a więc underowego.



Newcastle - Chelsea under 2,5 @ 1,85



Tottenham - Liverpool


Tottenham ( 6 miejsce; 6-4-4, 21-19 ) :

Niczym feniks z popiołu powstali gracze Rednappa w poprzedniej derbowej potyczce przeciwko Kanonierom. Pierwsza połowa to totalna dominacja piłkarzy Wengera. Spursi byli kompletnie uzależnieni od poczynań gospodarzy i do przerwy na Emirates po bezbarwnej a wręcz momentami bezsilnej grze widniał wynik 2-0 dla Arsenalu. Szczególnie obrona dała się dwukrotnie w dosyć prosty sposób oszukać. Pierwszy gol to świetna długa piłka na wbiegającego ze skrzydła do środka pola Nasriego i bramka zaliczona pół na pół na konto Assou-Ekotto i Gomeza. Drugi gol to potężna luka w środku pola w momencie kiedy piłkę dostał Fabregas i już było wiadomo, że będzie groźnie. Hiszpan miał mnóstwo czasu i miejsca więc podciągnął akcje, podał lekko na skrzydło do Arshavina a ten posłał idealną piłkę na nogę Chamakha. Arsenal mógł jeszcze podwyższyć wynik ale na szczęście Spurs tak się nie stało. Do przerwy Kanonierzy to Kanonierzy a Koguty to co najwyżej Kurczaki.

To co się stało jednak po zmianie stron pozostanie jedną wielką tajemnicą zarówno managera Rednappa jak i Wengera. Nie sądziłem, że brytyjski szkoleniowiec może być aż tak świetnym motywatorem gdyż częściej dało się słyszeć głosy, że pozwala swoim graczom na pełen luz na boisku i totalną wolność i radość gry. Z drugiej strony jak tak doświadczony szkoleniowiec jakim jest bez wątpienia Arsene mógł dopuścić do takiego przebiegu wydarzeń. Nie od dziś każdy kibic Premier League wie, że Spurs to niestały zespół który prowadząc nawet 3-0 nie może zagwarantować kibicom zwycięstwa końcowego. Jedna stracona bramka i ten zespół lega w gruzach ale to samo tyczy się w drugą stronę i przed tym najwidoczniej nie ostrzegł swoich graczy francuz podczas 15minutowej przerwy. Szybko zdobyta bramka przez Balea dodała animuszu gościom. Duży udział przy tym golu jak i poprawie jakości i siły ofensywnej w kolejnych akcjach gości miał Jermane Defoe który rozciągał i nękał swoim ciągłym zbieganiem do boku boiska bądź środka pola. Dzięki temu robiło się miejsce w środku obrony na wejście z głębi pola, co też widać było właśnie podczas pierwszego gola dla Tottenhamu. Walijczyk wywalczył jeszcze rzut wolny po którym padła bramka na sensacyjne zwycięstwo 3-2 a więc to on miał największy udział przy tym zwycięstwie. Nie wolno zapominać o jednej bardzo ważnej rzeczy – to było pierwsze zwycięstwo Spurs przeciwko jakiejkolwiek drużynie z grupy „BIG FOUR” od 68 spotkań domowych bądź wyjazdowych !



Liverpool ( 9 miejsce; 5-4-5, 16-17 ) :

Zwycięstwo z West Hamem w rozmiarach 3-0 to w sam raz na to co zaprezentowali podopieczni Hodgsona. Mnie osobiście nie porwała gra The Reds, gole bardziej wynikały z bardzo dziurawej obrony gości i słabszego dnia bramkarza. Bramki strzelane po zamieszaniu przy rzucie rożnym czy też z rzutu karnego nie do końca do mnie przemawiają, a oprócz jeszcze 2 groźnych strzałów ze strony Torresa na Anfield gospodarze nie wysilili się za bardzo. W sumie można ich zrozumieć, skoro prowadzi się do przerwy 3-0 to po co ryzykować. Patrząc na dotychczasowe poczynania The Reds trzeba sobie uświadomić, że ten zespół z tym składem i pod wodzą tego managera nie ma na dzień dzisiejszy szans na finisz w pierwszej szóstce. To na pewno przykre, że klub z takimi tradycjami z sezonu na sezon zaczyna notować coraz gorsze wyniki, ale nic nie trwa wiecznie i w dzisiejszym futbolu trzeba ciągle inwestować. A skład Poolu zaczyna wyglądać coraz słabiej. Nie umniejszam nikomu umiejętności ale chociażby linia obronna w której występują tacy gracze jak Konchesky, Skrtel i Kyrgiakos to co najwyżej średniej jakości formacja. Do tego należy dołożyc z roku na rok starszego Gerrarda, który od zawsze był mózgiem, płucem i generałem tego klubu którego zastępcy w klubie niestety nie widać. Z całym szacunkiem, ale ani Poulsen ani Meireles nie będą odciskać takiego piętna na grze Czerwonych jak Steven. W napadzie Liverpool ma N’goga, Babela Kuyta i Torresa ale tak szczerze, to tylko ostatnia dwójka jest w stanie rywalizować w meczach o największą stawkę z obrońcami przeciwnika. Nie zapominajmy, że Torres też ciągle szuka formy, aczkolwiek jemu na pewno jest bliżej do powrotu niż Rooneyowi chociażby.

Tottenham statsy :

- 3 wygrane , 3 remisy i tylko 1 porażka na White Hart Lane (0-1 Wigan)

- tylko w 2 z 7 spotkań nie potrafili znaleźć sposobu na bramkarza gości

- 3 na 7 spotkań zakończone over 2,5

- 7 z 11 bramek strzelonych na WHL zdobywali w drugiej odsłonie

- najlepszy strzelec Van der Vaart zdobył aż 5 z 6 swoich bramek przed swoimi kibicami

Liverpool statsy :

- 1 wygrana , 2 remisy i 4 porażki w meczach poza Anfield Road

- budzić niepokój mogą rozmiary porażek ( 3-0 Man City, 3-2 Man U, 2-0 Everton i Stoke )

- tylko 4 bramki strzelone i aż 11 straconych na wyjazdach

- najciekawsze jest to, że 2 z 4 bramek zdobył pauzujący jutro Gerrard a i przy pozostałej 1 asystował



Przed tym spotkaniem martwi mnie parę rzeczy. Pierwsza z nich to gra Spurs którzy wygrali już kilka meczy z rzędu a nigdy nie należeli oni do zespołów posiadających długie passy zwycięstw. Ich forma potrafi być czasami jedną wielką zagadką ale ostatnio chyba jednak całe te komentarze w światku piłkarskim na temat ich realnych szans walki o tytuł w Premier League podziałały na graczy Rednappa i wygląda na to, że sami gracze również powoli zaczynają w to wierzyć. Oglądałem mecz z Werderem i trzeba przyznać, że Spurs zagrali jak typowe Spurs – szybko, skrzydłami i z polotem. Lenno szalał po prawej stronie, Bale po lewej, a obrona niemiecka tylko stała, patrzyła i była o co najmniej 2 kroki w tyle. Zwycięstwo 3-0 nie było więc dziełem przypadku, a mogło być jeszcze wyżej gdyż Bale trafiał z rzutu wolnego w poprzeczke, a z rzutu karnego w Wiese’go. Tak sobie myślę, że skoro już dokonuję się takiej rzeczy jakiej w zeszłym tygodniu dokonały Koguty, to trzeba iść za ciosem. Przełamana bariera 68 spotkań bez wygranej nad BIG FOUR została złamana, więc trzeba ciągnąć ten spektakl dalej. Martwi mnie, że nie wiadomo czy wystąpi Rafael van der Vaart. Jak widać holender zdobył aż 5 z 11 goli domowych Spurs a więc prawie połowę i oglądając mecze tej ekipy naprawdę ma się wrażenie, że wnosi on niesamowity spokój, pewność siebie i zorganizowanie w szykach zespołu. Bez niego reszta graczy wygląda na troche zagubionych chociaż w tygodniu przeciwko Werderowi nie było tego widać. Reasumując rok temu Spurs wygrali u siebie 2-1 po bezbarwnej grze Liverpoolu i bramce dla gości z rzutu karnego. Dwa lata temu również padł wynik 2-1 dla gospodarzy i mając tylko nadzieje, że od 1 minuty wystąpi VdV stawiam tutaj na gospodarzy którzy naprawdę zaczynają przypominać zgrany zespół gotowy popsuć szyki pretendentom do tytułu !


Tottenham - Liverpool 1 @ 2,05
 
patrol22 1,4K

patrol22

Użytkownik
Tottenham - Liverpool
Z czego co widzę wielu graczy rozważa typ na Tottenham. Ja mam inne zdanie na temat tego meczu. Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę to, że gospodarze w ostatnim tygodniu mieli dwa bardzo ciężkie mecze. Pierwszy w weekend z Arsenalem, a środę w lidze mistrzów z Werderem. Dziś czeka ich kolejne rudne zadanie. Do Londynu przyjeżdżają goście z Liverpoolu. W poprzednim sezonie gracze z wybrzeża grali na wyjazdach słabo i w meczu z Tottenhamem przegrali ( 1:2 ) i w tym jest podobnie. Przed własną publicznością wspaniałe mecze takie jak z Chelsae czy West Ham, a na wyjeździe remis z Wigan czy porażka ze Stoke.
Liverpool na przygotowanie do tego meczu miał całe 7 dni. Tottenham 4. Robi to dużą różnicę. Myślę, że gracze z Liverpoolu dzisiaj pokażą się z dobrej strony i mimo tego, że nie grają dobrze na wyjazdach wywalczą dzisiaj minimum 1 punkt.
Typ: X2
⛔
 
snoopdogg 369

snoopdogg

Forum VIP
Tottenham na własnym stadionie gra ofensywną piłkę. Mecz na wysokim poziomie. Obydwie drużyny mają czym postraszyć swoich przeciwników. Ostatnie mecze tych drużyn były z dużą ilością bramek. Patrząc na składy zespołów można śmiało stwierdzić, że kilka bramek w tym meczu zobaczymy. Liverpoolu z kontry potrafi grać, natomiast Koguty na własnym obiekcie na pewno bronić się nie będą. Skoro potrafili strzelić 3 bramki Arsenalowi w poprzedniej kolejce dziś również mogą coś ukuć. Dla mnie over 2.5 jak najbardziej do grania po kursie 1.95
 
maloey 30

maloey

Użytkownik
Spotkanie : Newcastle - Chelsea
Typ : Chelsea
Analiza :

Ostatnie mecze:
Cytat:
23/11/2010 Liga Mistrzów, Grupa F Chelsea Londyn vs. MSK Żylina Z - 2:1
20/11/2010 Premier League Birmingham vs. Chelsea Londyn P - 1:0
14/11/2010 Premier League Chelsea Londyn vs. Sunderland P - 0:3
10/11/2010 Premier League Chelsea Londyn vs. Fulham Londyn Z - 1:0
07/11/2010 Premier League Liverpool FC vs. Chelsea Londyn P - 2:0


Ostatnie mecze ligowe to pasmo niepowodzeń - aż 3 porażki !!!! i jedno zwycięstwo. To znacznie poniżej oczekiwań kibiców, zarządu i samych zawodników. Ostatnio dużo było zmian w składach. Carlo dał pograć młodzieży - i bardzo dobrze, skład trzeba odmładzać, ale trzeba również patrzeć na wyniki, bo to one odzwierciedlają poziom gry drużyny. Chelsea zagra znów bez kapitana i vice-kapitana, ale zawodnicy czuję że oczekiwania względem nich są ogromne w meczu ze Sroczkami. Zawodnicy wiedzą że muszą wygrać żeby wciąż liczyć się w walce o tytuł. 4 porażki na tak wczesnym etapie sezonu to zdecydowanie za dużo jak na Chelsea. Jako że rozpędzony Manchester United i Arsenal zdobyły komplet punktów i awansowały kolejno na 1 i 2 miejsce w ligowej tabeli, Chelsea chcący zachować pozycję lidera, musi jutrzejsze spotkanie wygrać. Kurs jest całkiem przyzwoity by zagrać na Chelsea. Chelsea do boju!!!!
Pozdrawiam.
 
konrad140 2,5K

konrad140

Forum VIP
Zawodnicy wiedzą że muszą wygrać żeby wciąż liczyć się w walce o tytuł.
Trochę za wcześnie na takie wnioski. Porażka absolutnie nie przekreśla szans CFC na wygranie ligi. Wiadomo , że ciąży trochę na nich presja bo liderem jest MU a viceliderem Arsenal ale bez przesady. Jest jeszcze dużo czasu do końca ligi. Mecz kompletny no bet. Po Chelsea jeszcze można się czegoś spodziewać. W miare równej gry do przodu natomiast po Srokach niczego nie można się spodziewać. Mogą zagrać fatalnie , ale mogą i kapitalnie. Choćby wygrane z Sunderlandem i Arsenalem na Emirates a po czym przychodzą porażki u siebie z Blackburn i Boltonem na wyjeździe aż 5:1.
 
kylu88 806

kylu88

Użytkownik
Trochę za wcześnie na takie wnioski. Porażka absolutnie nie przekreśla szans CFC na wygranie ligi. Wiadomo , że ciąży trochę na nich presja bo liderem jest MU a viceliderem Arsenal ale bez przesady. Jest jeszcze dużo czasu do końca ligi. Mecz kompletny no bet. Po Chelsea jeszcze można się czegoś spodziewać. W miare równej gry do przodu natomiast po Srokach niczego nie można się spodziewać. Mogą zagrać fatalnie , ale mogą i kapitalnie. Choćby wygrane z Sunderlandem i Arsenalem na Emirates a po czym przychodzą porażki u siebie z Blackburn i Boltonem na wyjeździe aż 5:1.

Dokladnie, kiedys Ferguson powiedzial madre slowa : &quot;Sezon w Premier League zaczyna sie dopiero na 10 kolejek przed końcem&quot; i to jest absolutna prawda. Przez 28 spotkań zespołu muszą wyrabiać sobie oczywiście pewną dobra lokatę w lidze ale najważniejszy jest finisz. I mysle, ze mozna zaufac temu Panu bo doswiadczenie w tym co robi to on ma &quot;niemale&quot; a i na wyscigach konnych zna sie zapewne bardzo dobrze, a czymze innym niz wyscigiem jest sezon w Anglii ? ;)
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom