Aby wyjaśnić, jak w praktyce działa to zjawisko można posłużyć się poniższym przykładem. Wysokość stawki podatku od gier dla zakładów wzajemnych wynosi 12 %. Podatek od gier w tej kwocie (12%) automatycznie wliczony jest w zakład. Zawierając zakład u bukmachera, mamy do czynienia z trzema pozycjami opłaty:
- kwota do zapłaty – czyli całkowity koszt zakładu;
- wkład – czyli stawka po jakiej zostanie postawiony zakład;
- podatek – czyli podatek, jaki bukmacher odprowadza do Skarbu Państwa jako podatek od
gier.
Kancelaria wytłumaczyła to bardzo dobrze. To, co boli obsawiających i pokerzystów, jest podatek od gier 12%
Problem w tym, że owy podatek od gier stosowany jest wybiórczo. Nie obowiązuje na giełdzie ani na forexie, gdzie trzeba odprowadzić podatek "Belki" 19%, ale od zysku.
Ktoś powie, że na giełdzie się inwestuje, a nie gra - ale to jest ewidentna bzdura.
Akcje kupuje się po to, by zarobić na wzroście ich ceny. I ktoś tam może wciskać mi dyrdymały, że jesteśmy częścią przedsiębiorstwa, że mamy prawo do tego i tego.
A jak ktoś na giełdzie gra na zwyżkę lub zniżkę indeksu, to w co inwestuje?!
Tak samo na forexie, gdzie mamy do czynienia z typowym zakładem, czy dolar wzrośnie względem euro, czy odwrotnie.
Gdzie tu inwestycja?
Moje pytanie brzmi,
czy konstytucyjne jest to, że podatek od gier stosowany jest wybiórczo?
Według czyjegoś widzimisię, a raczej wg tego, jak kto lobbuje.