Atletico Madryt - Valencia 4:2 (1:1)
Bramki: Radamel Falcao 18, 78, Joao Miranda 49, Adrian Lopez 54 - Jonas 45+3, Ricardo Costa 90+5
Atletico Madryt: Thibaut Courtois - Filipe Luis, Alvaro Dominguez, Joao Miranda, Juanfran Torres, Diego (88-Luis Perea), Gabi Fernandez, Mario Suarez, Arda Turan (81-Tiago Mendes), Adrian Lopez, Radamel Falcao.
Valencia: Diego Alves - Jeremy Mathieu, Victor Ruiz, Adil Rami, Ricardo Costa, Jordi Alba (72-Pablo Piatti), Tino Costa, Mehmet Topal, Sofiane Feghouli (72-Sergio Canales), Jonas (80-Aritz Aduriz), Roberto Soldado.
Sędzia: Craig Thomson (
Szkocja).
Widzów 24 tys.
Od początku spotkania zarysowała się przewaga gospodarzy. Swoją dobrą grę zawodnicy "Los Rojiblancos" udokumentowali golem w 18. minucie. Po dośrodkowaniu Ardy Turana precyzyjnym uderzeniem głową popisał się Radamel Falcao i pokonał Diego Alvesa. W 33. minucie goście mogli wyrównać, ale piłka po uderzeniu głową przez Adila Ramiego przeleciała minimalnie obok słupka Atletico. Mimo, że to piłkarze miejscowej drużyny dominowali na boisku, w doliczonym czasie gry pierwszej połowy to goście doprowadzili do wyrównania. Po rozegraniu rzutu rożnego piłka trafiła do Jonasa, a ten pokonał Thibauta Courtoisa. Po powrocie na boisko podopieczni Diego Simeone nie zmienili swojej gry, co przyniosło efekty już w 49. minucie. Z rzutu wolnego dośrodkował Diego, a pozostawiony bez opieki Joao Miranda uderzeniem głową pewnie pokonał bramkarza rywali. Pięć minut później było już 3:1. Adrian Lopez wbiegł z piłką w pole karne gości, wyprzedził Victora Ruiza i uderzył po ziemi w lewy róg bramki obok interweniującego Alvesa. W 71. minucie z rzutu wolnego podyktowanego tuż przed polem karnym Valencii mocno uderzał Diego, ale równie dobrze spisał się Courtois i skończyło się na rzucie rożnym. Dwanaście minut przed końcem spotkania Falcao otrzymał doskonałe podanie przed polem karnym rywali, pobiegł z piłką wzdłuż pola karnego, mijając kilku obrońców gości i uderzył w prawe okienko. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Courtois był bezradny. Kiedy wydawało się, że gospodarze będą mieli trzy bramki zaliczki przed rewanżem, goście w ostatniej minucie meczu zdobyli drugiego gola. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Tino Costa, a Alvesa uderzeniem głową pokonał Ricardo Costa.
Sporting Lizbona - Athletic Bilbao 2:1 (0:0)
Bramka: Emiliano Insua 76, Diego Capel 80 - Jon Aurtenetxe 54
Sporting Lizbona: Rui Patricio - Emiliano Insua, Anderson Polga, Xandao, Joao Pereira, Diego Capel (84-Bruno Pereirinha), Stijn Schaars, Daniel Carrico (68-Andre Martin Carrillo), Andre Martins (76-Diego Rubio), Marat Izmaiłow, Ricky van Wolfswinkel.
Athletic Bilbao: Gorka Iraizoz - Jon Aurtenetxe, Fernando Amorebieta, Borja Ekiza, Andoni Iraola, Iker Muniain, Oscar de Marcos, Ander Herrera (73-Mikel San Jose), Ander Iturraspe, Markel Susaeta (84-Ibai Gomez), Fernando Llorente (87-Gaizka Toquero).
Sędzia: Jonas Eriksson (
Szwecja).
Widzów: 29 000.
Gospodarze już w 4. minucie spotkania mogli objąć prowadzenie. Z rzutu wolnego mocno uderzał Emiliano Insua, ale trafił prosto w bramkarza. Cztery minuty później piłka trafiła do ustawionego w polu karnym Hiszpanów Ricky'ego Van Wolfswinkela, ale ten uderzył minimalnie obok słupka bramki. Piłkarze z Bilbao odpowiedzieli groźną akcją w 13. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową na bramkę rywali uderzał Fernando Llorente, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Mimo groźnych akcji z obu stron wynik do przerwy nie uległ już zmianie. Dziewięć minut po powrocie na boisko gola zdobył Athletic Bilbao. Akcję ofensywną swojego zespołu z najbliższej odległości wykończył Jon Aurtenetxe, nie dając szans na obronę Rui Patricio. W 59. minucie mogło być 2:0, ale piłka po uderzeniu Fernando Amorebiety trafiła w słupek. W 76. minucie Sporting doprowadził do wyrównania. Piłkę po dośrodkowaniu Diego Capela wybił jeden z zawodników gości, a ta trafiła na głowę Emiliano Insuy, który niespodziewanie umieścił ją w bramce. Cztery minuty później pogromcy Legii Warszawa objęli prowadzenie i nie oddali go do końca spotkania. Podanie Marata Izmaiłowa na bramkę zamienił Diego Capel. Sporting poczynił duży krok do tego, by awansować do finału Ligi Europejskiej.