NLA
Zug - Langnau
P.M. Bouchard strzeli gola
3,0 Fortuna przełamanie w PP
Na moment wracamy do Europy. Szwajcarska NLA jest w tym roku trzecią po
KHL ligą, której poświęcam najwięcej uwagi. Ten gigantyczny postęp w tak krótkim odstępie czasu powinien być przykładem dla wszystkich, a zwłaszcza dla nas. Jednak u nas dobrze się mówi, że należy brać przykład z najlepszych, ale w praktyce nie robimy nic - i szczerze mówiąc ten fakt jakoś specjalnie mnie już nie rusza, za stary jestem, żeby się przejmować tą wrodzoną jak widać nieudolnością. Bo organizowanie turniejów międzynarodowych to kropla w oceanie potrzeb (zresztą nawet promocja tych turniejów jest na żenującym poziomie). Wracając jednak do tematu, NLA przyciągnęło do siebie cały szereg zawodników z przeszłością w
NHL. I w większości nie są to bynajmniej zawodnicy, którzy zwyczajnie nie nadają się do lepszych lig. Sam fakt, że potencjalna jedynka nadchodzącego draftu (Matthews) wybrała NLA jako miejsce, w którym nauczy się twardej i szybkiej gry, świadczy o tym, że mamy do czynienia ze świetnym projektem. Historia Pierre-Marca Boucharda jest historią smutną, bo gdyby nie przewlekłe kontuzje, które zrujnowały mu najlepsze lata kariery, z całą pewnością wciąż grałby za oceanem. Dość powiedzieć, że z 339 możliwych spotkań w czasie trwania nowego kontraktu z Wild, Marc zagrał tylko w 179, wliczając w to 13-miesięczną przerwę. Najpoważniejsze były zdecydowanie urazy głowy (bałwan Bogosian jest sprawcą najpoważniejszego). Wstrząśnienia mózgu, a raczej syndromy tego zjawiska powracały 2 razy w przeciągu 2 lat. Nie da się ukryć, że to właśnie przez problemy zdrowotne w pewnym momencie uleciała cała jego pewność siebie, zaczął grać zachowawczo, stracił impet i jako free agent powłóczył się jeszcze po
NHL, po czym podpisał roczny kontrakt z Zug. W Szwajcarii udało mu się wygrać nie z przeciwnikiem, a z samym sobą, i znowu zaczął fruwać. Marc to all-around player, która zagra jako center i na każdym ze skrzydeł. Zdominował NLA w poprzednim roku, dominuje i w tym (dostał nowy 2-letni kontrakt). 2 miejsce w kanadyjskiej (8G+31A), z niewielką stratą do Conachera (kolejny towarzysz z
NHL). Marc gra podobnie do Marka Svatosa, narażając się tym samym na potworne ryzyko. Słowakowi się to nie opłaciło, Bouchard na razie się trzyma. Zarówno Svatos jak i Bouchard to ultraszybcy i zwinni, przy czym szklani zawodnicy, którzy lubią się bawić w stickhandling w bardzo niebezpiecznych rejonach lodu, przez co padają ofiarą potężnych hitów. PMB zakwalifikowałbym jako playmakera z nawet dobrym instynktem strzeleckim i świetnym od strony technicznej slapshotem. Jeśli o technice mowa, to ta prezentowana przez Kanadyjczyka jest zdecydowanie z kategorii extraordinary. Do dzisiaj pamiętam, jak raz upokorzył Khabibulina spin-o-ramą w karnych (wtedy była jeszcze dozwolona), a jakiś czas później wykonał identyczny manewr podczas breakaway. W drużynie to on narzuca tempo i dyryguje pierwszym unitem PP. Pomimo wspominanych 39 punktów nie zdobył gola od 24 października, co jest jego najdłuższą przerwą. W tym okresie bez gola był jednak ponad point per game za sprawą masowo zdobywanych asyst. W przegranym z Bern meczem zgromadził ich aż 3, czyli tyle samo, ile zdobył w meczu przeciwko dzisiejszemu przeciwnikowi. Szans na strzelenie gola nie brakowało, a ostatni mecz przed świętami przy zapełnionej po brzegi hali (wchodzi prawie 8k) będzie idealną okazją na przełamanie. Obie drużyny przegrały 2 ostatnie spotkania, jednak lepsze wrażenie pozostawili po sobie gospodarze. Potencjału też nie ma sensu porównywać. Definitywnie warto spróbować. Start za pół godziny.
Między czterech, a co mi tam