FINAŁY KONFERENCJI - ZAPOWIEDŹ
INDIANA PACERS
Guards: Tyrese Haliburton, Bennedict Mathurin, Andrew Nembhard, T.J. McConnell, Ben Sheppard, Johnny Furphy
Forwards: Aaron Nesmith, Pascal Siakam, Obi Toppin, Jarace Walker
Bigs: Myles Turner, Thomas Bryant
NEW YORK KNICKS
Guards: Jalen Brunson, Josh Hart, Miles McBride, Cameron Payne, Landry Shamet, Delon Wright
Forwards: Mikal Bridges, O.G. Anunoby, Precious Achiuwa, Pacome Dadiet
Bigs: Karl-Anthony Towns, Mitchell Robinson
Nie spodziewałem się takiej serii, o ile Pacers mieli się postawić Cavsom i ich awans mnie aż tak nie szokuje, to totalnie nie widziałem Knicks wygrywających cztery mecze z Celtics. Nie będę im nic ujmował, Celtics co prawda oddali im dwa mecze, ale to też trzeba było wyszarpać i zabrać z ich rąk. W game6 zaimponowali mi totalną kontrolą. Może z Tatumem wyglądałoby to lepiej, może nie. Wszystko jedno, Knicks awansowali do finałów konferencji po 25 latach i wg buków są faworytem tej serii.
Pacers zagrali genialną serię przeciwko Cavs, gdzie potrafili przestawić swój atak na defensywę strefą, którą zaproponowali Cavaliers. Zagrali bardzo mądrze i kapitalną serię rozegrał Tyrese Haliburton. Totalnie nie rozumiem dlaczego jemu się odejmuje zasługi prowadzenia tej drużyny. Bo nie rzuca po 30 punktów na mecz? Nie musi. Typowy rozgrywający starej daty, który niemalże nie traci piłek, rzuca z dobrą skutecznością z dystansu i potrafi atakować matchupy, które otrzymuje po pick and rollach. Atakuje do kosza, wali stepbacki, rozrzuca na czyste pozycje. Według mnie najważniejszy i zdecydowanie najlepszy koszykarz Pacers. I not even close.
Kolejne świetne play-offy rozgrywa Nembhard, który uruchomił swojego wewnętrznego play-offowego Jamala Murraya z najlepszych czasów. Świetnie zamyka, oddaje bardzo trudne rzuty, kryje rozgrywających i sporo gra na koźle, czym odciąża Haliburtona. Turner solidnie broni w paint, bardzo dobrze pilnuje obręczy. Skutecznie rzuca, ale ten wolumen musi się zmienić, musi rzucać więcej, żeby próbować zminimalizować minuty Robinsona w tej serii.
Knicks zagrali fajną serię z Bostonem, ale już dość mocno obcinają rotację. Thibs nawet przy prowadzeniu miliardem punktów w czwartej kwarcie trzymał swoich starterów, kompletnie nie szukając innych opcji. Niczym by nie ryzykował próbując dać komuś 7-8 minut w wygranym meczu, kiedy Celtics wyczyścili już swoją ławkę. Ufa swoim starterom i dobrze, ale znowu ich niepotrzebnie zajeżdża. Anunoby już ma jakiś problem ze ścięgnem udowym. Według mnie Knicks, żeby mieć jakiekolwiek szanse wygrać tę serię muszą przede wszystkim kategorycznie wystrzegać się strat. Pacers świetnie biegają do kontry, gdzie cię zabijają, podobnie jak Oklahoma na zachodzie. KAT musi wziąć na siebie jeszcze więcej grania, Brunson nie może wiecznie rzucać po 35 punktów. Spodziewam się też większej ekspozycji Bridgesa, bo ten chłop przecież potrafi rzucać, a mam wrażenie, że jest bardzo często totalnie pomijany w ataku.
Tak czy inaczej, ja widzę Pacers w finałach, bardzo mnie przekonali w dwóch poprzednich seriach, mają doświadczenie z poprzednich play-offów i według mnie powinni sobie z Knicks poradzić. Fakt, że są underdogiem w tej serii jest dla mnie dość zaskakujący i po takich kursach z pewnością pobiorę ich awans do finałów.
Predykcja: Pacers w 6.
MINNESOTA TIMBERWOLVES
Guards: Mike Conley, Anthony Edwards, Donte DiVincenzo, Nickeil Alexander-Walker, Rob Dillingham, Jaylen Clark
Forwards: Jaden McDaniels, Joe Ingles, Josh Minott, Julius Randle
Bigs: Rudy Gobert, Naz Reid, Luka Garza
OKLAHOMA CITY THUNDER
Guards: Shai Gilgeous-Alexander, Luguentz Dort, Alex Caruso, Isaiah Joe, Cason Wallace
Forwards: Jalen Williams, Aaron Wiggins, Ousmane Dieng, Kenrich Williams, Dillon Jones
Bigs: Isaiah Hartenstein, Chet Holmgren, Jaylin Williams
Seria, której się spodziewałem. O ile nie udało się wytypować dokładnej liczby spotkań, to na koniec awansowały te drużyny, które powinny. Wolves obili Curryless Warriors i to w sumie bez większego wysiłku. Kontuzja najlepszego strzelca w historii tej gry spowodowała kompletne załamanie ataku Warriors i o ile byli w stanie dowieźć przewagę pierwszego spotkania, gdzie Wolves nie potrafili wprowadzić żadnych usprawnień, o tyle kolejne cztery mecze to spotkanie gołej dupy z batem i srogi oklep. Nie zamierzam jednak ujmować nic Wilkom, takie serie też trzeba umieć wygrać, tym bardziej, gdzie cała presja jest na tobie, bo przeciwnik nie ma jak zagrozić w ataku. Swoje zrobili i zaimponowali mi mimo wszystko swoją obroną. Bardzo dobra seria Randle'a, który pierwszy raz w karierze rozgrywa dobre play-offs. Tego się kompletnie nie spodziewałem, zawsze był soft i w dodatku często się łamał. W tej serii był niezwykle istotny. Brał piłkę pod pachę i wjeżdżał pod
kosz, gdzie albo kończył od tablicy, albo wymuszał faule i szedł na linię. Fajna seria Edwarda, który stał się dużo lepszym playmakerem i częściej wykorzystywał dobrze ustawionych kolegów, zwłaszcza McDanielsa, który rozegrał kapitalną serię. Pojedynek z Warriors w zasadzie bez historii, szybkie obicie połamanej drużyny i move on. Tak to miało wyglądać i tak to wyglądało.
Thunder męczyli się z Denver, których totalnie nie doceniłem. Spodziewałem się dużo łatwiejszej przeprawy. Ale serce mistrza jednak zabiło kilkukrotnie i Nuggets wyrwali przede wszystkim jeden mecz w Oklahomie po szalonej trójce Gordona. Jokic raz był ograniczany, a raz robił im dziecko w pomalowanym. Nierówna seria, ale OKC się nie zesrali. I to bardzo dobrze, bo Denver potrzebna jest wizyta w sanatorium, a nie kolejne mecze. Jokic w ostatnim spotkaniu był już totalnie zajechany, Gordon grał na jednej nodze, Murray zrobił standardowego Murraya z meczów sezonu regularnego, a samym Christianem Braunem nie mogli tego wygrać i zostali totalnie dojechani przez OKC. Świetny mecz zagrał Caruso i to właściwie tyle. Mecz totalnie bez historii.
Oklahoma przede wszystkim musi atakować Edwardsa w obronie, a Wolves muszą go w tej obronie chować. Jeżeli Antman będzie głównym obrońcą na Shaiu w tej serii, to Wolves nie mają szans. Pamiętajmy co stało się rok temu, kiedy Edwards w serii z Dallas był totalnie wypruty fizycznie i również zajechani Dallas wygrali sobie to spokojnie w pięciu meczach. Antka trzeba będzie chować, chłop jest jednoosobowym atakiem Wolves i od niego wszystko zależy. On będzie musiał ten atak ciągnąć od początku do końca. Wiadomo, że nie będzie grał po 48 minut, ale będzie najważniejszy dla Wolves w tej serii. Sporo będę wymagał także od Randle i Goberta. Muszą się tłuc pod koszem z Hartensteinem i fizycznie dominować Cheta. Atakować go w pomalowanym, łokieć w klatę i do kosza. Tak jak to robił Jokić. Gobert ledwo co łapie piłkę w ataku, ale jak już ją złapie, to potrafi wykończyć. Randle musi grać swoje, bully ball i męczenie Holmgrena, który dał się totalnie zdominować Jokiciowi i być może Daigneault powinien go desygnować do gry na przykład na McDanielsie. To byłoby całkiem rozsądne, próbować Jalena Williamsa na Randle'u, i niech się tłuką. Spodziewam się bardzo ciekawej serii, oby trwała chociaż 6 spotkań. Trudno jest mi jednoznacznie wytypować zwycięzcę, ale jeżeli bym był do tej zmuszony, to postawiłbym na Oklahomę.
Predykcja: Minimum 6 spotkań w serii.