West @ East - East +4.5 @ 1.90 - bet365 (9/10)
Skuteczność 2013/2014 - 11/12 (94%)
Pieniędzy zbyt wiele na ostatnim typie zarobić się nie udało, jednak udało się osiągnąć coś ważniejszego. Pokazałem bukmacherom i osobom które próbowały zrobić spory przekręt, że nie zwierzyną która łatwo wpada w zastawione sidła. Po rozmowie z generalnym menadżerem Celtics, Dannym Aingem wiem już o tej sprawie dużo więcej, jednak równocześnie nie mogę o niej mówić zbyt wiele. Nie są to na pewno ludzie z którymi warto igrać, jednak moja pozycja na sportowym i bukmacherskim "rynku" jest tak wysoka, że zdecydowanie nie mam czego się obawiać. Jak to się mówi, jestem "za stary" na tego typu gierki, dlatego jedyne co mi pozostało to unikać sporadycznych brudnych zagrań ze strony typków spod ciemnej gwiazdy.
Coroczny Weekend Gwiazd NBA to dla mnie wyjątkowy czas. Możliwość spotkania się z przyjaciółmi z ligi, możliwość pobiesiadowania z graczami czy wreszcie zobaczenie najlepszych koszykarzy świata w akcji. Z uwagi na to, że jestem w bardzo dobrych stosunkach z niemal wszystkimi koszykarzami którzy pojawią się na parkiecie hali w Nowym Orleanie, chciałem uniknąć typowania rozstrzygnięcia niedzielnego pojedynku. Widząc jednak to co zrobili brytyjscy oddsmakerzy serwisu Bet365, zdecydowałem, że ukaram tych ludzi za ostatnią, nieudaną prowokację przy okazji meczu z Celtami. Będzie to również kara za głuche telefony czy połączenia pełne gróźb i przekleńst. Początkowo podejrzewałem, że może stać za tym osoba użytkownika pudzianxxl który w bardzo nieprzyjemnych słowach wypowiada się zarówno o mnie jak i o moich bliskich. Wątpliwości rozwiałem jednak kontaktując się z moim serdecznym przyjacielem, wieloletnim pracownikiem służb który namierzył skąd dokładnie wychodzą połączenia które mają zniechęcić mnie do zawierania kolejnych zwycięskich zakładów. Wystarczyło kilka chwil aby potwierdzić, że jest to sprawka szczwanych, aczkolwiek nieroztropnych pracowników Bet365. Reasumując, swoim typem na niedzielny mecz zamierzam ukarać tę grupę ludzi pokazując, że jestem okrętem nie do zatopienia. Spodziewam się, że moja sylwetka może zostać uchwycona przez telewizyjne kamery podczas imprezy. Z wielką chęcią uśmiechnę się więc od ucha do ucha prezentując moje śnieżnobiałe zęby, aby przypieczętować swój sukces i jeszcze bardziej rozwścieczyć kierownictwo tej zabawnej firmy bukmacherkiej.
Dobrze, przejdźmy więc do konkretów. Zdecydowałem się położyć prawdziwe stosy pieniędzy na dodatni handicap na drużynę East, czyli koszykarzy ze wschodniej połówki Stanów Zjednoczonych. Bukmacherzy szukają jeleni na każdym kroku próbując w bezczelny sposób zagrabić ich pieniądze. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to oczywiście odwrócenie roli gospodarza. W
USA w przypadku meczów sportowych gospodarza podaje się zawsze jako drugiego. I tak zawsze było w Bet365. Tym razem jednak jako gospodarza widzimy drużynę West co jest totalną bzdurą. Gospodarzem jest miasto Nowy Orleans które należy do wschodniej częsci Stanów Zjednoczonych. Również Pelicans (do niedawna Hornets) grają we Wschodniej Konferencji. Dlaczego więc Bet365 przedstawia ekipę West jako gospodarzy? No ludzie, no panie - jak mawiał klasyk, jedynie to nasuwa mi się na myśl jako komentarz do całej sytuacji. Wiadomo, że przewaga parkietu jest zawsze ważna i daje spory handicap. Brytyjczyczy liczą na to, że wprowadzą w błąd dużą ilość osób które pomyślą, że to West są gospodarzem meczu. A przecież jest zupełnie odwrotnie.
Gdy już jesteśmy przy sprawie parkietu. Nowy Orleans to miasto leżące w stanie Luizjana. Weekend gwiazd odbywał się tu już w przeszłości, w 2008 roku. Wtedy górą byli koszykarze East którzy weszli na wyżyny swoich możliwości i zdecydowanie pokonali swoich kolegów z West. Oczywiście, to, że wtedy triumfowali gospodarze nie oznacza, że jutro znów to oni będą górą. Jednak zobaczmy na składy. W ekipie East mamy Paula Milsapa, doskonałego koszykarza młodego pokolenia który będzie jedną ze strzelb trenera Vogela. Nie każdy wie, że dorastał on na uczelni Louisiana Tech która mieści się zaledwie kilakanście mil od miejsca w którym spotkają się zawodnicy w dniu jutrzejszym. Na pewno będzie więc zależeć mu na doskonałym występie. Na trybunach będa bowiem jego przyjaciele, rodzina i kibice.
Przejdźmy teraz do składów. Antoni, George, James, Irving i Wade kontra Durant, Griffin, Love, Curry i Davis. Na mnie większe wrażenie zdecydowanie robi ta pierwsza drużyna. Dlaczego? Ponieważ to paczka starych znajomych. Wade, Lebron i Antoni byli przyjaciółmi jeszcze dużo wcześniej zanim LBJ przywdział koszulkę Heat. Wspólne wypady na panienki, balowanie do późnych godzin na lodowisku i na kręglach czy w końcu spędzanie czasu w kawiarniach. Dodajmy do tego Kyriego Irvinga który również jest w świetnych stosunkach z Lebronem. To on jest teraz kapitanem okrętu o nazwie Cleveland Cavaliers który wciąż jest bliski sercu zawodnika Miami Heat. Paul George? To nowa postać w przypadku weekendu gwiazd, choć nikogo nie trzeba przekonywać o potencjale tego zawodnika. Chemia, chemia i jeszcze raz chemia. Choć koszykarze na codzien grają w innych klubach, doskonale się znają, wiedzą o sobie wszystko i z przyjemnością stworzą jutro jedną ekipę. Śmiem twierdzić, że ich zgranie stoi na dużo wyższym poziomie niż ma to miejsce w przypadku niektórych klubów ze strefy spadkowej ligi NBA. Kogo mamy w drużynie z zachodniego wybrzeża
USA? Ja nazywam ich frustratami. Oczywiście nie aby ich obrazić, są to bowiem moi przyjaciele, jednak prawdy nie da się ukryć. Kevin Durant nie jest już grzecznym chłopcem jakiego znaliśmy z lat poprzednich. Kariera rapera zaczyna go pochłaniać coraz bardziej. Zamiast rzucania do kosza na hali od samego rana czy słuchania cennych uwag trenerów KD woli spotkać się w studiu z koleżkami, "zjarać blanta", łyknąć purpurowego płynu znanego jako lean czy maznąć kilka niefajnych napisów na policję na ścianie pobliskich bloków. Nowi koledzy który nieraz siedzieli w więzieniach nie mają na teog chłopaka dobrego wpływu. Pamiętamy dyskusje które o mało nie przerodziły się w bójki podczas niektórych meczów. Ostatni mecz z Lakers był apogeum zdenerwowania Duranta. Jego drużyna przez długi czas nie potrafiła złamać Lakersów. Dopiero gdy ten zawodnik wziął sprawy w swoje ręce, udało się przechylić szalę zwycięstwa. Mimo wszystko do szatni schodził on niemalże wychodząc z siebie ze złości. Gangsterka, rap i słaba psychika - to teraz siedzi w głowie tego zdolnego koszykarza. Blake Griffin? Ten zawodnik już pokazał co potrafi. Dunk nad samochodem czy mega wsady w meczu gwiazd. Ludzie już to widzieli i teraz potrzebują czegoś nowego. Griffin musi uważać aby nie złapać kontuzji która skreśli Clippers przy rozdziale medali w końcowym rozrachunku. Kevin Love? Nie znam bardziej sfrustrowanego zawodnika w lidze. Kolejny sezon z wielkimi ambicjami i znów nic. Wilki znów nic nie grają i Love znów playoffy obejrzy z pozycji fotelowego kibica. Stephen Curry. Ten koszykarz z kolei może narzekać na zmęczenie po dzisiejszych konkursach w których wystartuje. Naprawdę, nie rozumiem dlaczego faworytem są koszykarze Western. Zgranie, chemia i radość z gry w ekipie East kontra frustracja, dbałość o kości i zmęczenie po stronie drużyny West. Tak wygląda to na tę chwilę.
Ja swoje pieniądze stawiam na wysoki handicap po stronie faktycznych gospodarzy meczu czyli koszykarzy ze Wschodu. Nie poinformowałem samych zawodników o moim zakładzie gdyż jak wielokrotnie podkreślałem, jestem wielkim entuzjatą sportu i chcę aby wszystko odbyło się z duchem sportu. Nie chcę również aby jakikolwiek z zawodników po tym weekendzie zamartwiał się tym, że coś zrobił lub nie zrobił w kierunku powodzenia mojego zakładu.
Tyle z mojej strony, chciałbym przed konkursami odwiedzić jeszcze słynne nowoorleańskie knajpki, wypić lampkę koniaku z doborowym towarzystwie i posłuchać dobrego jazzu. Aby delektować się symbolami tego stanu odwołałem spotkanie z zawodnikiem New Orleans Saints, popularnym Drew Breesem który chciał zamienić ze mną kilka słów. Życzę wszystkim powodzenia i jak mówią amerykanie - enjoy. Do usłyszenia.