Mecz jako całość był słaby, ale nie był beznadziejny. Na początku było widać nerwowość i brak pomysłu na grę. Nigeria postawiła trudne warunki stawiając na sprawdzoną taktykę w meczach z polską reprezentacją - oddać jej piłkę i postawić na wysoki pressing. Polscy reprezentanci nie wiedzieli co robić, a Nigeryjczycy momentalnie do nich doskakiwali. Potem wszystko się nieco uspokoiło, przeprowadzili kilka składnych akcji m.in. po świetnym podaniu Kurzawy, ale to było za mało. Jeszcze ta akcja z Kownackim była solidna. Widać, że chłopak ma potencjał, ale brak mu jeszcze takiego boiskowego cwaniactwa. Góralski może nie błyszczy techniką, ale jest zawodnikiem bardzo silnym, a taki gracz też jest potrzebny. Zieliński kompletnie niewidoczny. Gdy Lewandowski zjechał do szatni - nie wglądało to najlepiej. Dwie, może trzy fajne akcje, a tak to chaos, kilka głupich strat, fatalne wybicie przez Białkowskiego, które prawie skończyło się utratą bramki. Były dobre momenty, ale widać brak zgrania. Zrozumiałe, bo w składzie nowi zawodnicy, ale kolejny raz wychodzi to, że reprezentacja nie potrafi prowadzić gry, przytrzymać piłki w starciu z równorzędnym rywalem. W wielu momentach akcje były rwane, na wariata, ale to wynikło przez brak zgrania i świeżości. Mało gry z pierwszej piłki. Nigeryjczycy zagrali twardo, bez momentów spuchnięcia, więc jeśli repra chce ugrać chociażby punkt z Senegalem musi wiele elementów poprawić. Kurzawa fajnie bije stałe fragmenty gry, gra pewnie, nie widać po nim presji, nie popełniał błędów, więc pokazał, że jest solidnym zawodnikiem.