Przed meczem byłem za Niemcami, twierdząc, że w kontekście całego turnieju cholernie należy im się medal, a także szukając zemsty za odpadnięcie mojej Ghany w ćwierćfinale, w którym była wyraźnie lepsza od Urusów. W trakcie meczu zmieniłem zdanie. Urugwaj mnie oczarował. Dwie piękne bramki po pięknych akcjach (sam nie wiem, którą bramkę wybrałbym do pokazywania dzieciom na treningach) Urugwaju oraz trzy byle jakie gole Niemców. Wydaje się, że ekipa Urugwaju jest wręcz wyborna. Niestety, posiadają słaby punkt, Muslerę, który od meczu z Koreą, czyli od meczu, w którym obrońcy Urusów zaczęli mieć kłopoty ze zdrowiem i pozwalali rywalom na więcej, Muslera regularnie zawodzi. Dziś wina leży po jego stronie. Mimo wszystko, najlepsza para stoperów mundialu Lugano/Godin, dobrze grający Fucile, świetnie przypominający się po nieudanych epizodach w Barcelonie i Juventusie w ostatnich dwóch meczach Caceres. Dwóch pomocników to świetni specjaliści w swoim fachu, mowa o Diego Perezie i Arevalo Riosie. Maxi Pereira i Alvaro Pereira to słabe punkty w składzie, podobnie, jak, prócz dzisiejszego meczu Fucile. Niestety, tak to wychodzi, jak łata się dziury w zespole piłkarzami ze słabej ligi portugalskiej. Atak bajeczny, bo mimo, iż uważam, że Suarez w lepszych klubach skończy tak, jak Huntelaar, to potwierdził swoją klasę, a co do tego, że posiadają ją Forlan i Cavani, nie było wątpliwości już przed mundialem. Mnie najbardziej zaimponowali oczywiście Forlan oraz Arevalo Rios. Od pierwszego meczu Arevalo rzucił mi się w oczy i obserwowałem go uważnie. Dla mnie koleś w tym, co robi, jest po prostu genialny. Piękna asysta przy bramce Diego jest dla niego nagrodą i zwieńczeniem fantastycznego występu w Mistrzostwach. Urugwaj w takim składzie mógł pokazać światu jeszcze więcej, ale jest bardzo mocny i jeszcze sporo namiesza. A zemstę za Ghanę otrzymałem w ostatniej sekundzie tego spotkania