Witam ponownie.
Nie sadziłam że temat jeszcze odżyję a tym bardziej z robi się tak spora dyskusja.
Powiem też że choć padły tu raczej jednoznaczne komentarze to jednak sporo ciekawych rzeczy zostało napisanych.
Przykro trochę mi było czytać nie które komentarze w sumie obrażające ale ok przyjmuje to jako ostrą krytykę.
Wiecie mi nie zależy tu robić z siebie jakiegoś Boga bukmacherki itp.
Przez ostatni czas zapomniałam całkowicie ze tu zapoczątkowałam dyskusje,teraz jakoś tak miałam chwile i odwiedziłam wasze forum.
Pozwolę sobie jeszcze trochę podyskutować i dokładniej siebie sprecyzować.
Nie napisałam ze
praca za poniżej 2000zł jest upokorzeniem itp,żadna
praca nie hańbi.
To że się przyznałam że jestem leniwa mogę to powiedzieć ponownie tyle ze dodam ze ta leniwość to nie jest tak ze chciałabym mieć wszystko i leząc z założonymi nogami na stole,to nie tak bardziej chodziło mi o leniwość do monotonni,standardu itp. ale przede wszystkim do robienia czegoś bez motywacji.
Jeśli ktoś pisze ze na przykład ostatecznością jak się nie ma wyboru może być
praca gdzieś za najniższa krajowa itp. ale gdy ja widzę,mam ten wybór,nie wiem czy zauważyliście ja nie gram roku czy dwóch w bukmacherce,gram już sporo lat a przede wszystkim przez te lata bukmacherka jest dla mnie dochodem.
Jeśli bym nie miała tego wyboru tej możliwości to oczywiście ze bym poszła do byle jakiej pracy ale dlaczego mam iść do pracy za min (sie napracować itp) jak mogę mieć to samo albo więcej dzięki przyjemnemu graniu??
Do tego dla mnie granie jest czymś na czym się znam,w czym mogę się pokazać,zabłysnąć,z czego mogę być dumna.
Nie wygrywam milionów ale w średnim miesiącu nie narzekam na brak pieniędzy,nie muszę żebrać,,,(nawet jak bym i nie miała pieniążków to na pewno bym nie zebrała,chyba że na prawdę miała bym chore dziecko,żadnego wyboru ratunku itp. wtedy bym się nie wahała i nie wstydziła wyjsc na ulice)
Podkreślam po raz kolejny nie zyje na garnuszku rodziców...mam co prawda swoje włąsne mieszkanie za które nie muszę płącić czynszu bo to własnościowe...Nie mam rodziny,dziecka,obowiązków i tak dalej,pói co żyje własnym życiem i sama sie utrzymuje,nie jestem blacharą i żaden facet mnie nie sponsoruje jeśli o to by komuś wpadło na myśl.
Jak napisałam wcześniej nie chce być standardowa,nie chce robić tak jak wypada,tak się stało że to bukmacherka jest dla mnie tym czymś co lubię robić,czymś co daje mi utrzymaniem,to właśnie ona jest moja motywacją...
Myślicie że bym nie chciała mieć pracy która by mi sprawiała przyjemność,dawała motywacje,chęć itp.bardzo bym chciała ale do tej pory nie znalazłam nic bardziej dochodowego,przyjemnego od bukmacherki.
Co do tego że siedzę cały dzień w domu i gadam sama ze sobą i tak dalej to nie prawda,mam kupę znajomych,przyjaciół z którymi się często spotykam,to prawda że straciłam kilka znajomych osób właśnie przez te granie ale widocznie nie byli wcale przyjaciółmi jak im w przyjaźni przeszkadza to że gram w zakładach,gram za swoje pieniądze i powinno im być guzik do tego.
Ale jak wspomniałam mam dużą liczbę znajomych,przyjaciół którym też pomagam,mam sporo czasu ale potrafię też go wykorzystać w sposób rozmaity i pomocny.
Przez bukmacherke straciłam,(straciłam to trochę za dożę zdanie ale ok) chłopaka,heh nie żeby było tak że go zdradziłam czy on itp,-Nie po prostu on jakoś nie mógł tego ogarnąć że moim dochodem jest bukmacherka,nie wiem dlaczego ale mu to przeszkadzało,nie wiem może koledzy się z niego śmiali,może bal się reakcji swoich rodziców,czy cos,nawet nie mieliśmy sobie okazji tego wyjaśnić po prostu powiedzial ze nie pasujemy do siebie ale ja wiem ze tu akurat chodziło o bukmacherke.
No ale trudno lepiej się rozstać niż się męczyć i zachowywać jak dzieci.
Nie raz gdy miesiąc ciężki i trzeba pasa przycisnąć sobie dorobię kilka groszy, i tu prezent dla osób które nie wiem myślą ze jak bym poszła do marketu do pracy to by mi korona spadła z głowy,nie prawda nieraz dorywczo wpadam do marketu na jakieś nocne l;liczenie towaru itp.
Nie jestem też jakaś zwariowana hazardzistka gdzie praktycznie od kuponu zależy czy przeżyje miesiąc czy nie...
To nie tak ,ja mam okrojony budżet ,nigdy nie gram va banków itp.
Fakt że ostatnio miałam spore załamanie formy ale było to głownie związane tym że moje sporty się pokończyły a ja się obudziłam z ręką w nocniku,nie przygotowałam sobie po prostu gruntu na czas braku zdarzeń.
Ale cóż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło,trochę wyszłam z dołka na linie prostą nie długo
tenis więc praktycznie wracam do biegu.
Tenis jest dla mnie takim sportem który daje najwięcej zysku i praktycznie,głównie na małych turniejach gdzie kursy są dawane za free i sami bukmacherzy mają duży dylemat jak je rozłożyć zarabiam najwięcej.Oczywiście ostatni mój dół formy
był bardzo dużym ciosem i spadkiem formy,Ostatni tak poważny spadek zanotowałam w 2003 roku i też to był koło grudnia.Dlatego byłam zdesperowana i szukałam każdej deski ratunku aby trochę odbić.
Fajnie to wszystko wygląda na wykresie,heh prawie jak wykres bicia serca tylko ze tu było poniżej poziomu zero czyli jeszcze gorzej..No ale wzięłam się w garść,pozbierałam się.
Minusem na pewno grania tak na poważne bukmacherki na pewno jest ta emerytura....no tu niestety się zgadzam to duży dylemat...Ale ja ryzykuje,najwyżej będę kiedyś tego żałować,teraz bawię się dobrze,teraz jestem szczęśliwa i dobrze mi się żyje,a w sumie wole pożyć sobie teraz w szczęściu, przyjemnie itp. Bo to też jakieś ryzyko,nigdy nie wiadomo c