Najlepiej zlikwidujmy wszystkie kary jakie przewiduje kodeks karny, bo istnieje ryzyko, że ktoś zostanie niesłusznie skazany na którąkolwiek. Para pijanych baranów, wyrzucająca studentkę z jadącego pociagu czy mąż recydywista, mordujący z zimną krwią żonę na oczach dzieci, po tym jak , został 'zwolniony' z odbywania reszty kary, nie zasługują na proces, natomiast na karę śmierci już tak. I niech nikt mi nie pierdzieli, że nie chcemy żeby umierał niewinny człowiek - niestety w przypadkach, do ktorych kara śmierci miałaby zastosowanie TEN NIEWINNY CZŁOWIEK JUŻ NIE ŻYJE. Jak czytam kilku teoretyków, którzy twierdzą, że odstraszająca jest nie sama kara, lecz jej nieuchronność, to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Niestety żyje my w durnych czasach durnych ludzi, a dla wielu ludzi pozbawionych wartości największą wartością jest jakaś "tolerancja". Te same osoby, które z jednej strony krzyczą jak bardzo przeciwne są karze śmierci, bo jest niehumanitarna, z drugiej strony popierają aborcję czy eutanazję. Paradoks czasów.