Jestem podobnego zdania. Ogólnie rzecz biorąc to pojedynek
Austria - Węgry to był największy syf do tej pory w turnieju. Ilość strat obu zespołów nie do zliczenia, Węgrzy nie raz takie fatalne podania wykonywali, że aż żal było patrzeć. Najlepsze jest to, że
Austria zagrała jeszcze gorzej. Pod względem fizycznym wyglądali fatalnie, taktycznie też wyglądało to tragicznie. Pierwsza bramka Węgrów była po takiej akcji, że nawet w polskiej
ekstraklasie by to nie przeszło. Pal sześć tą wymianę podań, ale najlepszy był w jeszcze Fuchs wydawałoby się najbardziej doświadczony w defensywie nie trzyma linii pozostałych i daje Szalaiowi czystą pozycję, gdzie na 10 sytuacji 10 byłoby zakończone spalonym. Drugi gol też jeszcze większy ubaw, kto nie oglądał radzę sobie odtworzyć. Piłkarski kryminał. Jakby się skończyło na 0-0 nikt by nie miał pretensji do nikogo. I w taki oto sposób Węgrzy mają teraz 3 punkty i +2 bilans bramek. Wiadomo chwała im za to, że potrafili wykorzystać katastrofalną grę Austrii, ale dla mnie to nic nie zmienia w kontekście meczu z Islandią.