vs
Manchester United FC - Chelsea Londyn FC
Mecz o mistrzostwo, bo tak nazwany został dzisiejszy pojedynek Czerwonych Diabłów z The Blues odbędzie się w niedzielne popołudnie na Old Trafford. Teatr marzeń był już niedawno świadkiem pojedynku obu drużyn, albowiem te dwie liderujące w angielskiej
ekstraklasie drużyny mierzyły się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Zwycięsko z obu strać wyszli podopieczni Sir Alexa Fergusona, którzy to w stolicy Anglii nie tracąc nawet bramki pokonali drużynę Carlo Ancelottiego bo golu niezawodnego ostatnio Wayne'a Rooneya. W rewanżu od pierwszego gwizdka arbitra tamtego spotkania zaatakowali goście. Chelsea aby awansować musiała wygrać z Manchesterem a o to wtedy nie było łatwo. Czerwone Diabły już do przerwy schodzili w świetnych nastrojach, albowiem w dwumeczu prowadzili już 2:0 po golu świetnie spisującego się w tym sezonie Javiera Chicharito Hernandeza. W drugiej połowie sytuacja się nie zmieniał. Non stop szczęścia szukali The Blues, jednak sytuacje gości nie były tak klarowne jak gospodarzy. Cieniem samego siebie był Fernando Torres, który po przyjściu do Chelsea stracił formę, którą prezentował w drużynie z Liverpoolu. Po bramkach Drogby i Parka mecz zakończył się wynikiem 2:1. Rezultat ten promował oczywiście Czerwone Diabły. Niebieskim pozostało więc tylko ratowanie honoru w
Premier League. Jeśli nie zdobędą oni mistrzostwa Anglii to sezon 2010/11 zaliczą do bardzo kiepskich. Po świetnym początku sezonu w ich wykonaniu mówiło się nawet o potrójnej koronie, jednak te wątpliwości zostało szybko rozwiane. Szybkie odpadnięcie z Carling Cup oraz blamaż w starciu z The Toffees w FA Cup utwierdził mnie w przekonaniu, że Chelsea w tym sezonie nic nie osiągnie. Aby się tak stało Czerwone Diabły muszą dzisiaj co najmniej zremisować. Nie wierzę, że podopieczni Fergusona nie wygrają z Mandarynkami albo Rovers. W pierwszym meczu obu drużyn jeśli chodzi o
Premier League to lepsi okazali się piłkarze Carlo Ancelottiego. Do przerwy prowadziła ekipa z Manchesteru, bramkę strzelił Wayne Rooney, jednak po przerwie do odrabiania strat wzięli się gospodarze tamtego spotkania. Wyrównującego gola a zarazem debiutanckiego strzelił David Luiz. Zwycięstwo The Blues zapewnił Frank Lampard, który wykorzystał rzut karny podyktowany w kontrowersyjnych okolicznościach. Starcie dwóch najlepszych ostatnio drużyn w Anglii miało również miejsce na Wembley, kiedy to mierzyły się one w pojedynku o Community Shield. Lepsi wtedy byli piłkarze z Manchesteru, którzy pokonali The Blues 3:1 inkasując pierwsze trofeum tego sezonu. Wróćmy do teraźniejszości. W poprzedniej kolejce Chelsea doszła Czerwone Diabły na trzy oczka. The Blues pokonali na Stamford Bridge Koguty 2:1, jednak to Tottenham był bliższy zwycięstwa, albowiem podopieczni Redknappa prowadzili po bramce Sandro. Uważam, że Chelsea nie zasłużyła na zwycięstwo, bo sędzie się pomylił uznając bramkę, którą strzelił Frank Lampard. Moim zdaniem piłka nie przeszła całym obwodem linii bramkowej po błędzie Gomesa. Natomiast Manchester tydzień temu gościł na Emirates Stadium. Podopieczni Fergusona ulegli Kanonierom 0:1 po golu obiecującego Wilshera. W środku tygodnia kibice w Teatrze Marzeń byli świadkami kolejnego świetnego przedstawienia ze strony swoich pupili. Red Devils pokonali w środę Schalke Gelsenkirchen 4:1, co w dwumeczu dało rezultat 6:1, który okazał się on najwyższym w historii Pucharu Europy na tym szczeblu rozgrywek. W finale na Wembley gracze z Manchesteru zmierzą się FC Barceloną. Tabela w
Premier League wygląda następująco:
1.
Man Utd. 71-33;
73
2.
Chelsea 66-28;
70
O kolejności w tabeli decydują punkty, bilans bramkowy, który póki co jest równy, a następnie bezpośrednie mecze, w których prowadzą jak na razie dzisiejsi goście. Jednak jeśli The Blues myślą o obronie tytułu mistrzowskiego to muszą dołożyć dzisiaj wszelkich starań do wywalczenia trzech oczek, bo w przeciwnym razie nie mają już żadnych szans. Spójrzmy więc na zestawienie obu ekip. Obie ekipy mają wyśmienitych bramkarzy, którzy pełnią rolę liderów swoich ekip. Obiektywnie patrząc dla mnie to Edwin Van der Saar jest lepszy w tym co robi. Prawdopodobnie dla Holendra jest to ostatni sezon, który uwieńczy jest karierę. Popularny "Edek" nadal jest bardzo zwinny, świetnie gra na przedpolu i posiada bardzo szybki refleks. Z drugiej strony Petr Cech nie grzeszy umiejętnościami, jednak zdarzają mu się głupie błędy, który są zazwyczaj są tragiczne w skutkach. Środek obrony należy do Czerwonych Diabłów. Para Ferdinand-Vidic obok pary Puyol-Pique jest ostatnio nazywana najlepszą w Europie. Z drugiej strony Terry-Luiz. Terry to stary wyjadacz, który mimo swojego wieku świetnie spisuje się w pojedynkach obronnych, natomiast David Luiz to młodzieniaszek, który dopiero poznaje uroki gry w Anglii i potrzebuje jednak trochę więcej zgrania zw swoim nowym partnerem. W Benfice szybko się zaaklimatyzował, myślę, że tutaj będzie podobnie, bo potencjał chłopak ma. Lewa obrona to wygrana gości. Ashley Cole na boisku zawsze mi imponował, dla mnie jeden z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji. Evra również do takich należy, jednak Francuz często nie nadążą, tudzież pozostaje w tyle za swoim rywalem i popełnia masę głupich błędów. Prawa obrona to remis. Zarówno Carlo Ancelotti jak i Sir Alex Ferguson nie mogą znaleźć odpowiedniego człowieka na to miejsce. Włoch desygnuje Paulo Ferreirę, Ivanovica oraz Bosingwę, natomiast Szkot ma do dyspozycji Johna O'Shea, braci da Silva, wcześniej grał tutaj Gary Neviile a nawet Wes Brown. Środek pola to również remis. Z jednej strony Anderson, Fletcher, Carrick a z drugiej doświadczony Lampard, który po niedawnym kryzysie widać, że powoli wraca do optymalnej formy, John Obi Mikel, Essien oraz Ramires, któremu zdarzają się fatalne błędy oraz niesamowite pudła. Zarówno lewa flanka jak i prawa należy do Czerwonych Diabłów. Nie ważne kto zagra, czy Giggs, czy Park, a może Valencia albo Nani to każdy z wymienionych piłkarzy potrafi tak zamotać obroną rywali, że momentami nie wiedzą gdzie się znajdują. Zacznę od Giggsa. Walijczyk mimo swojego wieku wciąż gra na najwyższym poziomie, ostatnio został nawet najstarszym piłkarzem, który wpisał się na listę strzelców w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W 1/4 finału właśnie w starciu z Chelsea zaliczył asystę przy golu Rooneya. Park to taki lis pola karnego, który skrada się znienacka i potrafi zaskoczyć rywala swoim mierzonym uderzeniem, nie raz przebiegł całe boisko tylko po to by wyłożyć piłkę jak na tacy Rooneyowi czy też Hernandezowi. Valencia, kiedy tylko powrócił do gry po kontuzji, której nabawił się w starciu z Rangersami, wiedziałem, że będzie wielkim wzmocnieniem. Ekwadorczyk miesza obrońcami rywali i dokładnie dośrodkowuje. To on zaliczył asystę przy zwycięskiej bramce Chicharito w spotkaniu z Evertonem. Czas na Naniego, Portugalczyk po odejściu Ronaldo powiedział: "Będę godnym następcą mojego rodaka." Jak na razie to potwierdza. Luis posiada świetny drybling, jest bardzo zwinny, tylko musi popracować jeszcze nad strzałami z dystansu, które czasami bywają bardzo groźne. Z drugiej strony zobaczymy Salomona Kalou oraz Florenta Malouda. Obaj zawodniczy szczyt swoich możliwości pokazywali w poprzednim sezonie, który to był dla nich chyba najlepszy w karierze. Warto dodać, że Malouda jest najlepszym strzelcem Chelsea w
Premier League w tym sezonie z dorobkiem trzynastu bramek. Dla gospodarzy aż 21 bramek zdobył Dimitar Berbatov, który ostatnio jest pomijamy w wyjściowej jedenastce. I teraz największa broń obu ekip - atak. Uważam, że ta formacja również należy do gospodarzy, bowiem jak Carlo Ancelotti może ufać takiemu piłkarzowi jak Fernando Torres i wystawiać go w każdym meczu od 1'. Hiszpan w kilku meczach nie oddał nawet jednego celnego strzału. Kiedy to w starciu z West Hamem wpisał się po raz pierwszy na listę strzelców koledzy z drużyny rzucili się na niego, jakby co najmniej wygrali Premiership. Jego partnerem w ataku jest zazwyczaj Dider Drogba, któremu powoli czerpie się kredyt zaufania u Włocha. Piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej nadal posiada świetne uderzenie, które już nie raz wprawiło w zakłopotanie Edwina Van der Saara. Na ławce jest Nicolas Anelka, który życiową formę ma dawno za sobą i myślę, że niczym już nas nie zaskoczy. W ekipie gospodarzy zapewne ujrzymy parę Rooney -Hernandez. Ten pierwszy po słabym początku sezonu i kłopotach rodzinnych powrócił już do formy, która prezentował w poprzednim sezonie i regularnie trafia do siatki rywali. Popularny "Gorszek" świetnie spisuje się w pojedynkach główkowych o czym świadczy bramka z Evertonem oraz co ciekawe z The Blues w rewanżowym spotkaniu Ligi Mistrzów. Obaj piłkarze świetnie się rozumieją i mi przypominają swego czasu parę Yorke - Cole. Na ławce zasiada lider klasyfikacji strzelców w tym sezonie Bułgar Dimitar Berbatov, który po świetnej pierwszej części sezonu dopadł go kryzys, z którego nie może póki co wyjść. Obie ekipy czekają jeszcze następujące mecze:
2011-05-14 13:45 Blackburn Rovers -
Manchester United
2011-05-22 17:00
Manchester United - Blackpool
oraz
2011-05-15 14:30
Chelsea Londyn - Newcastle United
2011-05-22 17:00 Everton FC -
Chelsea Londyn
Teoretycznie łatwiejszy terminarz mają gospodarze, bo wątpię, żeby nie wygrali oni z Mandarynkami na Old Trafford. The Blues w ostatniej kolejce czeka ciężkie starcie z popularnymi The Toffees, z którymi ulegli w FA Cup. Dzisiaj faworytami są Czerwone Diabły, który na Old Trafford przegrali ostatnio w kwietniu ubiegłego roku, kiedy to co ciekawe ulegli Niebieskim. Chelsea wygrała wtedy 2:1 po bramce Drogby z metrowego spalonego, którego nie zauważył żaden z sędziów. W tym sezonie tylko jedna drużyna wywiozła punkt z Teatru Marzeń. Byli to The Baggies, który zremisowali 2:2 po błędzie Van der Saara. Chelsea Londyn wygrała ostatnie pięć spotkań z rzędu i bardzo by chciała podtrzymać tę serię do końca sezonu, która zagwarantowałaby jej tytuł mistrzowski. The Blues jest zaraz za The Gunners drugą wyjazdową drużyną w tym sezonie. Będzie to 161. spotkanie obu ekip w historii. United wygrali 69 meczów, 47 zremisowali, a 44 przegrali. Bilans bramkowy tych spotkań wynosi 258:189. Największym aktorem dzisiejszego spektaklu w Teatrze Marzeń może być jednak jego sędzie, czyli Howard Webb. Anglik nadal jest uważany za najlepszego w swoim fachu, lecz zdarzało mu się popełnić kilka dramatycznych w skutkach błędów w tym sezonie. Podyktował on trzy rzuty karne dla United w czterech ostatnich meczach na Old Trafford. Obie drużyny wystąpią w najsilniejszych składach, jedynie w szeregach Czerwonych Diabłów zabraknie wiecznie kontuzjowanego Owena Hargreavesa. Mam nadzieję, że będzie świadkami świetnego meczu na miarę hitu, na miarę meczu o mistrzostwo, w którym o zwycięstwie zadecydują aspekty piłkarskie a nie błędy sędziowskie. Uważam, że faworytem tego spotkania są gospodarze, jednak im do szczęścia potrzebny jest w zupełności remis, który zagwarantuje im na 85% tytuł mistrzowski. Myślę również, że od pierwszego gwizdku Webba do ataku wezmą się piłkarze Ancelottiego, którzy będą mocno umotywowani. Pytanie tylko czy Fernando Torres wreszcie się odblokował i będzie widoczny, czy może tak jak było to w ostatnich trzech starciach między tymi ekipami, dopiero kiedy będzie zdejmowany zauważę, że on cały czas brał udział w tym spotkaniu. Nic dziwnego więc, że stawiam na Czerwone Diabły. ;-)
Kadry meczowe:
Manchester United: van der Sar, Kuszczak, Amos, Rafael, O'Shea, Brown, Ferdinand, Vidić, Smalling, Evans, Evra, Fábio, Valencia, Park, Fletcher, Carrick, Scholes, Gibson, Anderson, Giggs, Nani, Obertan, Rooney, Berbatow, Hernández, Owen
Chelsea: Čech, Hilário, Turnbull, Bosingwa, Ferreira, Ivanović, Alex, Terry, Luiz, Cole, Essien, Obi Mikel, Ramires, Lampard, McEachran, Żyrkow, Malouda, Benayoun, Kalou, Anelka, Drogba, Torres
Moja propozycja:
United DNB @ 1.62
Marzy mi się taki widok po tym sezonie...;-)