- Nie wiem, o co tu chodzi, ale im bliżej do meczu, tym większy respekt w stolicy wzbudzają wikingowie z Trondheim. Okej, wyglądają groźnie. Jednak to, że ustawili się w kolejce po wzrost, wcale nie musi świadczyć o ich więcej niż przeciętnych umiejętnościach piłkarskich. Talentu wystarczyło może dla 3, góra 4, to wszystko. Obawiam się tylko o stałe fragmenty, o te piłki bite na 7. Piętro, kiedy rękawice podejmie wyłącznie Artur Jędrzejczyk. Niestety, nie zagra Ivica Vrdoljak, który przecież w powietrzu spisuje się wzorowo - czytamy na blogu rzutberetem.net
Mimo wszystko Mimo stawki pojedynku, Rosenborg w Warszawie wciąż jest utożsamiany z drużyną sprzed 17 laty. Wtedy stworzyli najlepszą skandynawską drużynę, wygrywającą całymi seriami. Od 1992 do 2004 roku, czyli przez 13(!) kolejnych sezonów zdobywali mistrzostwo. To prawie rekord, lepszy wynik osiągnęło jedynie Skonto Ryga, święcące trumfy w tym samym okresie (Łotysze zaczęli rok wcześniej). Chyba jeszcze bardziej imponującą passę Norwegowie pielęgnowali w fazie grupowej Lidze Mistrzów, do której – od czasów debiutanckich starć z Legią –awansowali później jeszcze 7(!) razy z rzędu. Dopiero w 2004 roku, w tej statystyce, prześcignął ich… Manchester United. Aha, Maryla Rodowicz chciała coś zaśpiewać
***
Ale to już było i nie wróci więcej
I choć tyle się zdarzyło to do przodu
Wciąż wyrywa głupie serce
***
Dzisiejszy Rosenborg jest trzeci w tabeli. I choć przegrali tylko raz, i choć ma najmniej straconych goli w lidze (15 w 19 kolejkach), to… prawie co drugi mecz remisuje. Wciąż nieźle? W Lidze Europy Norwegowie kłopotów nie mieli tylko na samym początku, kiedy łatwo odprawili Irlandczyków z północy. Im dalej w las, tym gorzej. Z Ordabasy Szymkent u siebie zaledwie 2:2, a w Kazachstanie bramkę na 2:1 zdobyli już w doliczonym czasie! Następna runda? Wyjazdowy remis 1:1 z Servette Genewa, z kolei w Trondheim zwycięskie 0:0. Imponujące. Druga część refrenu wymagała drobnych zabiegów stylistycznych, ale wciąż się rymuje i to chyba w takt, jak trzeba.
***
Ale to już było, znikło gdzieś za nami
I choć siedemnaście lat przybyło to naprawdę
Nie jesteśmy tacy sami
***
No, hymn Rosenborga – gotowy. Na koniec – CZAS PORÓWNAŃ. W Trondheim żyje tylu ludzi, ile mieszka na warszawskiej Woli, czyli około 160 tysięcy. To mniej niż na Mokotowie, Ursynowie czy Pradze. Żeby było śmieszniej, co szósta spotkana na ulicy osoba jest studentem. Hitowy bój z sąsiadującym w tabeli Molde FK zgromadził na stadionie Lerkendal niecałe 16 tysięcy fanów widzów. Na pozostałych spotkaniach frekwencja jest niższa. A teraz indywidualne zestawienia.
Rywalizującymi ekipami dowodzą Janowie – Urban i Jonsson – zresztą prawie rówieśnicy. Obaj kiedyś grali w piłkę. Nasz Jan piłkarzem był jednak przez duże P, natomiast jego szwedzki vis a vis zasłużył na status legendy, ale wyłącznie w prowincjonalnym Halmstad, dla którego zagrał aż 557 razy. To jednak zupełnie inny rozmiar kapelusza, niż hattrick na Santiago Bernabeu.
Zbliżone walory na boisku prezentowali z kolei panowie odpowiadający za transfery do obu klubów. Zarówno Marek Jóźwiak, jak i Erik Hoftun grali na obronie i najdłużej występowali w klubach, dla których teraz pracują. Co więcej, obaj dyrektorzy 17 lat temu założyli korki i podciągnęli getry, by rywalizować po obu stronach barykady. Najpierw triumfowała Legia, w rewanżu Rosenborg, ale to w Warszawie cieszono się z awansu.
Najbardziej znanymi zawodnikami są Danijel Ljuboja oraz Steffen Iversen. Dwaj wysocy napastnicy, z przeszłością w najlepszych ligach. O ile Serb bazuje na technice, to Norweg lepiej czuje się w walce wręcz. Obaj, ze względu na niemały przebieg, stosunkowo często walczą z urazami. Najważniejszy jednak jest fakt, że legionista wciąż stanowi o sile zespołu, czego nie można powiedzieć o jego rywalu. Iversen wcielił się już bardziej w rolę dobrego ducha – takiego starszego pana – stanowiącego o sile szatni.
I Legia, i Rosenborg wzmocniły się zawodnikami z dołu tabeli. Ze zdegradowanego ŁKS-u na Łazienkowską trafił Marek Saganowski, za to do drużyny z Trondheim dołączyli Mikkel Diskerud oraz Tarik Elyounossi. Ich kluby – odpowiednio: Stabaek IF, a także Fredrikstad zamykają tabelę grającej systemem wiosna-jesień Tippeigaen… Co ciekawe, całe trio z miejsca wskoczyło do pierwszych składów.
W obu zespołach dwie największe perełki to 20-letni ofensywni pomocnicy, którzy przebili się już do seniorskich reprezentacji swoich krajów. Rafał Wolski i Markus Henriksen nie zagraliby jednak w jednym filmie. Legionista lubi pobawić się piłką, kiwnąć, upokorzyć przeciwnika, zaś Norweg wyżej ceni szybką grę i… tak, tak – walkę w powietrzu. Ma 187 cm wzrostu, waży 85 kg. Kuba Rzeźniczak wreszcie będzie miał się z kim poprzepychać. Jutro Wolskiego jeszcze zabraknie, ale już za tydzień – być może – będziemy świadkami tej rywalizacji.
Na koniec Tore Reginiussen, środkowy obrońca sprowadzony z duńskiego Odense, dla oficjalnej strony Rosenborga wspomina swoją ostatnią wizytę w Polsce. – Oni przycisnęli nas od samego początku, ale bez strat przetrwaliśmy tę nawałnicę. Mieli bardzo entuzjastyczną publiczność, która później trochę się jednak od nich odwróciła. Nas nie przyjęli zbyt ciepło, mówiąc oględnie – stwierdził.
Legia to nie Wisła, o czym Reginiussen dowie się najpóźniej w czwartek wieczorem. Wszyscy na wikingów!
by legia.net