Stephen Lee - Andrew Higginson
Stephen Lee [1,50]
4:2
To naprawdę był bet dnia...????
To jest mój bet dnia! W tym turnieju padały już różne dziwne wyniki, ale to w pierwszych meczach zawodników którzy odpadli a nie powinni. Stephen od początku pokazuje, że chce tu wygrać i ma duże szanse. W analizie do meczu z Holtem pisałem:
Ogólnie Stephen jest na fali. German
Masters i półfinał, Welsh Open i ćwierćfinał, w którym przegrywa z triumfatorem Dingiem i World Open w który dochodzi do finału po świetnych meczach. Jeden z jego lepszych sezonów, w rankingu kroczącym jest na 8 miejscu! Ma nawet realne szasne na awans na 6 miejsce jeśli utrzyma wyniki.
Teraz dodam, że dziś pokonał nr 1 rankingów Marka Selby'ego 4:0!
Tak dziś pisano na 147.pl
Rewelacyjną formę zaprezentował dzisiaj Stephen Lee. Finalista Haikou World Open pokonał lidera oficjalnego rankingu, Marka Selby'ego 4-0 i awansował do półfinału finałowego turnieju cyklu Players Tour
Championship.
Pierwszy frejm spotkania trwał około pół godziny. Przez długi czas wydarzenia kontrolował Selby, ale ostatecznie partię na bili różowej wygrał Lee. Wówczas Stephen "nabrał wiatru w żagle" i zaczął wysoko punktować. W trzech kolejnych frejmach widzowie byli świadkami brejków 52, 112 i 61. Mark nie miał w tych frejmach wiele do powiedzenia. Został całkowicie zdominowany przez świetnie dysponowanego rywala.
Jego rywal Andrew Higginson w World Open pierwsza runda i baty od Trumpa 5:0, w Welsh Open odpadł w kwalach, w German
Masters przegrał z O'Sullivanem 4:5 po prowadzeniu 4:0... Wcześniej w fazie telewizyjnej grał w Shanghai
Masters i Mark Williams pokonał go 5:0, tak dokładnie tak 5:0. W pierwszej rundzie
Australian Goldfields Open również przegrał, tym razem 5:3. Ostatnie jego wyniki są co tu mówić słabiutkie. Tutaj to kogo on ograł: Jamiego Jones'a który i tak prawie go odprawił, potem ograł Guodonga który niespodziewanie pokonał Trumpa.
Na temat meczu Higginson - Guodong również możemy przeczytać coś takiego na 147.pl
Pojedynek Xiao Guodonga i Andrew Higginsona wydawał się być rozgrywany z limitem na ilość wbić w jednym podejściu. Zawodnicy często popełniali błędy i to w najmniej oczekiwanych momentach. Chińczyk wygrał jedynie pierwszą partię meczu, w dodatku bardzo pomogło szczęście, gdy trafił różową inaczej, niż planował i uzyskał idealną pozycję na czarną na frejm. Pozostałe partie wygrał Higginson, choć prezentował się niewiele lepiej od swojego przeciwnika. Trudno powiedzieć o tym spotkaniu cokolwiek dobrego.
No i co tu mówić, według mnie rozpędzony Lee, który rozgrywa chyba sezon życia nie zatrzyma się na przestraszonym i niepewnym Higginsonie dla którego to już i tak za dużo...
Polecam, kurs nie jest taki zły!