Quinn
vs. Searle 
Obaj zawodnicy mogą być raczej zadowoleni z losowania, bo kwestia wygranej jest tu otwarta. Z jednej strony jedna z pozytywnych niespodzianek tego sezonu czyli Quinn i z drugiej gospodarz z dziką kartą, który już przed rokiem debiutował w głównej drabince i nawet zdołał urwać seta Gironowi. W tym sezonie trawiastym zaliczył kilka pojedynczych zwycięstw (Bu oraz Wong), ale bez spektakularnych startów. Amerykanin zresztą podobnie, bo wygrywał mecze, w których był faworytem, a przegrał choćby z rewelacyjnym na Majorce Griekspoorem. Szczerze mówiąc, nie widzę tu bardzo mocnych argumentów za jednym lub drugim. Większe notowania z racji tegorocznych osiągnięć ma Ethan, ale Henry ma tę przewagę, że na trawie trenować może wiele częściej i zapewne przygotował dobrą dyspozycję. Dlatego jakbym miał tu szukać kierunku na siłę to pewnie byłby to over setowy lub gemowy i chyba nic mądrego tutaj nie wymyślę.
Rublev
vs. Djere 
Rosjanin ma coś do udowodnienia, gdyż przed rokiem bronił punktów za ćwierćfinał, a odpadł już w I rundzie i to z Comesaną. Djere może nie jest zawodnikiem, który świetnie odnajduje się na trawie, ale potrafi bronić się serwisem i jeśli ten element będzie działać to Andrey może mieć problemy.
Tenis Rublev jest dość prosty i jednowymiarowy, skupiony na ciągłej ofensywie i brakuje w nim polotu, którego trochę potrzeba w rywalizacji na trawie. Ostatnio widzieliśmy go w turnieju pokazowym, w którym akurat miał dość miernych rywali, a wcześniej odpadł w Halle z Etcheverry’m, choć mógł ten mecz wygrać szybciej i zakończył go smeczem w siatkę z uśmiechem na ustach. Niestety nie mam zaufania, do jednego jak i drugiego zawodnika, ale zgadzam się ze wzrostami kursów na Rubleva, bo nie ma powodów, dlaczego miałaby być tak niskie jak były wyjściowo czyli w okolicach 1,15. Rosjanin bardzo lubi wpakować się w problemy i miewa spore problemy, by z nich wyjść, bo mental nie jest jego najlepszą stroną i zwyczajnie się gotuje w ważnych momentach. Na korzyść Andreya działa to, że nieco bardziej lubi szybsze korty i nie ma presji związanej z obroną punktów, a ich bilans bezpośredni wyraźnie przemawia za faworytem. Serba mogliśmy oglądać w Halle czy też na Majorce i nie wypadł tam źle, bo zdołał ograć Basilashvilego czy Bu, a po secie urwał Diallo oraz Augerowi. Skoro z nimi pokazał się nieźle to czemu miałby teraz nie nawiązać walki? Nie widzę przeciwwskazań, choć to nie do końca jego warunki i na siłę spróbowałbym over gemowy, nawet samego Rubleva.
Arnaldi
vs. Van De Zandschulp 
Bardzo trudne spotkanie do przewidzenia, ponieważ obaj panowie mają ostatnio swoje problemy natury zdrowotnej. Holendra w zasadzie oglądamy ostatnio rzadko i jeszcze w sezonie ziemnym miał problem z udem, a teraz kontuzjowane miał ramię. Ostatnio wystąpił jedynie w kwalifikacjach do turnieju na Majorce i przegrał z niedoświadczonym Basavareddy’m. Arnaldi zagrał w Stuttgarcie, gdzie wyraźnie przegrał ze Struffem, a później wycofał się z dwóch turniejów z powodu urazu kostki. Dlatego trudno stwierdzić, który z nich będzie lepiej przygotowany fizycznie na ten mecz. Faworytem jest Włoch, raczej właśnie przez ten aspekt, bo jego problemy wydają się mniej poważne. Holender jednak ma przewagę doświadczenia, bo jeszcze nigdy nie przegrał w I rundzie Wimbledonu, a Włoch jeszcze nigdy jej nie przebrnął. Czyżby seria obu została przerwana? Kursy wskazują, że tak może sie stać, ale ten mecz to istna zagadka. Botic w Roland Garros zagrał na siłę, więc można rzec, że chciał zgarnąć gażę. Teraz też nie możemy być pewni, że już jest zdrowy i jedyne co mnie odpycha od zagrania Matteo to fakt, że na trawie za bardzo nic nie ugrał, poza pojedynczymi meczami.
Griekspoor
vs. Brooksby 
Faworytem bukmacherów jest Holender, choć różnica nie jest miażdżąca. Obaj panowie mieli w ostatnim czasie różne problemy – Griekspoor leczył kontuzję, a Brooksby był w dość słabej formie, ale w tygodniu przed Wimbledonem dość sporo się zmieniło. Obaj dostali się do finałów turniejów na Majorce i w Eastbourne. Tallon naturalnie odnajduje się na trawie, gdyż jego styl jest skrojony pod tę nawierzchnię – bazuje na serwisie, woleju oraz bardzo dobrym slajsie. Jenson to całkiem inny typ zawodnika, który ciężko pracuje w defensywie, szuka kątów oraz passing shotów i w żadnym wypadku nie jest typem egzekutora. Wykorzysta słabości rywala, ale niekoniecznie sam będzie prowadzić grę. Dlatego najwięcej będzie zależeć w tym starciu od Holendra. Jego wadą są spotkania na długim dystansie, bo nigdy formuła wielkoszlemowa mu nie leżała. Na Wimbledonie nigdy nie przeszedł II rundy, a w pozostałych turniejach dochodził najdalej do III rundy. W tym sezonie co prawda gra swój najlepszy
tenis, a w zasadzie grał na przełomie pierwszego i drugiego kwartału, ale poprzedni tydzień pokazał, że może nawiązać do tamtej dyspozycji. Możliwe, że nie będzie lepszej okazji na poprawienie bilans na Wimbledonie i ogólnie w wielkich szlemach. Bliżej mi do Holendra, ale patrząc na historię to nie zdziwi mnie dłuższe spotkanie, które wyjdzie poza trzy sety. Obaj nie będą mieli czasu na regenerację, a Tallon przyleci prosto z Majorki.
Diallo
vs. Altmaier 
Bardzo niskie kursy na Kanadyjczyka, ale jego dyspozycja w ostatnim czasie jest wysoka i wygrał zdecydowaną większość spotkań na trawie. Do tego dołożył triumf w Holandii, a na Majorce okazał się gorszy od późniejszego triumfatora Griekspoora, więc totalnie bez wstydu. Jego minusem jest to, że ma ostatnio sporo w nogach, ale ogólnie potrafi się zmotywować na duże imprezy, a w głównej drabince Wimbledonu dopiero zadebiutuje, więc bez większej presji może powalczyć o dobry wynik i przy okazji zbudowanie rankingu. Jego warunki i styl gry dobrze wpisują się w trawę, bo bazuje na serwisie i lubi biegać do siatki, więc będzie cały czas napierać na Niemca, który przed rokiem zrobił życiowy wynik i w końcu przebrnął I rundę. Ostatnio zagrał kilka spotkań w tych warunkach, ale zdołał ograć tylko Fogniniego, ale powalczył zarówno z Medvedevem jak i Moutetem. Szczerze mówiąc nie wiem na co go będzie stać w tym meczu, bo zdecydowanie woli wolniejsze warunki, ale potrafi bronić się podaniem i tu kluczowa będzie dyspozycja dnia. W roli underdoga bywa, że czuje się świetnie i Niemiec od święta robi duże wyniki, choć zazwyczaj w całkiem innych warunkach. Na pewno nie polecę wam grania w stronę Diallo po tak miernym kursie, bo to proszenie się o problemy, choć jego pewne zwycięstwo raczej nikogo nie zaskoczy. Ja osobiście odpuszczę lub pójdę w over gemowy, lecz to totalnie życzeniowe i nieco na siłę.
Fritz
vs. Mpetshi Perricard 
Na pewno Amerykanin mógł liczyć na wiele lepsze losowanie, bo trafić na Perricarda w tych warunkach to zawsze problem. Jeśli serwis Francuza będzie działać na miarę oczekiwań to możemy zobaczyć nie tyle ciekawy, co dłuższy mecz, tym bardziej, że Amerykanin przyjeżdża prosto z Eastbourne, gdzie po raz czwarty triumfował. Na pewno forma sprzyja Taylorowi i serwując tak jak ostatnio nie powinien się martwić o swoje gemy serwisowe, ale musi liczyć na błędy z drugiej strony, by uniknąć stresu w ewentualnym tie-break’u. Giovanni poza serwisem nie ma za wiele do zaoferowania i było to widać, choćby w ostatnim starciu z Nakashimą, w którym znacznie osłabł w III secie i w wymianach nie istniał. Jedyną szansą dla niego będzie jakiś kryzys Taylora i to raczej dopiero w tb, więc jeszcze trzeba do niego doserwować. Gemów za bardzo nie opłaca się grać, bo linie ustawione są bardzo wysoko i żeby je pokryć Francuz musiałby wygrać seta. Odpycha mnie także fakt, że wycofał się z ostatniego turnieju z powodu urazu biodra. Nie wykluczam, że urwie seta przy perfekcyjnym serwowaniu, ale też nie zdziwię się jak przegra w trzech setach. Jeśli Taylor chciałby obronić miejsce w TOP
ATP to wypadałoby obronić punkty za zeszłoroczny ćwierćfinał.
Davidovich Fokina
vs. Holt 
Hiszpan w roli faworyta raczej nigdy nie jest najlepszym pomysłem, a dziś właśnie nim jest. Dopiero co wziął ślub i wycofał się z jednego turnieju, ale w Eastbourne zagrał i pokazał się z niezłej strony, bo odpadł dopiero w półfinale z Fritzem, któremu nawet urwał seta. W wymianach jest zawodnikiem bardzo mocnym, jak dla mnie to ścisła czołówka, jeśli chodzi o bekhend czy też mobilność oraz szybkość. Największe problemy ma na serwisie i w mentalu, bo już nie raz nie dojechała mu głowa w kluczowym momencie meczu. Tak samo problem może mieć z niżej notowanymi zawodnikami, na których trzeba dodatkowo się zmobilizować i rzadko bardzo pewnie wygrywa swoje mecze. W ostatnim turnieju potrafił mieć kłopoty z Tsengiem czy Duckworthem czyli zawodnikami, którzy plasują się wiele niżej. Holt też jest takim zawodnikiem, który co prawda musiał ostatnio ustąpić Michelsenowi po słabej grze, ale potrafił wygrać kilka spotkań z rzędu i pokonać choćby Waltona oraz Bonziego, a jeszcze wcześniej Mannarino i Duckwortha, dlatego w żadnym wypadku nie można go lekceważyć, bo swoje doświadczenie już ma, a w tym sezonie na trawie zagrał sporo spotkań. Znając Hiszpana może sam zgotować sobie problemy, tym bardziej jak rywalowi udałoby się w miarę solidnie trzymać serwis, bo to będzie klucz. W wymianach lepszy będzie faworyt, ale na trawie najważniejszy jest serwis, a w drugiej kolejności pozostałe elementy. Jest tu potencjał na over gemowy i zawsze będę odradzać grę Alejandro po tak niskich kursach.
Mochizuki
vs. Zeppieri 
Chyba sam Japończyk nie spodziewał się, że rozegra tak dobry sezon trawiasty, w którym przegrał dopiero dwa spotkania na już kilkanaście rozegranych. Drugi raz w karierze przeszedł kwalifikacje do Wimbledonu i tym razem ma sporą szansę, że nie zatrzyma się na I rundzie (Paul w 2023), bo trafił na innego kwalifikanta, dla którego trawa nie jest preferowaną nawierzchnią. Zeppieri drugi raz z rzędu przeszedł kwalifikacje do wielkiego szlema, ale chyba nie zakładał, że akurat tym razem się to uda, bo nawet nie rozegrał jednego turnieju przed kwalifikacjami. W Roehampton pokonał faworyzowanego Jubba oraz Garina, dla których Wimbledon to jeden z ulubionych turniejów, a jednak wystarczyło umiejętności, by to zrobić. W ostatnim starciu nawet korzystał z przerwy medycznej z powodu bólu nogi, ale mimo to odrobił straty i zwyciężył. Włoch ma na pewno swoje argumenty, bo jest leworęczny, szuka kątów i jego styl jest dość ofensywny, więc nie jest typowym wyrobnikiem jakich znamy z kortów ziemnych. Mochizuki także jest leworęczny i może jest mniej ofensywny, ale jakże skuteczny, co widzimy po tegorocznej kampanii. Jego droga do turnieju głównego wcale nie była prosta, bo musiał ograć Herberta oraz Strickera czyli specjalistów od szybkich kortów, ale trzeba uczciwie przyznać, że będących w nienajlepszej formie. Trochę odstrasza mnie tak niski kurs na Japończyka, ale można zauważyć lekkie wzrosty i chyba nie warto ryzykować. Jak już podjąć ryzyko to bardziej w kierunku underdoga, który nie ma tu nic do stracenia i być może pójdzie za ciosem, o ile z nogą jest wszystko w porządku. Największą wadą Giulio jest to, że w całej swojej karierze ma na trawie mniej rozegranych spotkań niż Shintaro w ostatnich dwóch tygodniach i może brakować mu doświadczenia, bo umiejętności posiada. Jego wadą też bywały kwestie mentalne, co też może być lekką przewagą faworyta, choć rola underdoga zazwyczaj zawodnikom sprzyja i dodaje więcej luzu. Zagrałbym tutaj over setowy, ale to kierunek bardzo życzeniowy i nie chcę go polecać.
Rinderknech
vs. Zverev 
Niemiec ma coś sobie do udowodnienia na Wimbledonie, bo jego najlepszym wynikiem jest IV runda, którą powtórzył przed rokiem, co jak na tej klasy zawodnika jest wynikiem przeciętnym. W ostatnim czasie grał dobry
tenis, osiągając półfinał w Halle i teraz miał ponad tydzień, by podszlifować formę do najważniejszej imprezy. Jego problemem często jest pasywność w grze, co często wykorzystują rywale ze ścisłej czołówki, bo taka gra może się sprawdzać w starciach ze słabszymi rywalami, ale już ktoś kompletny to wykorzystuje i spycha Zvereva do głębokiej defensywy, a w zasadzie on sam to robi. Może dlatego jego historia na Wimbledonie jest tak mierna i potrzeba w jego grze więcej ofensywy, a może szaleństwa, bo wydaje się, że to gracz kompletny, a może nawet najlepszy w XXI wieku, który nie ma tytułu wielkoszlemowego. Rinderknech na pewno jest zawodnikiem, którego nie wolno lekceważyć, co pokazywał w ostatnich miesiącach. Potrafi skutecznie bronić się serwisem, który jest kluczowy w jego tenisie, ale też dość mocno poprawił swoją grę z głębi kortu, co widzieliśmy choćby na kortach ziemnych. W tym sezonie na trawie pokonał już Shapovalova, Sheltona czy też Opelkę czyli zawodników ofensywnych z bardzo mocnymi podaniami. Oczywiście z głębi kortu to są znacznie gorsi zawodnicy od Niemca i tu właśnie jest całe wyzwanie. Francuz musi perfekcyjnie serwować i szukać swoich szans w ryzykownych returnach lub ewentualnym tb, o ile do niego doprowadzi. Myślę, że stać go na pokrycie overu gemowego, ale to chyba jego szczyt możliwości. Zverev ma to do siebie, że historycznie bardzo często męczył się ze słabszymi rywalami w pierwszych rundach szlemów, więc trzeba to mieć z tyłu głowy. Kursy rzecz jasna za niskie, by celować w faworyta i gemy to jedyna opcja godna rozważenia w kontekście typowania.
WTOREK
Musetti
vs. Basilashvili 
Włoch stanie przed trudnym zadaniem obrony punktów za zeszłoroczny półfinał Wimbledonu, który był niewątpliwie niespodzianką, bo raczej nie jest kojarzony z tą nawierzchnią. Trzeba też dodać, że miał dość korzystną drabinkę i z poważnych rywali miał tylko Fritza, więc teraz wydaje się, że będzie wiele ciężej, choć okres gry na cegle miał wyśmienity i nie mógł narzekać na dyspozycję. Problem jednak jest taki, że od Roland Garros nie widzieliśmy go na korcie, a odpuścił nawet ostatni start w turnieju pokazowym z powodu kontuzji nogi. Mimo to bukmacherzy bardzo wyraźnie go faworyzują, a tak naprawdę nie wiemy jaki jest jego faktyczny stan zdrowia i nawet nie złapał żadnego rytmu. Oczywiście Basilashvili jest zawodnikiem bardzo losowym, którego może ograć nawet mając gorszy dzień, ale to równocześnie groźny rywal, który chce się odbudować, a umiejętności ma nieprzeciętne. Gruzin wraca po trzech latach na Wimbledon i znów w bardzo dobrym stylu przeszedł kwalifikacje, czego osobiście się nie spodziewałem. Nikoloz gra bardzo ofensywny
tenis, w zasadzie z obu stron i raczej nie kalkuluje. Największe rezerwy ma raczej w serwisie, który często potrafi go zawodzić plus oczywiście sfera mentalna. Ostatnie lata miał gorsze, poniekąd przez problemy prywatne, ale co jakiś czas widzimy znów jego najlepszą wersję. Dlatego Włoch ma problem nie tyle zdrowotny, co także stricte sportowy, bo rola underdoga może sprzyjać rywalowi, który jest w rytmie. Po tak niskim kursie raczej odradzam celowanie w kierunku faworyta i nawet na siłę szukałbym zakładów pod rywala, jak handicapy czy overy. Gruzin lubi zawodzić, ale też od czasu do czasu sprawić sensację, a już na trawie go raz pokonał.
Cazaux
vs. Walton 
Faworytem spotkania jest Francuz, który przebrnął kwalifikacje, ale kto wie jakby potoczył się mecz finałowej rundy z Lajoviciem, gdyby Serb na początku drugiego seta nie upadł i to Cazaux już do końca był stroną przeważającą. Umówmy się, że Serb nie jest rywalem z górnej półki na tej nawierzchni, więc też nie można mieć przesadnego zaufania do Arthura, który zagra z zawodnikiem, który lubi dość szybkie korty. Australijczyk przed rokiem zameldował się w II rundzie, ale zawdzięcza to głównie losowaniu, bo trafił na fatalnego w tych warunkach Corię. Ogólnie jego wyniki na trawie są dość przeciętne i wyróżnić można jedynie jego zwycięstwo nad Medjedoviciem. Na pewno trudno obdarzyć zaufaniem jednego jak i drugiego, bo Francuz niedawno wrócił do rywalizacji po kontuzji łokcia, ale podczas Roland Garros mówił, że nawet przy dłuższych meczach nie towarzyszy mu ból. Na pewno jego potencjał w tych warunkach jest wysoki, bo swego czasu znakomicie serwował, ale obecnie nie jestem przekonany czy utrzyma poziom na dłuższym dystansie. Na plus dla Cazaux, że grał już z Waltonem dwa razy i dwa razy nie stracił nawet seta, ale w tych warunkach wcale nie musi być świadkami powtórki. Arthur w kwalifikacjach nie mierzył się z żadnym specjalistą od szybkich kortów, więc problemy na pewno by mnie nie zdziwiły i jakbym miał szukać zakładu to pewnie wybrałbym over setowy.
Cobolli
vs. Zhukayev 
Nawierzchnia trawiasta nie jest domeną dla Włocha, ale w ostatnim czasie potrafił ograć Shapovalova oraz Fonsecę, lecz ostatni pojedynek z Fearnleyem był wręcz fatalny. To jest cały obraz Flavio, który miewa turnieje, w których wypada wybitnie, a pomiędzy nimi zdarzają się słabe. Taki jest jego styl czy
tenis bardzo ofensywny, efektowny, lecz nie zawsze efektywny. Widać w nim młodzieńczy polot, ale na trawie trzeba być skutecznym i wrażenie artystyczne schodzi na drugi plan, szczególnie gdy rywalem jest ktoś z silnym serwisem. Takim zawodnikiem jest Zhukayev, który w końcu przeszedł kwalifikacje, a jego styl świetnie wpisuje się w trawę. W tej edycji pokonał między innymi faworyzowanego Hanfmanna, ale już przed rokiem był bliski kiedy to ogrywał Rodionova i Medjedovicia, a trzymał go dopiero Halys (swoją drogą potężna sekcja). Kazach pokazał, że może liczyć się na szybkich kortach i serwis jest kluczowy w jego tenisie, ale w wymianach jest też całkiem niezły i trawa wydaje się dla niego skrojony lub ewentualnie warunki halowe. Cobolli będzie musiał nadrabiać w wymianach, w których niewątpliwie jest lepszy, ale na serwisie to Beibit ma prawo być skuteczniejszy. Nie zdziwię się jak zobaczymy dłuższe spotkanie, a być może Zhukayeva będzie stać na coś więcej niż urwanie sety i tego nie można wykluczać. Jest tu na pewno jakiś potencjał na niespodziankę, bo Cobolli dopiero przed rokiem wygrał pierwszy mecz na Wimbledonie, a do tej pory ma ujemny bilans na tej nawierzchni.
Cilic
vs. Collignon 
Ranking Belga pozwala na występ na Wimbledonie, co będzie równocześnie jego debiutem w tej imprezie. Sytuacja jednak jest trudna, gdyż nie zagrał żadnego spotkania na trawie w tym sezonie i ostatni raz na korcie widzieliśmy go 1,5 miesiąca temu, jeszcze w warunkach ceglanych. Niestety jego mecz z Nakashimą zakończył się złamaniem kciuka i nie mógł wystąpić w Roland Garros i kto wie czy w ogóle jest gotowy na start w Wimbledonie. Raphael ma zaledwie dwa spotkania rozegrane na trawie i to dwa lata temu, więc to nie wróży dobrze przed meczem z weteranem jakim jest Cilic. Na dodatek Chorwat dopiero co wygrał turniej w Nottingham i potwierdził, że w szybkich warunkach może być dalej bardzo groźny, pomimo upływu lat. Warto przypomnieć, że w tym roku skończy już 37 lat, więc sfera fizyczna jest jakąś niewiadomą, co może wykorzystać wiele młodszy rywal. Z racji, że sytuacja zdrowotna Collignona jest wielką niewiadomą to raczej nie postawię nic w jego kierunku, ale przy tych kursach aż się prosi, by zaryzykować chociaż over gemowy. Poza wiekiem nie ma za bardzo argumentów za Belgiem i będzie musiał liczyć, że Marinowi braknie sił lub zatnie się na podaniu. Ostatni raz na Wimbledonie grał cztery lata temu, więc będzie to sentymentalny powrót, a osiem lat temu zagrał w finale Wimbledonu. Kursy za niskie by iść w stronę Chorwata.
Moutet
vs. Comesana 
Argentyńczyk przed rokiem debiutował na Wimbledonie i był rewelacją pierwszego tygodnia zmagań, gdyż od razu osiągnął III rundę, po drodze pokonując Rubleva i Waltona, a Musettiemu urwał seta. W tym roku jednak nie wróży powtórki, bo jego dyspozycja w ogóle nie przekonuje i końcówka sezonu ziemnego była i w efekcie przegrał trzy spotkania z rzędu, a czwarte dołożył przed tygodniem na trawie. Od trzech spotkań nie wygrał nawet seta, więc trochę kusi, by zagrać seta pod przełamanie, a w tym przypadku over setowy, bo nie wyobrażam sobie, by Moutet w tak dobrej dyspozycji tego nie zrobił. Na Majorce osiągnął swój pierwszy finał na nawierzchni trawiastej i był o włos od przełamania Griekspoora, który zdołał zamknąć mecz w dwóch setach. Jak widać starcie z serwismenem nie jest mu straszne i mecz z Holendrem był świetnym przygotowaniem do pojedynku z Comesaną, który musi liczyć najbardziej właśnie na ten element gry. W wymianach zapewne stroną przeważającą będzie Coco i to chyba dobry moment, by powalczyć o poprawienie życiówki z Wimbledonu czyli II rundy (losowanie ma dość korzystne). Mecz ze wskazaniem na Francuza, ale nie byłby sobą gdyby nie miał po drodze przygód, choć forma Francisco na to nie wskazuje. Dla Latynosa będzie to jednak arcyważny start i jestem w stanie sobie wyobrazić, że urwie seta i pokryje over. Francuz ma też trochę w nogach i będzie miał tylko dwa dni na odpoczynek. Kursy wzrastają, pewnie poniekąd przez wcześniej wymienione aspekty.
De Jong
vs. Eubanks 
Lekkim faworytem bukmacherów jest Holender i muszę się z tym zgodzić. Co prawda De Jong na trawie nie ma żadnych osiągnięć i nigdy nie wygrał dwóch spotkań z rzędu, ale próbuje swoich sił co jakiś czas już od paru lat, a obecnie jest w dość dobrym dla siebie momencie kariery. Nie wygrał żadnego znaczącego meczu w tym sezonie na trawie, ale był bliski ogrania Opelki, a Machacowi urwał seta. Eubanks zagrał tylko jeden mecz o punkty w tych warunkach, jeśli chodzi o obecny sezon, a do tego dołożył dwa mecze pokazowe. Najlepszy czas Amerykanina już przeminął i już raczej na stałe wróci do gry w challengerach, ale na ten występ jeszcze zawdzięcza rankingowi. Miałem okazję obejrzeć kilka spotkań Christophera w tym sezonie i zazwyczaj były to wręcz fatalne starty. Na trawie przegrał z Cassone, a wcześniej próżno szukać dobrych startów i wspomnieć można jedynie Houston, gdzie ograł Hijikatę i kontuzjowanego Nishikoriego. Trzeba jednak wspomnieć, że w meczach pokazowych przed Wimbledonem zrobił nadspodziewanie dobre wyniki, bo ograł Tiafoe i rozegrał dwa tb z Rublevem, więc to były jego najlepsze mecze w tym sezonie. Pytanie czy będzie w stanie to powtórzyć na dłuższym dystansie. W wymianach raczej nie będzie mieć wielkich szans z Holendrem, który będzie punktować jego słabe punkty, a szczególnie bekhend i jedyne co może poprowadzić go do zwycięstwa to serwis, który i tak w tym roku go wielokrotnie zawodził. Nie wiem czy to nie będzie za mało i przed rokiem totalnie zawiódł już w pierwszej rundzie. Dwa lata temu zrobił jednak najlepszy wynik w karierze osiągając ćwierćfinał, lecz już raczej nigdy nawet nie zbliży się do tego osiągnięcia. Nie mam zaufania do Eubanksa, więc jakbym miał coś tu zagrać to pewnie De Jong +1,5 seta na wypadek pięciu setów. Dla Jespera to debiut w głównej drabince.
De Minaur
vs. Carballes Baena 
Spodziewam się meczu bez historii, ponieważ z jednej strony mamy specjalistę od tej nawierzchni, który broni punktów za ćwierćfinał (poddał mecz przez kontuzję), a z drugiej typowego zawodnika kortów ziemnych, który zalicza już długą absencję spowodowaną kontuzją biodra. Nawet jeśli byłby zdrowy to raczej nie nawiązałby walki, a tak już totalnie nie mam żadnych oczekiwań. Kto wie czy Hiszpan nie przyjedzie po prostu, by zabrać gażę i skupi się na dalszej rekonwalescencji. Roberto ma na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo na Wimbledonie i raczej nie poprawi tego bilansu. De Minaur nie miał dobrego przywitania z trawą, bo w Londynie został wyraźnie ograny przez Leheckę i ostatnio zagrał w pokazówce, by złapać jakikolwiek rytm (wygrana 2-0 z Popyrinem). W Wielkiej Brytanii czuje się jak w domu i jest często wspierany z trybun, przez związek z brytyjską zawodniczką – Katie Boulter.
Dimitrov
vs. Nishioka 
Spotkanie, które niekoniecznie polecam do oglądania, bo mamy w nim dwóch zawodników, którzy borykają się z problemami zdrowotnymi. Dimitrov wraca po miesiącu absencji, kiedy to doznał kontuzji uda podczas starcia z Quinnem i pomimo prowadzenia musiał zejść z kortu. Nishioka w zasadzie od kilku miesięcy ma problemy z barkiem i odkąd wrócił zdążył już cztery razy kreczować lub poddać mecz walkowerem. Co ciekawe Dimitrov przed rokiem osiągnął IV rundę Wimbledonu i kreczował w starciu z Medvedevem, więc kontuzje towarzyszą obu panom dość często. Według bukmacherów zdecydowanym faworytem jest Bułgar i chyba trzeba się z tym zgodzić, patrząc na wyniki Japończyka w ostatnim czasie. Jeśli Grigor zdołał dojść do siebie, a miał na to sporo czasu to powinien ten mecz wygrać. Kursy na faworyta jednak są do przesady niskie i w żadnym wypadku nie można ich rozpatrywać w kontekście gry w jego kierunku.
Draper
vs. Baez 
Brytyjczyk w przeciągu ostatniego roku poczynił ogromny progres i stał się graczem ścisłej czołówki, ale na Wimbledonie brakuje mu wielkiego wyniku, a nawet nie ma na swoim koncie przeciętnego, bo jeszcze nigdy nie dotarł nawet do III rundy. W tym sezonie ma idealną okazję do poprawienia tego rezultatu i przy okazji umocnienia swojej pozycji w rankingu
ATP, gdyż tuż za swoimi plecami ma Fritza i Djokovicia, dystans do TOP 3 dość spory i wynik tego szlema będzie kluczowy. Start Jack’a w Londynie nie był idealny, ale i tak osiągnął półfinał. Narzekał na problem z migdałkami, lecz czas powinien działać na jego korzyść. Mecz z Argentyńczykiem nie powinien mieć większej historii, bo Sebastian stroni od tej nawierzchni, a ostatnio nawet na cegle zawodził, więc nie można mieć co do niego żadnych oczekiwań. Ostatni oficjalny mecz wygrał w kwietniu i raczej będzie musiał poczekać na przełamanie.
Dzumhur
vs. Machac 
Bardzo niskie kursy wystawione na Czecha, które raczej wykluczają grę w jego kierunku, tym bardziej mając na uwadze jak często miewa problemy zdrowotne i raczej nie warto ryzykować. Jakby znów się posypał to zostałaby jedynie modlitwa o krecz, co kilka razy w tym roku już czynił. Ostatnio zaliczył dobry turniej w Halle i uległ tylko późniejszemu triumfatorowi czyli Bublikowi. Dzumhur świetnie wypadł w Roland Garros i zagrał znakomite spotkanie z Alcarazem, a później widzieliśmy go w Stuttgarcie, gdzie kreczował i na Majorce, gdzie nawet urwał seta Rinderknechowi. Duża szansa przed Tomasem, by poprawił swój najlepszy wynik na Wimbledonie (II runda). Bośniak grał już w II rundzie kilkukrotnie, lecz wiele lat temu, a do drabinki głównej wraca po sześciu latach. Damir będzie odstawał na serwisie, ale jest na tyle zaawansowany technicznie, że mam do niego respekt i przesadnie niskie kursy na Machaca tylko mnie utwierdzają w tym, by nie grać przeciw niemu. Dla Czecha jest to bardziej naturalna nawierzchnia, ale w tym sezonie gra dobrze jak jest zdrowy, a jak coś mu dolega to może przegrać z każdym. Przed miesiącem zaliczył aż dwa krecze pod rząd, z powodu łydki i pleców.
Etcheverry
vs. Pinnington Jones 
Wydaje się, że po dość słabym sezonie ceglanym, Argentyńczyk na trawie zrobił wynik powyżej oczekiwań, bo potrafił wygrać dwa mecze w Halle, w tym ograć Rubleva, a w turnieju pokazowym przed szlemem ograć Sheltona i Tsitsipasa. Być może to zwiastun dobrego Wimbledonu, bo jednak styl gry ma całkiem niezły pod nawierzchnie szybkie, bo dobrze serwuje, a do tego posiada silny forhend, lecz brakuje mu trochę kreatywności i bekhend jest jedynie przeciętny. Według bukmacherów jest wyraźnym faworytem, ale na zawodników gospodarzy zawsze trzeba uważać i Pinnington Jones potrafił w tym sezonie ogrywać takich zawodników jak Harris, Landaluce czy Mochizuki. Trzy ostatnie spotkania, co prawda przegrał, ale każdemu z rywali zdołał urwać seta, więc żadnego z meczów nie przegrał wyraźnie i przez cały sezon trawiasty zawsze inkasował na swoje konto co najmniej seta. W podobnym tonie uderzałbym i w tym meczu, bo jakoś nie jestem do końca przekonany czy Tomas faktycznie ten mecz wygra pewnie. Gospodarz powinien czuć się w miarę pewnie w tych warunkach, ale trzeba pamiętać, że dopiero zadebiutuje w drabince głównej. Argentyńczyk w ostatnich dwóch edycjach przechodził pierwszą rundę i potrafił walczyć z mocnymi nazwiskami jak Humbert czy Popyrin, lecz ten sezon wydaje się gorszy w jego wykonaniu. Jak najbardziej widzę tu furtkę na seta w wykonaniu underdoga i jest to do zrobienia, jeśli powtórzy jakość z poprzednich spotkań. Kluczowa będzie dyspozycja mentalna i zazwyczaj takie szanse motywują, lecz nie jest to zasadą.
Evans
vs. Clarke 
W starciu gospodarzy zdecydowanym faworytem bukmacherów jest ten zdecydowanie bardziej doświadczony. Obaj rzecz jasna otrzymali dziką kartę od organizatorów, ale w ostatnim czasie tylko Evans potwierdza, że na nią zasłużył, bo zaliczył bardzo dobre występy w Londynie i Eastbourne, gdzie ogrywał znacznie wyżej notowanych rywali jak Tiafoe i Kecmanovic. Widać, że mu bardzo zależy i pokazał sporo dobrego tenisa, a największe wrażenie zrobił na mnie pojedynek z Francesem, którego wypunktował w mistrzowski sposób. Później było nieco gorzej, ale w Anglii często przeszkadzał wiatr i ciężko oglądało się niektóre spotkania, więc ciężko wypowiadać się o poziomie każdego z nich. Clarke spróbował swoich sił w czterech turniejach, ale nie odniósł żadnego zwycięstwa. Jego kariera nieco się zatrzymała ze względu na kontuzję i operację nadgarstka przed dwoma laty, ale w maju zdołał nawet wygrać turniej rangi
ATP Challenger na mączce, więc potencjał ma nie tylko na szybkich kortach. Co do typowania tego meczu, bardzo ciężko stwierdzić, skoro faworyt wyglądał w ostatnim czasie wiele lepiej. Mimo to nie jestem fanem gry tak niskich kursów i raczej będę odradzał grę pod Evansa, tym bardziej, że to starcie rodaków, a takowe często rządzą się własnymi prawami, więc bliżej mi do overu gemowego, jeśli miałbym coś wybrać.