Legia Warszawa - GKS Bełchatów
W drugim piątkowym spotkaniu dojdzie do arcyciekawej konfrontacji. Na Łazienkowskiej aktualny lider Orange
Ekstraklasy Legia Warszawa podejmie vice mistrza Polski, drużynę PGE GKS Bełchatów.
Legia Warszawa mimo wyjazdowej porażki 1:0 z Kolporterem Koroną Kielce pozostała na fotelu lidera. Jednak przewaga nad drugą w tabeli Wisłą Kraków stopniała do jednego punkcika.
„Cóż... przyszła pierwsza porażka. Z meczu jednak mogę być zadowolony, bo myślę, że rozegraliśmy przyzwoite spotkanie” powiedział Jan Urban. Mecz w wykonaniu Legionistów był przyzwoity jednak martwi nieskuteczność pod bramką rywala. Sam Takesure Chinyama mógł strzeli minimum dwie bramki jednak po raz kolejny raził nieskutecznością. Zero celnych strzałów na bramkę Macieja Mielcarza najdobitniej to pokazuje.
Mimo tego, że Legioniści nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę rywala stworzyli sobie kilka wyśmienitych okazji do strzelenia bramki.
W obronie słabo zagrał zmiennik Dicksona Choto, Błażej Augustyn który był niepewny w swoich interwencjach oraz zainicjował bramkową sytuację swoim niedokładnym wykopem piłki. Mecz mógłby zakończyć się zupełnie innym rezultatem gdyby sędzia odgwizdał zagranie ręką Drzymonta we własnym polu karnym po strzale Edsona. Powtórki pokazują, że sędzia popełnił błąd nie dyktując jedenastki dla Warszawskiego zespołu. Ogólnie mecz stał na dobrym poziomie. Druga połowa była trochę słabsza od pierwszej.
We wtorek Legia zagrała z Sandecją II Nowy Sącz w 1/16 Pucharu Polski. Kibice Wojskowych przed tym meczem obawiali się o wynik bowiem wszyscy mieli w pamięci zeszłoroczny mecz ze Stalą Sanok. Obawy okazały się zupełnie niepotrzebne ponieważ podopieczni Jana Urbana pewnie pokonali niżej notowanego rywala (4:0). Bardzo dobre spotkanie rozegrał Radović który strzelił dwie bramki i był aktywny na boisku. Po meczu przyznał, że potrzebował takiego spotkania w którym strzeli gola i odzyska pewność siebie której ostatnio mu brakowało.
Nastroje w zespole mimo pierwszej porażki w tym sezonie są dobre. Jednak przed mecze z Bełchatowem trener ma mały ból głowy bowiem w piątkowym spotkaniu nie będzie mógł skorzystać z usług Edsona, Choto, Bronowickiego. Na pocieszenie do składu wróci najprawdopodobniej Wojciecha Szala.
PGE GKS Bełchatów przed dziewiątą kolejką zajmuje szóste miejsce. Na swoim koncie mają trzynaście punktów. Strata do lidera wynosi osiem punktów. Bełchatowianie jak dotychczas wszystkie swoje wyjazdowe spotkania zremisowali.
Podopieczni Oresta Lenczyka w ostatniej kolejce pokonali przed własną publicznością Jagiellonię Białystok 2:0. Bramki dla gospodarzy strzelili Jacek Popek i Carlos Costly. Spotkanie toczyło się pod dyktando Bełchatowian którzy przeważali przez cały mecz jednak w ich poczynaniach widać było minimalizm. Zawodnicy mimo przewagi nie atakowali rywala przez pełne dziewięćdziesiąt minut a ograniczyli się tylko do dwóch zrywów w których szybciej pograli piłką co przyczyniło się do strzelenia dwóch bramek. Mecz nie był porywającym widowiskiem. Podsumowując GKS pewnie wygrał z Jagiellonią która była tylko tłem dla przeciętnie grającego rywala.
Podopieczni Oresta Lenczyka we wtorek przegrali na wyjeździe z drugoligową Odrą Opole 1:0 i pożegnali się z rozgrywkami o
Puchar Polski.
Bełchatowianie po raz kolejny zagrali na pół gwizdka chcąc jak najmniejszym nakładem sił awansować do kolejnej rundy. Mimo optycznej przewagi i kilku okazji do strzelenia gola to Odra wygrała i awansowała dalej. Decydująca bramka padła w doliczonym czasie gry po precyzyjnym uderzeniu z rzutu wolnego Marcela Surowiak.
Nastroje po porażce z drugoligowcem nie są najlepsze. W meczu z Legią trener Lenczyk będzie musiał radzić sobie bez Dawida Nowaka, Pawła Strąka, Janusza Dziedzica, Marcina Kowalczyka którzy są kontuzjowaniu oraz Carlosa Costly’ego który musi pauzować za kartki.
Faworytem piątkowego spotkania są gospodarze którzy przed własną publicznością jeszcze punktów nie stracili. Jednak jak pokazuje historia Bełchatowianie potrafią wygrywać na Łazienkowskiej. Ostatni mecz obu zespołów zakończył się wygraną GKS-u 1:2. Kurs na jedynkę moim zdaniem jest zdecydowanie za niski aby go grać bowiem aktualny vice mistrz Polski jest wstanie sprawić niespodziankę.