Wolves - Aston Villa / X2 + over 1.5 @1.86 iForbet
Bez wątpienia Wilkom przyjdzie grać z chyba największą niespodzianką
Premier League. Wiadomo Newcastle też chwalić trzeba ale ile tam zostało wpompowane już pieniędzy. A tu po Gerrardzie przyszedł Gud Ebening Emery i od tego momentu jest to 3-cia najlepiej punktująca drużyna w stawce. Chwalono ich już wielokrotnie ale jak tego nie robić skoro stawiają się największym a ostatnio rozbili choćby wymienione Newcastle 3:0. Drugi Hiszpan - Lopetegui - też robi dobrą robotę w Wolverhampton, o czym mogą świadczyć ostatnie wyniki - no może poza wtopą z równie świetnie grającym (jak AV aniżeli Wolves) Brigthton 6:0.
U siebie grają jednak dużo lepiej, odnieśli 3 czyste konta z rzędu, ale wydaje mi się, że dziś ta seria się skończy za sprawą Watkinsa i spółki. W ostatnich 3 spotkaniach zarówno jedna jak i druga drużyna zdobywała bramki, a w dwóch z nich górą było Wolves, jednak teraz Villans to zupełnie inna drużyna. Dużo bardziej poukładana. Wystarczy spojrzeć na wyniki. Ostatni mecz przegrali co prawda w minionej kolejce z United 1:0, jednak poprzednie ich porażki to luty odpowiednio z Lisami (to traktuję jako zwykłą wpadkę), City i Arsenalem, a więc drużynami, gdzie strata punktów poniekąd jest wkalkulowana.
Dzisiaj nie spodziewam się aby w cuglach wygrali z Wolves, a wydaje mi się, że będzie to dość szarpany mecz z dużą ilością walki w środku pola. BTS też powinniśmy zobaczyć, ale na dwie bramki stać także samą Aston Villę. Ponadto w czterech na pięć ostatnich spotkań podopiecznych Emery'ego typ był pokrywany, poza wspomnianym już występem na Old Trafford. Spodziewam się remisu, ale jednak z delikatnym wskazaniem na Villans.
City - Leeds / 1 (-1.5) @1.45 eBetX
Maszyna Guardioli podejmuje Pawie na własnym obiekcie. We wtorek czeka nas
Liga Mistrzów i elektryzujący mecz Citizens z Realem Madryt. Zaczynam od tego, bo warto na samym początku zaznaczyć, że Haaland czy Grealish zapewne zagrają mniej aby zminimalizować ryzyko kontuzji i zachować jako-taką świeżość przed wtorkowym półfinałem. Mimo wszystko i tak spodziewam się solidnej kanonady w wykonaniu piłkarzy City.
Kto przyjeżdża na Etihad musi liczyć się z tym, że zaliczy solidne manto a Leeds jest ekipą, która traci sporą liczbę bramek. Z drugiej strony Manchester sporo ich strzela, zwłaszcza u siebie. Ostatnie 10 spotkań na własnym obiekcie to komplet zwycięstw i strzelone 38 bramek przy straconych zaledwie 4-ech. Całkowicie inna liga niż ta, w której są podopieczni (już) Sama Allardyce'a, który ma za zadanie ugasić pożar i utrzymać drużynę w lidze.
Pawie są obecnie jedno miejsce nad strefą spadkową ale mają tyle samo punktów co 18. Nottingham i zaledwie dwa więcej od Evertonu. Wracając na chwilę do rywali z którymi przyszło mierzyć się Manchesterowi przed własną publiką na przestrzeni trzech miesięcy, to Leeds obok nowego beniaminka Sheffield, który grał tu w pucharze jest zdecydowanie najsłabszą ekipą. Ponadto Leeds w ostatnim czasie jest punktowanie niemiłosiernie na przestrzeni miesiąca, zdołali zdobyć tylko 4 punkty na 7 spotkań, wygrywając z równie tragicznym Nottingham i remisując z Lisami. Słabo to wygląda, zwłaszcza, że stracili w tych spotkaniach 23 gole. Ostatniego pobytu na Etihad przyjezdni też za dobrze nie wspominają bo dostali bęcki aż 7:0. Dziś może nie skończy się aż takim pogromem, biorąc pod uwagę fakt z początku, że trzon drużyny powinien być oszczędzany ale City ma tak mocną ławkę i jakościowych zmienników, że sam Alvarez czy Foden mogą im wbić 2-3 gole, więc mimo wszystko wygrana dwoma bramkami - przynajmniej na papierze - to na ten moment najniższy wymiar kary.
Liverpool - Brentford / 1 @1.47 eBetX
Liverpool co by nie mówić jest na fali, choć sporo było w tym szczęścia. Wspomniane wyżej Pawie akurat rozgromione 6:1, ale potem mecz z Nottingham i wyszarpane 3 pkt, z West Hamem zwycięstwo dość kontrowersyjne, ze Spurs mocno sprawdzali nerwy kibiców, bo mając 3:0 dali się dojść na remis w 93' aby w jednej z ostatnich akcji Jota zdobył komplet przez błąd obrońcy. Sporo szczęścia, to prawda, ale jak to się mówi szczęście sprzyja lepszym. The Reds aktualnie znajdują się na miejscu dającym grę w Ligi Europy, ale mają cień szansy na Ligę Mistrzów, zwłaszcza, że United już się potknęło z Brighton. Wygrywając dziś, tracą do Manchesteru zaledwie punkt - co prawda będą mieć dwa mecze więcej, ale nie można przypisać punktów zbyt wcześnie. Na pewno nie odpuszczą walki do samego końca.
Brentford z kolei ma na koncie punktów 50 i przy obecnej dyspozycji Tottenhamu, też pewnie mieliby ochotę na europejskie puchary, ale wiele wskazuje na to, że mogą zostać wyprzedzeni przez Villans i Brighton. Szerszenie w ostatnim czasie zwyciężyli dwa spotkania - z tragiczną Chelsea i równie słabym Nottingham, dziś mecz będzie znacznie trudniejszy ponadto będzie rozgrywany na Anfield.
Gra na Anfield to ciężkie zadanie, podobnie jak na Old Trafford - drużyny tam przyjeżdżają i mogą wcześnie grać świetnie ale no Anfield i trybuny jednak robią swoje - patrz Arsenal.
Warto też zaznaczyć, że Liverpool u siebie a Liverpool na wyjeździe to dwie różne drużyny, do czego też odnosi się "magia Anfield. Na wyjeździe podopieczni Kloppa zdobyli zaledwie 19 oczek, u siebie zaś 40 co czyni ich trzecią najlepszą drużyną w lidze jeśli chodzi o grę na własnym obiekcie. Ostatni mecz skończył się 3:1 na korzyść Brentford, dlatego też wydaje mi się, że Liverpool będzie chciał wziąć odwet za tę porażkę i może nie tak przekonująco jak rok temu (3:0) ale jednak komplet punktów zostanie w Merseyside.