Valencia - Alaves
godz. 22:15
Bukmacher:
Superbet
Obie drużyny strzelą @2.05
Alaves przedział goli: 1-2 @1.71
obie strzelą lub powyżej 2.5 gola: Tak @1.67
Alaves strzeli @1.62
Przedział goli: 2-5 @1.48
Powyżej 1.5 gola @1.39
Valencia strzeli @1.21
Panie i Panowie, dzisiaj mecz, który dostarczy kibicom mnóstwa wrażeń. Zdarzenie, które jest stałą konfrontacją dwóch oddalonych od siebie o 430 kilometrów ekip. Spotkanie, które elektryzuje kibiców piłki nożnej w Hiszpanii. Jednak dość już epitetów w stronę tego pojedynku. To, na co prawdopodobnie będą mogli liczyć kibice, a co jednocześnie jest niedocenione bądź wręcz niezauważone przez bukmacherów, to gole dla obydwu zespołów. Analizując to spotkanie pod kątem czysto możliwych scenariuszy, oszacowałem szanse na Both Teams To Score na poziomie 65 procent. Jakież było więc moje zdziwienie, gdy po przejrzeniu ofert bukmacherów, kursy kształtowały się powyżej 2.00! Oznacza to, że na podobnym poziomie, co ja BTTS, bukmacherzy szacują brak BTTS. I tutaj jest już pole do popisu, bo lubię grać zdarzenia które osobiście uważam za value, a to takie z pewnością jest.
Skłoniło mnie to do napisania niniejszej analizy. Będzie ona długa, a wręcz bardzo długa, ale postanowiłem w najlepszy z możliwych sposobów udowodnić, że szacunki bukmachera na brak BTTS są zdecydowanie zawyżone. Oczywiście może się okazać, że mecz zakończy się wynikiem 0:0, czy też któraś z drużyn jednak gola nie strzeli, ale moim zdaniem przeważające szanse są na to, że typowany przeze mnie scenariusz okaże się prawdziwy.
22 września 2016 roku. Valencia. Już po pierwszej połowie gry odnotowano bramkowy remis. Na przestrzeni ostatnich 45 minut gospodarze dorzucili jeszcze jednego gola, przyczyniając się do zwycięstwa nad Deportivo Alaves
2:1. To był początek wspaniałej serii ciekawych, pełnych zwrotu meczów, w których - ku uciesze kibiców - nie brakowało goli. Do rewanżu w Alaves miało dojść zimą kolejnego roku.
25 lutego 2017 r. Karta, która była przychylna Valencii niespełna pół roku wcześniej, tym razem odwróciła się na korzyść Deportivo. Mieli
łatwiej o tyle, że grali na własnym stadionie. Wywalczyli trzy ligowe punkty, strzelając dwie bramki w drugiej połowie meczu. Co ciekawe, goście także jedyne trafienie odnotowali w drugiej odsłonie konfrontacji. W rezultacie po końcowym gwizdku na tablicy widniał wynik:
2:1 dla gospodarzy.
28 października 2017 r. Kolejny sezon ligowy, i tym razem pierwszy mecz był w Alaves. Pomimo upływu ośmiu miesięcy, Valencia z całą pewnością doskonale pamiętała porażkę z Deportivo, i chęć rewanżu przyniosła jej całkiem wymierny skutek. Po pierwszej połowie goście prowadzi 0:1, w drugiej zaś - dorzucono kolejne dwa gole, po jednym dla każdej ze stron. Valencia odniosła ważne wyjazdowe zwycięstwo stosunkiem bramek
1:2.
Całkiem istotny dla tej analizy jest fakt, że jak dotąd nie było meczu, w którym BTTS nie padłby w jednej z połów. Niech nie będzie zaskoczeniem fakt, że taki stan będzie trwał dalej. Ale nie wyprzedzajmy faktów.
17 styczeń 2018 r. Tym razem nie ligowe, a pucharowe spotkanie, w którym również kibice obydwu drużyn mogli cieszyć się bramkami zdobytymi przez swoje ukochane kluby. Było to pierwszy mecz dwumeczu - rewanż zaplanowano tydzień później. Valencia gościła Deportivo Alaves na własnym stadionie. I - jak udowodniła już wcześniej - umie wygrywać z tym przeciwnikiem. Nie inaczej było również teraz. Dość nieciekawa, nieobfitująca w bramki pierwsza połowa nie oznaczała wcale podobnego scenariusza po przerwie. I rzeczywiście - dwie bramki Valencii i jedna Deportivo przyczyniła się do ugrania przez gospodarzy jednobramkowej zaliczki przed rewanżem. Mecz zakończył się wynikiem
2:1 dla gospodarzy.
24 styczeń 2018 r. Już tydzień później rozegrano rewanż. Valencia z jednobramkową zaliczką przyjechała do Alaves. Nawet bezbramkowy remis dawałby im awans, ale kibice z całą pewnością liczyli na to, że goście nie cofną się do obrony (choć w pierwszej połowie wszystko na to wskazywało). I nie zawiedli się! A wręcz dostali bardzo emocjonujący spektakl. Identycznie jak tydzień wcześniej - pierwsza połowa nie przyniosła bramek. Zaś w drugiej diametralnie zmienił się bieg wydarzeń. Po 90 minutach i doliczonym czasie gry na tablicy wyników widniało:
2:1. W efekcie oznaczało to dogrywkę. Ta nie przyniosła rozstrzygnięcia i o awansie do półfinału pucharów zadecydowały rzuty karne. W tych lepsza okazała się Valencia, która zdobyła trzy bramki, o jedną więcej niż przeciwnik.
17 marzec 2018 r. Po dwóch miesiącach znów wracamy do Valencii, bo puchary pucharami, ale ligowe spotkania w ówczesnym sezonie oczywiście również figurowały w kalendarzu hiszpańskich rozgrywek. Valencia wyraźnie miała już sposób na swojego przeciwnika, i choć oddała zwycięstwo w Alaves w trakcie rozgrywek pucharowych, to jednak nie straciła awansu, a jednocześnie na swoim podwórku była pewna swego. Przeczucie piłkarzy Valencii nie zawiodło. Już w pierwszej połowie prowadzili 2:0, by w drugiej odsłonie dorzucić jeszcze jedną bramkę. Przeciwnicy zaś zdołali odpowiedzieć tylko jednym celnym trafieniem. Stan meczu:
3:1 dla gospodarzy.
5 styczeń 2019 r. Kolejny sezon, kolejny mecz w Alaves, i kolejne nadzieje Deportivo na urwanie punktów gościom na obcym dla nich terenie. W przeciwieństwie do znanego nam wcześniej scenariusza, tym razem bramki po obydwu stronach zaczęły się sypać już w pierwszej połowie konfrontacji. Po 45 minutach było 2:1 dla Alaves. Goście nie zdołali zdobyć wyrównującego trafienia na przestrzeni kolejnych 45 minut, gospodarze zaś również nie dorzucili nic do puli. Ponownie wygrał gospodarz, tym razem stosunkiem bramek
2:1. I Valencia z całą pewnością ponownie miała chrapkę na rewanż.
Ten nastąpił 12 maja 2019 r. Zaczęto wściekle atakować bramkę gości już od pierwszych minut. Po pierwszej połowie na tablicy wyników figurowało jednobramkowe prowadzenie Valencii. Strzelili oni dwa gole, podczas gdy przeciwnik o jeden mniej. Ale ściany pomogły gospodarzom w utrzymaniu tego prowadzenia, a nawet dołożyli jeszcze jedno trafienie w drugiej odsłonie gry. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem
3:1.
Czy zauważyliście, że we wszystkich dotąd omawianych meczach co najmniej w jednej połowie padał BTTS? To jeszcze nie wszystko, bo po wspomnianym właśnie meczu, aż do dzisiaj, obydwaj rywale spotkali się jeszcze czterokrotnie. Zapewne każdy z Was zastanawia się, czy ponownie padał BTTS, a jeśli tak, to czy może występował on też w którejś z połówek? Już uchylam rąbka tajemnicy.
5 październik 2019 r. Ponownie mecz w Valencii, w ramach ósmej kolejki sezonu ligowej
La Liga. Valencia przyzwyczaiła nas już do wygrywania na własnym terenie, stąd kibice gospodarzy z całą pewnością liczyli na wywalczenie trzech punktów. Nie przeliczyli się. Valencia po pierwszej połowie prowadziła już 1:0, w drugiej zaś nie powiększyła przewagi, ale bramki padły po obydwu stronach. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem:
2:1.
Uważniejsi czytelnicy z pewnością zwrócili uwagę na to, że BTTS ponownie padł w jednej z połówek meczu. Ależ passa!
6 marzec 2020 r. Pamiętacie spotkanie na San Siro w ramach Ligi Mistrzów, w którym piłkarze z Bergamo zmiażdzyli Valencię 4:1? Miało to miejsce 19 lutego 2020 roku przy udziale blisko pięćdziesięciotysięcznej publiczności. To właśnie ten mecz okrzyknięty został takim, po którym pojawiło się ogromne ognisko koronawirusa. Później Valencia rozegrała jeszcze dwa mecze z udziałem publiczności. Wszystko skończyło się po spotkaniu z Alaves. To był ostatni mecz obydwu ekip przed wybuchem pandemii koronawirusa w Europie, a tym samym ostatni, którym był rozgrywany przy publiczności. Coś niedobrego wisiało już w powietrzu i dało się to odczuć w grze niektórych drużyn. Nie twierdzę, że dało się to także odczuć w grze Alaves przeciwko Valencii, ale mecz był dość nudny. Łącznie oddano cztery strzały na światło bramki, spośród których tylko jedno w drugiej połowie. Jeden z tych strzałów znalazł drogę do siatki w 34. minucie. Dani Parejo oddał trafienie, które dało Valencii prowadzenie po pierwszych 45 minutach gry. W drugiej odsłonie pomocnik Deportivo, Edgar Mendez, oddał jeden jedyny celny strzał, który zaskoczył uśpionego golkipera Valencii. Po 73 minutach meczu mieliśmy bramkowy remis, i taki wynik nie zmienił się aż do końcowego gwizdka. Rezultat:
1:1. BTTS znów padł, ale to był pierwszy mecz od lat, w którym obie drużyny nie zdobyły bramki w tej samej części spotkania. Pewna passa została przełamana, czyżby więc miało dojść do przerwania jeszcze jednej passy, i braku BTTS-a w następnym spotkaniu? By odpowiedzieć na to pytanie, kibice musieli czekać długie osiem miesięcy.
22 listopada 2020 r. Znów mecz w Alaves, w ramach dziesiątej kolejki ubiegłego sezonu
La Liga. I znowu wiele pytań, jaki rezultatem zakończy się to elektryzujące spotkanie. Od długiego czasu przeważnie goście nie wygrywają bezpośredniej rywalizacji. Na dziesięć dotychczas omówionych meczów tylko raz zdarzyło się, że gość wygrał mecz. Czyżby więc Alaves miał znów urwać punkty Valencii? Warto dodać, że było to wówczas całkiem realne, ponieważ nie było wyraźnego faworyta. Kursy u bukmacherów rozkładały się bardzo równomiernie, z bardzo delikatnym wskazaniem na gospodarzy. Ale wszystko było możliwe, a już prawie na pewno to, że tradycji stanie się zadość i... znów obydwie drużyny zdobędą bramkę w meczu. Kto tak typował, zdecydowanie nie rozczarował się. Na pierwszą bramkę kibice czekali tylko dwie minuty. To by pierwszy stały fragment gry. Po wybiciu piłki z rzutu rożnego, Ximo Navarro posłał piłkę do siatki przy prawym słupku. Wynik podwyższyli już kwadrans później, kiedy Lucas Perez wykorzystał rzut karny. Przez długie następne minuty kibice nie widzieli bramek. Aż wreszcie w 72. minucie Valencia zdobyła kontaktową bramkę. To jednak nie było wszystko. Nie minęło nawet pięć minut, gdy oddali wyrównujące trafienie, i jeszcze w tym meczu wszystko mogło się zdarzyć. Ostatecznie zakończył się rezultatem
2:2.
Znów ten BTTS!
Od tamtej pory obydwie ekipy miały sposobność rywalizować jeszcze raz - w Valencii. 24 kwiecień 2021 r. Powoli już dobiegał końca sezon
La Liga. Do końca tylko sześć kolejek. Obydwa zespoły, choć nie walczyły już o żadne laury, musiały bronić się przed ewentualnym spadkiem. Choć prawdę mówiąc, obydwie były niemal nim niezagrożone. Pierwsza połowa spotkania nie przyniosła żadnego rozstrzygnięcia. Nie dziwi to zupełnie w kontekście statystyk - nie oddano bowiem ani jednego strzału na światło bramki! Druga połowa była już barwniejsza i bramkarze mieli nieco więcej pracy. W 57. minucie gospodarze cieszyli się ze zdobycia bramki, ale VAR wskazał, że gol został zdobyty nieprawidłowo. Wciąż było więc 0:0. Kolejne minuty upływały, a rezultat spotkania się nie zmieniał! Gdy na tablicy wyników upływała 83. minuta, właściwie każdy już mógł pomyśleć, że tym razem żadnego BTTS-a nie będzie. Pierwszy raz od lat. Jednak dopóki piłka w grze... John Guidetti przyjął piłkę w polu karnym po rzucie wolnym, i precyzyjnie, choć bez dłuższego namysłu, skierował ją do siatki! Pachniało sensacją, bo Alaves po raz ostatni na stadionie w Valencii wygrało hu hu... ponad dwadzieścia lat temu. Ale nie mieli szczęścia. Już dwie minuty później zostali ukarani czerwoną kartką i chcąc nie chcąc, gospodarze wyczuli szansę na odmienienie losów spotkania. Rzeczywiście, zrehabilitowali się bardzo szybko. Zaledwie sześć minut później Jose Gaya z bliska posłał piłkę do siatki i było
1:1. I choć arbiter doliczył aż pięć minut gry, to na kolejne bramki było już jednak za późno.
Powyższe pokazuje, że bezpośrednie konfrontacje pomiędzy obydwiema ekipami są ciekawe, zacięte, i choć nieraz gra odbywa się w środku pola i pada stosunkowo niewiele strzałów, to jednak nie można narzekać na brak bramek. Dzisiaj według bukmacherów Valencia, gospodarz, jest faworytem. Powinniśmy więc zastanowić się, co mogło skłonić bukmacherów do przypuszczenia, że bramki nie będą padały po obu stronach, lub też, krótko mówiąc, co mogło spowodować, że sądzą oni, że to właśnie dzisiaj piękna i bardzo długa passa BTTS-ów zostanie przerwana.
Otóż trzeba spojrzeć na ostatnie wyniki obydwu zespołów, a tym samym na start obecnego sezonu w
La Liga. Bramek pada niewiele. W pierwszej kolejce padło ich 22, co daje średnio 2,2 gola na mecz. To nie jest bardzo dużo. Poprzednia, druga kolejka, była pod tym względem jeszcze gorsza - 16 goli, a więc 1,6 na mecz. W dodatku z udziałem Valencii padły w sumie 3 bramki (1,5 na mecz), zaś z udziałem Alaves - sześć (3,0 na mecz). Obydwa zespoły zaliczyły po jednym BTTS-ie (po 50%). Dodajmy do tego wszystko, że na 20 rozegranych dotychczas spotkań padło 9 BTTS-ów (45%). To wszystko z całą pewnością zaważa na przypuszczeniu, że i w obecnej kolejce bramek padnie niewiele, a co za tym idzie - niewiele także w meczu Valencii przeciwko Alaves.
Jednak nie zapominajmy, że jest to dopiero początek sezonu. Kluby zaczynają się rozkręcać. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby spojrzeć na cały ubiegły sezon, a w nim Valencia w meczach u siebie odnotowała średnią 3,00 bramek na mecz, zaś Alavas na wyjeździe - 2,47. To już jest znaczne lepiej, niż wyżej wskazane statystyki dla dwóch pierwszych kolejek. Pójdźmy dalej - dwie pierwsze kolejki poprzedniego sezonu również nie obfitowały w gole. W pierwszej kolejce średnio 2,14 gola na mecz, w drugiej - 2,00. Wszystko zaś odmieniło się w trzeciej kolejce, w której suma goli złożyła się na średnią 3,4 gola na mecz. I to już - trzeba przyznać - oznaczało rozpoczęcie gry na pełnych obrotach.
Gdyby jednak wyżej wskazane aspekty nie w pełni wystarczyły do udowodnienia, że dzisiaj powinien paść BTTS, warto byłoby rzucić okiem na przedsezonowe
towarzyskie spotkania obydwu ekip. Valencia rozegrała siedem spotkań, w których padło 20 bramek (2,86 na mecz), z czego sama strzeliła 12 goli. W meczach zaś z udziałem Deportivo - 25 goli (3,57 na mecz), z czego piłkarze Alaves trafili 12 razy. Oczywiście mecze
towarzyskie rządzą się własnymi prawami, i co do zasady tam padnie więcej goli niż w przeciętnym spotkaniu ligowym, ale myślę, że to również jest ważny aspekt w kontekście rozpatrywania przewidywanej liczby bramek dzisiaj.
Cała ta powyższa analiza daje mi szacunki pojawienia się BTTS-a dzisiaj na poziomie 65 procent.
Superbet oferuje na to zdarzenie kurs @2.05. Zatem dla mnie jest to b. wysokie value (0,65x2,05 = 1,333). Jasnym jest, że każda passa kiedyś się kończy. Jasnym jest, że mogą się pojawić nawet trzy niewykorzystane rzuty karne w meczu. Ale po krótkim omówieniu powyższych spotkań nabrałem przekonania, że obydwie ekipy w bezpośredniej rywalizacji nie mogłyby pozwolić sobie na mizerny, bezbramkowy remis. Każda drużyna coś strzeli, a gdybym miał typować dokładny wynik, oceniałbym go na 2:1 lub 3:1 dla gospodarzy.
Na zakończenie powiem, że napastnik Alaves, Joselu, w ubiegłym sezonie strzelił 11 bramek. Wyrównał tym samym swój rekord z sezonu 2019/20. W tym sezonie zdobył już swoje pierwsze trafienie, i to w rywalizacji nie z byle kim, bo z Realem Madryt. Wprawdzie zdobył bramkę z rzutu karnego, ale nie zmienia to faktu, że gol przeciw Królewskim musi nobilitować. Niech więc dzisiaj pokaże swój kunszt strzelecki i zdobędzie gola przeciwko Valencii, przyczyniając się do zdobywania bramek... po obu stronach.