Górnik Łęczna v Lechia Gdańsk
Mecz, który zostanie rozegrany w Lublinie w poniedziałek w ramach 2. kolejki
LOTTO Ekstraklasy zapowiada się ciekawie. Obydwie drużyny przegrały swoje wyjazdowe mecze inauguracyjne. Górnik poległ w Chorzowie z Ruchem 1-2. Takim samym wynikiem zakończył się mecz, który rozpoczął nowy sezon E-ksy, gdzie beniaminek ograł naszpikowaną (jak na polskie realia) gwiazdami Lechię. Oglądałem oba mecze, jeden z perspektywy sektora gości w Płocku, a drugi już na spokojnie - w domu - przed telewizorem.
Górnik z Ruchem nie grał jakoś wybitnie. Śpiączka zdobył bramkę dla Łęcznej po błędzie obrońców do spółki z bramkarzem. Wydaje się, że wygrana Ruchu była całkowicie zasłużona i nie zmieni tego fakt, że zwycięską bramkę dla Niebieskich Stępiński zdobył w doliczonym czasie gry. Owszem, Górnicy mieli swoje sytuacje w przeciągu całego spotkania, ale większość tych akcji wyglądała bardziej chaotycznie, aniżeli zaplanowanie. Mimo to, biorąc pod uwagę wszystkie mecze 1. kolejki na tle pozostałych drużyn nie wyglądają najgorzej.
Natomiast Lechia w Płocku grała dobrze, ale jedynie przez pierwsze dwa kwadranse. Potem, od momentu, w którym płocka Wisła wyrównała było już tylko gorzej (swoją drogą, Vanja w bramce mógł zachować się lepiej). Chrapek przez to, że szybko ujrzał żółtą kartkę był niewidoczny i grał "na alibi". Wolski podszedł do tego meczu zbyt delikatnie, jakby przez te sezony spędzone poza Polską zapomniał, jak gra się w
Ekstraklasie. Można o Mili mówić wiele, ale jego absencję naprawdę łatwo na boisku zauważyć. Może i często snuje się po boisku, ale potrafi dyktować tempo gry, jak żaden inny piłkarz. Krasić się starał, ale w pojedynkę niewiele mógł. Występ Flavio był bezbarwny, Mak wrócił po kontuzji, a Pawłowski po wejściu starał się szarpać, ale robił to nieudolnie. Za to o wiele lepiej od swojego brata na boisku spisywał się drugi z braci Paixao - Marco. Strzelił pierwszą bramkę tego sezonu, ale miał też drugą okazję po stałym fragmencie gry, kiedy to Wolski wrzucał piłkę z rzutu wolnego, ale Kiełpin spisał się dobrze broniąc jego strzał. Jeśli chodzi o grę w obronie, to wracają stare grzechy z poprzedniego sezonu. Zresztą, ogólnie można tak powiedzieć o grze Lechii na wyjazdach. Mam nadzieję, że trener Nowak to odmieni, bo o ile udało mu się w Gdańsku zbudować prawdziwą twierdzę, tak na wyjazdach dalej jest ten sam marazm. Jeszcze apropo Peszki, chłop miał asystę, też walczył, ale czasem był zwykłym jeźdźcem bez głowy, jak to często ma w zw