Kto zawiódł, a kto zaskoczył? Podsumowanie 1. kolejki 1. ligi
Już za nami inauguracja nowego pierwszoligowego sezonu. Stawką w rozgrywkach jest awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, jednak nie wszystkie drużyny stawiają poprzeczkę tak wysoko. Dla niektórych, samo utrzymanie będzie sukcesem. Za to drużyny mierzące w awans będą skrupulatnie rozliczane z każdego potknięcia.
Na takiej zasadzie musimy surowym okiem spojrzeć na GKS, czy Piasta. Drużyny, które już na inauguracje rozgrywek przegrały swoje spotkania. ekstraklasowe ambicje potwierdziły drużyny z Szczecina i Łęcznej, a spory potencjał wykazały również ekipy z Niecieczy, Płocka, Grudziądza i Ząbek, to właśnie one w najlepszy z możliwych sposobów zainaugurowały sezon.
Pierwszym liderem rozgrywek została Pogoń, która sprowadziła na ziemię spadkowicza z Bytomia. Cieszyć musi również frekwencja, która na większości stadionów śmiało przekroczyła liczbę trzech tysięcy widzów, co w poprzednim sezonie było wynikiem nie do osiągnięcia.
W poprzednim sezonie pierwszej ligi bywały problemy z rozegraniem pełnej kolejki w ostatnich miesiącach rozgrywek. Tym razem pojawiły się już na inaugurację. Spotkanie Floty z Górnikiem, nie doszło do skutku z powodu braku licencji polkowiczan.
Miejmy nadzieje, że taka sytuacja to tylko złe miłęgo początki i tym razem wszystkie drużyny zakończą sezon z kompletem spotkań na koncie.
Jednym z miast, o którym głośno mówi się w kategorii awansu do
ekstraklasy są Katowice. Drużyna z tradycjami, z przemysłowego miasta, zamieszkałego przez kilkaset tysięcy ludzi, mierzyła się z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza - klubem bez bogatej tradycji, umiejscowionym w małopolskiej wsi, której liczebność nie przekracza tysiąca. Jednak Termalica, w odróżnieniu od wielu bardziej znanych marek, należy do grona najbogatszych, najbardziej poukładanych pod względem organizacyjnym i sportowym drużyn.
Właśnie te czynniki pozwoliły gościom piątkowego spotkania na odniesienie zwycięstwa. GieKSie nie pomógł póki co nowy trener, a także przeprowadzone latem transfery. Okazała się, że to Termalica trafiła lepiej z wyborem szkoleniowca i piłkarzy, którzy wzmocnili klub. Nie jest oczywiście powiedziane, że drużyna z Niecieczy zakończy sezon wyżej niż katowiczanie. Trzeba jednak zauważyć, że drużyna która w zeszłym sezonie walczyła o utrzymanie, tym razem może sporo namieszać w planach potentatów.
Kolejną z drużyn, która rzutem na taśmę wywalczyła utrzymanie na zapleczu
Ekstraklasy jest Dolcan. Tym razem jednak w Ząbkach nikt nie chce przeżywać równie nerwowego finiszu rozgrywek jak ten sprzed kilku miesięcy. Zdecydowano o wzmocnieniu drużyny takimi piłkarzami jak Pulkowski i Tataj, którzy mają zapewnić spokojny byt. Sobotnimi gośćmi ząbkowian była drużyna, której sytuacja wygląda wręcz przeciwnie.
Problemy organizacyjne nie przeszkodziły beniaminkowi z Radzionkowa w zajęciu przyzwoitej pozycji w ubiegłorocznych rozgrywkach, jednak tym razem w Radzionkowie postanowiono poukładać wszystko na nowo. Większość podstawowych piłkarzy odeszła z drużyny, a zostali Ci, którzy zdecydowali się grać za pensje, na które stać klub. Warto jednak zauważyć, że na Cidry nie nałożono nadzoru finansowego co świadczy o tym, że sprawy organizacyjne w Radzionkowie wskoczyły na właściwe tory. Jednak wszystko kosztem poziomu sportowego - nowo budowana drużyna będzie potrzebowała pewnie jeszcze czasu, żeby stworzyć zespół mogący spokojnie walczyć o miejsce w środkowej części tabeli. Póki co, Ruch przegrał w Ząbkach z Dolcanem i o pierwsze punkty powalczy za tydzień, na własnym obiekcie.
Drużyną, która może powalczyć nawet o awans wydaje się być Bogdanka Łęczna. Trener Rzepka nie może narzekać na problemy kadrowe, bo władzom klubu udało się zatrzymać w drużynie piłkarzy, którzy kształtowali grę Bogdanki w zeszłym sezonie, a ponadto po rocznej przygodzie w Widzewie, do Łęcznej wrócił czarnoskóry snajper Nakoulma, który już w pierwszym spotkaniu pokazał, że pamięta jak zdobywa się tam gole. Pierwszą ofiarą Bogdanki padł beniaminek z Elbląga. Olimpia potwierdza teorie, którą możemy wysnuć w oparciu choćby o zeszłosezonowe wyniki beniaminków, a która mówi o tym, że drużyny awansujące do pierwszej ligi z wschodniej grupy drugiej ligi prezentują nieco niższy poziom od ekip z zachodu.
Przed rozpoczęciem pierwszej kolejki, jako hit określiliśmy spotkanie Arki Gdynia z Wartą Poznań. Z jednej strony spadkowicz z
Ekstraklasy, który zapowiada rychły powrót na salony, z drugiej odmieniona przez zieloną rewolucję Warta, której działacze na czele z prezes Łukomską-Pyżalską coraz śmielej mówią o swoich ekstraklasowych aspiracjach. Póki co jednak zarówno spadkowicz z Gdyni, jak pretendent do awansu z Poznania muszą się zadowolić podziałem punktów. W spotkaniu rozgrywanym na jednym z najnowocześniejszych stadionów pierwszej ligi, obie drużyny mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak ostatecznie spotkanie zakończyło się rozczarowującym dla kibiców bezbramkowym remisem.
Głód bramek swoich kibiców zaspokoiła inna drużyna z północy Polski. Mierząca w awans Pogoń Szczecin wylała kubeł zimnej wody na głowy spadkowiczów z Bytomia, którzy już po pierwszym spotkaniu na zapleczu
ekstraklasy przekonali się, że słusznie ich szanse na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej, ocenia się jako nikłe. Trzy bramki zaaplikowane bytomianom pozwoliły Portowcom zasiąść jako pierwszym na fotelu lidera rozgrywek. Wydaje się, że w Szczecinie wyciągnięto wnioski z poprzedniego sezonu, który już po rundzie jesiennej trzeba było spisać na straty. Tym razem Pogoń od początku sezonu postara się trzymać czołówki, by zachować szansę na upragniony awans. Natomiast w przypadku Polonii należy się obawiać powtórki sytuacji Odry, które nie pozbierała się po spadku z
ekstraklasy i nie dała rady dokończyć nawet sezonu. W Bytomiu jednak uspokajają, że sytuacja nie wygląda tak źle i że Polonia poradzi sobie zarówno pod względem organizacyjnym jak i sportowym.
Największą frekwencję odnotowano w Bydgoszczy. Zawisza do ostatniej kolejki poprzedniego sezonu walczył o awans. Teraz nie zamierz się tam zwalniać tempa i siłą rozpędu, podopieczni trenera Kubota zdołali wyjść nawet na prowadzenie w spotkaniu z Sandecją, uważaną za jedną z najmocniejszych drużyn ligi. Ostatecznie jednak goście z południa pokazali swój charakter i doświadczenie na tym szczeblu rozgrywek doprowadzając do remisu. Trzeba jednak zauważyć, że Zawisza, podobnie jak w zeszłym sezonie Radzionków może być beniaminkiem, który zwłaszcza na własnym obiekcie będzie hurtowo pozbawiał punktów „wielkich” ligi.
W zeszłym sezonie, w rozgrywkach grupy zachodniej pierwszej ligi Zawisza ustąpił zdecydowanie drużynie z Grudziądza, która zwyciężyła w cuglach batalie o tytuł najlepszej drużyny tabeli. Swój potencjał Olimpia potwierdziła już w pierwszym spotkaniu sezonu. Mimo, że Kolejarz Stróże to rywal z pewnością słabszy od Sandecji, to zwycięstwo na wyjeździe w inauguracyjnym spotkaniu może tylko rozwinąć skrzydła drużynie z Grudziądza, która będzie chciała przede wszystkim szybko zapewnić sobie utrzymanie by móc powalczyć o wyższe lokaty. Drużynie ze Stróż możemy życzyć chyba tylko powodzenia w walce o utrzymanie, jednak oczywiście nie należy z góry określać ich mianem dostarczycieli punktów.
Teorię wyższości zachodu nad wschodem stara się już od początku sezonu obalić Wisła Płock. Nafciarze, którzy nie tak dawno, bo pięć lat temu święcili zdobycie Pucharu Polski i z dobrej strony prezentowali na tle ekstraklasowych klubów, tym razem muszą cieszyć się z powrotu do pierwszej ligi. Jednak ten powrót wypadł naprawdę przyzwoicie, bo na pierwszy ogień Wisła rzuciła gliwickiego Piasta, który przecież nie zamierza spędzać kolejnych sezonów na zapleczu
ekstraklasy. Jak na razie jednak to Wisła pokazała się z lepszej strony i rzutem na taśmę pokonała Piastunki. Trener Brosz musi wyciągnąć po tym spotkaniu wnioski, które pozwolą mu na zdobywanie punktów w kolejnych spotkaniach.
ekstraklasa.net