Arminia Bielefeld - Freiburg:
Dzisiejsza rywalizacja to mecz pomiędzy obydwoma zespołami, wśród których jeden ma coś do udowodnienia w niemieckiej Bundeslidze. Obydwaj rywale jakoś szczególnie nie zachwycają grą przeciętnego kibica, ale możliwości i potencjał w obu przypadkach nie zostały dostatecznie wykorzystane. Dość powiedzieć, że zarówno gospodarzom jak i gościom zdarzają się przebłyski, i tutaj rozłożymy je na tzw. czynniki pierwsze.
Zacznijmy od gospodarzy. Przedostatnia ekipa w lidze, mocno zagrożona spadkiem. Z Bundesligi spadają dwie ostatnie ekipy, a trzecia najgorsza rozgrywa baraż z pretendentem do awansu do najwyższej klasy rozgrywek. Arminii obecnie brakuje dwóch punktów, aby wydostać się z bezpośredniej strefy spadkowej, ale oczywiście czujność należy zachować aż do końca sezonu. Zdobyli jak dotąd 23 punkty w 27 meczach.
Goście. Typowy średniak Bundesligi. Plasują się na dziesiątym miejscu, a więc otwierają drugą połowę tabeli ligowej. Dziesięć zwycięstw i dziesięć porażek. Bezpieczna przewaga nad strefą spadkową a jednocześnie relatywnie niskie szanse na pierwszą szóstkę w ostatecznym rozrachunku. Przyjemna, relatywnie bezstresowa gra, i nabywanie cennego doświadczenia.
Arminia Bielefeld, pomimo iż znajduje się w strefie zagrożonej spadkiem, ma niezły bilans zwycięstw na własnym stadionie. Cztery zwycięstwa na czternaście spotkań i 13 zdobytych punktów, plasuje ją (pod kątem punktów rozegranych u siebie) na 15. miejscu. gdyby więc liga skończyłaby się już teraz, a pod uwagę brane byłyby mecze rozgrywane w roli gospodarzy, Arminia utrzymałaby się w Bundeslidze. Były to zwycięstwa nad Stuttgartem (3:0), Herthą (1:0), Mainz (2:1) i Koeln (1:0). Skromne, głównie jednobramkowe zwycięstwa, ale gdy już Bielefeld wygra, to jednocześnie nie traci bramki. Podobnie zresztą ma się sytuacja jeśli chodzi o zwycięstwa wyjazdowe. Tych jest mniej - bo dwa - jedno nad Schalke (1:0) i jedno nad Bayerem Leverkusen (2:1). Wszystko to pozwala snuć domysły, że gdyby dzisiaj Arminia miała wygrać to spotkanie, wówczas nie padnie w nim raczej więcej niż trzy bramki.
Po przeciwnej stronie stoi Freiburg, przeciętniak wśród przeciętnych, z czterema wyjazdowymi zwycięstwami w trzynastu rozegranych spotkaniach - nad Stuttgartem (3:2), Schalke (2:0), Hoffenheim (3:1), oraz Bayerem Leverkusen (2:1). Możemy tu zauważyć pewną dość mocno rzucającą się w oczy zależność - obydwaj dzisiejsi rywale poza jednym wyjątkiem pokonują tych samych przeciwników. Może to oznaczać, że ocena sił wg bukmacherów faworyzująca dzisiejszych gości jest nieco przeceniona. Pójdźmy dalej - Freiburg potrafił na wyjeździe przegrywać z takimi ekipami jak Mainz (1:0) czy osiągnąć bezbramkowy remis z Werderem Bremą. Znowu więc powtarza się schemat, że gdyby w dzisiejszym meczu gospodarze mieli wygrać nad gośćmi, to kibice nie obejrzeliby zbyt wielu bramek.
W ekipie gospodarzy nie istnieje zawodnik, który by wyróżniał się jeśli chodzi o zdobycze strzeleckie. Liderem zespołu pod kątem strzelonych bramek jest Japończyk Ritsu Doan, który strzelił dla zespołu cztery bramki. Jeśli chodzi o Freiburg, trzech zawodników (Roland Sallai, Nils Petersen oraz Vincenzo Grifo) zdobyło po siedem goli. Jednak znakomita większość bramek zdobywanych przez Freiburg ma miejsce na ich własnym boisku.
Wspomniałem na początku o tym, że obydwie ekipy mają coś do udowodnienia. Otóż Arminia w czterech ostatnich meczach u siebie nie zdobyła ani jednej bramki. Zdecydowanie czas na przełamanie i przerwanie tej niechlubnej passy, tym bardziej, że znalezienie się świeżo w bezpośredniej strefie spadkowej powinno mocno nobilitować do działania. Udało się wygrać 3:0 ze Stuttgartem? Równie dobrze można w podobny sposób wywalczyć trzy punkty w meczu w Freiburgiem.
Freiburg zaś stosuje działania typowe dla ligowego przeciętniaka. Świetną passę trzech zwycięstw z rzędu odnotował w grudniu zeszłego roku. Był to dobry okres, bo awansowali z 14. na 8. miejsce w Bundeslidze. Jedno z nich - co ciekawe - było nad Bielefeld (2:0), o czym za chwilę. Obecnie są niżej niż na ósmej pozycji w tabeli, ale nieustannie okupują środek tabeli. Później już nie zdarzyły się trzy takie same mecze.
12 grudnia miało miejsce ostatnie spotkanie pomiędzy dzisiejszymi rywalami, wygrane przez Freiburg na ich stadionie 2:0. Posiadanie piłki rozłożyło się równomiernie pomiędzy obydwiema ekipami. Strzelecko lepsi byli gospodarze - oddali 7 celnych strzałów, podczas gdy Arminia pokusiła się o dwa. Jednak na tablicy wyników do 79. minuty utrzymywał się wynik 0:0. Wtedy główny arbiter spotkania odgwizdał "jedenastkę" dla Freiburga zamienioną na bramkę, po czym Arminia się już nie podniosła. Drugi gol padł w ostatnich minutach gry.
Co musi udowodnić Arminia? Że spadek do bezpośredniej strefy spadkowej był przypadkiem. Że skoro rozgrywamy cztery mecze z rzędu u siebie bez zdobytej bramki, a jednocześnie w międzyczasie potrafimy odnieść wyjazdowe zwycięstwo nad Bayerem Leverkusen, to znaczy to, że drzemie potencjał który należy wykorzystać i ponurą passę przełamać. Dziś okazja nadarza się bardzo dobra, gdyż przeciwnik "nic nie musi". Jest ponadto osłabiony, gdyż jeden z ich liderów pod względem strzelców, Vincenzo Grifo, pauzuje z powodu obecności koronawirusa. Na sam koniec dodajmy, że Arminia zremisowała z Mainz na wyjeździe w ostatniej kolejce, podczas gdy Bielefeld - trzy kolejki temu - z tymże samym Mainz przegrał. Mój typ to przełamanie passy gospodarzy i zdobycie jednej, może dwóch bramek, które w rezultacie przekują w zwycięstwo.