Robert Lewandowski strzeli więcej niż 40 goli w sezonie i pobije rekord Muellera
@1.50
Fortuna
Robert Lewandowski celebrując 41. gol w sezonie zdejmie koszulkę
@8.00
Fortuna
Już w najbliższą sobotę Robert Lewandowski będzie stał przed niepowtarzalną szansą zdobycia 40. bramki w tym sezonie, czym przyczyni się do wyrównania rekordu Gerda Muellera pod względem liczby strzelanych bramek w jednym sezonie w historii niemieckiej Bundesligi. Jest wysoce prawdopodobne, że rekord ten padłby już wcześniej, jednak kontuzja wykluczyła go z gry na cztery ligowe spotkania (i niestety na dwa arcyważne mecze Ligi Mistrzów, co być może bezpośrednio wpłynęło na brak awansu Bayernu do wielkiego finał
LM). RL9 Powrócił jednak w wielkim stylu zdobywając jedną bramkę przeciwko FSV Mainz, oraz trzy bramki w konfrontacji z Borussią Moenchengladbach. Dzięki temu ma na swoim koncie 39 trafień. Wypada tutaj dodać, że do końca rozgrywek Bundesligi pozostały jeszcze dwa spotkania. Przedmiotowy typ dotyczy całego sezonu, więc jeśli nie dojdzie do 41. trafienia po stronie Roberta, to typ zachowa ważność w następnym, ostatnim już meczu przeciwko FC Augsburg.
Mamy tutaj do dyspozycji tak zwany
Custom bet, ale oczami wyobraźni widzę go jako najzupełniej realny. W momencie uzyskania 41. trafienia, a więc zostania samodzielnym liderem wszech czasów pod kątem zdobytych bramek w historii Bundesligi, Robert Lewandowski ma wykonać cieszynkę zdejmując koszulkę. Przypomnijmy, 1 lipca 2004 roku wprowadzono przepis który pozwala ukarać zawodnika jeśli zdejmie koszulkę w trakcie rozgrywania meczu. Tym samym coraz mniej zawodników stosuje tego typu cieszynkę. Jednak o Robercie można bez ogródek powiedzieć, że jest dżentelmenem na boisku. Od 11 sezonów, w których grał w Bundeslidze, największa liczba żółtych kartek jaką otrzymał w całym sezonie wynosi... pięć. Tylko pięć. Jeden jedyny raz został też ukarany czerwonym kartonikiem. Co to w praktyce oznacza? Z całą pewnością to, że otrzymanie żółtej kartki jemu ani jego zespołowi w niczym nie przeszkodzi. W tym sezonie Robert zobaczył jedynie czterokrotnie żółty kartonik, a więc nawet gdyby obejrzał go po raz piąty, to myślę, że nikt z drużyny na czele z trenerem nie miałby mu tego za złe.
A jak wszyscy dobrze wiemy, byłoby co celebrować. Rekord Gerda Muellera został ustanowiony w sezonie 1971/72. A więc blisko pół wieku niemieccy (i nie tylko) kibice czekają na zawodnika, który potrafiłby zaliczyć więcej niż 40 celnych trafień w trakcie sezonu. I taki wreszcie się pojawił. Przed nim ostatnie zadanie. Ostatnia prosta. W dwóch meczach musi strzelić dwie bramki. Obecnie w tym sezonie w 27 występach Robert zdobył 39 goli. Daje to kapitalną średnią 1,44 gola na mecz. Najbliższy przeciwnik nie jest specjalnie wymagający - Freiburg jest typowym ligowym średniakiem zajmującym dziewiąte miejsce na 18 sklasyfikowanych ekip. Całkiem nie najgorzej radzi sobie u siebie - piłkarze Freiburga siedem spotkań spośród szesnastu rozegranych na własnym boisku. Czy jednak będą w stanie zatrzymać rozpędzoną maszynę mknącą po rekord? Bukmacherzy nie mają wątpliwości - wystawiając kursy na poziomie 1.30 na wygraną Bayernu w zasadzie nie widzą większych szans na to, że padnie jakikolwiek inny wynik, niż wygrana Bayernu. Być może nawet dwu- lub trzybramkowa. A jeśli Bayern ma strzelać, to większość piłek będzie szła w stronę Roberta. Z całą pewnością koledzy z drużyny zrobią wszystko żeby pomóc mu osiągnąć ten historyczny wyczyn.
To jednak o czym należy pamiętać to fakt, że gospodarze mają coś do ugrania w tym sezonie. Zajmują wprawdzie dziewiąte miejsce, ale brakuje im tylko dwóch oczek do siódmego miejsca. A to premiuje do kwalifikacji do Europa Conference League. Jest bynajmniej o co grać. Na pewno sprawi to, że mecz z Bawarczykami nie będzie dla nich grą o przysłowiową pietruszkę. Myślę, że zagrają ofensywnie i to z kolei da szansę Bayernowi na grę z kontry.
Jeśli nie udałoby się Robertowi strzelić dwóch bramek we Freiburgu, to pozostaje jeszcze jeden mecz u siebie z Augsburgiem. I tutaj sytuacja również jest klarowna - Augsburg jest na 14. miejscu w tabeli ligowej, i nie zdołał wygrać żadnego spośród swoich ostatnich pięciu spotkań. Mają dwa punkty przewagi nad barażami które zadecydują o pozostaniu w Bundeslidze bądź spadku. Z całą pewnością będzie im zależało na tym, aby zakończyć rozgrywki ligowe w najgorszym razie na 15. miejscu. Najbliższe spotkanie rozgrywają z Werderem Bremą, i jeśli je wygrają, to mogą odpuścić ostatnie ligowe spotkanie z Bayernem bez względu na wyniki pozostałych drużyn walczących o utrzymanie. Tym samym będzie rodziło to kolejne szanse Bayernu na zakończenie sezonu z przytupem, czyli zaprezentowanie radosnego futbolu obfitującego w bramki. I znowu nie mam wątpliwości, że głównym aktorem tego spektaklu będzie nasz fenomenalny napastnik.
Wracając jednak do clou całej sprawy - czyli sposobu w jakim Robert będzie się cieszył z ustanowienia nowego rekordu. Oczami wyobraźni widzę trzy możliwości. Pierwsza to ustanowienie szpaleru wykonanego przez kolegów z drużyny. Druga - włożenie sobie piłki pod koszulkę i kciuk w usta. Wreszcie trzecia - zdjęcie koszulki. Szpaler zwyczajowo wykonuje się, gdy dany zawodnik kończy karierę, czy to reprezentacyjną czy ogólnie. Robert urodzony w 1988 roku z całą pewnością nie zakończy swojej kariery w tym sezonie. Jeśli chodzi o kciuk w usta i piłkę pod koszulką - właśnie ten sposób dwukrotnie dał światu sygnał, że spodziewa się dziecka. Jest pewne prawdopodobieństwo, że w najbliższych miesiącach dowiemy się o trzecim dziecku w planach, ale myślę, że Robert na tę okoliczność wolałby wybrać mecze na EURO (lub finał Ligi Mistrzów w którym jak wiemy w tym roku nie będzie dane mu zagrać). Jeszcze w lutym spekulowano na temat trzeciej ciąży Anny, a ona sama dość otwarcie wypowiadała się na temat przyszłego trzeciego dziecka. Tym bardziej że wciąż jeszcze... brakuje im syna.
I wreszcie case zdjęcia koszulki. Wielu kibiców wciąż ma w pamięci finał Pucharu Niemiec z Lipskiem w maju 2019 roku, w którym zespół z Bayernu wygrał 3:0. Robert strzelił wówczas dwa gole, w tym drugą w 85. minucie. Wtedy już wiedział że Bayern tego Pucharu nie przegra. Zaprezentował spektakularną cieszynkę zdejmując koszulkę i o mały włos nie ściągnął spodenek. Skoro więc "przećwiczył" już wcześniej taki sposób celebrowania radości który z całą pewnością sprawiał mu fun, to dlaczego nie miałby tego powtórzyć właśnie przy okazji ustanowienia rekordu wszech czasów?