Ach, Adamo, Adamo. Twoja znajomość polityki wprawia mnie w osłupienie i podziw. Widzę że jest to, podobnie jak historia, Twój konik. Twoje wypowiedzi w tej tematyce to kopalnia złota.
Na przykład to:
Bez względu na barwy polityczne Amerykanie zrobili jedną najważniejszą rzecz za którą powinniśmy im dziękować: przyjęli nas do NATO i wysłali żołnierzy do Polski... Teraz jak by Putinowi przyszło do głowy na nas napaść to jednocześnie musiałby zabić Amerykanów stacjonujących przy naszej wschodniej granicy, a wiadomo, że jakby choćby zabił jednego żołnierza to tak jak by zabił Prezydenta (oni tak myślą).
Cmokam z zachwytu. Książkowy przykład umysłowości tubylczego społeczeństwa. Cudo
I następny diamencik :
Co do Trumpa pisałem o kontekście globalnym, o jego powiązaniach z Rosją, o stylu uprawiania polityki...
USA będące największym mocarstwem na świecie to trochę więcej niż tylko dbanie o lokalne interesy...
Jak się skończyło dbanie o własną d. widzieliśmy już w czasie II wojny światowej kiedy było podobne myślenie, a i tak musieli wziąć udział w wojnie i tak tylko, że dużo później...
Początek o powiązaniach Trumpa z Rosją to oczywiście papka dla masowego odbiorcy, niewiarygodne że ktoś to naprawdę łyka.
A w odpowiedzi do pogrubionego przeze mnie zdania, tej równie żałosnej co prześmiesznej wiary, że Stany Zjednoczone nie chciały włączać się do wojny, ale zostały do tego zmuszone, wtedy to uderzyły pięścią w stół krzycząc : "Koniec tego! Dość cierpienia ludzkości!" zamieszczam parę cytatów z gatunku Realpolitik.
Fragment referatu sprawozdawczego wygłoszonego przez Józefa Stalina na XVII Zjeździe WKP(b) z 10 Marca 1939 roku, jedna z najważniejszych mów politycznych XX wieku, po której nastąpiło zbliżenie rosyjsko-niemieckie. Wrzucam fragment dotyczący początkowej powściągliwości
USA. Jak widzieliśmy, nasz forumowy ekspert od polityki do dziś wierzy, że Amerykanie w ogóle nie chcieli sobie "rąk brudzić" wojną, ale nie pozostawiono im wyboru. Na nasze nieszczęście towarzysz Stalin był mądrzejszy i przyczyny rzeczonej powściągliwości widział tak:
"(...)Politykę nieinterwencji można by formalnie scharakteryzować w następujący sposób: „niechaj każdy kraj broni się przed napastnikami jak chce i jak może, my się do tego nie wtrącamy, będziemy prowadzili handel i z napastnikami, i z ich ofiarami". Faktycznie jednak
polityka nieinterwencji oznacza pobłażanie napastnikom, rozpętywanie wojny — a co za tym idzie, przekształcanie jej w wojnę światową. W polityce nieinterwencji przebija dążenie, chęć nieprzeszkadzania napastnikom w ich niecnej robocie, nie-przeszkadzania, powiedzmy, Japonii w uwikłaniu się w wojnie z Chinami, a jeszcze lepiej ze Związkiem Radzieckim, nieprzeszkadzania, powiedzmy, Niemcom w ugrzęźnięciu w sprawach europejskich, w uwikłaniu się w wojnie ze Związkiem Radzieckim, pozwolenia wszystkim uczestnikom wojny, aby głęboko ugrzęźli w odmęcie wojny, skrytego zachęcania ich do tego, pozwolenia im, aby się wzajemnie osłabili i wyczerpali, a potem, gdy dostatecznie osłabną — wkroczenia na widownię ze świeżymi siłami, wkroczenia, oczywiście, „w imię pokoju" i podyktowania swoich warunków osłabionym uczestnikom wojny.(...)"
Potwierdzała by tą diagnozę rozmowa ambasadora Polski w Paryżu Juliusza Łukasiewicza z ambasadorem
USA w Paryżu Williamem Bullittem, z lutego 1939r. Mianowicie wypowiedział wtedy Bullitt do Łukasiewicza takie oto zdanie: „Jeśli wojna wybuchnie, nie będziemy zapewne brali w niej udziału od początku, ale to my ją skończymy”.
A co jeszcze ciekawsze już pod koniec 1938r centrala MSZ w Warszawie dostawała raporty od ambasadora Polski w
USA hrabiego Jerzego Potockiego w których pisał, iż Waszyngton jest zainteresowany tym, aby wojna wybuchła w Europie Środkowej. Te kwity poźniej ujawnili
Niemcy w swojej Białej Księdze, przez co Potocki stracił posadę.
O dziwo nawet wikipedia o tym wspomina:
" Został zmuszony do podania się do dymisji w związku z publikacją przez
III Rzeszę w tzw.
Białej Księdze[4] przechwyconych przez Niemców po zajęciu Warszawy kilku raportów dyplomatycznych Potockiego z Waszyngtonu, co uniemożliwiło mu dalsze sprawowanie misji.
W jednym z raportów opisywał on bowiem prezydenta Roosevelta jako pozostającego na usługach „międzynarodówki żydowskiej”, która miałaby „dążyć z całą świadomością” do „przyszłej rozgrywki militarnej” co było nie tylko obraźliwe dla prezydenta
USA ale także było ewidentnie zainspirowane propagandą hitlerowską
[4]. "
Coś podobnego? Taki płaskoziemiec, oszołom, antycovidian, antyszczepionkowiec etc. był ambasadorem? Wstyd.
Na koniec pozwoliłem sobie importować perełkę z tematu o krwiożerczym covidzie, w którym oczywiście nasz ekspert również ma wiele do powiedzenia, gromiąc bezlitośnie nieprawomyślność.
Na całe szczęście wciąż większość ludzi w Polsce i na świecie to ludzie tacy jak ja. A jak świat opanują tacy jak wy fani teorii spiskowych, braku zaufania do autorytetów, antyszczepionkowcy, antkowidowcy, płaskoziemcy itd itd to cywilizacja jak po upadku Imperium Rzymskiego cofnie się znów do "średniowiecza" i kto wie czy nie będzie jak w mad maxie...
Złoto. Gdybym nie wiedział, że jesteś prawnikiem to byłbym przekonany, że jesteś historykiem.