Zachód
Siedem zespołów może już praktycznie przyjmować gratulacje za awans do play off. Mowa o Miami Heat, Detroit Pistons, Indiana Pacers, Cleveland Cavaliers, New Jersey Nets, Millwaukee Bucks i Philadelphii 76ers. Kolejność tej wyliczanki nie jest przypadkowa, bo klub z Florydy został wzmocniony takimi graczami, że cel może być tylko jeden - mistrzostwo. "Jesteśmy spokojni, jesteśmy opanowani i cieszymy się, że wszyscy stawiają na San Antonio Spurs - mówi przekornie Shaquille O'Neal. Pytanie jak długo wytrzymają jego kolana i plecy, jak długo Antoine Walker będzie się godził na rolę zmiennika, a 37-letni Gary Payton powstrzyma indywidualne zapędy.
Pozostałe wymienione zespoły też mają spore ambicje, a co jeszcze ważniejsze, są bardzo ciekawie budowane. No bo spójrzmy:
- żelazna piątka Detroit
- silny, młody skład Indiany
- wsparci solidnymi graczami LeBron James oraz Larry Hughes z Cleveland
- wielki tercet w New Jersey (Kidd-Carter-Jefferson)
- wyrównana, a w podkoszowej walce chyba najlepsza z konferencji, piątka Millwaukee
- klasa Iversona, wsparta energią Iguodali i "odrodzonego" ponoć Webbera.
Wygląda na to, że w tym sezonie rywalizacja na wschodzie będzie po raz pierwszy od dawna ciekawsza i stojąca na wyższym poziomie niż na zachodzie.
A dla kogo ostanie, ósme miejsce w play off? Walka powinna się rozegrać pomiędzy Chicago Bulls, New York Knicks, a Washington Wizards.