Dyscyplina:
Piłka nożna -
Ekstraklasa
Godzina: 20:30
Spotkanie: Legia Warszawa - Arka Gdynia
Typ: Tomas Pekhart strzeli gola
Kurs: 1.85
Bukmacher: Forbet
Analiza:
Nad rzeką Otavą, w kraju pilzneńskim w Czechach, znajduje się malowniczo położona miejscowość Sušice. Miasto zamieszkane przez kilkanaście tysięcy mieszkańców i mające powierzchnię niespełna 50 kilometrów kwadratowych. Jest ono na tyle niewielkie, że nie jest niczym szczególnym fakt, że niemal wszyscy się tam znają. Piękny XVII-wieczny zamek Hrádek, pizzeria, kościół św. Wawrzyńca. W takiej scenerii przyszło dorastać Tomasowi Pekhartowi.
Spróbujmy nieco przybliżyć jego historię. Urodził się 26 maja 1989 roku. Wówczas jeszcze była to dawna Czechosłowacja. Nieopodal jego domu rodzinnego zlokalizowane jest niepozorne boisko piłkarskie TJ Sušice. Tam rozpoczął pierwsze treningi, poznał pierwszych kolegów amatorów sportu, wreszcie - tam pokochał piłkę nożną. Tomas od najmłodszych lat dobrze wiedział, że chce zostać piłkarzem.
W wieku 14 lat dołączył do Slavii Praga, a więc zasilił szeregi klubu oddalonego o dwie godziny jazdy samochodem. Ta piękna przygoda trwała trzy lata. Tam został zauważony przez działaczy Tottenhamu, którzy postanowili wziąć go pod swoje skrzydła. Tomas rozwijał się znakomicie i w Anglii pokazywał przebłyski swojego talentu. W dwudziestu meczach w teamie młodzików Tottenhamu zdobył aż dziewiętnaście bramek i ten wynik z całą pewnością byłby lepszy, gdyby planów nie pokrzyżowała nieco kontuzja.
W międzyczasie wyrósł na bardzo wysokiego piłkarza. Jego wzrost 194 cm powoduje, że choć nie jest ultraszybki, to pojedynki główkowe nie chcąc nie chcąc staną się jego atutem.
1 sierpnia 2008 roku Tomas został wypożyczony do FC Southampton. Grał tam niespełna pół roku, a swojego debiutu w lidze nie może wspominać najlepiej. W połowie września zagrał przeciwko Queens Park Rangers, a jego drużyna przegrała 1:4. Inna sprawa, że piłkarze Q.P.R. byli wyraźnymi faworytami tej konfrontacji. Zaledwie trzy dni później zdobył swoją pierwszą, i - jak się potem okazało - jedyną bramkę. Miało to miejsce w zremisowanym 2:2 meczu w Ipswich. Southampton zakończył ten sezon na przedostatnim miejscu, zdobywają 45 punktów w 46 spotkaniach.
Na początku 2009 roku Tomas powrócił do Tottenhamu, aby kilka tygodni później ponownie znaleźć się w Slavii Praga. Niedługo potem sytuacja się powtórzyła - wrócił na chwilę do Tottenhamu, by zostać sprzedanym do FC Jablonec. Umowa opiewała na trzy i pół roku jednak Tomas pograł tam raptem kilka miesięcy. Został wypożyczony do Sparty Praga, a już pół roku później czekał go kolejny, ale bardzo konkretny transfer - zasilił szeregi niemieckiego 1. FC Nürnberg.
Tomas spędził w Niemczech aż pięć lat. Przebywał tam w latach 2011-2016. Najpierw grał trzy i pół roku w 1. FC Nürnberg, a następnie w FC Ingolstadt.
Jego przygoda z niemieckimi boiskami zakończyła się w 2016 roku, kiedy to miał miejsce transfer do AEK Ateny. Pograł tam kilkanaście miesięcy, ale dał się pokazać jako bramkostrzelny zawodnik, który zdobył dla klubu 15 goli. Jego kolejnym klubem był izraelski Hapoel Beer Sheva. Po kolejnym roku gry, na mocy kontraktu z 13 sierpnia 2018 r. przeszedł do hiszpańskiego UD Las Palmas. Tam też jego żona zaszła w ciążę, a 19 grudnia 2019 roku urodziła mu się córka. Było to o tyle ogromne wydarzenie, że przez ostatnich pięć lat bezskutecznie wraz ze swoją żoną Adelą starali się o dziecko. Wreszcie się doczekali. Noelia Sarah przyszła na świat w domu, a ściślej w kuchni, pod okiem położnej. Wprawdzie Tomas w życiu prywatnym osiągnął sukces, to jednak sportowo nie może wspominać tego czasu dobrze. O miejsce w składzie przegrywał stale z Rubenem Castro i zwyczajnie ten fakt powodował, że nie mógł się rozwinąć.
Wielu polskich kibiców dopiero teraz mogło bliżej przyjrzeć się temu prawonożnemu czeskiemu napastnikowi. Wielu do tej pory niewiele słyszało o takim nazwisku. Początek lutego 2020 roku przyniósł mu przeprowadzkę do Polski i zasilenie szeregów Legii Warszawa. Jego umowa jest zakontraktowana do lata 2022 roku.
Po czasie opowiadał, że słyszał, że Warszawa jest podobna do Pragi, co miało powodować, że będzie się tu czuł jak u siebie. Był ogromnie zachwycony dopingiem warszawskich kibiców. Debiut w
Ekstraklasie wspomina na pewno bardzo dobrze - Legioniści wygrali 4:0 z Jagiellonią, a Tomas zdobył bramkę w ostatnich minutach spotkania. Tydzień później jego drużyna odniosła kolejne zwycięstwo - tym razem 2:1 z Cracovią. Początek marca to kolejne zwycięstwo w wykonaniu Legionistów - na Stadionie Energa Gdańsk pokonali tamtejszą Lechię 2:0.
Na swoją kolejną bramkę Pekhart musiał czekać aż trzy miesiące. Pandemia koronawirusa spowodowała paraliż wszelkich rozgrywek sportowych niemal na całym świecie. W Poznaniu w 17. minucie gry strzelił decydującą bramkę przeciwko Lechowi. Tydzień później, 7 czerwca, zaliczył już dwa trafienia - oba w drugiej połowie meczu z Wisłą Kraków.
Wygląda na to, że czas oswojenia się z drużyną Tomas ma już za sobą. Jego głównym celem na ten sezon jest pomóc drużynie w walce o mistrzostwo Polski oraz wywalczenie Pucharu Polski. Czy będzie go na to stać? Sezon się jeszcze nie kończy, a są przesłanki ku temu, że Pekhart pokaże się jeszcze od swojej dobrej strony i strzeli kilka goli. W najbliższej kolejce okazja jest niebagatelna - Legia podejmuje na własnym stadionie Arkę Gdynia, a więc drużynę, która wraz z ŁKS-em zamyka tabelę ligową. Legia oczywiście jest faworytem w tym spotkaniu, ale niewielu jest tych którzy wątpią w jej zwycięstwo. Więcej jest pytań, ile bramek Wojskowi mogą strzelić przeciwko Arce? Oraz - kto będzie strzelcem?
Osobiście moja uwaga będzie skupiać się wokół Tomasa. Sądzę, że zaliczy co najmniej jedno trafienie w tym pierwszym meczu na Łazienkowskiej po przerwie spowodowanej koronawirusem, i tym samym walnie przyczyni się do jej zwycięstwa przy Łazienkowskiej. Tomas kilkukrotnie wspominał, że atmosfera ze strony kibiców bardzo mu się podoba. Szkoda, że tej nie uświadczy w najbliższych meczach. Nie jest to jednak absolutnie powód, dla którego nie miałby strzelić bramki.
W pewnym sensie wywiera się na nim presję. Na początku lutego, gdy ogłoszono mały krok do podpisania kontraktu z drużyną, pojawiło się wiele głosów, że to nie ma sensu. Że za wolny. Że nie sprawdzi się w parze z Kante. Że Legia sprzedaje dobrych piłkarzy a w ich miejsce ściąga uzupełnienia. Że to nie jest idealny następca Jarosława Niezgody. Że lepiej zaczekać do zdobycia tytułu i wtedy sięgnąć po lepszych graczy. Jednak daje się zauważyć, że swą grą chce udowodnić, że głosy te były przesadzone i przydać się klubowi. Najbliższą szansę na udowodnienie tego będzie miał już w najbliższą środę.
100