kuchcik
Użytkownik
Ten sezon był bardzo dobry, spod znaku inspiracji naszym tenisowym guru, Carlosem Warlocqiem.
Artykuł nie będzie o żadnej progresji, czy sposobie na regularne zyski. To nie w tym sporcie, który do typowania jest bezsprzecznie najcięższy. Do tego cierpliwość i dosłowna pasja, to niezbędne aspekty. A i to, nie gwarantuje od razu sukcesu.
Warto z wejścia odpowiedzieć na kilka pytań, które bez wątpienia są w głowach wielu dot. sensu grania tenisa, 'czy to w ogóle jest opłacalne' - tu też profilaktycznych typów.
Nie. Ten sport musi być oczkiem w głowie, nie zahaczając o potrzebie rozpoznawania o północy, około dwustu najbardziej potrzebnych graczy w tourze. Zyskujemy na tym to, że się nie zagubimy z dnia na dzień.
Najprostsze rzeczy, bez których nie ma cienia szans na realne uczestnictwo i odnajdywanie się turniej, po turnieju:
- dobre, słabsze strony każdego zawodnika
- aspekt "głowy"
- umiejętność wyobrażenia sobie, każdego z nich, na wszystkich nawierzchniach
- umieć porównać styl zawodnika A, a gracza B. Przez to dużo łatwiej patrzeć na kursy, oceniać prawdopodobieństwo każdej z opcji przedmeczowych, wyłapywać value oraz niezłe typy. Ewentualnie podjąć się odpowiedzialnego stwierdzenia - lokata. Ja jestem kojarzony z nimi, wiem jaka presja spoczywa na każdej, więc nie nadużywajcie tego słowa.
Tyle wstępu. Przejdźmy do rzeczy, czyli jak wygrywać na korcie. A właściwie, co robić, na co patrzeć - by wyniki i gra obu nas nie zdziwiła, wszak portfel zawsze się powiększał.
Tytułem wstępu dam jeden przykład, gdzie od razu zaznaczę - nie mam nic do osób prezentowanych w moim małym artykule. Po prostu dobre lekcje można wyciągnąć.
1. W banale jest najwięcej prawdy, chłodna głowa to mini część sukcesu
tutaj kilka słów o tym....
Grega:
2. Biorąc mecz pod lupę, potrzeba ciut wyobraźni i konfrontacji wszystkich słabości, stron lepszych oraz odrobinkę specyfiki od dwóch stron. Rzecz jasna większość pod kątem nawierzchni.
Na samym wstępie trzeba popatrzeć na mecz poprzedni. Idealnym przykładem jak odczytywać zwycięstwo rundę wcześniej, a badać mecz kolejny, będzie także moja skrobanka - Isner podejmował Tomasa Berdycha. Finał Winston Salem. W ostatnim zdaniu (pomeczowym) ciut mnie poniosło, ale to takie dogryzanie w HP, wywoływane przez emocje.
Aby łatwiej przedstawić punkt drugi, wymyśliłem sobie mecz dwóch tenisistów. Ciekawych, z dużym arsenałem ofensywnym, odpowiednią specyfiką. Lecz także nie zapomniałem o tym, aby obaj i przede wszystkim ich starcie nie było zbyt łatwe do rozgryzienia.
Sam Querrey, zmierzy się w tym wirtualnym meczu z Lukasem Rosolem. Weźmiemy to starcie, np. na nawierzchni twardej, ale też nie za szybkiej. Australian Open? - na inne przyjdzie czas.
Amerykanina znamy choćby stąd - klik.
Czech, to zdecydowanie dużo regularniejsze podanie od rywala. Co można było zobaczyć w Bratysławie, na Wimbledonie - większość podań byłaby do bekhendu Sama, przez co przeczuwam masę wygrywających serwisów z tej strony. W meczach dwóch konkretnie podających graczy, obaj z nich ustawiają się do przyjęcia grubo za linią końcową. Wychodzi tutaj spora szansa na returnie dla reprezentanta USA, gdy będzie przyjmował na swój forhend (zakładam to z góry, bo Rosol serwując do środka - wprowadza tylko grę do piłki, a nie utrudnia zadanie przeciwnikowi).
Querrey gdy spotyka solidnie serwującego rywala, gra masę krótkich returnów - nawet z drugiego. To będzie woda na młyn i bombardowanie kończącymi forhendami, bądź rutynowe rozrzucenie, zakończone smeczem, rzeczami w podobnym stylu.
Lukas, to przede wszystkim komiczne slajsy, które poza Londynem są dalej pomocą dla rywala. Tutaj, pod względem techniki zdecydowanie półfinalista Davis Cup. Mimo nieregularności, nie można zapominać o klasie światowej tego człowieka. Gdzie w połączeniu z siłą, wychodzi coś cieszącego oko.
Sam jest zagadką dla samego siebie i dla nas jak najbardziej też. Potrafi zgnieść rywali w sytuacji, gdzie takowy przeciwnik wydaje się super dogiem. Rzadko zawodzi także, gdy jest faworyzowany. Jednak o ile Rosol nie schodzi poniżej pewnego poziomu, jest zawsze naładowany energią do gry, to Amerykanin potrafi się zaciąć i to nigdy na kilka piłek. Stwierdzenie - na kilka gemów - będzie odpowiednie. Takie rzeczy, tak solidni rzemieślnicy (z nutką światowego tenisa) wykorzystują od razu.
Zostaje jeden z ważniejszych aspektów. O ile byłoby to bombardowanie się nawzajem jednymi z najniższych forhendów po crossie, to podczas dłuższych wymian (bardziej urozmaiconych) nie widać przewagi Lukasa. Nie nowość, że tacy jak Querrey grają mocno z góry, gdzie na niezbyt szybkiej nawierzchni taka piłka jest wręcz irytująca do odbioru. Tutaj byłoby podobnie. Biorąc pod uwagę dodatkowo ten fakt:
Skoro o sieć zahaczyliśmy, obaj w szybkich akcjach potrafią być esencją tenisa deblowego.
Tutaj dobrze wyglądałby typ na czystego Sama, jak i nikt nie pogardziłby dodatnim handicapem w stronę Czecha. Mecz z serii - lekka niepewność, nachodzące nas złe przeczucia - wychodzimy z oferty, wykreślamy mecz z głowy.
3. Ile sensu, w patrzeniu mentalnym na spotkanie?
Zależy oczywiście jakie. Nie będę zahaczał o mecze w gronie Rafy, Rogera czy Del Potro.
Pierwszą myślą, jest na pewno tenis niemiecki. Gdy grają u siebie (odhaczmy Davisa, nawet zwykłe turnieje) jest to tenis kosmiczny. Wtedy nie ma zmiłuj, a gospodarze...
Jednak podejście mentalne i wyczucie momentu, sprawdza się tylko - z której strony by nie patrzył - w meczach na samym szczycie. Gdzie fakty, czy dyspozycja z dnia na dzień, to rzecz mniej ważna. Jednak takiego aspektu w swojej głowie (czyt. dobre władanie, myśleniem mentalnym) nie da się wyrobić od razu.
4. Każda nawierzchnia zmienia danego zawodnika
I trzeba o tym pamiętać. Nie zawsze jednak słabość danego gracza na tej konkretnej nawierzchni, musi być od razu spisywaniem go na porażkę. Trzeba postawić go na przeciw rywala pod kątem danego turnieju.
zaprośmy ponownie Sama i Lukasa, tym razem na korty Rolanda Garrosa. Ile się zmieniło? W mojej wizji już wiele, strach pomyśleć, jak odmieniłby się obraz gry w rzeczywistości.
Sam traci tutaj wiele na swojej sile. Rosol ma dużo lżejszą i precyzyjniejszą rękę do posłania skrótu.
Querrey podczas półfinału Davis Cup z Hiszpanią (gdzie nikt zapomnieć nie powinien, jak każdy zawodnik do tych rozgrywek podchodzi i na jakim gra procencie) zaprezentował się po prostu jak oferma. Rzecz jasna można by odmienić sytuacje i dać te starcie na korty Flushing Meadows, ale to nie temat na to.
Serwis, przede wszystkim drugi - bez kick-u czy specjalnej rotacji wyrzucającej, jest zwykłym wprowadzeniem piłki do gry. A, że Amerykanin ma spory problem z regularnością nawet na kortach szybkich w kwestii podania, tu traci cały swój znak rozpoznawalny.
Jedyne czym mógłby zaskoczyć w tym meczu Rosola, to agresywne bekhendy po linii, co stosuje często i efektywnie. To jednak dużo za mało, nawet na seta.
Uniwersalny (nie traci aż tak dużo na cegle) niejaki Lukas z Czech byłby myślę sportowym faworytem, a fakt, iż nie jest to 'ziomek' z poziomem challengerowym, a cegłę w swojej karierze zdecydowanie wywyższa nad inne nawierzchnie, śmiało można by pobrać dodatni handicap gemowy, setowy. Dodatkowo trzeba przyjąć fakt, że stawiając na solidnego pogromcę Nadala, nie bylibyśmy zmuszeni do irytowania się tym, jak Sam kaleczyłby piękno tenisa na nawierzchni ziemnej.
5. Punkt kluczowy. "Korzystajmy i wyciskajmy jak najwięcej z tego, co dany zawodnik ma do zaoferowania"
To jest jeden z moich przekazów, który chciałbym abyście zapamiętali.
Przedstawię Wam kilka banalnych tekstów, lamentów - a potem...
Chodzi tutaj głównie o to, by zamiast irytować się takimi rzeczami... wykorzystywać je!
Czemu stawiamy przeciwko zawodnikom, skoro wiemy, że nasz faworyt nie da rady 'załatwić' go tak, czy tak a może tędy.
Skoro Czech ma jeden z najregularniejszych serwisów z topu, czemu ma z niego nie korzystać? Jeśli stawia się na przeciwko naprawdę człowieka, który jest blisko miana małego bombardiera z podania, licząc tylko na jego złą dyspozycje pod tym względem, to komentarza można oszczędzić.
Skoro wiemy, iż Francuz jest poetą przy siatce, a ten turniej to nie był wyczyn ponad jego umiejętności, starajmy się to wykorzystać w nadarzających się okazjach. Np, gdy będzie grał z zawodnikami pasywnymi - uwierzcie, że minięcie - nawet forhendem po crossie, to nie taka łatwa sprawa, tym bardziej na przeciwko największemu poecie debla po Paesie.
I wtedy, zamiast irytować się, że nasz ni tędy, ani tamtędy nie może minąć Llodry ani przyjąć jego serwisu, będziemy cieszyć się z kapitalnego podania i boskiej gry przy sieci właśnie mistrza Wimbledonu w grze podwójnej. Proste? A jak trudne czasami do zrozumienia. Z cyklu - jak ominąć irytacje podczas meczu, a jeszcze wyniuchać możliwość zarobienia.
Skoro irytujemy się bekhendem Tsongi, przed meczem i w trakcie dobrze wiedząc, że tam będzie grał mu przeciwnik - po co idziemy na pożarcie? Lepiej to mądrze wykorzystać. Taka sama sytuacja ma miejsce z nieszczęsnymi reprezentantami Niemiec, którzy w tym sezonie narobili konkretnych bajzli. Jednak mimo to, w nadchodzącym roku i tak będzie trzeba ich konkretnie przyłożyć, gdy będą grali na własnej ziemi.
Jest jeszcze naprawdę wiele rzeczy, które chciałbym opisać ale myślę, że lepiej jak się dyskusja rozwinie, padną nowe fajne pytania i pójdziemy dalej.
Jeszcze na koniec zaznaczę, a przy okazji złożę niezbędne podziękowania dla Leo. Mimo ze ruszyłem od Winston Salem (tuż przed US) zyski sięgnęły blisko 5,500 biorąc pod uwagę samego tenisa (na innych dyscyplinach parę dyszek wtopiłem, to rzecz jasna).
A więc do przeczytania i czekam na pytania i rozwinięcie dyskusji. Byle mądrze i bez burdelu, pokażmy ze nie tylko dyskusje nt. piłki ręcznej mogą się odbywać w spokojnej atmosferze w połączeniu z inteligentnymi postami.
Artykuł nie będzie o żadnej progresji, czy sposobie na regularne zyski. To nie w tym sporcie, który do typowania jest bezsprzecznie najcięższy. Do tego cierpliwość i dosłowna pasja, to niezbędne aspekty. A i to, nie gwarantuje od razu sukcesu.
Warto z wejścia odpowiedzieć na kilka pytań, które bez wątpienia są w głowach wielu dot. sensu grania tenisa, 'czy to w ogóle jest opłacalne' - tu też profilaktycznych typów.
Nie. Ten sport musi być oczkiem w głowie, nie zahaczając o potrzebie rozpoznawania o północy, około dwustu najbardziej potrzebnych graczy w tourze. Zyskujemy na tym to, że się nie zagubimy z dnia na dzień.
Najprostsze rzeczy, bez których nie ma cienia szans na realne uczestnictwo i odnajdywanie się turniej, po turnieju:
- dobre, słabsze strony każdego zawodnika
- aspekt "głowy"
- umiejętność wyobrażenia sobie, każdego z nich, na wszystkich nawierzchniach
- umieć porównać styl zawodnika A, a gracza B. Przez to dużo łatwiej patrzeć na kursy, oceniać prawdopodobieństwo każdej z opcji przedmeczowych, wyłapywać value oraz niezłe typy. Ewentualnie podjąć się odpowiedzialnego stwierdzenia - lokata. Ja jestem kojarzony z nimi, wiem jaka presja spoczywa na każdej, więc nie nadużywajcie tego słowa.
Tyle wstępu. Przejdźmy do rzeczy, czyli jak wygrywać na korcie. A właściwie, co robić, na co patrzeć - by wyniki i gra obu nas nie zdziwiła, wszak portfel zawsze się powiększał.
Tytułem wstępu dam jeden przykład, gdzie od razu zaznaczę - nie mam nic do osób prezentowanych w moim małym artykule. Po prostu dobre lekcje można wyciągnąć.
1. W banale jest najwięcej prawdy, chłodna głowa to mini część sukcesu
Przed tym meczem, Słoweniec prezentował się wybitnie. Ze zwykłych statystyk tylko głupek mógł wierzyć w zwycięstwo rywala (w tym wypadku Cipolli), jeszcze na twardej. No... to czas ze statystyk przejść na kort i wyprowadzić ich obu na niego.Kurs @1.50 na Zemlję to prezent, szkoda ze mecz za 2 dni
tutaj kilka słów o tym....
Grega:
Cipolla na to:- Serwis dosyć mocny, zwykle wyrzucający. Nie stosuje kick-u, raz na jakiś czas lubi serw na forhend rywala
- Nie kuleje gra przy siatce. Dobrze opanowane volleye, nie kaleczy tego zagrania. Umie się wywinąć z sytuacji, w której piłka wrzucana jest mu pod nogi
- Potężny forhend, mocny bekhend. Jednak jego największa wada - on wszystko bije mocno. Nie ma piłki, którą uderzyłby z odpowiednią siłą. Czasami potrafił wywalić piłkę stojącą w bandy reklamowe boczne, taka moc
- Return solidny. Dobrze odgrywa przyjęcie na forhend, bekhendem po prostu przebija na środek kortu, ale plusem - że pod końcową linie
- Nie wielu umie przyjmować serw na ciało, ale tak tragicznie jak Zemlja przyjmuje mało kto. Kaleczy na returnie, gdy rywal podaje na ciało
- Długie wymiany prowadzi solidnie. Ma niezbyt dużo błędów własnych, trzeba go lekko poganiać lub zmusić zagraniem ponad jego umiejętności
- Nawet waleczny. Gracz cichy na korcie, coś ala Sam Querrey. Spokojny i wszystko rozgrywa mu się po cichu w głowie
Wynik, to przypadek? Nie powiedziałbym. Włoch w żałosnej dyspozycji pokonał go tym, co potrafi. Tu przykład jak ważne jest znać wszystkich zawodników od podszewki.To teraz atuty Włocha, które wyłączą wiele z gry Zemlji.
Wiemy, że Flavio "slice" Cipolla potrafi niejednego wyprowadzić z równowagi. Przecież to będzie kapitalna broń przeciwko tak grającemu Słoweńcowi. On chce wszystko kończyć od razu, szybko i mocno. Nie taki styl na halę i tego akurat Włocha.
Cipolla ma słaby serwis? Grega równie słaby return. Flavio często serwuje do bekhendu więc i tak powinien mieć co nieco ze swojego podania.
Coby sobie nie zaprzeczyć - długie wymiany nie są problemem dla Zemlji. Jednakże musi on być albo za linią końcową, lub tuż przed. Jeśli tylko wejdzie w kort (i to wcale nie głęboko) musi kończyć, bo się gubi. Cipolla aka slajs jak się wkręci to nam ten Grega wybuchnie z nieporadności. Do tego niskie piłki - Tipsa już udowodnił, że niska (nawet nie mocna) zmusza go do wysiłku.
2. Biorąc mecz pod lupę, potrzeba ciut wyobraźni i konfrontacji wszystkich słabości, stron lepszych oraz odrobinkę specyfiki od dwóch stron. Rzecz jasna większość pod kątem nawierzchni.
Na samym wstępie trzeba popatrzeć na mecz poprzedni. Idealnym przykładem jak odczytywać zwycięstwo rundę wcześniej, a badać mecz kolejny, będzie także moja skrobanka - Isner podejmował Tomasa Berdycha. Finał Winston Salem. W ostatnim zdaniu (pomeczowym) ciut mnie poniosło, ale to takie dogryzanie w HP, wywoływane przez emocje.
Aby łatwiej przedstawić punkt drugi, wymyśliłem sobie mecz dwóch tenisistów. Ciekawych, z dużym arsenałem ofensywnym, odpowiednią specyfiką. Lecz także nie zapomniałem o tym, aby obaj i przede wszystkim ich starcie nie było zbyt łatwe do rozgryzienia.
Sam Querrey, zmierzy się w tym wirtualnym meczu z Lukasem Rosolem. Weźmiemy to starcie, np. na nawierzchni twardej, ale też nie za szybkiej. Australian Open? - na inne przyjdzie czas.
Amerykanina znamy choćby stąd - klik.
Czech, to zdecydowanie dużo regularniejsze podanie od rywala. Co można było zobaczyć w Bratysławie, na Wimbledonie - większość podań byłaby do bekhendu Sama, przez co przeczuwam masę wygrywających serwisów z tej strony. W meczach dwóch konkretnie podających graczy, obaj z nich ustawiają się do przyjęcia grubo za linią końcową. Wychodzi tutaj spora szansa na returnie dla reprezentanta USA, gdy będzie przyjmował na swój forhend (zakładam to z góry, bo Rosol serwując do środka - wprowadza tylko grę do piłki, a nie utrudnia zadanie przeciwnikowi).
Querrey gdy spotyka solidnie serwującego rywala, gra masę krótkich returnów - nawet z drugiego. To będzie woda na młyn i bombardowanie kończącymi forhendami, bądź rutynowe rozrzucenie, zakończone smeczem, rzeczami w podobnym stylu.
Lukas, to przede wszystkim komiczne slajsy, które poza Londynem są dalej pomocą dla rywala. Tutaj, pod względem techniki zdecydowanie półfinalista Davis Cup. Mimo nieregularności, nie można zapominać o klasie światowej tego człowieka. Gdzie w połączeniu z siłą, wychodzi coś cieszącego oko.
Sam jest zagadką dla samego siebie i dla nas jak najbardziej też. Potrafi zgnieść rywali w sytuacji, gdzie takowy przeciwnik wydaje się super dogiem. Rzadko zawodzi także, gdy jest faworyzowany. Jednak o ile Rosol nie schodzi poniżej pewnego poziomu, jest zawsze naładowany energią do gry, to Amerykanin potrafi się zaciąć i to nigdy na kilka piłek. Stwierdzenie - na kilka gemów - będzie odpowiednie. Takie rzeczy, tak solidni rzemieślnicy (z nutką światowego tenisa) wykorzystują od razu.
Zostaje jeden z ważniejszych aspektów. O ile byłoby to bombardowanie się nawzajem jednymi z najniższych forhendów po crossie, to podczas dłuższych wymian (bardziej urozmaiconych) nie widać przewagi Lukasa. Nie nowość, że tacy jak Querrey grają mocno z góry, gdzie na niezbyt szybkiej nawierzchni taka piłka jest wręcz irytująca do odbioru. Tutaj byłoby podobnie. Biorąc pod uwagę dodatkowo ten fakt:
rysuje się przewaga dla Amerykanina. Przy mijaniu, większe pole manewru ma Czech. Dla niego, ze zwinnym nadgarstkiem i umiejętnością nisko bitych forhendów (wspomaganych przez bekhendy z przykucnięcia) nie byłoby problemem, zgaszenie Sama.Lukas, to przede wszystkim komiczne slajsy, które poza Londynem są dalej pomocą dla rywala.
Skoro o sieć zahaczyliśmy, obaj w szybkich akcjach potrafią być esencją tenisa deblowego.
Tutaj dobrze wyglądałby typ na czystego Sama, jak i nikt nie pogardziłby dodatnim handicapem w stronę Czecha. Mecz z serii - lekka niepewność, nachodzące nas złe przeczucia - wychodzimy z oferty, wykreślamy mecz z głowy.
3. Ile sensu, w patrzeniu mentalnym na spotkanie?
Zależy oczywiście jakie. Nie będę zahaczał o mecze w gronie Rafy, Rogera czy Del Potro.
Pierwszą myślą, jest na pewno tenis niemiecki. Gdy grają u siebie (odhaczmy Davisa, nawet zwykłe turnieje) jest to tenis kosmiczny. Wtedy nie ma zmiłuj, a gospodarze...
...no właśnie. To z pewnością nadaje się do punktu trzeciego.nie raz wspominałem ze Niemcy grający u siebie podchodzą pod inną galaktykę. Z każdym następnym turniejem moje zdanie nie gaśnie i tu jestem pewny wejścia na wyższy poziom Florka Mayera.
Ja i tak jestem zdania, że tacy (podam tu przykład Kolby) mogą przegrywać całym rokiem w pierwszych rundach, a podczas imprezy u siebie będą nie do poznania.
Jednak podejście mentalne i wyczucie momentu, sprawdza się tylko - z której strony by nie patrzył - w meczach na samym szczycie. Gdzie fakty, czy dyspozycja z dnia na dzień, to rzecz mniej ważna. Jednak takiego aspektu w swojej głowie (czyt. dobre władanie, myśleniem mentalnym) nie da się wyrobić od razu.
4. Każda nawierzchnia zmienia danego zawodnika
I trzeba o tym pamiętać. Nie zawsze jednak słabość danego gracza na tej konkretnej nawierzchni, musi być od razu spisywaniem go na porażkę. Trzeba postawić go na przeciw rywala pod kątem danego turnieju.
zaprośmy ponownie Sama i Lukasa, tym razem na korty Rolanda Garrosa. Ile się zmieniło? W mojej wizji już wiele, strach pomyśleć, jak odmieniłby się obraz gry w rzeczywistości.
Sam traci tutaj wiele na swojej sile. Rosol ma dużo lżejszą i precyzyjniejszą rękę do posłania skrótu.
Querrey podczas półfinału Davis Cup z Hiszpanią (gdzie nikt zapomnieć nie powinien, jak każdy zawodnik do tych rozgrywek podchodzi i na jakim gra procencie) zaprezentował się po prostu jak oferma. Rzecz jasna można by odmienić sytuacje i dać te starcie na korty Flushing Meadows, ale to nie temat na to.
Serwis, przede wszystkim drugi - bez kick-u czy specjalnej rotacji wyrzucającej, jest zwykłym wprowadzeniem piłki do gry. A, że Amerykanin ma spory problem z regularnością nawet na kortach szybkich w kwestii podania, tu traci cały swój znak rozpoznawalny.
Jedyne czym mógłby zaskoczyć w tym meczu Rosola, to agresywne bekhendy po linii, co stosuje często i efektywnie. To jednak dużo za mało, nawet na seta.
Uniwersalny (nie traci aż tak dużo na cegle) niejaki Lukas z Czech byłby myślę sportowym faworytem, a fakt, iż nie jest to 'ziomek' z poziomem challengerowym, a cegłę w swojej karierze zdecydowanie wywyższa nad inne nawierzchnie, śmiało można by pobrać dodatni handicap gemowy, setowy. Dodatkowo trzeba przyjąć fakt, że stawiając na solidnego pogromcę Nadala, nie bylibyśmy zmuszeni do irytowania się tym, jak Sam kaleczyłby piękno tenisa na nawierzchni ziemnej.
5. Punkt kluczowy. "Korzystajmy i wyciskajmy jak najwięcej z tego, co dany zawodnik ma do zaoferowania"
To jest jeden z moich przekazów, który chciałbym abyście zapamiętali.
Przedstawię Wam kilka banalnych tekstów, lamentów - a potem...
Takich cytatów mógłbym dać dużo i z zawodnikami niższej rangi, ale sens zachowam.1. "Berdych jak zwykle, serwis jest gdy nadejdzie potrzeba"
2. "Nie można minąć Llodry, koleś gra magię przy siatce..."
3. "Bezsensu są te skróty Jerzyka na Ferrera... do wszystkiego dobiega"
Chodzi tutaj głównie o to, by zamiast irytować się takimi rzeczami... wykorzystywać je!
Czemu stawiamy przeciwko zawodnikom, skoro wiemy, że nasz faworyt nie da rady 'załatwić' go tak, czy tak a może tędy.
Skoro Czech ma jeden z najregularniejszych serwisów z topu, czemu ma z niego nie korzystać? Jeśli stawia się na przeciwko naprawdę człowieka, który jest blisko miana małego bombardiera z podania, licząc tylko na jego złą dyspozycje pod tym względem, to komentarza można oszczędzić.
Skoro wiemy, iż Francuz jest poetą przy siatce, a ten turniej to nie był wyczyn ponad jego umiejętności, starajmy się to wykorzystać w nadarzających się okazjach. Np, gdy będzie grał z zawodnikami pasywnymi - uwierzcie, że minięcie - nawet forhendem po crossie, to nie taka łatwa sprawa, tym bardziej na przeciwko największemu poecie debla po Paesie.
I wtedy, zamiast irytować się, że nasz ni tędy, ani tamtędy nie może minąć Llodry ani przyjąć jego serwisu, będziemy cieszyć się z kapitalnego podania i boskiej gry przy sieci właśnie mistrza Wimbledonu w grze podwójnej. Proste? A jak trudne czasami do zrozumienia. Z cyklu - jak ominąć irytacje podczas meczu, a jeszcze wyniuchać możliwość zarobienia.
Skoro irytujemy się bekhendem Tsongi, przed meczem i w trakcie dobrze wiedząc, że tam będzie grał mu przeciwnik - po co idziemy na pożarcie? Lepiej to mądrze wykorzystać. Taka sama sytuacja ma miejsce z nieszczęsnymi reprezentantami Niemiec, którzy w tym sezonie narobili konkretnych bajzli. Jednak mimo to, w nadchodzącym roku i tak będzie trzeba ich konkretnie przyłożyć, gdy będą grali na własnej ziemi.
Jest jeszcze naprawdę wiele rzeczy, które chciałbym opisać ale myślę, że lepiej jak się dyskusja rozwinie, padną nowe fajne pytania i pójdziemy dalej.
Jeszcze na koniec zaznaczę, a przy okazji złożę niezbędne podziękowania dla Leo. Mimo ze ruszyłem od Winston Salem (tuż przed US) zyski sięgnęły blisko 5,500 biorąc pod uwagę samego tenisa (na innych dyscyplinach parę dyszek wtopiłem, to rzecz jasna).
A więc do przeczytania i czekam na pytania i rozwinięcie dyskusji. Byle mądrze i bez burdelu, pokażmy ze nie tylko dyskusje nt. piłki ręcznej mogą się odbywać w spokojnej atmosferze w połączeniu z inteligentnymi postami.