k42a
Użytkownik
Niedawno zacząłem swoją przygodę z bukmacherką, z początku całkiem dla zabawy, teraz zresztą też nie biorę tego do końca na poważnie, ale doszedłem do wniosku, że można na tym troszkę zarobić.
Na początku mocno ponosiła mnie fantazja - teraz sam śmieję się na myśl, że jeszcze nie tak dawno stawiałem 10 wydarzeń na jednym kuponie za 20zł i łudziłem się śledząc wyniki na livesportsie, że wygram 800zł. ???? Ale to tak w ramach wprowadzenia. Teraz do rzeczy.
Na początek zdobądźmy banknot dziesięciozłotowy. Myślę, że nie jest to trudne do wykonania i każdy jest w stanie do mieć. Szukamy 3/4 wydarzeń o kursie max. 1.40 - ogólnie myśl jest taka, aby po akumulacji kursów wyszło nam coś powyżej 2.0, nie przekraczające jednak 2.30. Jak można się łatwo doliczyć na następny dzień mamy już 20zł. Idąc tym tokiem rozumowania po 5 udanych typowaniach na swoim koncie posiadamy już 320zł. A po 7 - 1280zł. Do tego zawsze trochę dodatkowych złotówek może nam wpaść do kieszeni z racji tego, że nie zawsze wygramy tą sumę, która stanowi dla nas punkt wyjścia do następnego obstawiania (dajmy na to - nie wygramy 320, a 350 i już 30zł na "inne wydatki".
Zdaję sobie sprawę, że na pierwszy rzut oka może się to wydawać banalne i trudne do wykonania - któż by na takie coś nie wpadł i jaka jest pewność, że jeden jedyny mecz o kursie 1.15 na nie wejdzie (sam się o tym przekonałem niedawno, podczas meczu APOELu). Jasne, ale można to ryzyka zniżyć do minimum. Jak? Wybierzcie sobie odpowiednie wydarzenia - co by daleko nie szukać niedawno zaczęło się Australian Open. W początkowych rundach są naprawdę nikłe szanse na to, że coś poniżej 1.30 nie wejdzie. Nie lubicie tenisa? No to może piłka nożna - stawienia na Real i Barce (oczywiście nie w Gran Derbi, ale to inna bajka) również powinno wam się opłacić. Pomijając ostatnie derby Barcelony zarówno drużyna z Katalonii jak i Kastylii wygrywają swoje mecze w lidze jeden po drugim. A kursy wahają się od 1.20 do 1.50. Warto też przyjrzeć się Manchesterowi City - chyba obecnie jedyny naprawdę pewny zespół w Anglii. Można też szukać dalej - lider 1. ligi egipskiej ma bilans 10-1-1 co też wiele mówi. Kurs na ich najbliższy mecz, u siebie - 1.50. Z drużyną ze środka tabeli. Nikt nie zakazuje wam szukać innych tego typu pewniaków w bardziej egzotycznych w ligach, chciałem wam tylko przedstawić temat.
Podsumowując - jasne, ryzyko jest zawsze. Ale w przypadku mojego systemu oceniam je na jakieś 7-10%. Reszta to tylko trzeźwe myślenie i dobre dobieranie drużyn na które się stawia. Najlepiej jeśli będą to cały czas te same. Proponuję ograniczyć się do 5/6 teamów i grać ciągle na nie. Oczywiście, nie w każdym możliwym meczu. Tutaj akurat kwestia gustu, ale sam się przekonałem, że o wiele więcej sensu ma stawianie na City w meczu z Wigan po kursie 1.42, aniżeli w meczu Chelsea, która była w dołku, a mimo wszystko kurs na The Citizens wahał się w granicach 2.0-2.15.
Jeszcze garść liczb na zakończenie:
Zaczynamy od 10zł.
I typowanie - 20zł
II typowanie - 40zł
III typowanie - 80zł
IV typowanie - 160zł
V typowanie - 320zł
VI typowanie - 640zł
VII typowanie - 1280zł
VIII typowanie - 2560zł
IX typowanie - 5120zł
X typowanie - 10240zł
W tym tempie po jakimś miesiącu możemy znacznie powiększyć swój budżet.
Zdaję sobie również sprawę, że od V typowania może zacząć trząść się ręka przy obstawianiu toteż są na to kolejne dwa wyjścia:
Pierwsze to (przyjmijmy, że mamy już te 320zł) odłożenie sobie 160zł z tej kwoty i tak jakby cofnięcie się w typowaniu o jeden stopień.
Drugie to granie na kilka frontów (wiem, że nawet Napoleon nie poradził sobie na dwóch, ale kto powiedział, że my nie możemy?) - przy tych 320zł odkładamy 40zł (a dokładniej 2x20zł) i gramy dalej tyle, że na trzy kupony kolejno po 280, 20 i 20zł.
Myślę, że jak na razie to wszystko.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Na początku mocno ponosiła mnie fantazja - teraz sam śmieję się na myśl, że jeszcze nie tak dawno stawiałem 10 wydarzeń na jednym kuponie za 20zł i łudziłem się śledząc wyniki na livesportsie, że wygram 800zł. ???? Ale to tak w ramach wprowadzenia. Teraz do rzeczy.
Na początek zdobądźmy banknot dziesięciozłotowy. Myślę, że nie jest to trudne do wykonania i każdy jest w stanie do mieć. Szukamy 3/4 wydarzeń o kursie max. 1.40 - ogólnie myśl jest taka, aby po akumulacji kursów wyszło nam coś powyżej 2.0, nie przekraczające jednak 2.30. Jak można się łatwo doliczyć na następny dzień mamy już 20zł. Idąc tym tokiem rozumowania po 5 udanych typowaniach na swoim koncie posiadamy już 320zł. A po 7 - 1280zł. Do tego zawsze trochę dodatkowych złotówek może nam wpaść do kieszeni z racji tego, że nie zawsze wygramy tą sumę, która stanowi dla nas punkt wyjścia do następnego obstawiania (dajmy na to - nie wygramy 320, a 350 i już 30zł na "inne wydatki".
Zdaję sobie sprawę, że na pierwszy rzut oka może się to wydawać banalne i trudne do wykonania - któż by na takie coś nie wpadł i jaka jest pewność, że jeden jedyny mecz o kursie 1.15 na nie wejdzie (sam się o tym przekonałem niedawno, podczas meczu APOELu). Jasne, ale można to ryzyka zniżyć do minimum. Jak? Wybierzcie sobie odpowiednie wydarzenia - co by daleko nie szukać niedawno zaczęło się Australian Open. W początkowych rundach są naprawdę nikłe szanse na to, że coś poniżej 1.30 nie wejdzie. Nie lubicie tenisa? No to może piłka nożna - stawienia na Real i Barce (oczywiście nie w Gran Derbi, ale to inna bajka) również powinno wam się opłacić. Pomijając ostatnie derby Barcelony zarówno drużyna z Katalonii jak i Kastylii wygrywają swoje mecze w lidze jeden po drugim. A kursy wahają się od 1.20 do 1.50. Warto też przyjrzeć się Manchesterowi City - chyba obecnie jedyny naprawdę pewny zespół w Anglii. Można też szukać dalej - lider 1. ligi egipskiej ma bilans 10-1-1 co też wiele mówi. Kurs na ich najbliższy mecz, u siebie - 1.50. Z drużyną ze środka tabeli. Nikt nie zakazuje wam szukać innych tego typu pewniaków w bardziej egzotycznych w ligach, chciałem wam tylko przedstawić temat.
Podsumowując - jasne, ryzyko jest zawsze. Ale w przypadku mojego systemu oceniam je na jakieś 7-10%. Reszta to tylko trzeźwe myślenie i dobre dobieranie drużyn na które się stawia. Najlepiej jeśli będą to cały czas te same. Proponuję ograniczyć się do 5/6 teamów i grać ciągle na nie. Oczywiście, nie w każdym możliwym meczu. Tutaj akurat kwestia gustu, ale sam się przekonałem, że o wiele więcej sensu ma stawianie na City w meczu z Wigan po kursie 1.42, aniżeli w meczu Chelsea, która była w dołku, a mimo wszystko kurs na The Citizens wahał się w granicach 2.0-2.15.
Jeszcze garść liczb na zakończenie:
Zaczynamy od 10zł.
I typowanie - 20zł
II typowanie - 40zł
III typowanie - 80zł
IV typowanie - 160zł
V typowanie - 320zł
VI typowanie - 640zł
VII typowanie - 1280zł
VIII typowanie - 2560zł
IX typowanie - 5120zł
X typowanie - 10240zł
W tym tempie po jakimś miesiącu możemy znacznie powiększyć swój budżet.
Zdaję sobie również sprawę, że od V typowania może zacząć trząść się ręka przy obstawianiu toteż są na to kolejne dwa wyjścia:
Pierwsze to (przyjmijmy, że mamy już te 320zł) odłożenie sobie 160zł z tej kwoty i tak jakby cofnięcie się w typowaniu o jeden stopień.
Drugie to granie na kilka frontów (wiem, że nawet Napoleon nie poradził sobie na dwóch, ale kto powiedział, że my nie możemy?) - przy tych 320zł odkładamy 40zł (a dokładniej 2x20zł) i gramy dalej tyle, że na trzy kupony kolejno po 280, 20 i 20zł.
Myślę, że jak na razie to wszystko.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat?