snoopdogg
Forum VIP
Największy spadek na liście: Artur Boruc, z miejsca 52 poza pierwszą setkę… Nie, to nieprawda, bo największy spadek odnotował Deco, z miejsca 29 poza pierwszą setkę, a i Joe Cole wypadł z zestawienia, choć w ubiegłorocznym notowaniu zajmował miejsce 49.
Mówię o liście stu najlepszych piłkarzy świata, zamieszczonej w listopadowym numerze miesięcznika „Four Four Two”, który dziś właśnie wyjąłem ze skrzynki i szybciutko przepisuję: na miejscu 100 Ronaldo z Corinthians, na 99 Santon z Interu, na 98 Zanetti z Interu, na 97 Gomez z Bayernu, na 96 Akinfiejew z CSKA, na 95 Giggs z MU... Mam nadzieję, że trochę Was zaciekawiłem, a trochę zasiałem wątpliwości: jak można porównywać 18-letniego bocznego obrońcę z legendarnym 35-letnim skrzydłowym, bramkarza ze snajperem, ciężko pracującego defensywnego pomocnika z błyskotliwym rozgrywającym? A nawet w obrębie poszczególnych kategorii: czy Akinfiejew jest naprawdę znacząco słabszym bramkarzem od Julio Cesara (miejsce 23) i dlaczego na liście brakuje najlepszego golkipera Premiership Givena, skoro są Reina (58), Czech (76) i van der Sar (85)? Czemu William Gallas (miejsce 84) i Dario Srna (miejsce 66) wyprzedzają niemieszczących się tu w ogóle Kolo Toure czy Joleona Lescotta, za których MC zapłaciło rekordowe kwoty (już nie mówię o tym, o ile lepszym stoperem od Gallasa jest taki Ledley King)? Czy długo leczący kontuzję Joe Cole jest słabszy od również niegrających przez wiele miesięcy van Nistelrooya (miejsce 92) i Eduardo (miejsce 90)? Dlaczego Huntelaara, zawodzącego zarówno w Realu, jak w Milanie, awansowano z miejsca 100 w roku ubiegłym na 75? W tym kontekście szokująco niesprawiedliwe wydają mi się odległe miejsca van Persiego (65), a zwłaszcza Modricia (61, awans tylko o jedno oczko po sezonie, w którym zawojował Premiership z intensywnością porównywalną jedynie z Arszawinem, któremu przyznano zasłużenie wysokie miejsce 15). Czy Chorwat jest gorszym piłkarzem niż np. Lahm (59), Tymoszczuk (56), Carvalho (47!), Kanoute (43!!), Evra (33!!!)?
Zanim dojdziemy do pierwszej dziesiątki powiedzmy, że najwięcej na liście znalazło się Hiszpanów (15), Brazylijczyków (13), Francuzów (10), Argentyńczyków i Włochów (po 9), Anglików i Holendrów (po 6) oraz Portugalczyków (4) – ciekawe skądinąd, czy z tych nacji mogłaby się złożyć lista ćwierćfinalistów mundialu. Aż jedna trzecia wyróżnionych gra w Premier League (co nie dziwi, bo wyróżnia angielska gazeta), 29 w lidze hiszpańskiej, a 23 – we włoskiej. Najbardziej galaktyczne drużyny to Chelsea i Real (po 11 reprezentantów w setce), a kolejne to Barcelona i Inter (po 9), MU (7), Arsenal (6), Bayern i Juventus (po 5).
Napisałem zdanie o angielskiej gazecie, sugerując jakiś rodzaj stronniczości, ale pierwsza dziesiątka może skłaniać do osłabienia tej oceny. Oto ona:
10 Wayne Rooney
9 Samuel Eto’o
8 Kaka
7 Steven Gerrard
6 Fernando Torres
5 David Villa
3-4 Xavi i Iniesta (ex aequo)
2 Cristiano Ronaldo
1 Lionel Messi
Oczywiście ze wszystkim można tu dyskutować. Osobiście zamieniłbym kolejność między Ronaldo i Messim, podobnie jak między Villą i Torresem (a może to ja mam angielskie spaczenie?). Nie wiem też, czy Kaka nie powinien być umieszczony gdzieś w pobliżu fenomenalnych rozgrywających Barcelony, podobnie jak Rooney – bliżej Gerrarda. Weryfikując listę z pewnością przesuwałbym w okolice pierwszej dwudziestki Modricia, tak samo jak wyrzuciłbym z niej – z dwudziestki, nie z listy – Rio Ferdinanda (bardzo wysokie, 12 miejsce, gdy Vidić jest 22, a Terry – dopiero 34).
Zdaje się, że o to właśnie chodzi redaktorom „Four Four Two”, którzy – jak piszą – konsultowali się z ekspertami, analizowali statystyki i spierali się przez dobry miesiąc: żeby teraz jak świat długi i szeroki inni dziennikarze, blogerzy i kibice oglądali ich listę wzdłuż i wszerz, irytowali się nad nią, awansowali jednych, degradowali drugich, układali swoje setki, a nade wszystko: cytowali...
Zastanawiam się, dlaczego właściwie się na to nabieram i skąd moja słabość do wszelkiego rodzaju list i rankingów. Może chodzi o dziecięcą fascynację listą przebojów Trójki, której zacząłem słuchać w okolicy notowania pięćdziesiątego, a więc dość wcześnie? Chodziłem wtedy do podstawówki, i jeśli dobrze pamiętam, próbowałem układać także własne zestawienia, wciągając kolegów: podchodziłem na przerwie od jednego do drugiego, nuciłem (?!) poszczególne piosenki i przymuszałem do oddawania głosów, które skwapliwie notowałem w specjalnym zeszyciku… Wygląda na to, że mi zostało.
Tak, jedyny ratunek, to ułożenie własnej setki.
Mówię o liście stu najlepszych piłkarzy świata, zamieszczonej w listopadowym numerze miesięcznika „Four Four Two”, który dziś właśnie wyjąłem ze skrzynki i szybciutko przepisuję: na miejscu 100 Ronaldo z Corinthians, na 99 Santon z Interu, na 98 Zanetti z Interu, na 97 Gomez z Bayernu, na 96 Akinfiejew z CSKA, na 95 Giggs z MU... Mam nadzieję, że trochę Was zaciekawiłem, a trochę zasiałem wątpliwości: jak można porównywać 18-letniego bocznego obrońcę z legendarnym 35-letnim skrzydłowym, bramkarza ze snajperem, ciężko pracującego defensywnego pomocnika z błyskotliwym rozgrywającym? A nawet w obrębie poszczególnych kategorii: czy Akinfiejew jest naprawdę znacząco słabszym bramkarzem od Julio Cesara (miejsce 23) i dlaczego na liście brakuje najlepszego golkipera Premiership Givena, skoro są Reina (58), Czech (76) i van der Sar (85)? Czemu William Gallas (miejsce 84) i Dario Srna (miejsce 66) wyprzedzają niemieszczących się tu w ogóle Kolo Toure czy Joleona Lescotta, za których MC zapłaciło rekordowe kwoty (już nie mówię o tym, o ile lepszym stoperem od Gallasa jest taki Ledley King)? Czy długo leczący kontuzję Joe Cole jest słabszy od również niegrających przez wiele miesięcy van Nistelrooya (miejsce 92) i Eduardo (miejsce 90)? Dlaczego Huntelaara, zawodzącego zarówno w Realu, jak w Milanie, awansowano z miejsca 100 w roku ubiegłym na 75? W tym kontekście szokująco niesprawiedliwe wydają mi się odległe miejsca van Persiego (65), a zwłaszcza Modricia (61, awans tylko o jedno oczko po sezonie, w którym zawojował Premiership z intensywnością porównywalną jedynie z Arszawinem, któremu przyznano zasłużenie wysokie miejsce 15). Czy Chorwat jest gorszym piłkarzem niż np. Lahm (59), Tymoszczuk (56), Carvalho (47!), Kanoute (43!!), Evra (33!!!)?
Zanim dojdziemy do pierwszej dziesiątki powiedzmy, że najwięcej na liście znalazło się Hiszpanów (15), Brazylijczyków (13), Francuzów (10), Argentyńczyków i Włochów (po 9), Anglików i Holendrów (po 6) oraz Portugalczyków (4) – ciekawe skądinąd, czy z tych nacji mogłaby się złożyć lista ćwierćfinalistów mundialu. Aż jedna trzecia wyróżnionych gra w Premier League (co nie dziwi, bo wyróżnia angielska gazeta), 29 w lidze hiszpańskiej, a 23 – we włoskiej. Najbardziej galaktyczne drużyny to Chelsea i Real (po 11 reprezentantów w setce), a kolejne to Barcelona i Inter (po 9), MU (7), Arsenal (6), Bayern i Juventus (po 5).
Napisałem zdanie o angielskiej gazecie, sugerując jakiś rodzaj stronniczości, ale pierwsza dziesiątka może skłaniać do osłabienia tej oceny. Oto ona:
10 Wayne Rooney
9 Samuel Eto’o
8 Kaka
7 Steven Gerrard
6 Fernando Torres
5 David Villa
3-4 Xavi i Iniesta (ex aequo)
2 Cristiano Ronaldo
1 Lionel Messi
Oczywiście ze wszystkim można tu dyskutować. Osobiście zamieniłbym kolejność między Ronaldo i Messim, podobnie jak między Villą i Torresem (a może to ja mam angielskie spaczenie?). Nie wiem też, czy Kaka nie powinien być umieszczony gdzieś w pobliżu fenomenalnych rozgrywających Barcelony, podobnie jak Rooney – bliżej Gerrarda. Weryfikując listę z pewnością przesuwałbym w okolice pierwszej dwudziestki Modricia, tak samo jak wyrzuciłbym z niej – z dwudziestki, nie z listy – Rio Ferdinanda (bardzo wysokie, 12 miejsce, gdy Vidić jest 22, a Terry – dopiero 34).
Zdaje się, że o to właśnie chodzi redaktorom „Four Four Two”, którzy – jak piszą – konsultowali się z ekspertami, analizowali statystyki i spierali się przez dobry miesiąc: żeby teraz jak świat długi i szeroki inni dziennikarze, blogerzy i kibice oglądali ich listę wzdłuż i wszerz, irytowali się nad nią, awansowali jednych, degradowali drugich, układali swoje setki, a nade wszystko: cytowali...
Zastanawiam się, dlaczego właściwie się na to nabieram i skąd moja słabość do wszelkiego rodzaju list i rankingów. Może chodzi o dziecięcą fascynację listą przebojów Trójki, której zacząłem słuchać w okolicy notowania pięćdziesiątego, a więc dość wcześnie? Chodziłem wtedy do podstawówki, i jeśli dobrze pamiętam, próbowałem układać także własne zestawienia, wciągając kolegów: podchodziłem na przerwie od jednego do drugiego, nuciłem (?!) poszczególne piosenki i przymuszałem do oddawania głosów, które skwapliwie notowałem w specjalnym zeszyciku… Wygląda na to, że mi zostało.
Tak, jedyny ratunek, to ułożenie własnej setki.