G
0
gargamel999
Użytkownik
Tekst z Onetu, co o tym myślicie?
Mimo że w Polsce e-hazard jest nielegalny, liczba graczy szybko rośnie. Resort finansów chce z nim walczyć, ale możliwości ma ograniczone. Proponowanych w przepisach zmian, paradoksalnie, boją się podmioty działające na rynku legalnie.
Walka z internetowym hazardem wydaje się być z góry skazana na porażkę. Mimo że obstawianie wyników meczy czy zawodów jest w Polsce nielegalne, rzesza osób to robiących rośnie bardzo szybko. Szacunki mówią 400 tysiącach aktywnych graczy, obroty sięgać mogą od 1/4 do nawet 1/2 tych osiąganych w grach legalnych. Skala problemu jest więc bardzo duża.
Problemem jest jednak polskie prawo, które choć zakazuje internetowego hazardu, jest całkowicie nieskuteczne w ściganiu tak firm, jak i graczy. Dlatego też nikt się specjalnie nie przejmuje potencjalnymi karami, które w tym wypadku są raczej wirtualne.
Ministerstwo Finansów już w 2007 roku próbowało wygrać wojnę z nielegalnymi e-kasynami, jednak nie odniosło sukcesu. Do propozycji sceptycznie odniósł się wtedy unijny komisarz McCreevy, odpowiedzialny za usługi. Stwierdził on, że jeśli firma zajmująca się e-hazardem jest zarejestrowana w jednym z unijnych państw, to zgodnie z zasadą swobody przepływu usług w innych także może legalnie funkcjonować.
Odpowiednie zmiany w przepisach niedługo znajdą się na wokandzie Rady Ministrów. Zgodnie z nimi możliwe będzie jedynie reklamowanie nazwy swojej firmy i logo, natomiast zakazane będzie propagowanie zalet gier i zakładów, a także wyliczenia potencjalnych wygranych. Służba Celna, w gestii której od 1 stycznia znajduje się walka z hazardem, zyska także dodatkowe uprawnienia - pisze Rzeczpospolita. Oznaczać to będzie zmianę w podejściu do tego zagadnienia, gdyż jeszcze w sierpniu ubiegłego roku mówiło się o możliwości zalegalizowania hazardu internetowego.
Resort finansów chce także obłożenia internetowego hazardu 10-procentowym podatkiem. Tego zapisu boją się jednak najbardziej kasyna legalne. Ich zdaniem gracze zyskają kolejny argument, by przenieść się do szarej strefy - wszystkie "inwestowane" w zakłady środki będą mogły przynieść zysk. Ministerstwo liczy, że dzięki temu budżet państwa może zyskać 400 milionów złotych rocznie.
Można się spodziewać, że kwoty te będą rosły. W zeszłym roku Polacy wydali na wszelkie formy hazardu około 17 miliardów złotych. O ile ten rok ma być trochę gorszy od poprzedniego, o tyle kolejne mają przynieść dalsze wzrosty.
Mimo że w Polsce e-hazard jest nielegalny, liczba graczy szybko rośnie. Resort finansów chce z nim walczyć, ale możliwości ma ograniczone. Proponowanych w przepisach zmian, paradoksalnie, boją się podmioty działające na rynku legalnie.
Walka z internetowym hazardem wydaje się być z góry skazana na porażkę. Mimo że obstawianie wyników meczy czy zawodów jest w Polsce nielegalne, rzesza osób to robiących rośnie bardzo szybko. Szacunki mówią 400 tysiącach aktywnych graczy, obroty sięgać mogą od 1/4 do nawet 1/2 tych osiąganych w grach legalnych. Skala problemu jest więc bardzo duża.
Problemem jest jednak polskie prawo, które choć zakazuje internetowego hazardu, jest całkowicie nieskuteczne w ściganiu tak firm, jak i graczy. Dlatego też nikt się specjalnie nie przejmuje potencjalnymi karami, które w tym wypadku są raczej wirtualne.
Ministerstwo Finansów już w 2007 roku próbowało wygrać wojnę z nielegalnymi e-kasynami, jednak nie odniosło sukcesu. Do propozycji sceptycznie odniósł się wtedy unijny komisarz McCreevy, odpowiedzialny za usługi. Stwierdził on, że jeśli firma zajmująca się e-hazardem jest zarejestrowana w jednym z unijnych państw, to zgodnie z zasadą swobody przepływu usług w innych także może legalnie funkcjonować.
Odpowiednie zmiany w przepisach niedługo znajdą się na wokandzie Rady Ministrów. Zgodnie z nimi możliwe będzie jedynie reklamowanie nazwy swojej firmy i logo, natomiast zakazane będzie propagowanie zalet gier i zakładów, a także wyliczenia potencjalnych wygranych. Służba Celna, w gestii której od 1 stycznia znajduje się walka z hazardem, zyska także dodatkowe uprawnienia - pisze Rzeczpospolita. Oznaczać to będzie zmianę w podejściu do tego zagadnienia, gdyż jeszcze w sierpniu ubiegłego roku mówiło się o możliwości zalegalizowania hazardu internetowego.
Resort finansów chce także obłożenia internetowego hazardu 10-procentowym podatkiem. Tego zapisu boją się jednak najbardziej kasyna legalne. Ich zdaniem gracze zyskają kolejny argument, by przenieść się do szarej strefy - wszystkie "inwestowane" w zakłady środki będą mogły przynieść zysk. Ministerstwo liczy, że dzięki temu budżet państwa może zyskać 400 milionów złotych rocznie.
Można się spodziewać, że kwoty te będą rosły. W zeszłym roku Polacy wydali na wszelkie formy hazardu około 17 miliardów złotych. O ile ten rok ma być trochę gorszy od poprzedniego, o tyle kolejne mają przynieść dalsze wzrosty.