Zdzisiu zaprzestal systemu D'Alemberta (moim zdaniem to byl blad, bo po % trafionych zakladow widac, ze przynioslby mu takie same zyski, a jest bezpieczniejszy), a nie Kellyego.
Stawkowanie Kellym ma to do siebie, ze jak wygrywasz (czyli powiekszasz kapital) to grasz za wieksze stawki niz wczesniej, a jak przegrywasz, to grasz za mniej (bo masz mniejszy kapital). To jest stawkowanie, ktore samo w sobie przynosi Ci strate. Ale za to jest duzo bezpieczniejsze. Zalezy, kto czego szuka w bukmacherce. Jak chcesz miec pewnosc, ze nie stracisz calego kapitalu, to graj Kellym, jak chcesz miec zadowalajace zyski, to raczej bedziesz musial siegnac po cos ryzykowniejszego.
Nie masz racji. Stawkowanie Kelly'ego polega na przyjęciu zakładu za taki % budżetu, który odpowiada wartości value danego typu. Przykładowo, gdy sobie policzysz, że jakiś zakład ma value 1,20 a jakiś inny 1,30, to stawkujesz tak, zeby więcej postawić na ten drugi, który ma większe value. Na tym polega Kelly i jest to właśnie niebezpieczny sposób stawkowania, gdyż wymaga perfekcyjnego wręcz wyczucia, co jest value, a co nie, gdyż nawet po serii value które nie weszły, nasz budżet bardzo szczupleje.
Stawkowanie które opisałeś, tzn. "Im masz większy budżet, tym stawiasz grubsze zakłady, a im masz mniejszy, tym stawiasz za mniej" to nic innego jak stawkowanie procentowe, które nie jest bezpośrednim opisem Kelly'ego.
Kelly, jak już napisałem wcześniej, to w bardzo ogólnym uproszczeniu przyjęcie większej stawki na zakład, im większe value w danym zakładzie jest.
Czytałem też o amatorskiej wersji, w której dzielimy stawkę którą powinniśmy postawić na wartościowy zakład przez 2, jest to bezpieczniejszy sposób który zmniejsza prawdopodobieństwo bankrutctwa.