Cześć wszystkim! W bukmacherkę bawię się od dobrych kilkunastu lat. Stworzyłem ten temat w celu wymiany doświadczeń. Być może ktoś testował różne strategie, prowadził badania i dzięki nim uzyskał określone wnioski. Ja chętnie podzielę się swoimi. A następnie zapraszam do dyskusji.
Kilkanaście lat testów dały mi odpowiedź na jedno pytanie. W bukmacherce da się regularnie być na plusie. Wymaga to jednak sporego nakładu kapitału i sporego nakładu czasowego. Wersję są naprawdę różne i rozbieżność w tym temacie spora(może ktoś mnie w tej kwestii naprostuje, nie obraże się, a chętnie wysłucham opinii innych), ale przyjmijmy, że yield dobrego typera w miesiącu wynosi minimum 10%. W tej kwestii też nastąpi zapewne spora różnica zdań, bo jednego satysfakcjonuje bycie w miesiącu 100zł na plusie, a innego 10000zł. Załóżmy natomiast, że kwota 2000zł miesięcznie to fajny dodatek do wypłaty. W sporym uproszczeniu wychodzi, że będąc tym "dobrym typerem" należy zainwestować w miesiącu 20000 zł by wygrać 22000zł i być 2000zł "na czysto".
Tak to mniej, więcej wyglądało w moim przypadku. Inwestowałem, np 20000zł w miesiącu by wygrać 22000zł i w ten sposób dorobić sobie do wypłaty. Podaję oczywiście wartość uśrednioną, bo bywały miesiące, gdzie byłem 3000 na minusie by w następnym być 7000 na plusie.
Pojawiło się jednak po pewnym czasie pytanie czy ma to sens? Ryzykować jakby na to nie spojrzeć dużą ilość pieniędzy by w ogólnym rozrachunku wygrywać tylko małą część tego co się ryzykowało. Doszła jeszcze jedna kwestia, być może najważniejsza. Kosztowało mnie to bardzo dużo czasu. Praktycznie codziennie kilka godzin dziennie przeglądem ofertę.
Owszem istnieją takie fajne programy jak betburger, które oszczędzają czas na przeglądanie oferty, ale i tak zabierają go bardzo dużo... Trzeba bowiem być cały czas "pod prądem" żeby nie przegapić okazji, żeby być szybszym niż inni.
Uznałem, że najcenniejszym kapitałem w życiu jest czas. Nikt mi go nie zwróci, a siedzenie całymi dniami po to by być w moim przypadku nawet te kilka tysięcy na plusie kosztem dużego stresu, nerwów czy zaniedbywania relacji towarzyskich nie ma sensu. No, bo potem pojawiają się pytania typu: Może lepiej zostać w domu żeby móc skontrować ten mecz niż iść na piwo z kumplami? Absurd. Szkoda życia na przesiadywanie całymi dniami przed bukmacherką taki jest mój wniosek po latach.
Aktualnie czas na zakłady ograniczyłem do minimum. Gram tylko sporty oraz rozgrywki, na których naprawdę się znam. Interesuję się przede wszystkim piłką nożną, oprócz tego siatkówką, głównie w wydaniu kobiecym, a także skokami narciarskimi. W związku z tym praktycznie nie istnieje u mnie proces analizy meczu, bo dużo oglądam rozgrywek, które gram i ze wszystkim jestem na bieżąco.
Przez lata gry wiem, gdzie można szukać okazji. Jeśli chodzi o piłkę nożną to nie gram jej za dużo. Zakłady długoterminowe, zakłady specjalne, bardziej w tym kierunku idę. Koniec sezonu też jest ciekawym okresem. Drużyny, które muszą niekoniecznie wygrywają, istnieją też ciekawe układy. Na koniec zeszłego sezonu 1 ligi Stal Rzeszów, przegrywając z Polonią Warszawa mogła sprawić, że ich odwieczny rywal Resovia spadnie z ligi. Buki wystawiły kursy czysto sportowo, ale dla mnie od razu było jasne, że początkowe około 2,50 to wspaniała promocja. Co do siatkówki jest to sport dla bukmacherów dosyć niszowy. Raczej opierają się tylko na tabeli i statystykach. Często nie biorą pod uwagę, że tak to określę okoliczności towarzyszących. Przykład z soboty, gdzie bukmacherzy zapomnieli o tym, że Radomka 2 dni wcześniej grała ciężki mecz na Węgrzech, jest przed turniejem finałowym Pucharu Polski, a starcie ze Stalą Mielec nie ma zbyt wysokiego priorytetu w tym momencie. Generalnie w Tauron Lidze i polskiej 1 lidze kobiet zdarzają się fajne promocje. Co do skoków natomiast moje wnioski są takie, że nie opłaca się stawiać zwycięzców zawodów, top 3 itp. To, że w sobotę skoczek jest nie do złapania przez innych sprawi tylko, że w niedzielę kursy na niego strasznie spadną, a skoki są sportem na tyle loteryjnym, że następnego dnia rezultat może być już zupełnie inny. Całkiem fajnie dają zarobić konkursy drużynowe, miksty. TCS też jest świetny, bo można złapać bardzo wysokie kursy w starciach ko. W innych konkursach tego nie ma, bo w pojedynkach h2h nie zobaczymy kursu na jednego zawodnika 1,05, a na drugiego 8 jak w starciu Geigera z Bicknerem na tegorocznym TCS, gdzie ten drugi pokonał przeciwnika po takim kursie. Nie warto też się bawić się w typowanie 1-10, 1-15 tam buki bardzo zaniżają kursy. Fajną opcją są zakłady specjalne, które pewnie pojawią się na MŚ. Za kilka dni MŚJ to też impreza, która zawsze dawała fajnie zarobić. To tak po krótce, bo typów zakładów, które warto moim zdaniem grać w tych poszczególnych dyscyplinach jest jeszcze mnóstwo.
Pozwolę sobie wywołać do dyskusji weteranów forum. Eksperta od siatkówki:
BanksyGA od skoków:
typerskoki i od wszystkiego
H
hagi84 może zechcą dorzucić swoje 3 grosze i stworzymy fajną dyskuję. Pozostałych również do tego zapraszam.![Grinning face :grinning: 😀](https://cdn.jsdelivr.net/gh/joypixels/emoji-assets@5.0/png/64/1f600.png)
Kilkanaście lat testów dały mi odpowiedź na jedno pytanie. W bukmacherce da się regularnie być na plusie. Wymaga to jednak sporego nakładu kapitału i sporego nakładu czasowego. Wersję są naprawdę różne i rozbieżność w tym temacie spora(może ktoś mnie w tej kwestii naprostuje, nie obraże się, a chętnie wysłucham opinii innych), ale przyjmijmy, że yield dobrego typera w miesiącu wynosi minimum 10%. W tej kwestii też nastąpi zapewne spora różnica zdań, bo jednego satysfakcjonuje bycie w miesiącu 100zł na plusie, a innego 10000zł. Załóżmy natomiast, że kwota 2000zł miesięcznie to fajny dodatek do wypłaty. W sporym uproszczeniu wychodzi, że będąc tym "dobrym typerem" należy zainwestować w miesiącu 20000 zł by wygrać 22000zł i być 2000zł "na czysto".
Tak to mniej, więcej wyglądało w moim przypadku. Inwestowałem, np 20000zł w miesiącu by wygrać 22000zł i w ten sposób dorobić sobie do wypłaty. Podaję oczywiście wartość uśrednioną, bo bywały miesiące, gdzie byłem 3000 na minusie by w następnym być 7000 na plusie.
Pojawiło się jednak po pewnym czasie pytanie czy ma to sens? Ryzykować jakby na to nie spojrzeć dużą ilość pieniędzy by w ogólnym rozrachunku wygrywać tylko małą część tego co się ryzykowało. Doszła jeszcze jedna kwestia, być może najważniejsza. Kosztowało mnie to bardzo dużo czasu. Praktycznie codziennie kilka godzin dziennie przeglądem ofertę.
Owszem istnieją takie fajne programy jak betburger, które oszczędzają czas na przeglądanie oferty, ale i tak zabierają go bardzo dużo... Trzeba bowiem być cały czas "pod prądem" żeby nie przegapić okazji, żeby być szybszym niż inni.
Uznałem, że najcenniejszym kapitałem w życiu jest czas. Nikt mi go nie zwróci, a siedzenie całymi dniami po to by być w moim przypadku nawet te kilka tysięcy na plusie kosztem dużego stresu, nerwów czy zaniedbywania relacji towarzyskich nie ma sensu. No, bo potem pojawiają się pytania typu: Może lepiej zostać w domu żeby móc skontrować ten mecz niż iść na piwo z kumplami? Absurd. Szkoda życia na przesiadywanie całymi dniami przed bukmacherką taki jest mój wniosek po latach.
Aktualnie czas na zakłady ograniczyłem do minimum. Gram tylko sporty oraz rozgrywki, na których naprawdę się znam. Interesuję się przede wszystkim piłką nożną, oprócz tego siatkówką, głównie w wydaniu kobiecym, a także skokami narciarskimi. W związku z tym praktycznie nie istnieje u mnie proces analizy meczu, bo dużo oglądam rozgrywek, które gram i ze wszystkim jestem na bieżąco.
Przez lata gry wiem, gdzie można szukać okazji. Jeśli chodzi o piłkę nożną to nie gram jej za dużo. Zakłady długoterminowe, zakłady specjalne, bardziej w tym kierunku idę. Koniec sezonu też jest ciekawym okresem. Drużyny, które muszą niekoniecznie wygrywają, istnieją też ciekawe układy. Na koniec zeszłego sezonu 1 ligi Stal Rzeszów, przegrywając z Polonią Warszawa mogła sprawić, że ich odwieczny rywal Resovia spadnie z ligi. Buki wystawiły kursy czysto sportowo, ale dla mnie od razu było jasne, że początkowe około 2,50 to wspaniała promocja. Co do siatkówki jest to sport dla bukmacherów dosyć niszowy. Raczej opierają się tylko na tabeli i statystykach. Często nie biorą pod uwagę, że tak to określę okoliczności towarzyszących. Przykład z soboty, gdzie bukmacherzy zapomnieli o tym, że Radomka 2 dni wcześniej grała ciężki mecz na Węgrzech, jest przed turniejem finałowym Pucharu Polski, a starcie ze Stalą Mielec nie ma zbyt wysokiego priorytetu w tym momencie. Generalnie w Tauron Lidze i polskiej 1 lidze kobiet zdarzają się fajne promocje. Co do skoków natomiast moje wnioski są takie, że nie opłaca się stawiać zwycięzców zawodów, top 3 itp. To, że w sobotę skoczek jest nie do złapania przez innych sprawi tylko, że w niedzielę kursy na niego strasznie spadną, a skoki są sportem na tyle loteryjnym, że następnego dnia rezultat może być już zupełnie inny. Całkiem fajnie dają zarobić konkursy drużynowe, miksty. TCS też jest świetny, bo można złapać bardzo wysokie kursy w starciach ko. W innych konkursach tego nie ma, bo w pojedynkach h2h nie zobaczymy kursu na jednego zawodnika 1,05, a na drugiego 8 jak w starciu Geigera z Bicknerem na tegorocznym TCS, gdzie ten drugi pokonał przeciwnika po takim kursie. Nie warto też się bawić się w typowanie 1-10, 1-15 tam buki bardzo zaniżają kursy. Fajną opcją są zakłady specjalne, które pewnie pojawią się na MŚ. Za kilka dni MŚJ to też impreza, która zawsze dawała fajnie zarobić. To tak po krótce, bo typów zakładów, które warto moim zdaniem grać w tych poszczególnych dyscyplinach jest jeszcze mnóstwo.
Pozwolę sobie wywołać do dyskusji weteranów forum. Eksperta od siatkówki:
![BanksyGA](/data/avatars/s/171/171973.jpg?1607800674)
![typerskoki](/data/avatars/s/162/162835.jpg?1586120558)
![Grinning face :grinning: 😀](https://cdn.jsdelivr.net/gh/joypixels/emoji-assets@5.0/png/64/1f600.png)