B
15
bollettieri
Użytkownik
Ciągle szukam odpowiedniego sposobu na osiągnięcie przyzwoitego i regularnego zysku na tenisie. Progresja na wygrane gemy do 15 okazała się mało efektywna i mocno wyczerpująca, dlatego wymyśliłem coś nowego i zamierzam to testować w najbliższym czasie. Siedzę w tenisie od ładnych paru lat i próbując rozgryźć czynniki sportowe i pozasportowe nie udało mi się jak dotąd znaleźć złotej recepty na osiągnięcie satysfakcjonującego mnie profitu. Śledząc jednak tydzień w tydzień wyniki turniejów, zauważyłem pewną prawidłowość, bardziej statystyczną niż sportową. Rzecz jest zabawna, bo obstawiamy mecze tenisowe, ale wybór obiektów inwestycji nie ma prawie nic wspólnego z formą i umiejętnościami zawodników. W moim systemie, jeśli tak to mogę określić, na tapetę biorę mecze deblowe.
Moim zdaniem, można wykazać pewną prawidłowość w postaci kolejności odpadania par deblowych w turniejach. Chodzi mi o konkretną sytuację: pierwszą rundę turnieju całkowicie odpuszczamy i szukamy zwycięstw dogów po kursach 2.5 wzwyż (choć tu warto dać sobie pewien margines, jeśli naszym zdaniem dog na poziomie dajmy na to 2.20 winien być ustawiony wyżej). Teraz zaczynamy granie. W kolejnej rundzie gramy przeciwko temu deblowi. Jeśli się uda, to w następnej rundzie stawiamy na rywali dla debla, który pokonał dogów z 1 rundy. I tak do samego finału. To trochę zakręcone na pierwszy rzut oka, więc dla lepszego zobrazowania sytuacji podam przykład z trwającego jeszcze turnieju w Bangkoku. Dog pasujący do systemu to debel Gimeno Traver/Lorenzi, który wygrał po kursie >5. W kolejnej rundzie gramy przeciwko temu deblowi, czyli na parę Kas/Marach kurs 1.25. W następnym etapie gramy zatem przeciwko Kas/Marach, czyli na parę Bednarek/Brunstrom kurs 2.10.
Żeby ktoś nie zarzucił, że przykład podałem taki, żeby się zgadzał z systemem, to powiem tylko, że spędziłem dzisiaj kilka godzin analizując wszystkie turnieje deblowe rangi ATP od Indian Wells (marzec 2013) do dzisiaj. Jeśli ktoś sobie życzy, to mogę udostępnić szczegółowe dane (priv). To oczywiście tylko symulacja, ale okres poddany analizie jest dość długi, mówimy o dziesiątkach turniejów, więc zakładam, że jakaś prawidłowość występuje, skoro na płaskiej stawce 100 zł udałoby się zyskać w ciągu tych 6 miesięcy ok. 1830 zł, a manipulując stawką w zależności od kursu - ok. 2450 zł. Maksymalną stawkę - przy kursach od 1.01 do 1.10 wyznaczyłem sobie 400 zł, od 1.11 do 1.20 300 zł, od 1.21 do 1.30 200 zł i over 1.30 100 zł, więc przy jeszcze bardziej odważnej stawce, zysk wyniósłby jeszcze więcej.
Oczywiście starałem się do symulacji podejść jak najbardziej obiektywnie, żeby nie zafałszować wyników. Jednocześnie w celu maksymalizacji zysku i wykluczenia pewnych defektów, wprowadziłem kilka zasad. Po pierwsze - z gry odpadają wielkie szlemy. Meczów jest za dużo, i takie turnieje rządzą się trochę innymi prawami. Wyszło to zresztą w symulacji - każdy ze szlemów byłby na sporym minusie. Nie będę więc grał żadnego. Po drugie - z gry odpada stawianie przeciwko Bryanom i tego chyba nie trzeba wyjaśniać. Po trzecie - gdy w drabince spotykają się ze sobą pary, które obie na podstawie wyników poprzedniej rundy wybieramy do odstrzału, nie gramy nic (chyba, że różnica klas jest na tyle duża, że można zaufać faworytom - raz chyba zdarzył się taki przypadek). Wreszcie po czwarte - z gry odpadają turnieje rangi Challenger rozgrywane poza Europą, ze względu na wyjątkowe przepychanie do kolejnych rund miejscowych zawodników i nasilone odpuszczanie tych turniejów przez przyzwoite deble. Nie wiem, jakoś w turniejach europejskich nie ma takiego dziadostwa.
Myślę, że o najważniejszych założeniach systemu napisałem, ale jak mi się jeszcze coś przypomni, to dopiszę. Aha - w przypadku braku wygranej doga po ww. kursie w 1 rundzie, w turnieju nie gramy nic. Typy zacznę podawać od przyszłego tygodnia, od 2 rundy w Pekinie, Tokio i Mons. Dodam jeszcze, choć to bardziej pierwsza pokazowa próba na sucho, że gdybym grał Bangkok od początku, to zgodnie z systemem rano wygrywają Murray/Peers, co dokładnie obrazuje ścieżka:
Gimeno Traver/Lorenzi def. Bhupatti/Lindstedt
Kas/Marach def. Gimeno Traver/Lorenzi
Bednarek/Brunstrom def. Kas/Marach
Murray/Peers ??? Bednarek/Brunstrom
Zobaczymy co z tego będzie ????
Moim zdaniem, można wykazać pewną prawidłowość w postaci kolejności odpadania par deblowych w turniejach. Chodzi mi o konkretną sytuację: pierwszą rundę turnieju całkowicie odpuszczamy i szukamy zwycięstw dogów po kursach 2.5 wzwyż (choć tu warto dać sobie pewien margines, jeśli naszym zdaniem dog na poziomie dajmy na to 2.20 winien być ustawiony wyżej). Teraz zaczynamy granie. W kolejnej rundzie gramy przeciwko temu deblowi. Jeśli się uda, to w następnej rundzie stawiamy na rywali dla debla, który pokonał dogów z 1 rundy. I tak do samego finału. To trochę zakręcone na pierwszy rzut oka, więc dla lepszego zobrazowania sytuacji podam przykład z trwającego jeszcze turnieju w Bangkoku. Dog pasujący do systemu to debel Gimeno Traver/Lorenzi, który wygrał po kursie >5. W kolejnej rundzie gramy przeciwko temu deblowi, czyli na parę Kas/Marach kurs 1.25. W następnym etapie gramy zatem przeciwko Kas/Marach, czyli na parę Bednarek/Brunstrom kurs 2.10.
Żeby ktoś nie zarzucił, że przykład podałem taki, żeby się zgadzał z systemem, to powiem tylko, że spędziłem dzisiaj kilka godzin analizując wszystkie turnieje deblowe rangi ATP od Indian Wells (marzec 2013) do dzisiaj. Jeśli ktoś sobie życzy, to mogę udostępnić szczegółowe dane (priv). To oczywiście tylko symulacja, ale okres poddany analizie jest dość długi, mówimy o dziesiątkach turniejów, więc zakładam, że jakaś prawidłowość występuje, skoro na płaskiej stawce 100 zł udałoby się zyskać w ciągu tych 6 miesięcy ok. 1830 zł, a manipulując stawką w zależności od kursu - ok. 2450 zł. Maksymalną stawkę - przy kursach od 1.01 do 1.10 wyznaczyłem sobie 400 zł, od 1.11 do 1.20 300 zł, od 1.21 do 1.30 200 zł i over 1.30 100 zł, więc przy jeszcze bardziej odważnej stawce, zysk wyniósłby jeszcze więcej.
Oczywiście starałem się do symulacji podejść jak najbardziej obiektywnie, żeby nie zafałszować wyników. Jednocześnie w celu maksymalizacji zysku i wykluczenia pewnych defektów, wprowadziłem kilka zasad. Po pierwsze - z gry odpadają wielkie szlemy. Meczów jest za dużo, i takie turnieje rządzą się trochę innymi prawami. Wyszło to zresztą w symulacji - każdy ze szlemów byłby na sporym minusie. Nie będę więc grał żadnego. Po drugie - z gry odpada stawianie przeciwko Bryanom i tego chyba nie trzeba wyjaśniać. Po trzecie - gdy w drabince spotykają się ze sobą pary, które obie na podstawie wyników poprzedniej rundy wybieramy do odstrzału, nie gramy nic (chyba, że różnica klas jest na tyle duża, że można zaufać faworytom - raz chyba zdarzył się taki przypadek). Wreszcie po czwarte - z gry odpadają turnieje rangi Challenger rozgrywane poza Europą, ze względu na wyjątkowe przepychanie do kolejnych rund miejscowych zawodników i nasilone odpuszczanie tych turniejów przez przyzwoite deble. Nie wiem, jakoś w turniejach europejskich nie ma takiego dziadostwa.
Myślę, że o najważniejszych założeniach systemu napisałem, ale jak mi się jeszcze coś przypomni, to dopiszę. Aha - w przypadku braku wygranej doga po ww. kursie w 1 rundzie, w turnieju nie gramy nic. Typy zacznę podawać od przyszłego tygodnia, od 2 rundy w Pekinie, Tokio i Mons. Dodam jeszcze, choć to bardziej pierwsza pokazowa próba na sucho, że gdybym grał Bangkok od początku, to zgodnie z systemem rano wygrywają Murray/Peers, co dokładnie obrazuje ścieżka:
Gimeno Traver/Lorenzi def. Bhupatti/Lindstedt
Kas/Marach def. Gimeno Traver/Lorenzi
Bednarek/Brunstrom def. Kas/Marach
Murray/Peers ??? Bednarek/Brunstrom
Zobaczymy co z tego będzie ????