bandeodubin
Spec Kasyno
Chcę trochę ruszyć dział kasyno, ale też bez zbędnych czy durnych tematów. W zasadzie ja dalej zajmuję się ruletką, ale z dorzutu grywałem w BJ. Różnica pomiędzy tymi dwoma grami jest jedna, podstawowa. Ruletka każdy następny spin (nazwijmy to rundą) zaczyna z zerową pamięcią, nie ma dla niej znaczenia, co się działo w poprzednich spinach. Natomiast BJ ma odwrotnie. Każda następna runda w dużej mierze zależy od tego, co się działo w poprzednich rozdaniach. A im bliżej końca talii tym coraz większe przewidywania co do następnych ruchów. I to wykorzystują ci gracze, którzy lubią żyć z kasyna. Wyobraźmy sobie serie rund. W ruletce mamy nieskończone pasmo liczb, gdzie wszystko może się wydarzyć, maksymalnie sprzyjającego nam lub wręcz nierealnie pechowe. Natomiast w Black Jacku mamy krótkie serie zdarzeń. Każda seria układa się pod kątem tego, co już zostało rozdane. Podam taki przykład. Jeżeli na ruletce padła 3 razy z rzędu druga kolumna... a wcześniej przez 100 spinów padała ona 70 razy. Jakie mamy szanse na to, że teraz nie padnie? Otóż dokładnie takie same jak 101 spinów wcześniej, czyli 1 do 3. Natomiast grając w BJ z talii wybyły wszystkie karty o wartości 10, zostało kilka małych i jeden AS. Krupier ma ASA, wysoko, ale jakie ma szanse na Black Jacka z ręki? Zerowe, gdyż historia rozdań mówi nam, iż nie ma kart o wartości dziesięć. I to jest właśnie genialna struktura odróżniająca nam nieskończone możliwości kombinacji ruletki od ograniczonego BJ. Taka mała forma przypomnienia, dla tych, którzy zapomnieli ????
Teraz, mając tą wiedzę jedźmy dalej. Mając pojęcie o ilości talii oraz o rozdanych kartach mamy wiedzę o tym, jakie karty pozostały. Nie wiadomo jednak w którym momencie one nadejdą ani z jaką częstotliwością. Pomimo tego wiedza, jaką dysponujemy pozwala nam na naprawdę wiele. Pozostawmy liczenie kart metodą HI-LO i skupmy się na czymś trochę innym. Ja, wraz z kolego z Wrocławia przeprowadziliśmy po wstępnych założeniach i ustaleniach symulację wyliczenia dokładnych szans co do trafienia poszczególnych kart. Wiadomo, na samym początku pomimo, że są delikatne odchyły to nic nie zmienia i należy grać na czuja najniższą stawką. Zabawa zaczyna się po rozdaniu około 1/4 wszystkich kart. W jaki sposób graliśmy?
Po pierwsze, ustalenie które karty nierozdane dają nam większe szanse na zwycięstwo niż porażkę. Tutaj poszliśmy na łatwiznę i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Wiadomo, wszystkie wysokie oraz inne, ale w kombinacjach.
Dominują 2, ale wraz z 8,7 lub 9
3, ale wraz z 7 lub 8
4, ale wraz z 6 lub 7
5, ale wraz z 4 lub 6
Zastanawiacie się pewnie czemu jak dominują 2 to czemu pozytywna wartość jest 7? 8 i 9 wiadomo, daje nam 11 lub 10, a z 7 daje nam tylko 9. No tak, ale skoro dominują dwójki to do tej wartości 9 może dojść nam kolejna dwójka, co razem da 11 ???? taką strategię przyjąłem i dobrze na tym wyszedłem.
Wiadomo w jaki sposób to obliczone. Jeśli te karty wchodzą w dominację my wchodzimy do gry z większą stawką. O stawkowaniu rozpiszę się potem. Następnie widzimy karty, swoje oraz krupiera. Rozpoczyna się etap liczenia. Każda rozdana karta zmienia statystykę, więc dalej tylko nią się sugerowaliśmy. I tym sposobem uzyskaliśmy dosyć precyzyjny wynik. Przykładowo:
Krupier ma 6, my 3 oraz 6. Kart umożliwiających nam wygranie pełnego (po kompilacji, czyli np obecnie mamy 9, do wygrania potrzebnych nam jest dużo kart w sumie dających 12, takich jak 2 oraz 10, 9 oraz 3, lub też 4,6 i 2) jest dużo z zakresu np 2 oraz 10, jednak średnio co 3 karta (wg statystyki) będzie pożądaną 2 lub 10, co 4 karta będzie pożądaną z serii 3 lub 9 itd. Łączna szansa na wyciągnięcie dwóch pożądanych kart= 15%. Szansa na furę przy naszej wartości= 0%. Zalecenie to oczywiście grać. Ciągniemy więc następną kartę. Mamy 7. Łącznie więc 16. Kart dających nam BJ to wszystkie 5, 3+2, jest ich w talii powiedzmy 70 na 100 ogółu, szanse na wyciągnięcie pożądanych kart to 70%. Dodatkowo w talii znajduje się ileś czwórek dających nam wartość 20, czyli wysoko. Jest ich powiedzmy 6 na 100. Czyli łącznie mamy 76% na wysoką kartę lub wygraną poprzez BJ. Zalecenie? Grać. Jest oczywiście też pewien haczyk ???? Jeśli mieliśmy 16, wylosowaliśmy 3. Mamy więc 19. Ale momentalnie statystyka się zmienia. Bo nagle jedynymi pożądanymi kartami to AS lub 2. A tych w talii pozostało powiedzmy 20 na 100. Szanse na furę to 80%, więc zaleceniem jest nie grać. Oczywiście w razie możliwości, jeśli wyszła dogodna sytuacja dla nas (przykładowo, łącznie mamy 16 po rozdaniu, a kombinacji 2+3, 4+AS lub 5 jest ponad 60%) należy podwoić stawkę.
I tym oto sposobem razem z kolegą przerobiliśmy na 6 taliach kilka tysięcy rozdań. Efekt jest zdumiewający. Przy słuchaniu tylko suchej statystyki przegrywamy tylko czujem, rzadko się zdarza, abyśmy przegrywali przy przewadze w pozostałych w talii kartach. Dodatkowo liczyliśmy to samo w sytuacji krupiera. Zasada ta sama. Było kilkadziesiąt sytuacji, kiedy krupier powinien nie dobierać (miał 15, a wg statystyki kart 7-10 było około 63%) a jednak wg zasad BJ musiał i... w dużej mierze przegrywał, zdecydowanie częściej niż wygrywał, gdzieś na oko co 3 raz udało mu się fartem trafić na tę niższą).
Co myślicie o takim sposobie liczenia kart? Czy podjąłby się ktoś wykonania symulacji tudzież programu do takowego liczenia? Wiem, że kiedyś poruszałem już podobną metodę liczenia kart, jednak ta ma zupełnie inną, mentalną strukturę. Fundamentem jest czy wchodzić do gry, a nie czy dobierać, chociaż i to nie jest pominięte.
Teraz, mając tą wiedzę jedźmy dalej. Mając pojęcie o ilości talii oraz o rozdanych kartach mamy wiedzę o tym, jakie karty pozostały. Nie wiadomo jednak w którym momencie one nadejdą ani z jaką częstotliwością. Pomimo tego wiedza, jaką dysponujemy pozwala nam na naprawdę wiele. Pozostawmy liczenie kart metodą HI-LO i skupmy się na czymś trochę innym. Ja, wraz z kolego z Wrocławia przeprowadziliśmy po wstępnych założeniach i ustaleniach symulację wyliczenia dokładnych szans co do trafienia poszczególnych kart. Wiadomo, na samym początku pomimo, że są delikatne odchyły to nic nie zmienia i należy grać na czuja najniższą stawką. Zabawa zaczyna się po rozdaniu około 1/4 wszystkich kart. W jaki sposób graliśmy?
Po pierwsze, ustalenie które karty nierozdane dają nam większe szanse na zwycięstwo niż porażkę. Tutaj poszliśmy na łatwiznę i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Wiadomo, wszystkie wysokie oraz inne, ale w kombinacjach.
Dominują 2, ale wraz z 8,7 lub 9
3, ale wraz z 7 lub 8
4, ale wraz z 6 lub 7
5, ale wraz z 4 lub 6
Zastanawiacie się pewnie czemu jak dominują 2 to czemu pozytywna wartość jest 7? 8 i 9 wiadomo, daje nam 11 lub 10, a z 7 daje nam tylko 9. No tak, ale skoro dominują dwójki to do tej wartości 9 może dojść nam kolejna dwójka, co razem da 11 ???? taką strategię przyjąłem i dobrze na tym wyszedłem.
Wiadomo w jaki sposób to obliczone. Jeśli te karty wchodzą w dominację my wchodzimy do gry z większą stawką. O stawkowaniu rozpiszę się potem. Następnie widzimy karty, swoje oraz krupiera. Rozpoczyna się etap liczenia. Każda rozdana karta zmienia statystykę, więc dalej tylko nią się sugerowaliśmy. I tym sposobem uzyskaliśmy dosyć precyzyjny wynik. Przykładowo:
Krupier ma 6, my 3 oraz 6. Kart umożliwiających nam wygranie pełnego (po kompilacji, czyli np obecnie mamy 9, do wygrania potrzebnych nam jest dużo kart w sumie dających 12, takich jak 2 oraz 10, 9 oraz 3, lub też 4,6 i 2) jest dużo z zakresu np 2 oraz 10, jednak średnio co 3 karta (wg statystyki) będzie pożądaną 2 lub 10, co 4 karta będzie pożądaną z serii 3 lub 9 itd. Łączna szansa na wyciągnięcie dwóch pożądanych kart= 15%. Szansa na furę przy naszej wartości= 0%. Zalecenie to oczywiście grać. Ciągniemy więc następną kartę. Mamy 7. Łącznie więc 16. Kart dających nam BJ to wszystkie 5, 3+2, jest ich w talii powiedzmy 70 na 100 ogółu, szanse na wyciągnięcie pożądanych kart to 70%. Dodatkowo w talii znajduje się ileś czwórek dających nam wartość 20, czyli wysoko. Jest ich powiedzmy 6 na 100. Czyli łącznie mamy 76% na wysoką kartę lub wygraną poprzez BJ. Zalecenie? Grać. Jest oczywiście też pewien haczyk ???? Jeśli mieliśmy 16, wylosowaliśmy 3. Mamy więc 19. Ale momentalnie statystyka się zmienia. Bo nagle jedynymi pożądanymi kartami to AS lub 2. A tych w talii pozostało powiedzmy 20 na 100. Szanse na furę to 80%, więc zaleceniem jest nie grać. Oczywiście w razie możliwości, jeśli wyszła dogodna sytuacja dla nas (przykładowo, łącznie mamy 16 po rozdaniu, a kombinacji 2+3, 4+AS lub 5 jest ponad 60%) należy podwoić stawkę.
I tym oto sposobem razem z kolegą przerobiliśmy na 6 taliach kilka tysięcy rozdań. Efekt jest zdumiewający. Przy słuchaniu tylko suchej statystyki przegrywamy tylko czujem, rzadko się zdarza, abyśmy przegrywali przy przewadze w pozostałych w talii kartach. Dodatkowo liczyliśmy to samo w sytuacji krupiera. Zasada ta sama. Było kilkadziesiąt sytuacji, kiedy krupier powinien nie dobierać (miał 15, a wg statystyki kart 7-10 było około 63%) a jednak wg zasad BJ musiał i... w dużej mierze przegrywał, zdecydowanie częściej niż wygrywał, gdzieś na oko co 3 raz udało mu się fartem trafić na tę niższą).
Co myślicie o takim sposobie liczenia kart? Czy podjąłby się ktoś wykonania symulacji tudzież programu do takowego liczenia? Wiem, że kiedyś poruszałem już podobną metodę liczenia kart, jednak ta ma zupełnie inną, mentalną strukturę. Fundamentem jest czy wchodzić do gry, a nie czy dobierać, chociaż i to nie jest pominięte.