wlodar
Użytkownik
Turniej w Sydney (gdy pojawi się odpowiedni temat, proszę o export mojego posta)
Lleyton Hewitt - Julien Benneteau 1 1,45
Nie będę porównywał stylu gry obydwóch zawodników. Punkt zaczepienia jest inny. Tak naprawdę, chodzi tylko o osobę Hewitta. Sydney to dla niego miejsce magiczne. Na 8 występów, wygrywał tam 4-krotnie (w latach 2000,2001,2004,2005), a łączny bilans pojedynków to 26-4.
Ktoś powie, to tylko historia. Widziałem Lleyta dwukrotnie w zeszłym tygodniu - w Hopman Cup. Obydwa pojedynki zakończył zwycięstwem. Najpierw zdobył skalp Kiefera, potem Hrbatego. Tylko w turnieju pokazowym? Mecz przeciwko Domino, który prezentował się jak za dawnych dobrych lat, to była prawdziwa, ponad 3 godzinna wojna na wyniszczenie.
Widać symptomy, że nękany kontuzjami Rusty, chce na nowo być na ustach wszystkich.
Lleyton Hewitt - Julien Benneteau 1 1,45
Nie będę porównywał stylu gry obydwóch zawodników. Punkt zaczepienia jest inny. Tak naprawdę, chodzi tylko o osobę Hewitta. Sydney to dla niego miejsce magiczne. Na 8 występów, wygrywał tam 4-krotnie (w latach 2000,2001,2004,2005), a łączny bilans pojedynków to 26-4.
Ktoś powie, to tylko historia. Widziałem Lleyta dwukrotnie w zeszłym tygodniu - w Hopman Cup. Obydwa pojedynki zakończył zwycięstwem. Najpierw zdobył skalp Kiefera, potem Hrbatego. Tylko w turnieju pokazowym? Mecz przeciwko Domino, który prezentował się jak za dawnych dobrych lat, to była prawdziwa, ponad 3 godzinna wojna na wyniszczenie.
Widać symptomy, że nękany kontuzjami Rusty, chce na nowo być na ustach wszystkich.