typ:
Spurs -3.5 HT @1.91 70:51
buk: Pinnacle
Na dzisiejszy wieczór przygotowałem jeden pre-play, który w mojej ocenie posiada fajne value.
Pierwszy mecz zakończył się całkowitą dominacją ekipy gospodarzy. Mecz tak naprawdę skończył się już po połowie, gdyż ekipa z Oregonu schodziła na przerwę z 26-punktową stratą. San Antonio dało pokaz najlepszej koszykówki jaką widziałem u jakiegokolwiek drużyny w tym sezonie: niesamowita intensywność w obronie, świetna egzekucja w ataku, bajeczny ball-movement i wykorzystywanie wszelkich słabości przeciwnika po obu stronach parkietu.
Można oczywiście to tłumaczyć świetną dyspozycją Spurs i słabszym dniem Blazers, jednak argument ten nieco blednie wobec faktu, że zaledwie dwa dni wcześniej Spurs w ten sam sposób potraktowali Dallas.
Moim zdaniem może to być sygnał, że machina, będąca najlepszym zespołem sezonu zasadniczego rozpędziła się na dobre. Na pewno przysłużyli się temu Mavericks stawiając sąsiadom z Teksasu zacięty opór, niejako zmuszając Spurs do wspięcia się na swój najwyższy poziom. Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do cudownie płynnej ofensywy Ostróg, jednak mi najbardziej zaimponowała ich gra po drugiej stronie parkietu. Jedna z 5 najlepszych ofensyw NBA wyglądała w I połowie mniej więcej jak Charlotte Bobcats bez Jeffersona (pozdrawiamy !). Nicolas Batum, który już parę meczów w swojej karierze rozegrał i co nieco widział, skomentował to następująco:
The way they guarded me, it was way different than what I faced in the first six games against Houston. I had no freedom. I couldn’t do anything. It wasn’t one guy on me, it was everybody. They play great team defense. Everytime I got a step, a big guy would step up on me. You can ask Mo (Williams) and Dame (Damion Lillard); we had no freedom
Ważnym dla mnie argumentem przy wybieraniu tego zakładu było porównanie ławek obu drużyn. Tutaj sprawa jest prosta: spotyka się najlepsza z najgorszą ławka NBA. Świetna gra rezerwowych Spurs jest jednym z najważniejszych elementów ich sukcesu - pozwala im zachować olbrzymią intensywność gry, nie narażając się na spadek jakości gry, jednocześnie zaś pozwala starterom na trzymanie sił na najważniejsze momenty meczu.
Jak wiadomo, 2 kwarta, a szczególnie jej początek, to czas rezerwowych. Po pierwszym uderzeniu, jakie serwują profesorowie Timmy, Tony i spółka, na parkiecie melduje się kompania świetnych strzelców na czele z Manu, którzy utrzymują intensywność gry. Jednocześnie Portland posługuje się rotacją 7-8 zawodników i właściwie tylko Mo Williams (który, swoją drogą, nie rozgrywa najlepszych play-offów i zmaga się z kontuzją pachwiny praktycznie od początku serii przeciwko Rockets) i Thomas Robinson wnoszą coś wartościowego do gry Blazers.
Rzucę jeszcze garść statystyk: San Antonio plasuje się na 1 miejscu w lidze, jeśli chodzi o 1 połowę - średnio byli lepsi od rywali od 5,2 pkt. Portland zajmuje 15 pozycję w lidze jeśli chodzi o 1 połowę, będąc lepszymi od rywali o skromne 0,5 pkt. Jeśli weźmiemy pod uwagę podział na mecze u siebie i wyjazdowe to wyjdzie nam, że Spurs na swoim parkiecie byli średnio lepsi od rywali o 7,1 pkt (1 miejsce w lidze), natomiast Portland na wyjeździe było średnio gorsze od rywali o 1,5 pkt (15 miejsce w lidze).
Oczywiście jest kłamstwo, wielkie kłamstwo i statystyka, więc zdecydowanie nie jest to główny powód uzasadniający mój dzisiejszy wybór, niemniej jednak te parę liczb daje trochę do myślenia.
Rzadko idę w stronę typowania wyników kwart czy połów przed rozpoczęciem meczu, jednak dzisiaj uważam handicap do przerwy za bezpieczniejszy niż końcowe -6,5. Nie spodziewam się dzisiaj blowoutu, Blazers na pewno poczynią spore zmiany w swojej taktyce, spróbują się przystosować do tego, co zaserwowali im Spurs w pierwszym meczu. Na drugiej ławce trenerskiej siedzi jednak najwybitniejszy trener (w historii ?) NBA i myślę, że Pop będzie odpowiednio przygotowany do tego, co mogą dziś wyłożyć na stół Blazers.
Liczę na to, że Ostrogi wyjdą dzisiaj na parkiet z takim samym nastawieniem i poziomem intensywności jak w dwóch ostatnich spotkaniach w AT&T Center i na przerwę będą schodzili z przynajmniej 4-punktową zaliczką. Oczywiście to jest NBA i dużo rzeczy może się zdarzyć przez dwie kwarty, a ja sam nie osiągnąłem nawet w znikomym stopniu kunsztu EloPeji by zachęcać Was do wjeżdżania w ten zakład tirami wypełnionymi sztabkami złota, niemniej jednak oceniam szanse powodzenia tego betu na solidne 60%.
Powodzenia !