Brooklyn Nets
: Miami Heat
Heat / 1.81 / Betsson
Pogubieni Miami i niezwykle skuteczni Nets. Brawo.
Miami Heat są idealnym przykładem tego żeby nie porównywać pewnych osiągnięć z Regular Season do Playoffs. Mimo przegrania 4 spotkań w sezonie zasadniczym ze swoim rywalem, pokonali oni ich już dwukrotnie w ciągu ostatnich dni.Przebieg obu spotkań był podobny i charakterystyczny od dłuższego czasu dla drużyny Heat. Spokojna gra przez pierwsze dwie kwarty i zaliczenie runu w drugiej połowie meczu który definitywnie kończy spotkanie.
Game one to świetny występ Heat, a przy okazji bardzo słaba gra defensywna drużyny Jasona Kidda. Dość powiedzieć, że 52 ze swoich 107 punktów gospodarze zdobyli z pomalowanego. Heat zakończyli spotkanie na bardzo dobrej 57% skuteczności. Lepiej egzekwowali rzuty osobiste, wygrali walkę na tablicach, zaliczyli 22 asysty przy 10 stratach. Nets natomiast wyglądali przykro w tym aspekcie bo 11 asyst przy 11 stratch to wynik zawstydzający.
Game two był o wiele bardziej wyrównanym spotkaniem. Nets po tragicznej obronie z pierwszego spotkania skutecznie blokowali wejścia zawodników Heat pod
kosz i Ci częściej musieli decydować się na grę dystansową, która przez pierwsze 2 kwarty wyglądała bardzo słabo i to Siatki zdołały prowadzić po 24 minutach.Druga część spotkania to już lepsza gra liderów Miami. James, Wade i Bosh podejmowali lepsze
decyzje, a już w kolejnym spotkaniu wielki był Ray Allen. 38 letni weteran wniósł wiele energii z ławki zbierając aż 8 piłek w tym 2 na atakowanej tablicy oraz jak zwykle skutecznie rzucał zza 7.24(3-5).
Drużynę Nets przez dużą część spotkania przy wyniku utrzymują skuteczne rzuty za trzy. Jednak w drugiej połowie, gdy organizm jest bardziej zmęczony, a Heat zacieśniają obronę ich skuteczność drastycznie spada. Tu chociażby warto przywołać przykład drugiego spotkania, gdy do przerwy Nets trafili za 3 sześciokrotnie by po przerwie trafić tylko 2x(ani razu w 4 kwarcie), a w całym spotkaniu to Teletovic trafił 6 z 9 prób
- Johnson 0-4
- Williams 0-2
- Anderson 0-2
- Thornton 0-2
Nets tak jak i Heat przez dużą część sezonu grali small-ball co trzeba przyznać przynosiło niezłe skutki. W rywalizacji Heat ich gra z graczami wysokimi na obecną chwilę prezentuje się słabo.
- Garnett 2-10 4PKT
- Plumlee 2-5 4PKT
- Blatche 1-4 4PKT
Tu szczególnie powinno o wiele więcej wymagać się od przyszłego HOF'a jakim jest Garnett, a i Blatche który dysponuje niezłym arsenałem ofensywnym powinien wnosić wiele więcej energii i zdobyczy punktowych z ławki.
Przechodząc do graczy rezerwowych widzimy podobny potencjał obu ławek, a i zdobycze punktowe na przestrzeni obu spotkań niewiele się różnią.
G1 Bench Heat : 36 PKT(19 Allen)
G1 Bench Nets : 34 PKT(11 Thornton)
G2 Bench Heat : 26 PKT(13 Allen)
G2 Bench Nets : 37 PKT(20 Teletovic)
Narazie najlepiej z całego BIG3 prezentuje się Bosh który zaliczył 15 i 18 PKT, a na przestrzeni tegorocznych PO rzuca z blisko 60% skutecznością za 3. James póki nie musi to nie rzuca, a Wade po pierwszym spotkaniu w którym widać było po nim świeżość, lekko zawiódł w drugim pojedynku, lecz w kluczowych momentach trafił jump shooty. Miami Heat wykańczają swoich rywali runami w odpowiednim momencie. Wydaje mi się, że Nets nie mają wystarczających argumentów, aby pokonać Heat w fazie posezonowej. Heatles prezentują się o wiele lepiej w fazie PO gdzie nie ma już miejsca na pomyłki, a trzeba zrobić wszystko żeby wygrać 16 spotkań. Chociaż to Heat otworzyli to spotkanie jako dog(+1) to już po jakimś czasie linia zmieniła się na(-1.5). Przyznam, że dawno nie widziałem takiego Public Betu, ale nie dziwie się ludziom. Żary są kontenderem i chociaż czeka ich trudne spotkanie to stać ich jak najbardziej na wygranie spotkania z Netsami w Barclays Center.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
To co wojnodrake nie za bardzo mi pasuje do tego co widziałem.
"To co wojnodrake
napisał," - tak miało być?
Ok nie pasuje Ci możesz mieć własne spojrzenie na dane spotkanie/a, ale
1 mecz rzeczywiście bez szans dla Nets nie dyskutuje na ten temat
2 mecz bardzo wyrównany super obrona Brooklynu w pierwszej połowie, trochę fartów ze strony Miami (przynajmniej w moim odczuciu) i run w 4Q.
Praktycznie napisałeś w skrócie to samo o czym ja wspomniałem oprócz "fartów ze strony Miami", więc gdzie Ci nie pasuje?? Bo po Twojej notce rozumuje, że widzieliśmy to samo spotkanie.
Mogłbyś rozwinąć trochę swoją wypowiedź, wtedy więcej się rozjaśni. Ja akurat z chęcią czytam każdą, bo zawsze człowiek może czegoś się dowiedzieć, a i chciałbym wiedzieć jakie farty miało Miami, bo może ich nie zauważyłem.