FC Nantes - AS Saint-Etienne 1 @2,70 0:0
Kurs aż ocieka tłuszczem można powiedzieć. Mam na niego taką ochotę, że aż nie potrafię się oprzeć. Moim zdaniem, to mecz z gatunku 50/50, i szanse są wyrównane. Natomiast wysoki kurs i parę atutów o których napisze sprawiają, że wolę pograć w stronę Nantes.
Ogólnie bardzo mi się podoba gra Kanarków w tym sezonie. Bardzo solidna, twarda gra w obronie daje wymierne efekty. Ekipa ormiańskiego trenera Zakariana może pochwalić się najmniejszą liczbą straconych bramek w tym sezonie! Zaledwie 9 straconych w 13 kolejkach, co daje fantastyczną średnią 0,7 bramki na mecz (wynik godny polskiego prezesa Waldemara Kity
). Piąte miejsce w tabeli, zaledwie 2 porażki - lepsze w tej statystyce jest tylko PSG. To ważne, bo problemem ASSE w tym sezonie jest zdobywanie bramek. 13 - dokładnie tyle samo co Nantes ale przy większych stratach z tyłu. Ogólny bilans +1 wielkiej chluby zielonym nie przynosi. Zwłaszcza że nieobecny dzisiaj będzie Melvut Erding, relacyjnie najlepszy napastnik Saint-Etienne. Zastępuje go Ricky van Wolfswinkel - dobry strzelec, lecz uzależniony od podań. Nantes potrafi jednak zaryglować środek pola i odcinać niebezpieczeństwo już na tym etapie konstruowania akcji. ASSE w środku zagra prawdopodobnie trójką Clement - Corgnet - Lemoine. Zestaw tyle solidny co niezbyt kreatywny (zawieszony jest Diomande).
Ważną sprawą jest atut własnego boiska. Nantes u siebie wyjątkowo nie lubi gubić punktów. W tak wyrównanym meczu to może mieć kluczowe znaczenie.
W Nantes brak wielkich gwiazd - jest solidny kolektyw. Twardziel Vizcarrondo dowodzi defensywą na którą patrzy się naprawdę przyjemnie. Młody Veretout zapewnia trochę polotu w środku pola, Bessat i Gakpe potrafią szarpnać skrzydłem. Naprawdę, piąte miejsce tej ekipy to nie przypadek.
W meczu piątej z siódmą, na boisku gospodarzy zwycięstwo Nantes nie będzie żadnym zaskoczeniem.