Liga Europejska
FC Porto - Spartak Moskwa
Spartak Moskwa na chwilę obecną wydaje się najsłabszym, obok Bragi, zespołem w całej stawce. Jednak w tej fazie nie można już patrzeć z góry na żaden zespół, wszystkie drużyny są mocne. Porto jednak należy do najpoważniejszych kandydatów do zwycięstwa w całym turnieju, głównie ze względu na fakt, że mistrzostwo Portugalii Smoki mają już w kieszeni i mogą skupić się na rozgrywkach międzynarodowych. To bardzo mocny argument, rzadko który zespół może pozwolić sobie na taki komfort psychiczny i położyć wszystkie siły na europejskie puchary.
Spartak jest w zupełnie innej sytuacji, dopiero rozpoczął ligę, ale wyniki mocno odbiegają od ideału. Goście przegrali dotąd wysoko dwa mecze i zdołali tylko minimalnie wygrać z Volgą. Nie można jednak jeszcze ze 100-procentową pewnością powiedzieć, że Rosjanie są pod formą, bo wyniki w Lidze Europejskiej notują bardzo dobre. Najlepiej świadczy o tym zwycięstwo z Ajaxem w dwumeczu aż 4-0.
Porównując siłę obu drużyn można spokojnie powiedzieć, że to Porto ma zdecydowaną przewagę. Drużyna z Portugalii notuje kapitalne wyniki, dosłownie nie ma mocnych na ten klub. Przeszłość w
LE też robi niesamowite wrażenie, w grupie 5-1-0, a w fazie pucharowej Porto pokonało Sevillę i CSKA Moskwa.
Do tego wszystkiego dochodzi ważny przecież atut własnego boiska, gdzie Porto notuje w rodzimej lidze bilans 13-0-0...
Na korzyść gospodarzy przemawia też kilka osłabień u gości. Zabraknie bowiem dwóch obrońców: reprezentanta Rosji
Makeeva i sprowadzonego niedawno z Estudiantes Argentyńczyka
Faustino Rojo. Prócz tego zagrać nie może utalentowany Gruzin
Ananidze.
Czy jest coś, co działa przeciw Porto? Racjonalnie patrząc nie, jedynie można być zaniepokojonym tym, że Spartak sprawia takie niespodzianki, ale to nie argument. Dzisiaj Porto powinno dać lekcję futbolu Rosjanom.
Typ:
FC Porto 3-0 Spartak Moskwa
(5-1)
Benfica - PSV Eindhoven
Oba kluby łączy fakt, że ostatnio przegrały z obecnym liderem swoich rodzimych lig. Oba kluby mają w tej chwili jednak zdecydowanie inne podejście do Ligi Europejskiej. PSV musi jeszcze myśleć o Eredivisie, bo strata do lidera wynosi 2 punkty, a za plecami (3 pkt) jest też Ajax. Benfica natomiast ma już zapewnione 2. miejsce i nie musi się skupiać na lidze, może skupić się na walce o Ligę Europejską. Już sam ten fakt stawia w zdecydowanie lepszej pozycji Benficę.
Do tego dochodzi aktualna dyspozycja. Lizbończycy musieli ostatnio uznać wyższość świetnie dysponowanego Porto, ale poza tym meczem gra gospodarzy wygląda dobrze, co zresztą znalazło odzwierciedlenie w tabeli Ligi Sagres. Gospodarze nie mają żadnych problemów kadrowych i mogą dzisiaj rzucić wszystkie siły na mecz z Holendrami. Dotychczasowe wyniki z
LE pokazały, że Benfica dobrze radzi sobie z silnymi zespołami i myślę, że dzisiaj po raz kolejny Portugalczycy pokażą siłę i wypracują zaliczkę przed rewanżem.
PSV wyraźnie notuje ostatnio spadek formy. Nie ukrywam, że darzę ten klub sympatią i żałuję, że Twente okazało się silniejsze w ostatnim meczu, ale fakty mówią same za siebie, PSV nie gra tak skutecznie jak kiedyś. Goście z Holandii mieli zespoły podobnej klasy jak Benfica i również poradzili sobie z nimi nieźle, choć dwumecz z Glasgow Rangers był dla PSV męczarnią, z której udało się wyjść zwycięsko. Co więcej goście mają spore problemy w ataku. Nieobecny od dłuższego czasu jest niezwykle skuteczny
Jonathan Reis, do składu nie został też włączony
Danny Koevermars i, przede wszystkim,
Ola Toivonen. Stwarza to sytuację, w której ciężar zdobywania goli padnie na
Lensa,
Berga oraz oczywiście
Dzsudzsaka. Niby nie wygląda to źle, ale Berg jest pod formą i na pewno PSV dużo straci na tym, że zagra on zamiast Toivonena.
Reasumując przewaga własnego boiska, możliwość skupienia się na
LE i dobra forma to najważniejsze atuty Portugalczyków. Wydaje się, że powinno to wystarczyć na PSV, które jest znakomitym klubem, ale ostatnio nie gra na miarę oczekiwań, a do tego jest nieco osłabione.
Typ:
Benfica Lizbona 2-1 PSV Eindhoven
(4-1)