cytat z dnia 10 lutego 2020 02:50 przez kn100
Bardzo dobrze, że powstają takie tematy. Niech ludzie powoli otwierają oczy. Sport był, jest i będzie skorupowany.
Tenis jest szczególnym przypadkiem ponieważ jest to sport jednoosobowy, w związku z czym dochodzą pewne czynniki. Często można też się pomylić przy ocenie czy to ustawka czy zwykła niemoc.
Przede wszystkim, trzeba rozdzielić rodzaje ustawiania meczy i zrozumieć, że to nie jest tylko kwestia awansu do kolejnej rundy a wiele czynników się tu dzieje.
1. Mecze ustawiane przez zawodników "na własny użytek". Nie jest tajemnicą, że zawodnicy kombinują na własną ręke, gdyż poniżej 70 miejsca i regularnej gry w turniejach zwyczajnie ich nie stać na zabawę w
tenis. Jeżeli za wygraną w chalengerze jest nagroda 2 tys $ a buk daje dużo więcej przy sprytnym rozegraniu to myślę, że dla wielu jest to prosty rachunek. Z rok temu był fajny blog tenisowy, który został zdjęty i tam pisali polscy tenisisci z miejsc 400 itp. jak to wygląda.
Generalnie można o tym pisać godzinami. Ostatni przykład jak totalny amator bral udział w turnieju, przegrał wszystkie piłki a w tym czasie znajomy grał przeciwko niemu co się dało. Oczywiście to ekstremum ale podsumowując mnóstwo zawodników na własną ręke działa.
2. Mecze ustawiane na zlecenie pewnych grup, osób.Polecam hasło u wujka "mafia bukmacherska". Na turniejach kręcą się osoby oferujące pieniądze, wsparcie, kobiety itp. w zamian za odpowiednie zachowanie. Celem oczywiście jest "bycie pewnym wyniku" i obstawianie na odpowiednie zdarzenia.
Wbrew pozorom to nie muszą być mega niespodzianki i zmiany o 180 w meczu.
Myślę, że tu temat jest jasny i nie wymaga tłumaczeń.
3. Ustawki znajomych. To wszystko są ludzie, co więcej ludzie którzy się bardzo dobrze znają.
Tak jak w piłce nożnej ma miejsce regularne oddawanie punktów, wspieranie głosów przy głosowaniach czy nawet sztamy kibiców.(Przecież np. Barcelona motywowała swego czasu przeciwników Realu $ żeby urwali im pkt).
Te osoby również robią sobie przysługi, pomagają nawzajem, puszczają "przodem".
4. Pare lat temu był bardzo ciekawy temat oddawania meczy w momencie kiedy zawodnik jest zapisany na listę kwalifikacji na następny turniej. W skrócie, gra gościu w chalengerze, ma szansę go wygrać ale nagrody pieniężne lub pkt. są tak słabe, że bardziej opłaca mu się oddać mecz i ruszyć na kwalifkacje. Tam też się działy cuda...
Podobnie zresztą w kwesti lucky looserow w kwalifikacjach...
Podsumując jest mnóstwo aspektów, które sprawiają, że paradoksalnie w sporcie najważniejszy nie jest sport a ten mit czystej walki i rywalizacji to wyświechtane hasło. Jest to niesamowicie przykre dla nas typerów bo w pewien sposób jesteśmy oszukiwani
ale też dla ludzi, oglądających rywalizację, wierzących w jego szlachetne pobudki i krystaliczność.
Zobaczcie co się stało z kolarstwem po akcji z lancem armstrongiem.
"Wygrał hip-hop jak mawiał Hirek Wrona" cytując klasyka ale w tym wypadku na pewno nie sport.