Dyscyplina:
Boks
Godzina: 5:00
Spotkanie: Tyson Fury - Deontay Wilder
Typ: Tyson Fury będzie liczony
Kurs: 3,00
Bukmacher: STS
Analiza:
Ta gala zapowiada wielkie emocje. W wadze ciężkiej zobaczymy kilka naprawdę ciekawych pojedynków, m.in. rewanż Adama Kownackiego z Robertem Heleniusem, gdzie w pierwszej potyczce Helenius sprawił dużą niespodziankę wygrywając przed czasem, a kurs na jego zwycięstwo był z tego co pamiętam dwucyfrowy. Oprócz tego ciekawie zapowiada się walka dwóch prospektów wagi ciężkiej pomiędzy Efe Ajagbą a Frankiem Sanchezem. Daniem głównym jest jednak trzecie starcie pomiędzy Tysonem Furym a Deontayem Wilderem.
Pierwsza walka pomiędzy Furym a Wilderem dostarczyła wielu emocji. Pewnie na palcach jednej ręki można policzyć tych co typowali w niej remis. Tamten pojedynek wzbudził wiele kontrowersji, gdyż obaj pięściarze mogli czuć się pokrzywdzeni. Tyson Fury obiektywnie wygrał na punkty, ale w dwunastej rundzie był liczony i niektórzy twierdzą, że wstał on zbyt późno. Nie mnie to oceniać, w każdym razie walka była bardzo ciekawa. Postawa Wildera mogła się podobać, zadawał on wiele ciosów, szukał swoich szans i to zaowocowało tym, że Fury dwa razy był liczony.
Drugi pojedynek pomiędzy Furym a Wilderem zakończył się gładkim zwycięstwem Tysona Fury. Tutaj trzeba mu oddać to, że kompletnie zaskoczył Wildera swoją strategią. Wprawdzie w wywiadach mówił, że planuje walczyć agresywnie i znokautować Amerykanina, ale mało kto brał to na poważnie i każdy myślał, że to tylko takie gadanie. Widać było, że Deontay Wilder był kompletnie zaskoczony tym jak walczy jego rywal i nie udało mu się znaleźć recepty na agresywne nastawienie Brytyjczyka. Muszę przyznać, że Wilder w tamtej walce był jakiś dziwny, ospały, wolny, zbyt duża waga też zrobiła swoje, gdyż ponad 105 kg to jak na Wildera jest zbyt dużo.
Obie walki były ciekawe, jednak równie interesująco było po ich drugiej potyczce. Deontay Wilder nie potrafił się pogodzić z porażką i wynajdował coraz dziwniejsze wymówki typu, że woda była zatruta, czy też Tyson Fury coś majstrował przy swoich rękawicach dzięki czemu mocniej uderzał... Amerykanin miał ogromne pretensje do swojego narożnika, że przedwcześnie go poddali. Efektem tego była zmiana trenera. Aktualnym trenerem Wildera jest Malik Scott, który swego czasu był całkiem solidnym bokserem i jednym z byłych rywali Wildera. Deontay Wilder mocno sobie chwali współpracę z nowym trenerem i mówi, że ten wniósł wiele pozytywów do jego boksu. Czasami zmiana trenera może naprawdę wiele poprawić i kto wie, czy tak nie będzie w tym przypadku. Dwie pierwsze walki pokazały, że
boks Wildera jednak potrzebuje trochę urozmaicenia, żeby jakoś zaskoczyć tak dobrego technika jakim jest Tyson Fury. Same sygnalizowane, potężne sierpy do zdecydowanie za mało, dlatego dobrze, że Wilder szuka na treningach innych rozwiązań.
A jak wygląda kwestia motywacji u obu bokserów? Tutaj widzę dużego plusa po stronie Wildera. W drugiej walce to Fury był bardziej zmotywowany, bo po prostu koniecznie chciał zdobyć pas, a dla Wildera to była któraś z kolei obrona, więc mógł się u niego odezwać tzw. syndrom sytego wilka. Teraz sytuacja jest odwrotna. Deontay Wilder stracił tytuł, dla wielu stał się pośmiewiskiem i mitomanem. W jego wywiadach widać ogromną determinację, żeby nie tylko odzyskać tytuł, ale on chce po prostu zmasakrować Furego.
Problem z motywacją może mieć Tyson Fury. On już się szykował na wypłatę życia w pojedynku z Anthonym Joshuą, właściwie już wszystko było dogadane, a tu niespodzianka- Deontay Wilder wygrał w sądzie i organizacja nałożyła na Furego obowiązek walki z Wilderem i gigantyczne pieniądze przeszły mu koło nosa, podobnie jak szybka możliwość zdobycia wszystkich najważniejszych pasów. Oczywiście za walkę z Wilderem też swoje zarobi, ale to jest dalekie od tego ile by dostał za potyczkę z Joshuą. Jednym słowem trzecie starcie z Wilderem jest dla Brytyjczyka przykrym obowiązkiem. Właściwie nie ma on tu nic do zyskania, a może stracić swój tytuł.
Ten pojedynek miał się odbyć już wcześniej, ale Tyson Fury zachorował na COVID. Podobno choroba utrudniła mu przygotowania do walki, do tego miał jeszcze jakieś problemy rodzinne, to wszystko może źle na niego wpłynąć. Tyson Fury i jego trener twierdzą, że Fury wejdzie do ringu z wagą ok. 130 kg. Jeśli to jest prawda, to taka waga musi się odbić na jego szybkości, mobilności. Obaj twierdzą, że mimo tej wagi forma Furego jest wyśmienita, ale jak wiadomo prawie wszyscy bokserzy przed walką chwalą się formą życia...
Ciekawe jest porównanie kursów na wszystkie trzy batalie pomiędzy Wilderem z Furym. W pierwszej walce zdecydowanym faworytem był Wilder, a na zwycięstwo Furego można było dostać kurs ponad 3,00. W drugim pojedynku kursy były praktycznie idealnie równe. Teraz kursy są właściwie odwrotne do tych jakie były na pierwszą walkę, a nawet Fury jest większym faworytem niż był Wilder przed ich pierwszą potyczką. Wiadomo, ze bukmacherzy sugerują się głównie tym laniem jakie sprawił Brytyjczyk Amerykaninowi w drugiej walce, ale moim zdaniem Wilder jest tutaj mocno niedoceniany.
Najlepszym typem jak dla mnie jest to, ze Tyson Fury chociaż raz w tej walce będzie liczony. W pierwszym pojedynku był liczony dwa razy, w drugim ani razu. Wygląda na to, że Tyson Fury nie będzie w aż tak dobrej formie co w drugiej walce, powinien być sporo cięższy, a to mocno zwiększa szanse na powodzenie tego typu, bo aby unikać bomb Wildera trzeba się naprawdę żwawo ruszać, a jak wiadomo Amerykanin może zmienić losy pojedynku nawet jednym ciosem. Moim zdaniem Wilder w tej walce będzie miał swoje pięć minut i choć raz powali swojego rywala na deski.
200