bardzo dobry art. odnoszący się do tematu => polecam.
Koktajl z krewetek kontra pajda z ziemniakami
Zimna wojna w hokeju trwa. Drużyny z byłego Związku Radzieckiego wspierane przez polityków wzorują się na
NHL, ale nie chcą z nią współpracować. Wszystko po to, by za oceanem zdobyć olimpijskie złoto. We wtorek zaczyna się rywalizacja na igrzyskach.
http://www.sport.pl/sport/1,65025,7560409,Hokej_w_Vancouver__Koktajl_z_krewetek_kontra_pajda.html
Na dobre zaczęło się w 1980 r. "
Hokej był nudny, bo Związek Radziecki stał się tak potężny, że nikt nie mógł z nim konkurować" - opisuje tamte czasy kronika Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie. Złoto igrzysk na amerykańskiej ziemi w Lake Placid było dla Sowietów punktem honoru. Reprezentacja skupiona w jednym klubie trenowała 11 miesięcy w roku. W fazie grupowej ZSRR zmiatał rywali z lodu, strzelając w meczu średnio 10 goli.
Amerykanom nikt nie dawał szans. Drużynę tworzyli gracze z ligi uniwersyteckiej, a prowadził ją Herb Brooks, trener z doświadczeniem w... college'ach. Tuż przed olimpiadą jego hokeiści zostali rozbici przez ZSRR 3:10, ale największego upokorzenia mieli doznać w fazie finałowej.
Przed swoimi kibicami dokonali jednak rzeczy niebywałej - po niesamowitym finale wygrali ze Sborną 4:3. - To nieprawdopodobne. Brakuje słów, by opisać tę sensację - przeżywał komentator meczu. Nazajutrz bohaterowie gościli na śniadaniu w Białym Domu.
"Sports Illustrated" nazwał to zwycięstwo najwspanialszym sportowym momentem XX w., a hokejowa federacja - "Cudem na lodzie", i okrzyknęła największą sensacją w stuletniej historii. "Narodowe zwycięstwo" Polaków nad ZSRR na MŚ w 1976 r. (pierwsze i ostatnie w 33 meczach) sklasyfikowano na 39. pozycji,.
Od Lake Placid drużyna z Ameryki tylko raz zdołała przerwać olimpijskie panowanie Europejczyków. Osiem lat temu Kanadyjczycy zdobyli złoto w Salt Lake City. Mieli je obronić w Turynie i rozpocząć dominację, ale po fatalnym występie skończyli na siódmej pozycji. W tym czasie ZSRR wygrało olimpiadę trzykrotnie (raz jako reprezentacja Wspólnoty Niepodległych Państw), dwa razy triumfowali Szwedzi, raz Czesi.
Putin i Miedwiediew atakują
Dziś podział na Europę i Amerykę się zaciera, bo najlepsi zawodnicy i tak spotykają się w
NHL. Rosjanom marzy się jednak stworzenie podobnej ligi. W poprzednim sezonie powołali wzorowaną na amerykańskiej lidze
KHL. - Może finansowo dogonią kiedyś
NHL, ale dla hokeistów równie ważna jest jakość życia: ulice, hotele, kina i miesiące spędzone bez rodziny. Zresztą nie wiem, czy ktoś zamieniłby supernowoczesnego jumbo jeta Washington Capitals, w którym są skórzane siedzenia i podają koktajl z krewetek, na niewiadomego pochodzenia samolot, gdzie serwują pajdę z ziemniakami - uśmiecha się Mariusz Czerkawski, ostatni Polak w
NHL.
W
KHL gra 21 zespołów z Rosji i po jednym z Kazachstanu, Litwy oraz Białorusi. Prezydent tej ostatniej Aleksander Łukaszenka ma bzika na punkcie hokeja. Mimo 56 lat występuje w drużynie, która w ciągu kilku lat przegrała tylko parę meczów. Gdy jedną bramką pokonał ją Metallurg Żłobin, za karę trener tego zespołu został zwolniony. Łukaszenka zgodził się na jego powrót dopiero po medialnej burzy. Premier oraz prezydent Rosji, również wielcy fani hokeja, ostatnio mocno zaatakowali władze
NHL - domagali się, by zawiesiła rozgrywki na czas igrzysk w Soczi w 2014 r.
Rosjanie nie patyczkują się też ze swoimi zawodnikami. Ze wszystkich największych federacji tylko rosyjska nie ma podpisanej współpracy z
NHL, co oznacza, że w sprawie sprzedaży zawodników nie korzysta z pośrednictwa światowej centrali, tylko sama negocjuje ceny. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, bo np. Metallurg Magnitogorsk za fantastycznego Jewgienija Małkina chciał 2 mln, a Pittsburgh Penguins proponowali 10 razy mniej. Doszło więc do sytuacji jak z czasów żelaznej kurtyny. Hokeista uciekł ze zgrupowania Metallurga, dostał się za ocean i narzekał, że Rosjanie zmusili go do przedłużenia kontraktu. Sprawa trafiła do sądu i ciągnęła się pół roku. Dziś Małkin jest mistrzem
NHL, a Rosjanie całą sprawę nazywają "skandalem, złodziejstwem i sportowym terroryzmem".
W historii
NHL zapisał się też inny Rosjanin - Aleksander Owieczkin, który podpisał najwyższy kontrakt w historii ligi i przez 13 lat zarobi w Washington Capitals 124 mln dol. Właśnie na tę dwójkę podczas igrzysk liczą Rosjanie, choć do Vancouver zabierają też 40-letniego Siergieja Fiedorowa.
Wzór kanadyjskiej kariery
Przedstawiciele Dumy już zapowiedzieli, że w Soczi ich kadra ma bronić mistrzostwa. Kto w Vancouver będzie najgroźniejszym przeciwnikiem Rosjan? - Wszyscy czekają na nasze starcie z Kanadą. Rywale będą bardzo zmotywowani. Grają przed własną publicznością i chcą rewanżu - podkreśla Owieczkin. Kanadyjczycy chcą odkuć się za ostatnie dwa finały mistrzostw świata, gdy w finale przegrywali z Rosją jedną bramką.
Gospodarze złoto mają zdobyć dzięki mieszance młodości i doświadczenia. Na ich czele stanie genialny Sidney Crossy, najmłodszy zawodnik w historii
NHL, który w sezonie zasadniczym przekroczył sto punktów (39 bramek i 63 asysty w wieku 19 lat).
Hokej to jednak jeden z niewielu sportów, w którym hasło "wygrywa zespół, a nie jednostka" traci sens. Połowę siły drużyny stanowi bowiem dobry bramkarz, a Kanadyjczycy zawsze mogą liczyć na Martina Brodeura. Karierę 37-letniego zawodnika można stawiać za wzór. Jak większość Kanadyjczyków, dla których
hokej jest sportem narodowym, marzył o strzelaniu bramek, mimo że jego ojciec był reprezentacyjnym bramkarzem. Pod ścianą został postawiony w wieku... siedmiu lat. - Trener zapytał mnie: "W tym sezonie chcesz być napastnikiem czy bramkarzem"? Pomyślałem, że fajnie będzie stać w bramce, i okazało się, że była to decyzja mojego życia - wspomina Brodeur, mistrz olimpijski z Salt Lake City.
- - - -
osobiście bardzo lubię reprezentację klonowych liści. widzę, że to na nich jest najnizszy kurs do zdobycia złotego medalu - cóż akurat nie jest to moją winą
jako doga wybrałem sobie Słowację, bardzo lubie ichniejszą ligę, przez co również pokibicuję im w czasie IO